czwartek, 22 marca 2012

Nazywajmy zdrajców zdrajcami. Dyskusja.



Nazywajmy zdrajców zdrajcami. Dyskusja zapoczątkowana przez Gazetę Polską Codziennie.
niepoprawni.pl, 25 lutego, 2012



Gazeta Polska Codziennie zaproponowała ostatnio dyskusję na temat znaczenie pojęcia zdrady w społeczeństwie i kulturze. Autorzy tacy jak prof. Zdzisław Krasnodębski czy prof. Andrzej Zybertowicz słusznie zwrócili uwagę na to, że żadne normalne społeczeństwo nie może zrezygnować z posługiwania się pojęciem zdrady wobec tych którzy na piętno zdrajców zasłużyli. Jeśli wspólnota narodowa ma przetrwać musi nazywać zdradę zdradą, bohaterstwo bohaterstwem, zaś mieszanie tych pojęć prowadzi do kulturowej śmierci wspólnoty, a także do realnego zagrożenia jej interesów.

Zapoczątkowaną dyskusję należałoby uzupełnić moim zdaniem o wątek bezkarności zdrajców, bo w Polskiej historii jest to wątek bardzo bolesny a jednocześnie mający niszczący wpływ na mentalność współczesnych Polaków, który nauczyli się że zdrada może się bardzo dobrze opłacać i pozostać bez realnej a nawet często bez symbolicznej kary.

Zdrada to temat który dotyka nas przecież w najbardziej aktualnym wymiarze, zdrada polskich elit 10.04.10 nosi bowiem wszelkie znamiona nie tylko zdrady stanu i działania na szkodę interesów Rzeczypospolitej, ale moim zdaniem także współudziału w morderstwie, niszczenia dowodów i matactwa.

Ale zdrada 10.04.10 ma także wiele innych wymiarów. Jak bowiem - jeśli nie nikczemną zdradą - nazwać zachowanie polityków lewicy po stracie własnego kandydata na prezydenta? Jak nazwać zachowanie polityków PO, którzy również stracili bliskich współpracowników? Czy tych ludzi można nazwać inaczej niż podłymi zdrajcami, którzy zdradzili nie tylko swój kraj i naród, ale także pamięć pomordowanych w Smoleńsku bliskich?

www.ospn.opole.pl



_________________________________

Pokrewne:
Prof. dr hab. Piotr Gliński o zdradzie elit i o potrzebie drugiej Solidarności

4 komentarze:

  1. Pojdz dziecie, ja cie leczyc kaze

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak nie można nazywać zdrajcami tych którzy na własne państwo biegną skarżyć się do obcych mocarstw.A mam ty na myśli Fotygę Macierewicza czy Kaczyńskiego
    Jak nie można nazwać zdrajcami tych co skarżąc się w PE urządzili sobie hucpę pt prześladują chrześcijan w Polsce A mam na myśli Rydzyka i wszystkich tam z prawicy uczestniczących.
    Jeśli już widzicie źdźbło to i ujrzyjcie belkę w oku własnym

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Anonima z 22.03.2012 godz. 16:11
    Odmowa publikacji komentarza. Przypisywanie zdrady wymienianym z nazwiska osobom publicznym przez osobę, która sama nie ma odwagi ujawnić swojej tożsamości, to naszym zdaniem postępowanie głęboko nieetyczne, którego nie wolno akceptować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aby móc mówić o zdradzie, trzeba samemu być moralnie czystym. Zdrada ma szerokie pojęcie i mało kogo stać na jej pełne ogarnięcie. Kręgi patriotyczne chętnie nazywają zdrajcami Tuska i jego ekipę, bystrzejsi dodają PiS, a najmądrzejsi nawet SLD czy PSL. Prawda jest taka, że wszystkie czołowe siły polityczne po 1989, mają swój udział w zdradzie narodu Polskiego. Także narodowcy, których kłótliwość i zajmowanie się krzyżem, pomaga zdrajcom siedzieć przy władzy. Także ci, któzy broniąc skorumpowanego katolicyzmu, zapominają iż to Watykan daje swoje błogosławieństwo dla tej zdrady, ma udział w niej i błogosławi Związkowi Socjalistycznych Republik Brukselskich. Jak chcecie moi drodzy szukać zdrajców, to szukajcie ich skutecznie, czyli do końca, nawet do bólu. Może wtedy Polacy przestaną dawać się zwodzić zdrajcom. Nie ma znaczenia czy rządzi nami Berlin, Bruksela, czy Wall Street, wszyscy mają pomoc i błogosławieństwo Watykanu.Czytajmy historię do końca, nie w połowie. Pozdrawiam, Jacek Poreda

    OdpowiedzUsuń