wtorek, 26 czerwca 2012

Ewa Junczyk-Ziomecka: "Będziemy się czuli jak w domu"



Przypominamy dziś artykuł Ewy Junczyk-Ziomeckiej, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, członkini Stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita", i Stowarzyszenia "Żydowski Instytut Historyczny". To właśnie Junczyk-Ziomecka odczytywała powitanie przez Prezydenta RP reaktywacji w Polsce żydowskiej loży masońskiej B'nei B'rith (Red.)

Ewa Junczyk-Ziomecka


Będziemy się czuli jak w domu
(Żródło: Plus Minus)

 
W sprawach polsko-żydowskich i izraelskich Lech Kaczyński był wyrazisty. I choć zdawał sobie sprawę, że o jego działaniach nie wszyscy chcieli wiedzieć, a wielu z tych, co wiedzieli, szybko zapomniało, nie zatrzymał się

Lech Kaczyński przywiązywał ogromną wagę do poprawy stosunków polsko-żydowskich i rozwoju polsko-izraelskich. Podchodził do tego z wielką starannością i empatią. Wychował się w domu, do którego przychodzili zaprzyjaźnieni z rodzicami uratowani z Zagłady i ci, którzy ich ratowali. To były przybrane ciocie, a jedna z nich, asymilowana Żydówka polska, była jego matką chrzestną. W młodości był przekonany, że Żydzi to Polacy, tylko trochę inni.

Z antysemityzmem zetknął się osobiście po raz pierwszy na studiach na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego podczas wydarzeń marcowych. Uważał je za haniebne i odkąd Fundacja Shalom ufundowała tablicę pamiątkową na Dworcu Gdańskim w Warszawie, przyjeżdżał tam z kwiatami 8 marca jako prezydent Warszawy. Stamtąd na emigrację wyjechali m.in. Lońka Fogelman i Krysia Kacperska, z którymi uczyliśmy się w jednej grupie na wydziale prawa, i nasza profesor socjologii Maria Hirszowicz. Powtarzał, że zmuszenie ich do emigracji i pozbawienie obywatelstwa polskiego było bezprawne. Dlatego starał się po latach, aby procedury potwierdzania obywatelstwa przez wojewodów były proste i szybkie.

Nie miał i nie szukał usprawiedliwienia dla antysemityzmu, zarówno tego z przeszłości, jak i współczesnego. Jego niechęć do endecji, jak mówił, brała się między innymi z tego, że endecja w II RP postawiła na antysemityzm jako element konsolidacji narodowej. Powtarzał, że "antysemityzm, który zatruł umysły niemałej części ludzi, to nieszczęście dla Polski". Myślał podobnie jak Czesław Miłosz, który pytany przez Adama Michnika, skąd się bierze antysemityzm, stwierdził, że "każda odpowiedź na to pytanie byłaby usprawiedliwieniem".


Dwa muzea

Z Lechem Kaczyńskim połączyło mnie... Jedwabne. Był wtedy ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządzie Jerzego Buzka, odpowiedzialnym m.in. za ekshumację ofiar pogromu z 1941 r., ja pracowałam w Muzeum Historii Żydów Polskich. Zadzwonił, aby spytać, czy wiem, jaki stosunek do ekshumacji mają religijni Żydzi. Był urzędnikiem państwowym, ale zarazem wierzącym katolikiem i wiedział, jak skomplikowane i delikatne jest zetknięcie świeckich reguł z religijnymi, a niezrozumienie tych zasad prowadzi do urazy.

Przyjechał do ówczesnej siedziby muzeum przy ulicy Jelinka na Żoliborzu, gdzie spędził kilka godzin, pytając o reguły judaistyczne w przypadku naruszenia pochowanych kości. Spotkał się też z ówczesnym rabinem Warszawy i Łodzi Michaelem Schudrichem, z którym od tamtej chwili utrzymywał kontakty aż do śmierci. Ekshumacja w Jedwabnem odbyła się w obecności Schudricha, z poszanowaniem przepisów prawnych i zasad religijnych. (Później, kiedy już pracowałam w Kancelarii Prezydenta, co roku 10 lipca, w rocznicę zbrodni, jechałam do Jedwabnego złożyć od prezydenta Kaczyńskiego wieniec pod pomnikiem postawionym na miejscu stodoły, gdzie spalono żywcem żydowskich sąsiadów).

Od tamtego momentu nasza znajomość ze studiów została odnowiona. Prezydent zafascynował się projektem budowy w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich. Obiecał, że będzie ten projekt popierał, ponieważ uważał, iż "nie ma pełnej historii Polski bez historii polskich Żydów". Ale z góry zastrzegł, że najpierw musi powstać w Warszawie Muzeum Powstania Warszawskiego. Obietnicy dotrzymał. Jako prezydent Warszawy wraz z ówczesnym ministrem kultury Waldemarem Dąbrowskim i pomysłodawcą muzeum Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny przekształcił projekt muzeum w instytucję kultury z partnerstwem prywatno-prawnym. Wedle tej struktury miasto Warszawa i Ministerstwo Kultury zobowiązały się do sfinansowania i zbudowania siedziby muzeum, a Stowarzyszenie ŻIH do sfinansowania i stworzenia wystawy stałej o 1000-letniej obecności Żydów na ziemiach polskich.

To był przełom. Muzeum otrzymało wtedy polityczne wsparcie ponad podziałami oraz gwarancję finansową na budowę budynku. W czerwcu 2007 roku podczas wmurowania aktu erekcyjnego Muzeum Historii Żydów Polskich prezydent przekonywał, że "historia Żydów polskich wymaga przypomnienia zarówno ich olbrzymiego wkładu w kulturę polską, jak i historię kultury żydowskiej". A w liście na otwarcie kolejnego Festiwalu Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu pisał: "Potrzebujemy wszyscy - i Żydzi, i Polacy - kultywowania łączących nas więzi, które nie należą tylko do przestrzeni historycznej, ale są cząstką nas samych. Nie chcemy tej cząstki zagubić, lecz pragniemy ją ocalić i pielęgnować".


Każdy się modli po swojemu

Z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości w 2008 r. trasę po Polsce układał według kulturowego dziedzictwa: historyczne i współczesne instytucje świeckie oraz religijne - kościoły katolickie, cerkiew prawosławna w Warszawie, świątynia ewangelicka w Bielsku-Białej oraz warszawska synagoga Nożyków. To był pierwszy przypadek w historii, gdy prezydent RP brał udział w żydowskim święcie w synagodze. Zapalał tam świece chanukowe. Czułam w tym ducha i przykład Jana Pawła II, który 12 lat wcześniej odwiedził rzymską świątynię żydowską. Była to najdłuższa, trwająca 2 tysiące lat, podróż biskupa Rzymu, ale i najkrótsza, gdyż Watykan od synagogi dzielą zaledwie 2 kilometry. Z Pałacu Prezydenckiego przy Krakowskim Przedmieściu jedzie się 7 minut samochodem do synagogi przy ulicy Twardej. Ta podróż trwała kilkaset lat.

Żydowska gmina warszawska podarowała wtedy prezydentowi pięknie zilustrowaną i oprawioną w ramkę modlitwę za wspólną ojczyznę. Wcześniej został wprowadzony zwyczaj zapalania świec w oknach Pałacu Prezydenckiego z okazji święta Chanuka z udziałem wszystkich reprezentantów polskich środowisk żydowskich i duchownych chrześcijańskich. Prezydent zawsze dbał, aby na uroczystościach państwowych obok dostojników kościelnych nie zabrakło rabina Michaela Schudricha. Podczas wizyty w Katyniu w 2007 roku po oficjalnych uroczystościach upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej poprosił go, aby wspólnie odnaleźli tabliczkę z nazwiskiem zamordowanego tam Barucha Steinberga, naczelnego rabina Wojska Polskiego. Poszli we dwójkę, bez ochrony i kamer. Z daleka widziałam, jak się modlili, każdy po swojemu.

Niedługo potem opowiedziałam prezydentowi, że jeżdżąc służbowo po Polsce, często widzę na murach, płotach i przystankach autobusowych graffiti z gwiazdą Dawida na szubienicy i inne antysemickie napisy. Przecież nie mogę udawać, że tego nie ma i że mnie to nie razi. Będę pisać do lokalnych władz samorządowych. - Pisz - odpowiedział prezydent. Odtąd każdy z pracowników Biura Inicjatyw Społecznych, którym kierowałam, wyjeżdżał w podróże służbowe z aparatem fotograficznym. Jeśli zobaczył napis antysemicki, robił zdjęcie, które potem wysyłałam z listem do prezydentów miast i władz samorządowych. Liczyłam na reakcję, w końcu pisma przychodziły z Kancelarii Prezydenta RP z załączonym dowodem na fotografii. Z czasem mogłam powiedzieć prezydentowi: - To działa! Pokazałam kilka odpowiedzi, w których lokalne władze informowały, że zmobilizowały uczniów ze szkół do czyszczenia napisów, a nauczycieli zachęcali do lekcji na temat tolerancji i historii Żydów polskich. Nie pamiętam, ile takich listów wyszło z Kancelarii, może dziesięć a może 30? Niektóre przeszły bez echa, ale te, które doczekały się odpowiedzi, podszyte były wstydem i przyznaniem, że nikt wcześniej nie zwrócił im oficjalnie uwagi na antysemickie graffiti.


Jak z kuzynami

Lech Kaczyński bardzo chciał pojechać do Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Był tam jako prezydent Warszawy i prezydent RP, a ja miałam zaszczyt w każdym wyjeździe mu towarzyszyć. (Pani prezydentowa jeździła tam częściej, ponieważ wzięła pod swoją opiekę budowany przez siostry elżbietanki sierociniec Dom Pokoju w Betlejem, a z siostrą Rafałą Włodarczyk, która budową kierowała, zaprzyjaźniła się). W dniu, kiedy wygrał wybory prezydenckie, pierwszego zagranicznego wywiadu udzielił dziennikarzowi izraelskiemu Sewerowi Plockerowi. Na pytanie, jaką politykę będzie prowadził wobec Izraela, odpowiedział, że inną niż wobec pozostałych partnerów zagranicznych. Gdy zobaczył zaskoczoną minę Plockera, szybko wyjaśnił: "stosunki z Izraelczykami powinny być jak z kuzynami". Plocker uśmiechnął się ze zrozumieniem; był emigrantem, rozmowa toczyła się po polsku, w języku ojczystym obu rozmówców.

Prezydent stawiał na partnerstwo strategiczne z Izraelem i po to tam jeździł, ale zawsze znajdował czas dla emigrantów z Polski. Imponowali mu znajomością polskiej literatury, prześcigali się z prezydentem w recytowaniu z pamięci wierszy Tuwima, Mickiewicza, Asnyka i Wierzyńskiego. Ocalonych od Zagłady prosił o aktywne przeciwstawianie się stereotypom funkcjonującym w prasie zagranicznej i niezgodnym z prawdą historyczną określeniom, takim jak "polskie obozy koncentracyjne".

Ze wzruszeniem składał kwiaty w kwaterze oficerów II Korpusu na cmentarzu jerozolimskim, przypominając, że generał Anders, chroniąc swoich podwładnych żołnierzy narodowości żydowskiej przed zarzutem dezercji, znalazł formułę pozwalającą im zostać w ówczesnej Palestynie. Na spotkaniu z prezydentem Szymonem Peresem w trakcie oficjalnych rozmów poprosił, aby poparł wniosek o Pokojową Nagrodę Nobla dla Ireny Sendler za ratowanie wraz z "Żegotą" żydowskich dzieci z warszawskiego getta, o co Kaczyński dwukrotnie występował.

Tego samego roku w trakcie zwiedzania Centrum Menachema Begina w Tel Awiwie skrytykował brak podpisu pod zdjęciem Begina w mundurze polskiego oficera. Wygłosił krótki wykład dyrekcji centrum, że izraelski premier Begin urodził się w Brześciu Litewskim, nazywał się Mieczysław Biegun i skończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Zesłany podczas II wojny światowej na Syberię, wstąpił do armii Andersa, z którą w stopniu kaprala podchorążego Wojska Polskiego dotarł do Palestyny.

Jego wiedza historyczna i pamięć szczegółów była imponująca. Żartowałam, że powinien być konsultantem Muzeum Historii Żydów Polskich. A wieczorem poszliśmy na spacer wzdłuż brzegu Morza Śródziemnego; prezydent zdjął na plaży buty, krawat, podwinął rękawy koszuli, popatrzył na rozświetlony Tel Awiw i powiedział do swojej żony: "Marylko, czy wyobrażałaś sobie, że to państwo powstanie i przetrwa, a my będziemy się tutaj czuli jak w domu?". Ale zaraz dodał, "gdyby Izrael istniał wcześniej, nie doszłoby do największej zbrodni XX wieku".

Lech Kaczyński był dumny, że Polska, podkreślając konieczność kontynuowania procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, mocnym głosem mówi w Unii Europejskiej o prawie Izraela i narodu żydowskiego do życia w bezpiecznych granicach. Przypominał, że polskie jasne stanowisko w tej sprawie podzielają wszystkie główne siły polityczne RP i wszyscy prezydenci wolnej Rzeczypospolitej. Bolał nad tym, że często głos Polski jest osamotniony.

Bez wahania zaakceptował program przywracania pamięci o Polakach ratujących Żydów przed Zagładą, do którego jako partnera zaprosiłam Muzeum Historii Żydów Polskich przy współpracy z Yad Vashem. Czterokrotnie sam prezydent lub w jego imieniu pani prezydentowa odznaczali Sprawiedliwych Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Tych, których honorował, uważał za bohaterów ratujących ludzi w ekstremalnych warunkach okupacyjnych, niejednokrotnie w podwójnym strachu i zawsze z zagrożeniem życia ratujących i ratowanych.

Niech się dowiedzą

W ciągu czterech lat realizowania programu przywracania pamięci musiałam zawiadomić prezydenta o trzech osobach wybranych do odznaczenia, które proszą, by prezydent odstąpił od tego zamiaru, ponieważ nie chcą, aby ich najbliższe otoczenie dowiedziało się, że ukrywali Żydów. Prezydent nic nie powiedział, tylko wstał od stołu i zaczął chodzić po gabinecie, a potem wyszedł na balkon. Chciał być sam.

Jedną z pierwszych odznaczonych była pani Antonina Wyrzykowska z Jedwabnego, która w latach 1942 - 1945 ukrywała siedem osób, a potem musiała uciekać z wioski ze strachu przed sąsiadami. Takich ludzi jak ona czy Andrzeja Górska ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek, siostra Klara Jaroszyńska z Zakładu Ociemniałych w Laskach, Ryszard Matuszewski z Warszawy czy Kazimiera Romanek ze wsi Żółkiew chciał wprowadzić do panteonu polskich bohaterów narodowych. Zwłaszcza że w powszechnej świadomości ratowanie Żydów przez dziesiątki lat za bohaterstwo nie było uznawane. Pamiętał o nich instytut Yad Vashem w Jerozolimie, który od 1963 roku przyznawał medal i dyplom z napisem: "Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat". W Polsce byli zapomniani, bywało, że odrzucani. Sami milczeli; jedni ze skromności, drudzy z ostrożności. Uhonorowanie Ireny Sendler i Jana Karskiego Orderem Orła Białego przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przeszło bez echa. Mało kto wiedział, co się kryje za tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Dlatego prezydentowi Kaczyńskiemu zależało, aby na uroczystości honorujące w kraju polskich Sprawiedliwych zapraszać młodzież z nauczycielami, a także władze samorządowe. Pierwsza uroczystość odbyła się w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w 2007 roku, druga w warszawskim Teatrze Narodowym, trzecia w Łodzi podczas upamiętniania 65. rocznicy likwidacji getta łódzkiego, organizowanego przez ówczesnego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, czwarta w ubiegłym roku w Rzeszowie. Najwięcej młodzieży, ponad tysiąc osób, przyjechało z całej Polski do Teatru Wielkiego, łącznie z młodzieżą z Jedwabnego. Młodzi jedwabianie zobaczyli wtedy po raz pierwszy swoją krajankę panią Wyrzykowską.

Prezydent szukał cichych, zapomnianych i niedocenianych bohaterów z czasów II wojny światowej, stalinizmu i opozycji demokratycznej. Szanował i doceniał także tych, którzy zajmują się ochroną pamięci o kulturze żydowskiej, organizatorów festiwali, tych, którzy porządkują cmentarze żydowskie, naukowców badających Zagładę czy prezydentów miast, takich jak Jerzy Kropiwnicki z Łodzi czy Tadeusz Wrona z Częstochowy, za dbałość w upamiętnianiu wielokulturowego dziedzictwa Rzeczypospolitej. Nazywał ich strażnikami pamięci i uhonorował odznaczeniami przy okazji organizowanych przez kancelarię obchodów 65. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Byli wśród nich m.in. Janusz Makuch, organizator od ponad 20 lat Festiwalu Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu, burmistrz Gołdapi Marek Miros za program wymiany młodzieży polsko-izraelsko-niemieckiej, nowojorczyk Zygmunt Rolat, rodem z Częstochowy, najhojniejszy darczyńca Muzeum Historii Żydów Polskich i 50 innych programów polsko-żydowskich w kraju, Krzysztof Czyżewski z Fundacji Pogranicze, dr Jacek Leociak z Centrum Badania nad Zagładą Żydów PAN, współautor monumentalnego dzieła o getcie warszawskim.

Natomiast podczas uroczystości w Auschwitz-Birkenau z okazji Dnia Pamięci o Zagładzie w styczniu 2010 roku odznaczył i podziękował trzem dyrektorom największych muzeów Zagłady na świecie: Piotrowi Cywińskiemu z muzeum w Oświęcimiu, Sarze Bloomfield z Holocaust Memorial w Waszyngtonie oraz Avnerowi Szalewowi z Yad Vashem w Jerozolimie.


Warta Sprawiedliwych

Wielu dziś powołuje się na Lecha Kaczyńskiego i jego dziedzictwo, ale mało kto chce go widzieć jako człowieka skomplikowanego, z zasadami. Można się było z nim nie zgadzać, można było z nim dyskutować, ale nie można powiedzieć, że był nijaki. W sprawach polsko-żydowskich i izraelskich był wyrazisty. I choć zdawał sobie sprawę, że o jego działaniach nie wszyscy chcieli wiedzieć, a wielu z tych, co wiedzieli, szybko zapomniało, nie cofnął się ani nie zatrzymał.

Był konsekwentny. Nie odwiedził Radia Maryja ani nie udzielił wywiadu dyrektorowi toruńskiej radiostacji ks. Tadeuszowi Rydzykowi. Nigdy mu też nie zapomniał, że obraził pierwszą damę RP i podważył autorytet Kancelarii Prezydenta, używając niewybrednych słów w odniesieniu do urzędu: " Nie nazywajmy nigdy szamba perfumerią". Dla publicystów zaś, którzy w radiu i na  łamach "Naszego Dziennika" zarzucali niektórym pracownikom Kancelarii antypolskie działanie, nie miał za grosz szacunku.

Szczerze się ze mną cieszył i gratulował medalu od Żydów kombatantów z okazji 65. rocznicy powstania w getcie warszawskim i odznaki oraz honorowego członkostwa w Stowarzyszeniu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Kiedy rok temu prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie pod Smoleńskiem z małżonką i 94 przedstawicielami elit politycznych i Rodzin Katyńskich, David Harris z American Jewish Committee opublikował w prasie amerykańskiej artykuł pt. "Polska tragedia jest naszą tragedią". Przed wejściem do Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku pod ściągniętą do połowy polską flagą składano kwiaty z chorągiewkami izraelskimi obok biało-czerwonych oraz gruzińskich i ukraińskich. W księdze kondolencyjnej nie brakuje wpisów amerykańskich organizacji żydowskich. A w Warszawie wśród honorowych wart przy trumnie pary prezydenckiej, wystawionej w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, nie zabrakło przedstawicieli polskich środowisk żydowskich i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

PS. Pragnę podziękować moim byłym współpracownikom z Biura Inicjatyw Społecznych Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego za pasję i oddanie dla programu Przywracanie Pamięci. Brak mi słów wdzięczności dla śp. Marii Kaczyńskiej i dyrektor zespołu protokolarnego śp. Izabelli Tomaszewskiej oraz śp. Mariusza Handzlika, podsekretarza stanu odpowiedzialnego za sprawy zagraniczne, śp. Barbary Mamińskiej, dyr. Biura Kadr i Odznaczeń i śp. ks. kapelana Romana Indrzejczyka za wysiłek na rzecz dialogu i pojednania.



Ewa Junczyk-Ziomecka, konsul generalna RP w Nowym Jorku, była sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, odpowiedzialna m.in. za stosunki polsko-żydowskie

(Żródło: Plus Minus)


_______________________

Więcej:
 •  Prof. B. Wolniewicz: Rząd i prezydent RP promotorami judaizacji Polski
 •  Prof. Jerzy Robert Nowak, Z Narodem czy z dworem?
 •  Konstanty Gebert vel Dawid Warszawski i jego Rok 2050
 •  Pierwszy kongres Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce
dodajdo.com

16 komentarzy:

  1. Ewa Junczyk-Ziomecka o ś.p. Lechu Kaczyńskim napisała: "Dla publicystów zaś, którzy w radiu i na łamach "Naszego Dziennika" zarzucali niektórym pracownikom Kancelarii antypolskie działanie, nie miał za grosz szacunku.". Wystawiła tym samym naszemu prezydentowi jak najgorsze świadectwo. Jako Polacy mieliśmy prawo mieć zastrzeżenia do polityki naszego prezydenta. W szczególności, mieliśmy prawo nie zgadzać się na podpisanie traktatu lizbońskiego, na promowanie w Polsce masonerii, na promowanie przez Marię Kaczyńską antychrześcijańskich ruchów feministycznych. Jako Polacy i katolicy mieliśmy też obowiązek w jakiś sposób upominać naszego prezydenta, np. poprzez media katolickie. I nie sądzę aby nasz prezydent miał o to pretensje. Ale skoro Ewa Junczyk-Ziomecka tego nie rozumie, to chyba tak naprawdę nie czuje się Polką i nie myśli jak Polka, albo chce nas przekonać, że dla ś.p. Lecha Kaczyńskiego ważniejszy od polskiego był interes żydowski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakim cudem Ziomecka ma czuć się Polką kiedy jest żydówką a na krótko przed zamachem w Smoleńsku ewakuowała się do Nowego Jorku aby nie polecieć z Prezydentem. Proszę śledzić fakty, wyciągać oczywiste wnioski i nie zasiewać jakichś wątpliwości, że coś tu działo się przypadkowo.

      Usuń
  2. Trudno mi powiedzieć w tym miejscu, w jakiej mierze pragnie nas i do czego przekonać minister w Kancelarii Prezydenta Rp Junczyk-Ziomecka, a w jakiej stwierdza po prostu stan faktyczny. Myślę, że jakiejś odpowiedzi w tej kwestii udzieli artykuł prof. Jerzego Roberta Nowaka, "Z Narodem czy z dworem?"
    http://www.jerzyrobertnowak.com/artykuly/Nasz_Dziennik/2007/20.03.htm

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak w ogóle to o co chodzi?
    Że Kaczyński szanował, lubił i cenił Żydów ? To Mu się chwałą zapisze.
    Że doceniał iż pojednanie z Żydami, to bezcenna zmiana wizerunku Polski i Polaków na arenie międzynarodowej? To także powód do chwały.

    O co chodzi autorce? chyba o oddanie tej prostej prawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wie Pan, chyba ma Pan rację. Właściwie niemal wszystko, co zrobił Lech Kaczyński jako prezydent, a nawet wcześniej, można poczytać jako dążenie do tej "bezcennej", jak Pan to określił, "zmiany wizerunku Polski i Polaków na arenie międzynarodowej". Zacznijmy od tego, że jako minister sprawiedliwości zablokował dokończenie ekshumacji w Jedwabnem, w wyniku czego świat nie dowiedział się, że było tylko poniżej 200 ofiar, zastrzelonych przez Niemców z niemieckich karabinów i następnie spalonych w stodole, tylko jest dalej święcie przekonany, że tych ofiar było jakoby 1600 i że tego mordu dokonała polska ludność "sąsiedzka", jak to opisywał Jan Tomasz Gross. To rzeczywiście znacząca, ok. 10-krotna poprawa wizerunku Polski w świecie. Dalej, należałoby wspomnieć zapalanie menory w żydowskim rytualnym nakryciu głowy w święto Chanuka w Pałacu Prezydenckim. Dodam - zwyczaj wprowadzony przez samego Lecha Kaczyńskiego. To także znaczący postęp na drodze judaizacji Polski, któremu to procesowi poświęcił odrębny swój artykuł prof. Bogusław Wolniewicz. I tak dalej, i temu podobne.

      Usuń
  4. Z tym Jedwabnem - to równie dobrze wystarczyło by trzy ofiary ze stwierdzonymi ranami postrzałowymi...

    A "proces judaizacji Polski" brzmi baśniowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/sposecznopydowska-w-polsce-mainmenu-59/625-bnai-brith-w-polsce.html
      http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/sposecznopydowska-w-polsce-mainmenu-59/625-bnai-brith-w-polsce.html

      Usuń
    2. http://www.chabadkrakow.pl/templates/articlecco_cdo/aid/939215/jewish/Pierwszy-Rothschild.htm
      http://www.chabadkrakow.pl/templates/articlecco_cdo/aid/939215/jewish/Pierwszy-Rothschild.htm

      Usuń
  5. No ale tak się składa, że pomimo stwierdzonych na miejscu nabojów produkcji niemieckiej, co zaprzecza w sposób jaskrawy historyjce Grossa, na żądanie bliżej nieznanych czynników żydowskich na polecenie Lecha Kaczyńskiego przerwano ekshumację, a co zatem idzie - nie przystąpili do pracy patologowie.

    Jeśli chodzi o "baśniowość" judaizacji Polski - nie wydaje się ona baśniowa "Krytyce Politycznej" i jej wydawcy - Stowarzyszeniu im. Stanisława Brzozowskiego.
    Patrz: "Pierwszy kongres Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce"
    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pierwszy-kongres-Ruchu-Odrodzenia-Zydowskiego-w-Polsce,wid,14731713,wiadomosc.html?ticaid=1ebf3&_ticrsn=3
    "W Berlinie odbył się pierwszy kongres Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce, organizacji, która postuluje powrót do Polski trzech milionów Żydów i ustanowienie hebrajskiego drugim językiem urzędowym. Ruch powstał w ramach działalności izraelskiej artystki Yael Bartana, zaczyna jednak wykraczać w sferę realnej polityki – ustalił portal tvp.info."

    A także - dodajmy od siebie, z innego źródła, ale na ten sam temat - postulują zerwanie konkordatu ze Stolicą Apostolską.

    OdpowiedzUsuń
  6. (Znalezione w sieci - pisownia oryginalna)

    Lotna, 5 lipca, 2012 - 00:51

    Popierajmy Izrael!
    Razem z gadajacym Grzybem i Wilkiem Morskim.
    http://niepoprawni.pl/blog/1489/ruch-odrodzenia-antysemityzmu

    Popierajmy Izrael i jego syjonistyczne idealy i polityke, zwalczajmy brutalnymi karami wszelkie przejawy antysyjonizmu, wyplacmy im odszkodowania za winy popelnione i niepopelnione, oddajmy majatek, ktorzy stracili w Polsce ich krewni, znajomi i sasiedzi, istniejacy i fikcyjni, zyjacy i niezyjacy, zaprosmy ich do siebie, glosujmy na nich, niech nami oficjalnie juz rzadza, wszak sa narodem wybranym, sprzedajmy im co tylko chca kupic w Polsce, jednym slowem powitajmy ich z otwartymi ramionami jak u siebie w domu. Polska to kraj duzy i piekny, gdzie tam suchej Palestynie do zyznych i bogatych ziem polskich, na pewno bedzie sie im u nas podobalo.

    Potem bedziemy mogli tylko siasc i patrzec jakie tu wspaniale rzeczy beda sie dzialy, a zanim sie obejrzymy, znajdziemy sie stloczeni na malym skrawku ziemi otoczonym wysokim murem, odcieci od wszelkich dobr i od reszty rodakow, ktorzy beda za innym wysokim murem, bezrobotni, bez praw i srodkow do zycia we wlasnym kraju. Musimy byc wszakze przygotowani, ze jesli sie sprzeciwimy troszke brutalnemu traktowaniu, jak np. zrownywaniu z ziemia naszych domow i dorobku calego zycia albo mordowaniu naszych dzieci, bedziemy okrzyczeni antysemitami i oczywiscie zasluzenie, terrorystami, a przeciez tego bysmy w zadnym wypadku sobie nie zyczyli. Jesli bedziemy zdesperowani do tego stopnia, ze zdecydujemy sie na czyn w stylu kamikadze, bo zycie nam zbrzydnie i bedzie sie nam wydawalo (skadinad slusznie), ze nie mamy juz ani przyszlosci ani nic do stracenia i zycie nic nie jest warte, musimy byc przygotowani takze na to, ze swiatowa opinia publiczna sie na nas obrazi na bardzo dlugie lata, a nasi ukochani beda sie czuli zupelnie bezkarni, chcialam powiedzic, umocnieni w swoich swietych prawach, no bo nie dosc, ze popelnilismy obozy, to jeszcze teraz taki okropny terroryzm.

    Musimy byc wiec bardzo delikatni i ostrozni w podejsciu do nich, aby im sie w zadnym wypadku nie narazic. Za to do murow bedziemy mogli przystawic sobie drabinki, zeby od czasu do czasu popatrzec jak pieknie sie gospodarza w naszym kraju, jakie piekne osiedla sobie stawiaja i jak im sie tu podoba i cieszyc sie ich radoscia z tego, ze im sie tak swietnie powodzi - bo przeciez my, barbarzyncy, nigdy nie bylibysmy w stanie takich wspanialych wynikow osiagnac. Dlatego powtarzam, dla dobra ojczyzny, popierajmy Izrael. Z pewnoscia kazdy polski patriota z radoscia podzieli los Palestyny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podejrzewam iż stowarzyszenia scjentologów, ufologów i okultystów są zdecydowanie bardziej liczne, wpływowe i wydają swoje pisemka w ładniejszej oprawie edytorskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co to jest oprawa edytorska? Brzmi jak rusycyzm

      Usuń
  8. "Realizacja scenariusza, który nazwijmy umownie scenariuszem Judeopolonia, zaraz wrócę do tego słowa, otóż realizacja tego scenariusza w bardzo szerokich kręgach polskiego społeczeństwa, zwłaszcza wśród dorastającej młodzieży, nie spotka się z odporem, tak, ani nawet z krytyczną refleksją. Nie zostanie być może zauważona istota tego, co nas czeka. Dlaczego? Dlatego, że ta pedagogika wstydu odniosła skutek. Bardzo wiele polskich dzieci dorastających i młodzieży z całej historii XX w. wie tylko tyle, że Polacy nie są w porządku wobec Żydów. Że Polacy są... oni sami, młodzież wie i nawet czerpie z tego taki powód do - jakby to powiedzieć - powód do perwersyjnej dumy z tego, że osiągnęli taki poziom samoświadomości i samokrytycyzmu, gdyż wiedzą, że są potomkami dobrze jeśli tylko złodziei, a nie morderców, prawda? I w polskich środowiskach, które nazwijmy inteligenckimi, jest bardzo dużo ludzi już nie tylko podatnych na taką propagandę, ale też szerzących taką propagandę. I nie należy tego bagatelizować. Ja nie znam, nie umiem określić, nie zalicytuję tutaj żadnej kwoty procentowej, jaki to jest rozmiar, ale to jet bardzo poważny udział w rynku [że tak powiem], bardzo poważny udział w rynku." Grzegorz Braun, reżyser filmowy, 19 maja 2012

    OdpowiedzUsuń
  9. a co jest czysto i rdzennie polskie?
    jaki aspekt naszej kultury nie ma swojego źródła gdzieś w kulturze żydowskiej, niemieckiej, ukraińskiej tureckiej?
    A ten domniemany "perwersyjny wstyd"? tak wstydzić się należy za dziadków którzy zacierali ręce na wieść o wywózce Żydów, licząc na przejęcie ich dobytku.
    Z drugiej strony, nie specjalnie dostrzegam postawę wstydu pośród młodzieży! Byc może podczas oficjalnych wypowiedzi takie deklaracje padają, ale tylko na zasadzie "sorry Winnetou ale biznes jest biznes"

    OdpowiedzUsuń
  10. No to z tego wynika, że po całej tej edukacji czuje się Pan żydowsko-niemiecko-ukraińsko-tureckim mieszańcem kulturowym, a nie Polakiem. I to o takich właśnie mowa. Uderz w stół, a nożyce się odezwą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cytaty wrogów Polski
    "Więcej niż 3 mln Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy ich nękać tak długo, dopóki Polska się znów nie pokryje lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym."

    Israel Singer Dnia 19 kwietnia 1996r. na Swiatowym Kongresie Żydów

    OdpowiedzUsuń