sobota, 13 października 2012

W odpowiedzi na "Pastiszowy patriotyzm" Mariana Piłki



Panie Marianie
Z całym szacunkiem dla Pana i tego co Pan robi, niestety, pod wieloma tezami tego artykułu byłbym skłonny podpisać się obiema rękami, ale jest w tym tekście sporo miejsc, które skłaniają do ostrożności, jeśli nie otwartego sceptycyzmu.

Konstatacja "w dorosłość wkraczają pokolenia, nie dotknięte komunistyczną dezintegracją i bardziej odporne na różne postkomunistyczne kompleksy i fobie utrwalane przez Gazetę Wyborczą i media ideologicznie jej pochodne. Pokolenia, które własny interes narodowy traktują wyżej niż różne roszczenia ponadnarodowych ideologii" nie jest niestety konstatacją prawdziwą. Prawdą jest, że mamy obecnie do czynienia z narastającą falą patriotyzmu, i to być może w znacznym kierunku o takim zabarwieniu, jakiego Pan i podobnie myślący mogliby sobie życzyć. Zarazem trzeba sobie powiedzieć szczerze - cała dotychczasowe blisko 25 letnia tzw. transformacja systemowa odbywa się ni mniej ni więcej na falach sterowanego patriotyzmu, wielkiego ale pozbawionego należytej politycznej refleksji patriotycznego entuzjazmu. Sterowanego - powiedzmy to sobie wyraźnie - w kierunku likwidacji polskiej państwowości i dezintegracji (eksterminacji) narodu polskiego.

Tragizm od lat trwającej sytuacji polega na tym, że ani razu nie pojawił się przywódca tego pokroju i kierunku, o jakim Pan pisze. Przeciwnie - wmontowywali się oni zazwyczaj w sposób pragmatyczny w ten ogólny liberalny nurt antypaństwowy i antynarodowy, jakie z tej transformacji systemowej wyziera przy każdej okazji. Byli oni niejako katolickim i narodowym kwiatkiem do tego przeważającego antykatolickiego i antynarodowego kożucha - tak w Komitetach Obywatelskich "Solidarność", potem w zarówno w Akcji Wyborczej Solidarność jak i "opozycyjnym" Ruchu Odbudowy Polski. Wreszcie w Prawie i Sprawiedliwość z 2005-2007, które to ugrupowanie właśnie wbrew swojemu programowi wyborczemu, a ewidentnie "w interesie tego establishmentu dominujących państw w Unii Europejskiej" wynegocjowało najpierw traktat lizboński, a następnie po przegranych przedterminowych wyborach 2007 dostarczyło brakujących 7-9 głosów dla ratyfikacji tego traktatu przez koalicję niepatriotyczna zgoła: PO-PSL i SLD-LiD.

Wreszcie, budzi moje zastrzeżenia w tym tekście samo ujęcie traktatu lizbońskiego jako traktatu jak gdyby "redukującego siłę naszego głosu w Radzie Europejskiej".

Taka a nie inna konstrukcja sprawia wrażenie, jakby to była jedyna wada tego traktatu, natomiast pojawiające się takie elementy, jak pakiet klimatyczno-energetyczny, pakt fiskalny, likwidacja waluty narodowej, (o pojawiającej się już bardzo realnie unii politycznej Pan nie wspomniał w tym miejscu, wielka szkoda) sprawiają wrażenie zjawisk zupełnie od Lizbony odrębnych. Bardzo, ale to bardzo brakuje mi tutaj właśnie podkreślenia, że wszystkie te elementy, nie wynikają z braku patriotyzmu aktualnej ekipy rządzącej, jak Pan zdaje się sugerować, to niewątpliwie też, ale głównie po prostu i zwyczajnie z litery i ducha traktatu lizbońskiego, ratyfikowanego dzięki sterowanemu patriotyzmowi milionów wyborców w Polsce.

Paradoksalnie, to właśnie temu bezrefleksyjnemu, instynktownemu i emocjonalnemu patriotyzmowi wielu Polaków, który się kieruje dowolnie to w tym, to w tamtym kierunku, machając biało-czerwoną chorągiewką i obiecuje bardzo wiele, tylko niewiele z tego realizuje, możemy zawdzięczać to, co obecnie następuje i czego jesteśmy świadkami - wszystkie te kolejne etapy nieubłaganego mechanizmu miażdżenia i druzgotania państwa polskiego, dezintegracji i anihilacji narodu polskiego. Są one nam narzucane, bez względu kto aktualnie sprawuje władzę, mocą zwykłych decyzji Rady Europejskiej, wpisanych za sprawa niezwykle ostatnio "patriotycznego" PiS-u m.in, bez przeczytania w ogóle, w traktat lizboński, w tym zwłaszcza dzięki uproszczonej procedurze zmiany traktatu o funkcjonowaniu UE za pośrednictwem art. 48 ust 6 TUE.

Patrz: Marian Piłka, "Pastiszowy patriotyzm"

dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz