wtorek, 15 maja 2012

Vaclav Klaus: Narody Europy muszą zrzucić gorset Brukseli




Źródło: Kresy.pl

Od lat Europejczycy nie zwracają dostatecznej uwagi na wydarzenia na Kontynencie albo nie odważyli się patrzeć na nie krytycznie. Niektórzy zaczęli się przyglądać problemom z bliska jakieś dwa lata temu – na początku kryzysu zadłużenia w strefie Euro - ale inni wciąż nie chcą wiedzieć, że był to jedynie czubek o wiele większej góry lodowej.

Wraz z ich politykami i ekonomistami, uznawali nawet kryzys 2008/9 r. jako zjawisko globalne, jakby Europa niewinnie go zaczerpnęła, mimo tego, że był to ewidentnie kryzys europejski i północnoamerykański. Długotrwałe problemy w Europie były szeroko niedoceniane: dlatego muszą zostać ujęte w perspektywie historycznej.

Integracja europejska była pierwotnie oparta na racjonalnej idei liberalizacji Europy, by rozwinąć jej możliwości i poszerzyć handel poprzez budowanie wspólnego rynku i dużej, połączonej przestrzeni gospodarczej. Ta liberalizacja, mniej więcej charakteryzowała pierwsze dekady procesu integracji europejskiej i przyniosła pozytywne rezultaty, szczególnie porównując je z latami 30. XX wieku.

Ale obecna era jest inna, ponieważ integracja europejska zmieniła pole działań. Liberalizacja została zastąpiona przez rozległe przesunięcie z kompetencji poszczególnych państw członkowskich na „wyżyny zarządzające” Unii Europejskiej w Brukseli; przez radykalną zamianę "międzyrządowości" na supranacjonalizm (ponadnarodowość); poprzez dobrze zorganizowane osłabianie tego, co pierwotnie tworzyło bloki integracji europejskiej - czyli indywidualne kraje; poprzez szeroką skalę centralizacji, dodatkowe przepisy antyrynkowe, unifikacje i harmonizacje całego kontynentu.

W przeszłości bardzo urozmaicony kontynent rozkwitał odpowiednio do swojej różnorodności, bez uniformizacji, ze zdrową rywalizacją pomiędzy krajami. To uległo zmianie, gdy Europa stała się ujednolicona i sztucznie zuniformizowana przez zarządzanie i ustawodawstwo centralnie zorganizowane. To doprowadziło do niepokojących rezultatów na polu ekonomicznym, które obserwujemy dziś i do czegoś, co jest nazywane deficytem demokracji. Ja to nazywam post-demokracją.

Instytucjonalna uniformizacja przemieniła się w kaftan bezpieczeństwa, który wciąż blokuje wszelkie przejawy pozytywnej działalności ludzkiej. Najważniejszym momentem tego procesu było założenie Europejskiej Unii Monetarnej i wprowadzenie jednej waluty w 12 krajach (teraz 17), które nie tworzą tego, co ekonomiści nazywają optymalnym obszarem walutowym.

Niezależny kryzys zadłużenia w strefie euro jest nieuniknioną konsekwencją jednej waluty, jednego kursu walut i jednej stopy procentowej dla krajów z przeróżnymi parametrami ekonomicznymi. Polityczna decyzja popierająca to porozumienie, została podjęta prawie bez zwrócenia uwagi na istniejące zasady ekonomii.

Ekonomiści wiedzą, że źle zbudowana unia monetarna jest kosztowna i nie trwa długo. Takie przedsięwzięcia mogą zostać hipotetycznie „uratowane” przez stopień solidarności pomiędzy członkami, a także przez ogromne transfery fiskalne. Ale nie może być mowy o żadnym szczerym i autentycznym poczuciu solidarności w Europie i o dużej sumie funduszy w rękach władzy politycznej Europy, która mogłaby to zrekompensować krajom, które są ofiarami takich ustaleń z powodu swoich ekonomicznych parametrów. Nie ma szybkiego rozwiązania na tę pułapkę niezależnego zadłużenia strefy euro. Są jedynie nieprzyjemne konsekwencje: krótkotrwałe problemy budżetowe oraz ekonomiczne i długoterminowa stagnacja.

Jednak obecny model jest jedynie połową problemu. Poza trudnościami wynikającymi z integracji, jest ogromny problem z gospodarką rynku socjalnego Europy. Preferuje ona politykę opartą na redystrybucji dochodów zamiast na działaniach produktywnych. Woli brak pośpiechu, wolny czas, długie wakacje od ciężkiej pracy. Preferuje konsumpcję zamiast inwestycji, zadłużenie zamiast oszczędności i bezpieczeństwo zamiast podejmowania ryzyka. Woli demokratyzm socjalny niż kapitalizm.

Problem jest głęboko zakorzeniony i nie da się go łatwo rozwiązać podczas szczytów Unii Europejskiej. Sprawienie by Europa była znów produktywna wymaga czegoś formalnie podobnego do tego, co osiągnęliśmy w Czechach, kiedy próbowaliśmy się pozbyć komunizmu i spuścizny po nim.

W efekcie oznacza to przekształcenie systemu socjalnego i ekonomicznego oraz rekonstrukcję europejskiej integracji.

Pozwolę sobie zasugerować najważniejszy element takiej zmiany. Po pierwsze, musimy się pozbyć niewydajnej i paternalistycznej gospodarki rynku socjalnego. Po drugie, powinniśmy zaakceptować fakt, że proces regulacji ekonomicznych wymaga czasu i, że niecierpliwi politycy i rządy zazwyczaj jedynie pogarszają sprawę. Po trzecie, powinniśmy zacząć zmniejszać, na szeroką skalę, wydatki rządu i zapomnieć o flirtowaniu z rozwiązaniami opartymi na podwyższaniu podatków.

Powinniśmy także zaprzestać ciągłego rozwijania zielonego ustawodawstwa. Należy powstrzymać Zielonych od brania pod swój sztandar błędnych idei, jak doktryna globalnego ocieplenia, dużej części naszej gospodarki. Powinniśmy się pozbyć centralizacji, harmonizacji i uniformizacji kontynentu europejskiego i zacząć decentralizację, deregulację i przestać dotować nasze społeczeństwo i gospodarkę. Nasze państwa, jako ofiary Europejskiej Unii Monetarnej, powinny mieć możliwość odejścia z niej i powrotu do własnych porządków monetarnych. Należy zapomnieć o takich planach, jak Europejska unia fiskalna, nie wspominając o antydemokratycznych ambicjach by całkowicie politycznie ujednolicić Europę. Wskazane jest byśmy powrócili do demokracji, która może istnieć jedynie na poziomie państw narodowych, a nie na poziomie całego kontynentu. Jest już bardzo późno na dyskusję na temat tego problemu.

Vaclav Klaus

Autor jest prezydentem Czech. Jest to artykuł zaczerpnięty z przemowy do Grupy z Brugii w Londynie 3 maja 2012 roku.

źródło: „The Telegraph”


Tłumaczenie: Zuzanna Ilona Folaron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz