sobota, 7 marca 2009

W którym miejscu Traktat Lizboński jest sprzeczny z Konstytucją RP?



Artykuł ten jest odpowiedzią na pytanie jednego z uczestników w dalszym ciągu dyskusję na forum Korespondent.pl w związku z artykułem Tomasza Migdałka "Skazani na pijar" z 2 marca 2009. Jest to zarazem swego rodzaju kontynuacja poprzedniego wpisu "Totalitaryzm wczoraj i dziś, czyli: nie daleko pada jabłko od jabłoni". (Red.)


Otóż moim zdaniem miejscem tym jest "Deklaracja 17. o pierwszeństwie" zawarta w Akcie Końcowym Traktatu, która zastąpiła dawny przepis I-10 (d. I-6) konstytucji europejskiej, odrzuconej w referendach narodowych we Francji i Holandii. Deklaracja, jako integralna część Trakatu Lizbońskiego, uznaje tam pierwszeństwo prawa unijnego przed prawem krajowym państw członkowskich, odwołując się do "utrwalonego" orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS). Tymczasem w Rzeczypospolitej Polskiej to Konstytucja RP jest najwyższym prawem (art. 8 ust. 1 Konstytucji RP).

Pozornie Deklaracja 17. jest tylko stwierdzeniem istniejącego, dotychczasowego stanu prawnego w UE, którą to pozorność potęguje zresztą dołączona do Deklaracji opinia Służby Prawnej Rady Europejskiej (SPRE), oddająca stan prawny na dzień 22 czerwca 2007. Pozornie, w rzeczywistości bowiem jest to wpisanie po raz pierwszy do Traktatów EXPRESSIS VERBIS zasady nadrzędności (pierwszeństwa) prawa unijnego nad prawem krajowym, i to z konstytucjami państw członkowskich włącznie.

Ale jakby tego było mało, do "Opinii" SPRE dołączony zostaje przypis (1), przytaczający fragment orzeczenia ETS w sprawie Costa v. ENEL z 1964 r., w którym to orzeczeniu mowa jest o wyższości prawa unijnego nawet nad konstytucjami państw członkowskich.

Zapisanie po raz pierwszy expressis verbis zasady pierwszeństwa w Traktacie Lizbońskim nadaje jej po raz pierwszy moc prawa traktatowego (pierwotnego) identyczną tej mocy, jaką miały poprzednie zapisy explicite I-10 (d. I-6) konstytucji UE. "Nietraktatowy" stan prawny sprzed 22 czerwca 2007 opisany w Opinii nabierze w ten sposób mocy traktatowej (jakiej dotychczas bez wątpienia nie miał) z chwilą wejścia traktatu lizbońskiego w życie (co w dalszym ciągu jest dość realne).

Można się nawet zastanawiać, czy i w jakim stopniu tak skonstruowana Deklaracja 17. ZMIENIA/NIE ZMIENIA (narusza/nie narusza) dotychczasowy, utrwalony traktatami system źródeł prawa Unii Europejskiej.

Szerzej na ten temat w:
TEZY SUWERENNOŚCI NARODU POLSKIEGO W KWESTII TRAKTATU LIZBOŃSKIEGO W OBLICZU ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ JEGO RATYFIKACJI

Oczywiście nikt tu nie rości sobie prawa do nieomylności. Tezy te, jak każde tezy, podlegają dyskusji, zwłaszcza z udziałem specjalistów. Tym niemniej, jak dotąd, wszyscy specjaliści nabrali wody w usta i sprawiają wrażenie, jakby problemu żadnego nie było - dla nich Traktat Lizboński niczego rzekomo w polskim systemie prawa nie zmienia. Moim zdaniem problem właśnie jest, i to o charakterze fundamentalnym. I dlatego zasługuje na poważną debatę PUBLICZNĄ, ZANIM ratyfikacyjne pióro prezydenta RP zawiśnie nad tym traktatem, a więc także nad dalszym losem Polski, jako państwa suwerennego.

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz