wtorek, 16 marca 2010

Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (4)



Bodaj nic tak nie ujawnia podwójnej natury politycznego stylu bycia przywódców Prawa i Sprawiedliwości jak dzieje owej nieudanej próby wprowadzenia do polskiej ustawy zasadniczej konstytucyjnych gwarancji dla ochrony życia i obrony godności człowieka w Polsce w 2007 r. Z tego też względu warto się tej sprawie przyjrzeć jeszcze raz bliżej, aczkolwiek z pewnej już perspektywy czasowej. Jednak, aby właściwie zrozumieć, co się wówczas stało, zacząć trzeba od przypomnienia, czy też raczej zrekonstruowania, ciągnącej się od 2000 roku sprawy pani Alicji Tysiąc - to także, choć z innego względu, wydaje się być historią wielce pouczającą.

Sytuacja życiowa pani Tysiąc, sądząc z opisu zawartego na stronie internetowej Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc, rzeczywiście przedstawiała się nad wyraz dramatycznie.

Jak z opisu tego wynika, pani Alicja Tysiąc, matka dwojga dzieci, której lekarze ze względu na postępującą poważną wadę wzroku odradzali stosowanie hormonalnych tabletek antykoncepcyjnych, gdyż mogą one tę wadę pogłębić, musiała zajść niestety w trzecią ciążę. A skoro musiała zajść, musiała też z niej, by tak rzec - wyjść. Przebyte wcześniej przez panią Tysiąc dwukrotnie cesarskie cięcia, zdaniem lekarzy, tych przynajmniej, do których się zwracała, miały zwiększać ryzyko powikłań, co miało z kolei stanowić bezsprzeczne przeciwskazanie dla utrzymania trzeciej ciąży. Na domiar złego trzecie dziecko groziło znacznym pogorszeniem już i tak niełatwej sytuacji osobistej pacjentki.

Znalazłszy się zatem po raz trzeci w stanie brzemiennym, pani Tysiąc zwracała się kolejno do trzech lekarzy okulistów. Każdy z nich niezależnie uznawał, że kolejna ciąża może zagrozić zdrowiu kobiety powodując utratę wzroku, jednak żaden z tych specjalistów z niewiadomych względów równie stanowczo odmawiał wydania dokumentu pozwalającego na legalne usunięcie ciąży ze względów zdrowotnych w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej.

W końcu pani Tysiąc udało się znaleźć lekarza internistę, który wydał zaświadczenie o możliwości utraty przez nią wzroku wskutek kolejnego porodu, grożącego kolejnym cesarskim cięciem. Uzyskawszy upragniony dokument kobieta nie wiedziała jednak najwyraźniej, gdzie się z nim udać i co dalej czynić, zwróciła się bowiem o poradę w tej kwestii do Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Działając w przekonaniu, iż ta instytucja pomoże jej rozwiązać problemy życiowe, pani Tysiąc zapewne zupełnie nie brała pod uwagę, iż ofiarująca się z wszelką pomocą Federa może mieć na uwadze coś całkiem innego, niż ona - a mianowicie pogorszenie w jak największym stopniu jej sytuacji życiowej, ażeby uczynić ze sprawy pani Alicji swego rodzaju kozła ofiarnego, ażeby pojawił się nareszcie dostatecznie przemawiający do wyobraźni zarówno mas jak i sędziów precedens, umożliwiający Federacji i siostrzanym organizacjom proaborcyjnym skuteczne zaskarżenie do Trybunału w Strasburgu państwa polskiego w celu wymuszenia na nim zmiany stanu prawnego ustalonego od 1997 r. orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie K 26/96.

Tak. czy inaczej, uczynna nad wyraz kobieca pozarządowa instytucja non profit, wyposażona w dodatku w ponadprzeciętny zmysł przewidywania dalszego rozwoju wypadków, podała pani Tysiąc adres szpitala, w którym zabiegi usunięcia ciąży wykonywane są zarazem legalnie i bezpłatnie. Jednakże tamtejszy lekarz ginekolog, w wyniku przeprowadzonego przez siebie badania pacjentki stwierdził 26 kwietnia 2000, że zagrożenie utraty zdrowia dla przeprowadzenia zabiegu przerwania ciązy jest niedostateczne.

Co gorsza, na z takim trudem zdobytym przez pacjentkę zaświadczeniu, wystawionym przez internistę, lekarz ginekolog miał jakoby napisać, czy też napisał rzeczywiście, że się jako ginekolog nie zgadza z diagnozą swego kolegi po fachu, przez co w sposób nieodwracalny uniemożliwił pani Tysiąc skorzystania z owego zaświadczenia. I tym sposobem bezpłatne zabicie noszonego w sobie życia nienarodzonego dziecka, być może w 10-tym a niewykluczone, że nawet w 12-tym tygodniu ciąży, zostało poważnie utrudnione.

Powodowana obawą przed znacznym pogorszeniem dotychczasowej sytuacji materialnej pani Tysiąc nie dawała jednak tak łatwo za wygraną. Zdeterminowana kobieta zwróciła się do jednego z ogłaszających się w prasie codziennej ginekologów, jednego z tych, którzy pod pozorem legalnej prywatnej praktyki medycznej dokonują nielegalnych zabiegów, co zresztą wytykała skrupulatnie Federacja w swym raporcie z 2002 r. Ginekolog-przestępca za swoją zabójczą usługę domagał się początkowo 1,5 tysiąca zł. Jednak wkrótce uznał, że zabieg (operacja) wymaga udziału drugiego kwalifikowanego specjalisty - anestezjologa, być może z uwagi na dość już zaawansowaną ciążę, przez co wysokość oczekiwanego wynagrodzenia wzrosła z 1.5 tysiąca do 5 tysięcy. To z kolei przerosło możliwości finansowe niedoszłej pacjentki owego ginekologa.

W rezultacie pani Tysiąc musiała ciążę donosić i urodzić dziecko w drodze cesarskiego cięcia. W rezultacie musiało dojść jakoby do wylewu do plamki żółtej oka, co jednak nie wywołało całkowitej utraty wzroku, jak mieli przepowiadać niektórzy lekarze okuliści, a jedynie pogorszenie istniejącej już od wielu lat wady wzroku z -20 do -26 dioptrii. W rezultacie utrzymująca się ze renty inwalidzkiej (skadinąd rzeczywiście nędznej) w wysokości 540 zł. miesięcznie, kobieta, pozbawiona tak bezdusznie przez państwo polskie prawa do odwołania się od decyzji lekarza, (który z takim trudem osiągnięte zaświadczenie o konieczności dokonania przerwania ciąży nieodwracalnie zniszczył), została zmuszona do skierowania sprawy do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Naturalnie Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, zwana przez swoje aktywistki pieszczotliwie "Federą", niezwykle zatroskana jak zawsze o dobro i szczęście kobiety, a także Fundacja Helsińska, znana powszechnie z dbałości o prawa człowieka w Polsce i na świecie, nie mogły zostawić pani Tysiąc samej sobie - musiały bez względu na wszystko pani Alicji dopomóc, zwłaszcza w zakresie prawidłowego, dostatecznie przekonywującego sformułowania pism procesowych.

"Feda broni, Feda radzi, Feda nigdy cię nie zdradzi", można by rzec, parafrazując słynne hasło Ligi Kobiet z filmu "Seksmisja".

I w ten to sposób doszło, kolokwialnie mówiąc, do wkręcenia pani Alicji Tysiąc, a wraz z nią całej Polski w koła zębate międzynarodowego lobby na rzecz aborcyjno-eutanazyjnego przemysłu śmierci. Wskazując przy okazji innym kobietom w Polsce drogę do chwilowego, doraźnego poprawienia swojej nierzadko rzeczywiście opłakania godnej sytuacji życiowej.

Z drugiej strony jednak patrząc, widać na tym przykładzie jasno i wyraźnie, iż dla energicznie działającej organizacji proaborcyjnej nie ma w istocie takiego przepisu prawnego na tym świecie, któremu nie można było przeciwstawić jednostkowej konkretnej sytuacji życiowej, na podstawie której można by głosić, iż ów przepis jest nieludzki, gdyż narusza on jakoby niezbywalne prawo kobiety do zabijania dziecka noszonego pod jej sercem i dlatego powinien być on czym prędzej uchylony.

Przechodząc do sprawy odrzuconej przez Sejm poprawki do konstytucji przygotowanej przez specjalnie do tego celu powołaną sejmową nadzwyczajną komisję (rzecz już sama w sobie ekstraordynaryjna), należy przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że prace nad zmianami w Konstytucji dla zapewnienia lepszej prawnej ochrony życia poczętego nie zostały bynajmniej rozpoczęte z jakiejś religijnej gorliwości posłów katolickich Sejmu V kadencji, jak się to im zwykło przypisywać (aczkolwiek takiemu działaniu bez zewnętrznych pobudek też wiele nie można by zarzucić). Przeciwnie, można przytoczyć szereg okoliczności na dowód, iż to raczej granicząca z religijnym fanatyzmem zapiekłość organizacji feministycznych i proaborcyjnych, jak również doprowadzona przez nie do stanu prawdziwiego kuriozum sprawa pani Alicji Tysiąc, zmusiła środowiska katolickie do poszukiwania konstytucyjnych gwarancji dla życia poczętego, chronionego zgodnie ze stanowionym w Polsce prawem (ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. Nr 17, poz. 78 ze zm.).

Dodać w tym miejscu należy, iż zmiana konstytucji przygotowywana na przełomie 2006-2007 nie stanowiła żadnej, ale to żadnej praktycznej zmiany stanu prawnego. Była to jedynie próba konstytucyjnego utrwalenia, zabezpieczenia tegoż stanu prawnego - jak już zostało wcześniej powiedziane - ustalonego w 1997 r. wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (sprawa K 26/96). Co więcej, działanie takie było ze wszechmiar uzasadnione z powodu dramatycznej sytuacji demograficznej w Polsce - przypomnijmy - ostatnie, 27 miejsce w 2007 r. ze wszystkich krajów Unii Europejskiej pod względem dzietności rodzin - 1,2 dziecka na rodzinę.

Znacznie właściwsze byłoby w tej sytuacji stwierdzenie, że to raczej proaborcyjne grupy feministyczne miały za złe Sejmowi w ówczesnym składzie, iż ośmiela się on utrudnić im w przyszłości uchylenie lub zmianę obowiązującej ustawy zwykłą większością głosów. O ich nienajlepszych w tym względzie zamiarach świadczyły dobitnie podejmowane znaczne wysiłki w kierunku zasadniczego podważenia istniejącego stanu prawnego. Bowiem już z początkiem roku 2002 Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny opublikowała m.in. raport dowodzący rzekomej szkodliwości tej ustawy. Równocześnie do Parlamentu Europejskiego skierowany został „List 100 kobiet” z marca 2002, w którym jego sygnatariuszki "zwracały uwagę na fatalną sytuację kobiet w polskim społeczeństwie oraz na fakt, że o kwestii aborcji w Polsce decydują względy ideologiczne"."

Możnaby z tego wnosić, iż względy, jakimi kierowały się waleczne obrończynie swobód obyczajowych i prawa do nieograniczonego zabijania istoty ludzkiej pod byle pozorem, były natury czysto poza-ideologicznej. I poniekąd słusznie, zważywszy ich zacietrzewienie godne miana religijnego:
"Każdy zdawał sobie sprawę, iż prawa kobiet zostały sprzedane w zamian za poparcie Kościoła katolickiego dla integracji europejskiej" - napisała w komentarzu do tego listu Joanna Ostrowska, studentka judaistyki i filmoznawstwa UJ, publikująca w czasopismach Zadra, Parnasik i Słowo Żydowskie. (Co by było, gdyby, feminoteka.pl)

Z powyższej wypowiedzi, oddającej dość wiernie nastawienie tego środowiska, przebija widoczne rozczarowanie, iż integracja europejska nie nastąpiła bezwarunkowo, że wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej towarzyszyła ustawowe wzmożenie ochrony życia poczętego. "Federa" wraz z siostrzanymi grupami proaborcyjnymi spodziewały się, iż coraz bardziej liberalizowane prawo Unii Europejskiej w tej dziedzinie wymusi na zacofanej Polsce kapitulację i pełne podporządkowanie światłej europejskiej cywilizacji... śmierci.

15 stycznia 2003 roku skarga Alicji Tysiąc przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W swoim wniosku powódka zarzuciła polskim urzędnikom naruszenie art. 3., art. 8., art. 13., art. 14. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. 2 czerwca 2005 skargę tę poparły oficjalnie wspomniana już Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (która nb. pilotowała panią Alicję Tysiąc od 2000 r.), oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Dodajmy, iż obie te organizacje wspierane są finansowo przez Fundację Batorego, instytucjonalne siedlisko post-KOR-owskiej lewicy laickiej, założone i finansowane przez Georgea Sorosa, usiłujące od samego momentu swego poczęcia odgrywać rolę swego rodzaju komitetu centralnego, decydującego o zasadniczych sprawach w naszym kraju. (Będzie o tym jeszcze mowa przy okazji rozważań nad założeniami przedwyborczego programu Prawa i Sprawiedliwości z 2005 r.)

"Cywilizowane" kraje europejskie, wymierające stopniowo z powodu stosowania u siebie od dawna systemowego zabijania życia nienarodzonego, a w niektórych - nawet eutanazji, nie mogły patrzeć spokojnie na "ciężką dolę kobiet" w wymierającej w jeszcze szybszym tempie Polsce. W czerwcu 2003 roku, najprawdopodobniej na zaproszenie "Federy", do portu we Władysławowie przypłynął statek „Langenort”, z ekipą holenderskiej organizacji Women on the Waves (Kobiety na Falach) na pokładzie, będący pływającą kliniką aborcyjną. Statek ten był przez szereg dni pikietowany z nadbrzeża przez Młodzież Wszechpolską. Skutecznie, jak się okazało, bowiem 24 czerwca statek został w końcu przez odpowiednie służby przeszukany, zakazane w Polsce środki farmakologiczne skonfiskowane, a kapitan statku grzecznie poproszony o opuszczenie polskiego portu.

