sobota, 21 grudnia 2013

Twórcy neokatechumenatu przyznają: Talmudyści są ich ojcami w wierze. Talmudyści potwierdzają.



Motto:
Po Auschwitz kościoły chrześcijańskie nie pragną już nawracać Żydów. Po Auschwitz to świat chrześcijański potrzebuje nawrócenia."
Br. Gregory Baum, żydowski konwertyta, teologiczny doradca Soboru Watykańskiego II, w pracy "Auschwitz, początek Nowej Ery?" s.113

W amerykańskim tygodniku The Jewish Week w ub. roku pojawiło się obszerne doniesienie na temat koncertu symfonicznego w wykonaniu ruchu neokatechumenalnego. Warto zapoznać się z nim w całości, toteż publikujemy ten tekst bez żadnych skrótów, we własnym tłumaczeniu.


Koncert pojednania. Katolicka grupa oddaje cześć Żydom
Źródło: Jonathan Mark,The Jewish Week, 1 maja 2012

Inną, niż odrodzenie syjonistyczne odrodzenie państwa żydowskiego, najbardziej znaczącą - kiedyś nie do pomyślenia - zmianą na korzyść Żydów po 2000 lat może być zwrot o 180 stopni, jakiego dokonał Watykan - od wrogości wobec Żydów i judaizmu przeszedł do oficjalnej polityki pojednania i miłości dla swoich "starszych braci" w wierze.

U samych początków polityki pojednania na Soborze Watykańskim II w latach 1960., założony został w Hiszpanii nowy katolicki ruch duchowy - Droga Neokatechumenalna - przede wszystkim dla dalszej katolickiej odnowy duchowej i dla umocnienia ich relacji z Żydami. {Obecnie] grupa mogąca się poszczycić ponad 80 seminariami na całym świecie i swoim głównym centrum w izraelskiej Galilei, prezentuje w Avery Fischer Hall w Centrum im. Lincolna koncert symfoniczny (8 maja o godz. 20.00), reklamowany na billboardach jako "muzyczny dar dla narodu żydowskiego".

Symfonia zatytułowana "Cierpienie niewinnych" prezentowana jest jako oddanie czci i modlitwa za ofiary Holocaustu w szczególności, widziane przez katolicki pryzmat Marii płaczącej i zjednoczonej z matkami żydowskimi w obozach koncentracyjnych, recytując "Shema Yisrael". Dzieło wykonywane przez orkiestrę złożoną ze 100 muzyków i chór liczący 80 śpiewaków został skomponowany przez założyciela Drogi Neokatechumenalnej, Kiko Arguello, malarza i teologa, który stwierdził, że jego symfonia ma być oferowana "jako most miłości i pojednania".

"Działamy zgodnie z ostatnią wolą papieża Jana Pawła II. Pamiętamy, że korzenie chrześcijaństwa są w judaizmie i że od początku Bóg uczynił Żydów narodem wybranym."

Koncert został wsparty przez przedstawicieli licznych organizacji żydowskich, a wśród nich przez Komitet Amerykańsko-Żydowski (AJC), Ligę Antydefamacyjną (B'nai B'rith), Radę Rabinów Nowego Jorku i Radę Stosunków Wspólnoty Żydowskiej (JCRC), jak również przez Ronalda Laudera, prezesa Światowego Kongresu Żydów (WJC), i Haima Gutina z Ministerstwa Turystyki Izraela. Po wykonaniu symfonii rabin David Rosen, dyrektor AJC ds. stosunków między religijnych jest wyznaczony do poprowadzenia modlitwy za ofiary Holocaustu, po czym nastąpić ma gremialna recytacja "Shema".

Rabin Irving "Yitz" Greenberg, żydowski teolog wybaczenia za Holocaust powiedział dla The Jewish Week'a, że Droga Neokatechumenalna jest przede wszystkim grupą inspiracyjną, która nie wykonuje pracy misyjnej i nie ma żadnego misyjnego interesu. Mówią o Izraelu tak, jak to czynią ewangelicy: że Żydzi są "narodem Boga". A Izrael jest "Ziemią obiecaną przez Boga". Grupa specjalizuje się w pełnej szacunku próbie pomocy katolikom, by bardziej docenili naród żydowski i żydowską religię, jak również by wzrosła wśród nich świadomość, jak bardzo Żydzi cierpieli, między innymi od chrześcijan.

"W rzeczywistości, w świetle programów ich koncertów, włącznie z tymi, jakie mają odbyć w Nowym Jorku, ich celem jest sprawienie, żeby ludzie śpiewali 'Shema Yisroel, Hashem Elokeinu, Hashem Echad' po hebrajsku. Częściowo jest to, dla nich, odmawianie modlitwy Jezusa, a częściowo jest to potężne, pełne emocji potwierdzenie, kim są Żydzi."

Rabin Greenberg dodał:
"Cierpienie niewinnych nawiązuje do teologicznego problemu cierpienia, często używając chrześcijańskich pojęć, ale także odnosi się do faktu, że Żydzi są klasycznym przykładem niezasłużonego cierpienia. I właśnie ze względu na to, że Bóg ma szczególną miłość dla cierpiącego niewinnego, tak i chrześcijanie powinni mieć [szczególną] miłość dla narodu żydowskiego.

"Byłoby to zarówno wyraziste jak i pozytywne żydowskie doświadczenie dla Żydów być" na koncercie w Lincoln Center - powiedział rabin Greenberg. "A także jest również ważne dla [neokatechumenów] świadomość, że przynajmniej żydowski establishment docenia ich pracę".

Giuseppe Gennarini, jeden z liderów neokatechumenatu w Stanach Zjednoczonych, powiedział dla The Jewish Week'a, że celem jego ruchu jest ponowne odkrywanie, a pierwszą rzeczą, którą odkrywają oni w świetle wiary są żydowskie korzenie, odkrywają słowo Boże, odkrywają Abrahama, odkrywają Wyjście z Egiptu i Paschę. Wraz z odkrywaniem przychodzi miłość. Są wdzięczni Żydom za to, co od nich dostają, tzn. pomoc w poznawaniu Boga."

Gennarini woli myśleć o Żydach nie jako o "starszych braciach", jak mówią niektórzy chrześcijanie, ale jako o "rodzicach", ponieważ "były bardzo często pewne trudności między braćmi, tak jak między Ezawem a Jakubem, Józefem a ich braćmi, itd.. Dlatego my mówimy, że wy nie braćmi naszymi, ale naszymi rodzicami, naszymi ojcami w wierze jesteście."

              *  *  *


Tyle rewelacje The Jewish Week'a nt. stosunku neokatechumenatu do judaizmu i vice versa. Ze swej strony, tytułem komentarza, zamieszczamy wielce znamienny fragment transmisji (nb. przez TV "Trwam") polskiego wykonania wspomnianego przez żydowski tygodnik koncertu "Cierpienie niewinnych" z czerwca br. Kard. Dziwisz zostaje wezwany przez mistrza ceremonii Kiko Arguello, założyciela ruchu, do opuszczenia podium scenicznego, co też purpurat skwapliwie czyni, zakrywając noszony przez siebie krzyż. Po zakończeniu recytacji "Shema" powraca, już bez stuły i bez widocznego krzyża i pozdrawia zabranych hebrajskim "Shalom".

Shema Israel = Chrystus wynocha


Bardzo to katechetyczne i podniosłe, i w ogóle w duchu Soboru Watykańskiego II, nieprawdaż? Ale z drugiej strony należy pamiętać, że na pojednaniu, a właściwiej mówiąc - na okazaniu woli pojednania się przez penitenta najprawdopodobniej się nie skończy. Albowiem trzeba wiedzieć, że aby się prawidłowo pojednać, trzeba uznać głębię swojej winy, szczerze pokajać się, a następnie stosownie do stopnia tej winy - szczerze i do bólu odpokutować, czyli odbyć teshuvah. Ale to jeszcze nie koniec, bo trzeba potem, kto wie, czy nie kilku pokoleń, permanentnego wystawiania na próby, aby judaizm mógł upewnić się urzędowo, drogą expressis verbis doświadczalną, że z pewnością nie zachodzi już groźba recydywy, tzn. niezamierzonego nawrotu penitenta, bądź jego zstępnych na wiarę w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego. Tak, iż do pełnego pojednania z judaizmem i jego 2000-letnimi resentymentami odnośnie uczniów Chrystusa, głoszących się dotychczas (przynajmniej do czasu Soboru Watykańskiego II) nowym Izraelem, nowym ludem wybranym, droga może być ciernista. By nie rzec - zgoła   k r z y ż o w a.
Los nieszczęsnego Uriela da Costa (1585-1640) mógłby być tu dla nas niejaką wskazówką.



dodajdo.com

2 komentarze:

  1. Bardzo interesujący tekst. Niemniej niepotrzebnie stylizowany na "dramat". Lepiej bowiem katolikom mieć pozytywne kontakty z żydami religijnymi niż wieczne utarczki z przysłowiową żydokomuną. Znam oba koncerty (nowojorski z dvd, oświęcimski z autopsji oraz trzeci z Lublina). Wszystkie dostojne i z próbą budowania mostów ponad nieskończonymi podziałami. Pozostawiając na boku "ideologizowanie" oraz dźwiganie wiecznej pamięci o krzywdach (kto, co, komu i ile winien) dobrze jest czasem odetchnąć od tego odium i przypomnieć sobie, że chcemy czy nie chcemy, ale - Abraham, Mojżesz i Jezus Chrystus - związani są właśnie z tą częścią globu zwaną - przez obie od zawsze zwaśnione strony - Ziemią Świętą...Po co więc sobie kołki rąbać na głowie, gdy obie strony mają interes w tym by przeżyć jako tako w pokoju...Gdy nie działa lub wciąż nie sprzyja koegzystencji argumentacja polityczna, religijna czy społeczna - to czasem jaskółką dowodzacą, że nikt nikogo niechce zabijac - jest własnie spotkanie w wymiarze kultury i twórczości...Co w tym złego?...a jeśli Kiko Arguello miał od Boga natchnienie by zrealizowac ten zamiar artystyczny (a czemóż by to negować?) to odrobina pokoju w różnych zakątkach Ziemi jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Więcej, jest zaleceniem by o to sie ubiegać - zgodnie z obietnica Jezusa "pokój Mój daje wam jakiego świat dać nie może"...a więc powściągliwość w ocenach jest pożądana. --- A teraz sprawa kard.Dziwisza : 1/ to brzmi nieprawdziwie, że został odesłany ze sceny - bowiem sam kardynał osobiście zaprosił tą 200-osobową grupę artystów wraz z kompozytorem, 2/ ze sceny zszedł bo plecami siedziec do estrady przez godzinę to się nie zdarza chyba nikomu, zajął więc miejsce w I rzędzie jako gospodarz zdarzenia, 3/stułę się zakłada tylko na czas liturgiczno-modlitewnej posługi - była potrzebna na początku, a potem nie (podobnie jak nie siedzi się w ornacie w filharmonii), 4/ pektorał czyli krzyż biskupi na łańcuchu jest widoczny doskonale w pierwszej części video, jest też widoczny (trzeba szybko patrzeć bo i obraz szybko biegnie) i na końcu , gdy kamera rejestruje kard. wracajacego do mikrofonu...proszę jeszcze raz spojrzec na to ujęcie z króciutkim "srebrnym" błyskiem pektorału...Finalizując: jako gorliwego katolika wszystkie wspomniane wydarzenia mnie nie zgorszyły, ale raczej umocniły w przekonaniu, że Jezus ma rację także wtedy gdy mówi " gdy ktoś cię przymusza byś szedł z nim jedną milę , to ty idź z nim 2 mile" . Lepiej więc trzymać z chasydami niż z zateizowanymi żydami, bowiem obie strony wiedzą o tym i na swój sposób praktykują zasadę biblijną "Królestwa Bożego szukajcie wpierw i Jego (czyli Boga) sprawiedliwości, a wszystko inne przydane będzie wam" (osobiście praktykuję to od dziesięcioleci i wiem, że właśnie tak jest....Marek z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo wszystko piękne (w założeniu), i zapewne takie właśnie mniej więcej nadzieje miała strona katolicka, w tym także ks. prof. Waldemar Chrostowski, teologii, biblista, konsultor Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich, zaangażowany w dialog katolicko-żydowski. Do roku 1998 współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Codzienna praktyka wykazała jednak zupełnie co innego i dialog ze stroną żydowską okazał się na tyle niemożliwy do kontynuowania, że ks. prof. zmuszony był zrezygnować ze swojej funkcji.
    Polecam
    O dialogu z Żydami (całość) ks. prof. Waldemar Chrostowski
    http://www.youtube.com/watch?v=Nm19MIzszdM
    P.S. A słyszał Pan może o żydowskiej sekcie Chabad Lubawicz?

    OdpowiedzUsuń