środa, 26 listopada 2008

Prezydent Vaclav Klaus przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie Traktatu Lizbońskiego

.


Brno - Nieoficjalne tłumaczenie z języka angielskiego wystąpienia prezydenta Czech Vaclava Klausa przed czeskim Trybunałem Konstytucyjnym, rozpatrującym sprawę Traktatu Lizbońskiego, w dniu 25 listopada 2008:

Szanowny Panie Przewodniczący,
Szanowni Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego,

Przybyłem tu, aby zabrać głos podczas dzisiejszego posiedzenia, gdyż Trybunał Konstytucyjny zwrócił się do mnie o ustosunkowanie się do propozycji Senatu Parlamentu Republiki Czeskiej, dokonania oceny zgodności Traktatu Lizbońskiego, zmieniającego Traktat o Unii Europejskiej i Traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Ekonomiczną, podpisanego w Lizbonie w dniu 13 grudnia 2007 r., z konstytucją Republiki Czeskiej.

Na samym wstępie pragnę podkreślić, że zdaję sobie dobrze sprawę z tego, iż dla Trybunału Konstytucyjnego, podejmującego to zadanie, znaczące są przede wszystkim argumenty i stanowiska prawne. Wokół nich też będę się w swojej mowie przede wszystkim koncentrował.

Tym niemniej jest oczywistym, że musimy mieć na uwadze szerszy kontekst. O ile wiem, jeżeli traktat ten wejdzie w życie, ulegnie zmianie zarówno sytuacja międzynarodowa naszego państwa, jak również nasza sytuacja wewnętrzna. Znaczenie naszego kraju w systemie podejmowania decyzji w Unii Europejskiej zostanie również osłabione. Wszystko to zmieni warunki naszego członkostwa, na które swoją zgodę wyrazili nasi obywatele w referendum w sprawie Traktatu Akcesyjnego. Demokratycznie ustanowione ciała przedstawicielskie naszego państwa zostaną ograniczone w prawach decydowania w wielu dziedzinach życia publicznego, a prawa te zostaną przekazane w ręce ciał unijnych, które nie podlegają dostatecznej demokratycznej kontroli. Co więcej, owym ciałom Unii Europejskiej wolno będzie według własnej woli a bez naszej zgody, rozszerzać zakres swoich uprawnień na sprawy dotyczące życia naszego kraju i jego obywateli.

Nasza decyzja w tak fundamentalnych sprawach jak Traktat Lizboński nie może być przeto rezultatem obcego nacisku ani tez chwilowych, krótkoterminowych interesów niektórych naszych polityków. Nie może być ona konsekwencją naiwnych iluzji co do istoty polityki międzynarodowej, które wielokrotnie doprowadzały nas w przeszłości do rozczarowań. Prawdą jest, że decyzja w sprawie Traktatu Lizbońskiego nie będzie ważna jedynie dzisiaj lub przez kilka lat. Decyzja ta będzie obligatoryjna dla przyszłych pokoleń. Oto dlaczego uważam dzisiejsze rozważania Trybunału Konstytucyjnego z całkowicie kluczowe w historii tej instytucji. Wasza decyzja będzie prawdopodobnie absolutnie najważniejsza zarówno spośród tych, które już podjęliście jak i tych, które będziecie podejmować.

Przypuszczam, że w obecnym postępowaniu odpowiecie wprost na moje stanowisko z czerwca bieżącego roku. Nie będę go obecnie powtarzał, lecz sądzę, że konieczne jest przynajmniej zwięzłe przypomnienie niektórych pytań, które wówczas postawiłem, a które uważam za najważniejsze nadal, pomimo czasu, jaki upłynął:

po pierwsze, czy wskutek ewentualnego wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego Republika Czeska pozostanie państwem suwerennym, demokratycznym i przestrzegającym prawa;

po drugie, czy Republika Czeska będzie nadal pozostawać pełnoprawnym członkiem wspólnoty międzynarodowej, uprawnionym do tego, by niezależnie i w pełni przestrzegać zobowiązań, które nakłada na nią prawo międzynarodowe;

po trzecie, czy Unia Europejska pozostanie organizacją międzynarodową, czy też stanie się państwem federalnym (lub jak kto woli, podmiotem o cechach charakterystycznych dla państwa federalnego) i czy nasza konstytucja zezwala Republice Czeskiej stać się elementem składowym państwa tego typu.

Mam nadzieję, że wasze jasne i jednoznaczne odpowiedzi na te pytania będą jednym z koniecznych warunków - biorąc pod uwagę hipotetyczną możliwość, że Irlandczycy zmieniliby w przyszłości swoją decyzję - gdyby proces ratyfikacyjny Traktatu Lizbońskiego miał być kontynuowany również w Republice Czeskiej.

Nie biorę udziału w waszych rozważaniach tylko dlatego, aby przypomnieć tutaj te elementarne a całkowicie fundamentalne pytania Jest jeszcze po temu nowa okoliczność. Jest nią oświadczenie rządu [czeskiego] z 27 czerwca bieżącego roku. Rząd oparł swą argumentację na doktrynie prawnej, zakładającej istnienie] tzw. materialnego jądra konstytucji i na jej podstawie wyciągnął wniosek, że Traktat Lizboński jest w zgodności z naszą konstytucją. W moim przekonaniu prawdą jest coś zupełnie przeciwnego.

Rządowe powołanie się wyłącznie na tę doktrynę jest raczej zdumiewające, ponieważ to nie jest doktryna, która została sprawdzona w dłuższym okresie czasu, a przez to nie jest ona dostatecznie wiarogodna. Została ona zastosowana po raz pierwszy i jedyny w naszym kraju w roku 2006. Została ona sformułowana w Niemczech w związku z Niemieckim Prawem Zasadniczym, które odrzuca zmianę któregokolwiek z istotnych aspektów demokratycznego państwa. Trybunały konstytucyjne chętnie tę doktrynę przyjęły, bowiem dzięki niej stają się one wyłącznymi arbitrami w decydowaniu o tym, która część konstytucji jest ważna, a która nie jest ważna. Pod każdym względem są one w istocie decyzjami subiektywnymi, bowiem ogólna teoria prawa nie dostarcza jasnej definicji, które elementy konstytucji tworzą owo rzekome materialne jądro. Zasadniczo wątpię w słuszność takiego stanowiska, tym niemniej stwierdzam, że rząd przyjął tę doktrynę jako podstawę swego stanowiska w sprawie Traktatu Lizbońskiego i dlatego ja również będę starał się ocenić ten traktat z tego punktu widzenia.

Traktat Lizboński nie jest w zgodności z ładem konstytucyjnym Republiki Czeskiej. Jest on w sprzeczności nie tylko z częściowymi założeniami konstytucji, która mogła być ewentualnie zmieniona w drodze poprawki konstytucyjnej, lecz to definitywnie nie może być rozwiązane, jak spodziewa się rząd, interpretacji przyjęcia Traktatu Lizbońskiego jako pośredniej zmiany konstytucji. [Traktat] jest sprzeczny z fundamentalnymi zasadami konstytucyjnymi, które są - właśnie zgodnie z doktryną materialnego jądra konstytucji - nienaruszalne i niezmienialne. Artykuł 9 naszej konstytucji, na którym zastosowanie tej doktryny się opiera, mówi:

(1) Konstytucja może być uzupełniana lub zmieniana przez ustawy konstytucyjne.

(2) Jakakolwiek zmiana istotnego aspektu demokratycznego państwa prawa jest niedopuszczalna.

(3) Żadna interpretacja norm prawnych nie może usprawiedliwiać usunięcia lub zagrażać fundamentom demokratycznego państwa.

Artykuły (2) i (3) są kluczowe dla naszych dzisiejszych rozważań.

Z pewnością nie można zaprzeczyć, że podstawą konstytucji, a także jej hipotetycznego materialnego jądra, jest zasada suwerenności państwa, którą również czeski Trybunał Konstytucyjny dostrzegł w swoim wyroku dwa lata temu. Uczyniliście to w sprawie "kwot cukrowych", kiedy to odmówiliście uznania doktryny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości [ETS] o absolutnej nadrzędności prawa wspólnotowego i kiedy sami powiedzieliście - cytuję - "przekazanie kompetencji ciałom Unii Europejskiej jest możliwe wyłącznie pod warunkiem, że te kompetencje są wypełniane w sposób kompatybilny z zachowaniem suwerenności państwowej Republiki Czeskiej i który nie zagraża istocie demokratycznego państwa prawnego". Koniec cytatu.

Jest to całkowicie fundamentalna konkluzja, z którą ja osobiście się identyfikuję. Potwierdza ona, że Republika Czeska - w przeciwieństwie do absolutnej większości państw UE - nie może stać się elementem państwa federalnego (lub państwa o charakterze federalnym). Rezygnacja z suwerenności byłaby zgodnie z wyrokiem Nr 154/2006 Zbioru Ustaw nieważna, ponieważ byłaby ona w sprzeczności z artykułem 9 konstytucji.

Nie jest ot konkluzja zaskakująca, ponieważ to oczywiste, że na jednym i tym samym terytorium nie mogą istnieć dwa suwerenne podmioty. Będziemy zawsze stawać wobec pytania, który z nich ma być preferowany, który z nich posiada prawo decydowania o tym, które kompetencje mają być przeniesione na ciała Unii Europejskiej, a które pozostawione państwom członkowskim. Dlatego też pytaniem jest, kto ma dysponować suwerennością [kompetencją kompetencji].

Temat ten nie jest nowy. Musieliśmy zmienić naszą konstytucję zanim weszliśmy do Unii Europejskiej, ale wówczas "poprawka euro" konstytucji musiała uwzględnić artykuł 9 konstytucji Republiki Czeskiej. To dlatego dozwolone jest przenoszenie na rzecz Unii Europejskiej "jedynie" pewnych określonych kompetencji, ale nie transfer naszej suwerenności. Znaczyło to, że w ramach transferu kompetencji, kompetencja, która ma być przekazana, musi być określona jasno i wprost i nie może istnieć jakakolwiek możliwość ze strony ciał UE, by mogły one same z siebie interpretować zakres transferu kompetencji lub nawet same przenosić na siebie dalszych kompetencji należących do naszego kraju, bez sposobności zwrócenia się - jak to robimy dziś - do Trybunału Konstytucyjnego Republiki Czeskiej, aby dokonać oceny konstytucyjności. Traktat Lizboński ograniczy kompetencje również tego Trybunału. Oto dlaczego nie jest możliwe nawet dzisiaj przeniesienie naszej "kompetencji kompetencji" na ciała Unii Europejskiej.

Całkowicie sprzeczne z zasadą suwerenności państwa są następujące założenia Traktatu Lizbońskiego:

- idea kompetencji dzielonych na mocy artykułu 4 wersji skonsolidowanej Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

- przyjęcie środków wykraczających poza ramy kompetencji Unii, jeśli jest to konieczne dla osiągnięcia celu określonego przez traktaty na mocy artykułu 352, ust. 1 wersji skonsolidowanej Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, co jest określane jako "dodatek wzmacniający" lub "uelastyczniający".

- uproszczona procedura przyjmowania zmian w prawie pierwotnym na mocy artykułu 48 Traktatu o Unii Europejskiej, tak zwana passerelle [tzw. klauzula kładki - J.R.] Umożliwia ona zmianę traktatów ustanawiających UE na podstawie decyzji Rady UE.

wyjątkowo budząca wątpliwości jest ponadto tak zwana doktryna domyślnych zewnętrznych kompetencji, sformułowana przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w 2006. Pozwala ona Unii Europejskiej negocjować traktaty międzynarodowe poza jej kompetencjami. Wystarczy Unii zadeklarować, że zgoda na taki traktat jest niezbędna dla osiągnięcia celów określonych w traktatach jako polityka Unii. Jeśli chodzi o tę kompetencję, alarmująca jest tu nie tylko jej całkowicie niejasna definicja, ale również fakt, że chociaż została już ona zastosowana Traktat Lizboński, artykuł 216 wersji skonsolidowanej Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, ma ją kodyfikować i retroaktywnie legalizować.

