wtorek, 10 maja 2011

Technika zwalczania wrogich samolotów przy pomocy balonów zaporowych



W drugiej połowie lat 80. ubiegłego stulecia amerykańscy specjaliści zastanawiali się, w jaki sposób siły NATO mogą zrównoważyć wielką liczebną przewagę bloku komunistycznego w powietrzu i na lądzie w razie ataku siłami konwencjonalnymi na Europę zachodnią. Przykładem mogą być rozważania majora amerykańskich sił powietrznych Franklina J. Hillsona [1]. Hillson wskazywał na wielką podatność sił NATO na masowy atak z powietrza, prowadzony z dużą szybkością na małych wysokościach, 30 m i niżej. Przywoływał przy tym przykłady z niedawnej brytyjsko-argentyńskiej wojny o Falklandy, kiedy to brytyjskie Sea Harriery lecąc na wysokości 50 stóp (15 m) wykonały skuteczny atak na stanowiska argentyńskiej obrony przeciwlotniczej nie odnosząc żadnych strat własnych. Argentyna również stosowała technikę ataku z małej wysokości, zniżając lot do tego stopnia, iż sól wody morskiej miała się osadzać się na szybach samolotów, utrudniając pilotom obserwację pola walki. Taki sposób wykonywania lotów pozwalał znacznie opóźnić moment wykrycia nadlatującego samolotu przez radary przeciwnika, co następowało dopiero przy odległościach rzędu 4 km. Ponadto samoloty takie były trudne do strącenia przy pomocy ręcznych wyrzutni pocisków typu Stinger czy Blowpipe. W wojnie o Falklandy okazało się, że na 100 pocisków wystrzelonych z ręcznych miotaczy jedynie 9 osiągnęło cel.

Jako remedium na ataki z powietrza przy dużej szybkości i na małych wysokościach specjaliści NATO zaproponowali właśnie zapory balonowe. Wskazywali przy tym, że zarówno w I jak i w II wojnie światowej był to głownie środek odstraszania przeciwnika od ataków na małej wysokości, co utrudniało zwalczanie wrogich samolotów, a tym ostatnim dawało możliwość punktowego, precyzyjnego bombardowania celów.


Brytyjskie balony zaporowe z okresu II wojny światowej przed postawieniem zapory


Nie trzeba chyba dodawać, że najprawdopodobniej analogiczne analizy operacji falklandzkich prowadzili i do podobnych wniosków mogli dochodzić także specjaliści wojskowi z bloku wschodniego.

Jak odbywało się przechwytywanie (niszczenie samolotów przeciwnika obrazuje poniższy szkic działania brytyjskiego balonu zaporowego (Low Zone Barrage Baloon).



W chwili uderzenia samolotu w stalowa linę następowało wyrwanie spadochronów z pokrowców umieszczonych w miejscach połączenia liny z balonem oraz z bębnowym mechanizmem wyciągowym, umieszczonym na ziemi bądź na pojeździe. Spadochrony z jednej strony hamowały samolot, który niekiedy tracił zupełnie prędkość i opadał (walił się) bezwładnie na ziemię. Częściej jednak lina stalowa wrzynała sie w skrzydło i przesuwając się, niczym piła linowa bądź łańcuchowa, doprowadzała do jego urwania się: samolot, tracąc równowagę z powodu utraty siły nośnej z jednej strony, wpadał w beczkę i w ten sposób spadał na ziemię.

Podobną do brytyjskiej technikę stosowano podczas II wojny światowej w ZSRR [2], z tym tylko, że stosowano tylko górny spadochron, do którego podczepiona była mina. Kiedy mina ta uderzała w miejce zaczepienia liny na skrzydle, eksplodowała. Oczywiście, jeśli nie odpadło ono wcześniej wskutek odcięcia przez linę.



Na zakończenie tego krótkiego przeglądu dodajmy, że i przemysł zbrojeniowy na Zachodzie nie próżnuje. Dla przykładu brytyjskie Wallop Industries opracowały balon o nazwie Skysnare, napełniany helem lub wodorem. Zapora złożona z sześciu takich balonów kosztuje ok. 18,000 $, czyli wielokrotnie mniej, niż inne systemy obrony przeciwlotniczej. "4 mm lina z kevlaru zapewnia tym balonom nadzwyczajną siłę niszczenia w przypadku uderzenia w nią przez samolot." - zapewnia producent.

O zastosowaniu zapór balonowych, lub podobnego typu, przeciwko nisko lecącym wrogim samolotom pasażerskim - źródła milczą. Być może nie było dotąd takiego wypadku ani też potrzeby.


Przypisy:

1. Maj Franklin J. Hillson, USAF, Barrage Ballons For Low-Level Air Defense, Airpower Journal, Summer 1989

2. Аэростаты над Ленинградом - Записки инженера - воздухоплавателя, А. И. Бернштейн, Химия и Жизнь №5, 1983 г., с. 8-16


Postscriptum 14.05.2011:

Na marginesie, o swoistym renesansie techniki balonowej dla wojskowej myśli technicznej w Rosji i w USA świadczy artykuł "Uderzenie ze stratosfery", zamieszczone w rosyjskim Przeglądzie Wojskowym 21 lutego 2011:
"Zdawało się, że balony po serii głośnych katastrof w latach 1930 odeszły na zawsze w przeszłość, w pełni wyparte przez samoloty a potem także przez helikoptery. Jednakże historia ponownie poszła po linii spiralnej. Postęp techniczny nie uśmiercił balonów. Odwrotnie, daje on im szanse odrodzenia się, pomagając odkryć nowe zalety tych aparatów latających. Dla Rosji mogą się one okazać skrajnie przydatne."

Za: Удар из стратосферы, Военное Обозрение, Вооружение, Авиация, 21.02.2011



dodajdo.com

1 komentarz:

  1. Kolejna z możliwości apriorycznie odrzuconych przez polskich (polskich? - ciekawe dla kogo tak naprawdę pracują) ekspertów.

    OdpowiedzUsuń