"W październiku br. [2006 - przyp. J.R.] Trybunał zdecydował, że rozpatrzy sprawę Alicji Tysiąc, co jest jednoznaczne z rozpoznaniem sytuacji, a następnie wydaniem wyroku. Jeżeli Alicja Tysiąc wygra, będzie to precedens, który powinien w istotny sposób wpłynąć na sytuację polityczną w Polsce (projektowana zmiana w Konstytucji dotycząca ochrony życia ludzkiego od momentu poczęcia)." - stwierdza z nadzieją cytowana wyżej publicystka.

Wkrótce potem Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wystosowuje do posłów na Sejm swoje Stanowisko w sprawie projektu zmiany Konstytucji RP, 24.10.2006,
w którym Federa stwierdza m.in:
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny stanowczo protestuje przeciwko wszelkim próbom zaostrzenia przepisów dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży. (...) Inicjatywa Ligi Polskich Rodzin ma jeszcze jeden cel – utrudnić w przyszłości liberalizację prawa dotyczącego dopuszczalności przerywania ciąży. (...) Apelujemy do Sejmu RP, żeby uwzględnił protesty organizacji i osób indywidualnych i odrzucił projekt Ligi Polskich Rodzin."

W tydzień później Abp Józef Michalik, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście z dnia 2 listopada 2006 skierowanym do Marszałka Sejmu Marka Jurka opowiedział się w imienu Episkopatu Polski za jednoznacznym zapisem w Konstytucji, gwarantującym prawo do życia i konieczność jego ochrony “od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
"debata, którą w tych dniach rozpoczął Sejm RP nad zmianą art. 38 Konstytucji, aby zapewnić w Polsce ochronę życia “od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci”, staje się okazją do tego listu, będącego odpowiedzią na przedstawiony stan niektórych dyskusji parlamentarnych w ostatnim czasie. (...) Konstytucja powinna określać i chronić porządek, ład moralny i społeczny, zgodny z tym podstawowym prawem, które następnie prawo szczegółowe ukierunkowuje, ukonkretnia i chroni."

"Sprawa ochrony życia należy do fundamentów etyki, stoi ponad wymiarem i interesem politycznym jakiejkolwiek partii. Wszyscy politycy, publicyści i poszczególni obywatele, na miarę swoich możliwości mają obowiązek popierania ochrony życia i zabiegania o to, aby inni je popierali. Uczciwy człowiek nie może patrzeć obojętnie na zło i krzywdę grożącą niewinnemu i bezbronnemu człowiekowi!

Trzeba bronić nasze myślenie, nasze sumienia i nasz naród przed cywilizacją śmierci!

To nie tylko Europa stoi dziś na krawędzi demograficznego samobójstwa, ale na krawędzi śmierci staje w każdym z nas człowieczeństwo, ilekroć nie reagujemy na prawo pozwalając na zabicie niewinnego człowieka, albo wmawiamy sobie, że to zabójstwo może być “uzasadnione”."

I dalej:
"Beztroski nihilizm moralny nie jest w stanie stworzyć trwałych podstaw sprawiedliwego współżycia między ludźmi"

Abp Michalik przytoczył ponadto w swoim liście słowa Jana Pawła II z encykliki Evangelium vitae:
"Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion, czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający…Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać”.

W ostatnich słowach Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski zwracał się do posłów na Sejm RP z widoczną usilną prośbą, aby "odłożyli wszystkie inne motywy – w tym polityczne – i uszanowali najwyższą rację poprawnego sumienia, które prawo “nie zabijaj” czyni jednym ze wskazań promujących nasze człowieczeństwo".

Wydawać by się mogło, iż ugrupowanie o biblijnej (starotestamentalnej, co prawda) nazwie "Prawo i Sprawiedliwość", pobożna partia polityczna, której przywódcy nie omijają najmniejszej okazji, by pokazać się na wałach klasztoru jasnogórskiego i modlić się publicznie o szczególne wstawiennictwo Jasnogórskiej Pani dla swoich planów i zamierzeń, nie będzie miało większych wątpliwości, po której stronie stanąć, czyjego autorytetu usłuchać: Kościoła katolickiego, czy też Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Fundacji Helsińskiej.

Niestety, jak się wkrótce okaże, katolicko-patriotyczny lew, za jakiego dotąd uchodził PiS, nie jest tak jednoznaczny w swojej postawie, jakby należało się spodziewać.

(c.d.n.)


 •  Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (1)

 •  Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (2)

 •  Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (3)

 •  Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (4)

 •  Lis w skórze lwa, czyli - Przychodzi Macierewicz z propozycją (5)



dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz