niedziela, 22 czerwca 2014

Objaśnienie dla prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska na czym polega istota "wytrycha" autorstwa prezesa NBP Marka Belki




Konstrukcja "wytrycha", o którym wspominali Marek Belka i jego przyboczny Sławomir Cytrycki w rozmowie z wysłannikiem prezesa Rady Ministrów ministrem spraw Wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem nie jest tak trudna do zrozumienia, jak się prezesowi Rady Ministrów (a także ewentualnie Prokuratorowi Generalnemu, Marszałkowi Sejmu, Marszałkowi Senatu, prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, i last but not least Prezydentowi RP) może wydawać. Otóż według wszelkiego prawdopodobieństwa mechanizm owego "wytrycha" przedstawiałby się mniej więcej tak:

1. Prezes Rady Ministrów przeprowadza przez Radę Ministrów odpowiednie założenia do ustawy, a następnie przez Sejm i Senat RP zaproponowaną przez prezesa NBP samą ustawę o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim, a także - w jej ramach albo poza nią - ustawę Radzie Ryzyka Systemowego. Cały pakiet aktów legislacyjnych zatwierdza następnie (najlepiej bez uprzedniej kontroli konstytucyjności przez Trybunał Konstytucyjny) Prezydent RP, który nota bene najwyraźniej bardzo pragnie zostać wybrany prezydentem RP na drugą kadencję.

2. Nadzwyczajne uprawnienia dla skromnego a nadzwyczaj zapracowanego prezesa NBP, opublikowane w Dzienniku Ustaw, wchodzą sukcesywnie w życie.

3. Ministra Finansów mianuje prezes Rady Ministrów na wniosek prezesa NBP. Minister Finansów wskazany przez prezesa NBP w stosownym momencie zgłasza prezesowi NBP zapotrzebowanie Rady Ministrów na środki finansowe niezbędne do sfinansowania sztucznego ożywienia gospodarki podyktowanego celami wyborczymi rządu przez dodrukowanie pustego pieniądza i rzucenia go na rynek na 1-1,5 roku przed spodziewanymi wyborami parlamentarnymi. Zapotrzebowanie rządowe realizuje prezes NBP, doprowadzając poza wiedzą i zgodą Rady Polityki Pieniężnej do wyemitowania dodatkowej transzy obligacji. Normalnie takie dodatkowe obligacje trudno byłoby sprzedać na rynku papierów wartościowych bez znacznego spadku ich wartości, ale nie istnieją żadne przeszkody ich zakupu po odpowiednim kursie przez pozostający pod kontrolą NBP komercyjny bank BGK.

4. W wyniku operacji zamiany papierów wartościowych na żywy pieniądz pomiędzy NBP i BGK rząd dostaje dodatkowe, nie przewidziane w budżecie środki finansowe, które przeznacza na wsparcie celowe swojej długodystansowej kampanii wyborczej. W wyniku działań NBP wyborcy mają rzeczywiście przez szereg miesięcy poprzedzających wybory wrażenie, że w ich portfelach jest jakby więcej pieniędzy, a więc w sporej swej liczbie nie są zainteresowani zmianą dotychczasowej ekipy rządowej, co ostatecznie odbija się dość korzystnie na preferencjach wyborczych elektoratu.

5. Po zwycięskich wyborach prezes NBP niezwłocznie ustanawia odpowiednio wysokie stopy procentowe w celu zdławienia wzrostu inflacji będącego skutkiem długodystansowej (long run) kampanii wyborczej rządu, w efekcie czego w portfelach wyborców jest tyle samo, albo jeszcze mniej pieniędzy, aniżeli przed wyborami. NBP odkupuje obligacje wyemitowane dla celów wyborczych od związanego z NBP BGK, oczywiście nie ze stratą, ale po godziwym gwarantowanym przez państwo kursie.

Jak zatem prezes Rady Ministrów może widzi, ostatecznie w wyniku przyjęcia koncepcji "wytrycha" bardzo wiele się zmienia, aby wszystko pozostało po staremu, a nawet lepiej. Przede wszystkim sam prezes Rady Ministrów nadal nie musi się troszczyć o gospodarkę, na której się nie bardzo zna, nie musi się martwić o dalsze losy sprawy smoleńskiej, więc może już w całości poświęcić się piłce nożnej i dbałości o stan swojego PR-u.

Z kolei dla prezesa NBP również się nic nie zmienia. Pozostając za poparciem prezesa Rady Ministrów na drugą kadencję na swoim stanowisku prezes NBP (o bardzo już teraz dłuugich członkach) może być nadal superpremierem (właściwie Kanclerzem, z racji rangi specjalnych uprawnień, w jakie się sam wyposażył), kierującym zarazem NBP i de facto Ministerstwem Finansów za pośrednictwem delegowanego przez siebie ministra finansów. Zgodnie ze obietnicą, złożoną prezesowi rady Ministrów za pośrednictwem Ministra Sienkiewicza przez prezesa NBP, że "bardzo wiele będzie możliwe", w dalszym ciągu istnieją zainaugurowane przed wyborami ustrojowe warunki do swobodnego "objeżdżania" woli i wiedzy fasadowej odtąd Rady Polityki Pieniężnej, jak również ustawowego zakazu finansowania przez NBP deficytu budżetowego, nie mówiąc już o "objeżdżaniu" Konstytucji RP jako takiej.

Również wybrane przez superpremiera Belkę banki komercyjne, w których skarb państwa ma swoje znaczące udziały, przekształcone w swego rodzaju rządowy koncesjonowany wtórny rynek papierów wartościowych, mogą spać spokojnie: niezależnie od tego, jak dalece nietrafne będą ich wszelkie przyszłe decyzje finansowe i niezależnie, jak bardzo wtopią się w toksyczne papiery, superministerstwo Marka Belki zawsze im poda swoją pomocną dłoń.

Wreszcie media publiczne i prywatne mogą nie zajmować się dłużej aferą podsłuchową i dzięki temu mają czas możliwość poznać do głębi i błogosławić dobrotliwość, takt i umiar policji, Agencji Bezpieczeństwa Publicznego tudzież samego Prokuratora Generalnego.

A wszystko to dzięki zainicjowanej w odpowiednim czasie inteligentnie pomyślanej przez przyszłego superpremiera Marka Belkę niepozornej nowelizacji ustawy o NBP, oraz dzięki specjalnym uprawnieniom uzyskanym przez Niego za pośrednictwem ustawy o Radzie Ryzyka Systemowego.


dodajdo.com

6 komentarzy:

  1. "Jak zatem prezes Rady Ministrów może widzi, ostatecznie w wyniku przyjęcia koncepcji "wytrycha" bardzo wiele się zmienia, aby wszystko pozostało po staremu, a nawet lepiej. Przede wszystkim sam prezes Rady Ministrów nadal nie musi się troszczyć o gospodarkę, na której się nie bardzo zna, nie musi się martwić o dalsze losy sprawy smoleńskiej, więc może już w całości poświęcić się piłce nożnej i dbałości o stan swojego PR-u. "
    Zapromowałam tylko dlatego aby wywolac dyskusje. Cytowane powyżej zdanie świadczy, że autor nie ma na celu merytotycznie ocenić Premiera a tylko złośliwie go poniżyć. Reszta tekstu to tylko teoria spiskowa, bo wg mnie Belka nie zastałby Premierem, ale to tylko moja opinia. Co do zmian w prawie, to przecież w sejmie siedzi opozycja i wszystkie te twoje przeciw może wyartykułować podczas obrad, ale opozycja nie jet w stanie merytorycznie zająć się żadną sprawa. Ciekawe jak taka denna opozycja będzie rządzic jak przypadkiem zdobedzie władzę, czy tak jak już mogliśmy doswiadczyć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak - znów wszyscy obywatele zrobili by zrzutkę "by żyło się lepiej wszystkim... cwaniakom".

    Z samej rozmowy wynika jedno - zapisy tych rozmów są dowodem przestępstwa!

    Mario - Nikt celowo premiera poniżać nie chce - po prostu konstatujemy fakt - ten fircyk na gospodarce nie zna się w ząb.

    Jasne ze Belka premierem by nie został - mówimy o "superpremierze" czyli takim który ma rzeczywistą władzę!

    Opozycja - p[omijając fakt że PiS było pod permanentnym ostrzałem mediów publikujących takie czy inne "nieprawidłowości" podczas ich rządów w co uporczywie wierzyli i nadal wierzą rzesze idiotów w tym państwie, to warto zauważyć ze jako jedyni OBNIŻYLI podatki, przygotowali gospodarkę na kryzys (co potem Tusk przypisał sobie jako "zieloną wyspę"). Gowin jak JEDYNY zajął się patologicznym systemem reglamentacji dostępu do kilku setek zawodów, jako JEDYNY podjął próbę restrukturyzacji sądownictwa itp. Są jeszcze towarzysze z SLD - których nie lubię, ale którzy za czasów swoich rządów, nie doprowadzili tego państwa nawet do ułamka tej degrengolady jaką obserwujemy dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mówimy"? Umówmy się raz i na zawsze, że każdy mówi za siebie, OK?

      Usuń
  3. Ciekawe, że po lekturze całego tego artykułu uznaje Pani za stosowne zauważyć i umieścić w centrum proponowanej przez siebie dyskusji moją rzekomą chęć "złośliwego poniżenia" premiera. Odbieram to jako chęć odprawienia sądu nad czarownikiem. Ja z kolei mam dziwne uczucie, czy to otwierając gazetę, włączając telewizor, czy "wchodząc" do Internetu, że ktoś mi się co i raz śmieje w oczy, twierdząc, że "nic się Polacy nie stało" i że winni są wyłącznie posłańcy, przynoszący niedobre wieści, których należy ugrillować w ogniu polemicznego oburzenia, jeśli nie można postawić przed sądem i przykładnie ukarać, żeby się innym, podobnym odechciało. Pani komentarz, niestety, jakoś dziwnie wpisuje mi się w ten polemiczny standard.

    "Teoria spiskowa", powiada Pani. Hm, nie bez pewnej racji, zaproponowane przeze mnie objaśnienie oparte jest przecież w całości do bólu na treści poufnej rozmowy Belki z Sienkiewiczem opublikowanej przez Tygodnik Wprost. Zapewniam Panią przy tym, że niczego tutaj specjalnie nie musiałem wymyślać. Do mnie należało co najwyżej przedstawienie tego wszystkiego, co dotyczy kwestii "wytrycha" w możliwie skondensowanej i zrozumiałej dla przeciętnego Czytelnika formie - tak, żeby nawet historyk czy nauczyciel fizyki, czy artysta plastyk był w stanie cały problem objąć i właściwie ocenić.

    Po co to robię? Chociażby po to, żeby nie mógł ktoś później powiedzieć: "nie wiedziałem, bo jestem historykiem, fizykiem, artystą, itd. itp. Gdybym wiedział nigdy bym się na to nie zgodził."

    Nie dyskutuję przy tym, nie oceniam, czy Belka ma rację, czy nie, kiedy np. prezes NBP uskarża się, że nie ma partnera do rozmowy, bo "on się na tym nie zna", a także "on ma tych problemów takich, typu, wiesz, jakiś Smoleńsk, k..., jakieś pierdoły..." tylko przyjmuję niejako z całym dobrodziejstwem inwentarza i wyciągam zeń wnioski. Uznaję, że Belka wie lepiej ode mnie, co mówi i co jest istotne z jego punktu widzenia jako autora projektu "wytrycha".

    Skądinąd, nawet wydaje mi się to dość prawdopodobne bowiem Tusk, jak Pani pewnie wiadomo, jest historykiem, a więc bodaj najdalszym od ekonomii i finansów spośród 12 dotychczasowych premierem od 1989 r.

    Mógłbym być złośliwy, gdybym np. wspomniał, zgodnie zresztą z prawdą, że ostatni premier to taki "polski historyk", dla którego "polskość to nienormalność.". Nie uczyniłem czegoś podobnego, zostawiając Czytelnikowi możność dopowiedzenia sobie całej reszty kontekstu związanego z osobą coraz bardziej kontrowersyjnego premiera.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że tego nie wiedziałem - z pewnością bym prezesowi wypomniał.
    Prezes Orlenu, Jacek Krawiec do ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego:
    "Jak była ta kampania 2011 roku i oni tam z cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 zł PiS nap.... No i jest ta impreza w Focusie, już wiadomo, że wygraliśmy. Z Donaldem się spotykam i on: Teraz, k..., to paliwo może być nawet i po 7 zł".
    Afera taśmowa. Krawiec o słowach Tuska nt. cen paliwa
    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/afera-tasmowa-krawiec-o-slowach-tuska-nt-cen-paliwa/kvgzx

    OdpowiedzUsuń
  5. M<nie zaciekawiło co innego - Sikorski mówi że Kaczyński pospawał się z Macierewiczem i że razem z nim pójdzie na dno, bo są w prokuraturze jakieś materiały na nich.
    No to ja się pytam - skąd on zna materiały rzekomo niezależnej prokuratury?!

    OdpowiedzUsuń