W ten sposób Traktat Lizboński uruchamia proces, na końcu którego suwerenem będzie Unia Europejska, która poprzez dyrektywy i inne formy jednostronne będzie ustanawiała normy i zasady dla indywidualnych państw członkowskich, jak tez dla obywateli tych państw. Konstytucje państw członkowskich nie będą już dłużej stanowiły podstaw ich własnego ładu prawnego. Przeciwnie, ów ład prawny państwa członkowskiego będzie w takiej sytuacji zawdzięczał swoje istnienie konstytucji Unii Europejskiej (jakkolwiek się ona nie będzie nazywała) i to z tą konstytucją będzie on w zgodności.

Szczególnie niepokojące jest to, że zasadnicze ograniczanie suwerenności Republiki Czeskiej i innych europejskich państw członkowskich nie jest w tekście Traktatu Lizbońskiego jasno i otwarcie formułowane oraz nie jest wyraźnie oznaczone jako intencja i cel urządzenia, do którego ten traktat ma doprowadzić. Ograniczenie suwerenności jest utajnione, wyrażone nie wprost, zaszyfrowane w niejasnych sformułowaniach artykułach i założeniach. Traktat Lizboński, jeśli dojdzie do skutku, zwiększy zdolność ciał Unii do samodzielnego, arbitralnego ograniczania suwerenności państw członkowskich - bez uświadomienia sobie tego faktu przez ogół europejskiej opinii publicznej. To nie może zostać zaakceptowane. Pogłębianie integracji europejskiej nie może odbywać się w sposób zakamuflowany, za plecami obywateli państw członkowskich, ani nie może być im narzucany wbrew ich woli. Byłoby to sprzeczne z artykułem 9, jak również z artykułem 1 naszej konstytucji. Jedyna możliwa konkluzja, którą możemy wyciągnąć to taka, iż Traktat Lizboński jest sprzeczny z zasadą suwerenności państwa czeskiego.

Inny, równie ważny element tak zwanego materialnego jądra konstytucji jest bez wątpienia zasada suwerenności narodu. "Naród jest źródłem całej władzy państwa", mówi nasza konstytucja. To czyni Republikę czeską państwem demokratycznym. Jest to wyraźnie określony, historycznie autentyczny naród, politycznie identyfikowalny demos, który jest czeskim suwerenem i który jest nosicielem suwerenności czeskiego państwa. Cała nasza konstytucyjny, prawny i polityczny system pochodzi z jego władzy.

Dlatego też powinniśmy spytać, kto jest legalną i polityczną władzą w Unii Europejskiej? W żaden sposób nie jest to naród, ponieważ nie istnieje "naród europejski", demos. Władza w Unii Europejskiej pochodzi od instytucji stworzonych na podstawie międzyrządowych porozumień lub traktatów. Ta koncepcja jest jednak w zasadniczej sprzeczności z koncepcją państwa, jakie definiuje czeska konstytucja. Powoduje to konieczność postawienia dalszych pytań: czy Unia Europejska po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego będzie taką samą demokratyczną instytucją, jaką jest obecnie Republika Czeska? Czy Unia Europejska ma dostatecznie wykształcony podział zadań oraz dostateczny system kontrolno-apelacyjny. Czy jest to system oparty na wolnym i dobrowolnym ustanowieniu oraz wolnej rywalizacji partii politycznych? Czy jest możliwe zastąpienie istniejących ciał Unii Europejskiej przez wybór opozycji? Można postawić jeszcze wiele podobnych fundamentalnych pytań.

Jeśli Traktat Lizboński dojdzie do skutku, będzie to możliwe przez przepychanie "od góry", z Europy, czego nawet żaden parlament narodowy nie zgodziłby się zaaprobować. Powiększyłoby to możliwość pominięcia narodowych ciał prawodawczych, co zasadniczo osłabiłoby demokrację w państwach członkowskich, z Republiką Czeską włącznie. Dlatego Traktat Lizboński jest również w sprzeczności z konstytucyjną zasadą suwerenności narodu czeskiego.

Mógłbym kontynuować. Jeśli władza narodu czeskiego jest w sposób fundamentalny ograniczona w ten sposób na rzecz władzy instytucji Unii Europejskiej, będzie to w drodze reakcji łańcuchowej ograniczało w tym samym stopniu dalsze fundamentalne zasady naszej konstytucji - zasadę ochrony wolności osobistej, zasadę rządów prawa i równości wobec prawa, zasadę pewności prawnej. Republika Czeska mogłaby kontynuować zapewnianie ich obowiązywania jedynie w granicach, w jakich pozwoliłyby jej na to instytucje Unii Europejskiej.

Innym zasadniczym elementem doktryny materialnego jądra konstytucji jest to, iż Republika Czeska na mocy artykułu 1 jest nie tylko państwem demokratycznym ale także państwem prawa. Jego istota zasadza się na tym, iż zasady są ustanawiane i znane wcześniej. Traktat Lizboński jest sprzeczny z tą zasadą nie tylko przez swoją niejasność, ale także z uwagi na dwuznaczność założeń kompetencyjnych. Założenia te będą interpretowane i egzekwowane przez instytucje Unii Europejskiej, znane ze swej skłonności do interpretowania kompetencji Unii tak szeroko, jak to tylko możliwe.

Na podstawie wszystkich tych argumentów uznaję za udowodnione, iż Traktat Lizboński jest w sprzeczności z fundamentalnymi zasadami, które są uważane za tworzące "materialne jądro konstytucji". Jest oczywiste, że jest on sprzeczny z wieloma szczegółowymi założeniami konstytucji. Jednakże Rząd jest przekonany, że jego niezgodność z tekstem konstytucji nie ma charakteru fundamentalnego, ponieważ Traktat Lizboński, jeśli zostanie przyjęty, de facto pośrednio poprawi konstytucję, ponieważ stanie się ona automatycznie jego częścią.

Takie stanowisko rządu jest błędne, ponieważ artykuł 112 konstytucji wymienia jedynie samą Konstytucję Republiki Czeskiej, Kartę Podstawowych Praw i Wolności i prawo konstytucyjne jako część konstytucji. Nie wspomina o żadnych traktatach międzynarodowych, a nawet traktatach wyliczonych w artykule 10a konstytucji. Traktaty międzynarodowe nie są nawet wspomniane w artykule 9 konstytucji. Przeciwnie, mówi się wprost, że konstytucja może być zmieniana lub poprawiana drogą przepisów prawa konstytucyjnego. Ze wszystkiego tego wynika, że traktaty międzynarodowe nie posiadają mocy prawa konstytucyjnego, nie tworzą one konstytucji nawet na mocy artykułu 10, który głosi, że wszystkie traktaty międzynarodowe przyjęte przez parlament mają pierwszeństwo przed ustawami, a przeto nie mogą być te traktaty częścią konstytucji.

W konkluzji chciałbym wyrazić moje przekonanie, że celem postępowania w sprawie zgodności traktatów międzynarodowych na mocy artykułu 10a oraz artykułu 49 konstytucji z naszym ładem konstytucyjnym jest zapobieżenie sytuacjom, w których Republika Czeska przyjmowałaby umowę międzynarodową, która byłaby w sprzeczności z ładem konstytucyjnym. Dlatego jestem przekonany, że Trybunał Konstytucyjny - w przypadku wątpliwości co do zgodności lub niezgodności traktatu międzynarodowego z porządkiem konstytucyjnym - stwierdzi niezgodność z konstytucją. Odwołam się w tym miejscu do komentarza [wiceprzewodniczącej Trybunału] Eliski Wagnerovej i innych na temat ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wydanym przez wydawnictwo ASPI w zeszłym roku, gdzie stwierdza dosłownie: "Trybunał Konstytucyjny w tego rodzaju postępowaniu nie powinien starać się eliminować niezgodności przez konformistyczną interpretację, czy to w tym czy w innym kierunku... Wątpliwości co do niezgodności powinny prowadzić raczej do konkluzji o niezgodności treści z konstytucją". Koniec cytatu. Podejmowanie decyzji w przypadku wątpliwości powinno przeto zawsze działać na korzyść ładu konstytucyjnego, nie zaś przeciwko niemu.

Szanowny Panie Przewodniczący, szanowni Sędziowie, jestem przekonany, że te nowe argumenty z mojej strony wzmocnią wniosek, że zawartość Traktatu Lizbońskiego jest sprzeczna z naszym ładem konstytucyjnym, oraz że wy będziecie się z nimi identyfikować.

Cieszę się, że to postępowanie jest publiczne. Jest to opinii publicznej okazja, aby usłyszeć argumenty bezpośrednio, nie w zapośredniczonej i często karykaturalnej formie.

Dziękuję za uwagę.


Żródło:
Czech President´s speech on Lisbon Treaty at Constitutional Court
Ceske Noviny, 25.11.2008

(z ang. tłum. - J.R.)

Powrót do strony głównej
.
dodajdo.com

poniedziałek, 3 listopada 2008

Merkel i żaba, czyli nowy wspaniały świat totalnej inwigilacji obywateli w UE



Kanclerz Niemiec, Angela Merkel, powiedziała w maju 2007:
Merkel plädiert für totale Überwachung (subs)

CDU całe lata postulowała wprowadzenie nadzorowania wielkich obszarów publicznych przy pomocy kamer wideo. Jeśli to nie ma być tylko sprawa CDU, dyskutowalibyśmy teraz z SPD, z Zielonymi i innymi, czy nadzorowanie takie jest konieczne, czy też nie. Ale to jest sprawa, o której nie powinniśmy dyskutować, tylko wprowadzić ją w życie!
Nie mówcie: hej, ale porzucanie śmieci, wjeżdżanie w pieszych, jazda po chodniku, parkowanie w trzecim rzędzie to nie są aż takie złe rzeczy. I tak dalej, w duchu: Nic w tym złego.
To jest sprzeczne z prawem! A jeśli zaczynacie akceptować te wykroczenia, nie jesteście w stanie określić, co jest, a co nie jest rzeczywiście złe. Zero tolerancji w sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego, Panie i Panowie!


A oto swego rodzaju filmowy (niemiecki) komentarz do słów Żelaznej Merkel:
Die schöne neue Welt der Überwachung. 

Überwachungsstaat - wie der Frosch im heißen Wasser
Spiegel.de - www.panopti.com

To jest żaba. A to jest zbiornik z ciepłą wodą. Gdyby teraz żaba znalazła się w gorącej wodzie, natychmiast z niej wyskoczy. To logiczne. To rzeczywiście ją boli.
Kiedy żaba znajdzie się w zimnej wodzie, siedzi w niej. Gdyby teraz temperatura wzrastała bardzo powoli, żaba niczego nie zauważy. Gdy woda dojdzie do staniu wrzenia, żaba będzie już całkiem martwa.
Reakcje zaawansowanych społeczeństw są podobne, jak u tej żaby w gorącej wodzie. Przyzwyczajają się one do stopniowo zmieniających się warunków i nie pamiętają zbyt wiele z tego, co było przedtem.
W naszym społeczeństwie na przykład upowszechnia się coraz bardziej śledzenie obywateli przy pomocy kamer telewizyjnych.
Kiedy ktoś czuje się obserwowany, zachowuje się inaczej, niż ktoś nie obserwowany.
Nie jest już w stanie korzystać ze swojej wolności tak, jak wówczas, gdy był anonimowy.
Monitorowanie, na przykład, ogranicza jego wolność wypowiedzi.
W celu uniknięcia negatywnych skutków, stopniowo coraz więcej ludzi będzie dostosowywać się do norm.
W takim społeczeństwie będzie dokonywało się powolne eliminowanie ludzi inaczej myślących i oryginalnych.
Takie ujednolicone społeczeństwo nie będzie już w stanie rozwijać umysłowo i społecznie.
Nietolerancja będzie wzrastać, a zdolność do innowacji znikać.
Dlatego powinniśmy teraz spojrzeć na termometr i zobaczyć, czy aby woda nie jest już dla nas za gorąca.


dodajdo.com