piątek, 16 lipca 2010

Od użytecznego idiotyzmu do agentury wpływu - czyli: katastrofa w polskiej publicystyce niezależnej



Pan Andrzej Szubert w zakończeniu swojego artykule USA (Izrael) kontra Rosja; CIA (Mossad) kontra FSB (KGB) z 11 lipca 2010 był łaskaw napisać:
Nagłaśnianie mniejszych i większych rosyjskich potknięć w zacieraniu CIA/Mossad-owskich śladów, nagłaśnianie wszelkich plotek, podejrzeń i domysłów obciążających Rosję uprawia nie tylko płatna agentura wpływu, nie tylko agentura (za frico) ochotnicza, robią to też rzesze rusofobów, robią to nawet ludzie w sumie uczciwi, ale po prostu naiwni i ślepi. Robią to też nawiedzeni "użyteczni idioci". Czytają znaki pozostawione przez obcą agenturę na ziemi w Smoleńsku, biorąc je za ślady KGB i nawet nie zaglądają za kulisy światowej polityki…"


Autor, przedstawiający się jako ktoś, kto nie tylko za kulisy światowej polityki zajrzał, ale i przeniknął w swoim geniuszu politycznym wszystkie jej zawiłości, roztacza przed nami następujący, jedynie słuszny obraz. Jego zdaniem:

1. Zamach smoleński, zdaniem Szuberta, to z całą pewnościa zaplanowany od wielu lat i właśnie realizowany przez syjonistów i globalistów scenariusz doprowadzenia do III wojny św. czego bezspornym dowodem jest dla niego książka Caspara Wienbergera i Petera Schweizera "Następna wojna światowa” z 1998 r.
"Wprawdzie Weinberger pisze, że mordercami będą Rosjanie, ale jest zrozumiałe, że nie mógł on napisać, iż zbrodni dokona Ameryka pozorując ją na zbrodnię rosyjską."
"...czekano w USA latami, aby wybrać najbardziej korzystny moment. Takim dogodnym momentem okazały się obchody katyńskie roku 2010".


2. Zdaniem Szuberta, zamachu w Smoleńsku z całą pewnością dokonała agentura amerykańsko-syjonistyczna, która przybyła do Rosji przez otwarte granice Rosji, we współpracy z podobną sobie agenturą: "amerykańskich i izraelskich agentów, ulokowanych we władzach, w administracji, w mediach, a nawet w prokuraturze i w wojsku" w niechybnym celu wywołania III wojny światowej i skompromitowania Rosji w oczach świata.

3. Zdaniem Szuberta, podobnie jak niegdyś Stalin "wyłamał się spod kontroli żydowskich bankierów i talmudystów", tak obecnie Władimir Putin, dzielnie walczy z żydowską oligarchią. Putin nie miał najmniejszej świadomości o przygotowywanym zamachu, w przeciwnym razie z pewnością zapobiegłby zamachowi, ratując przy okazji reputację Rosji w świecie i sam świat od rzeczonej III wojny światowej.
"Jemu po prostu nie przyszło do głowy, że obce wywiady są w stanie przeprowadzić na terenie Rosji taką prowokację."


4. Zdaniem Szuberta, genialni zamachowcy przewidzieli wszystko, nawet to jaka się wytworzy w wyniku katastrofy w Polsce.
"Jak słusznie zamachowcy przewidzieli, katastrofa w Smoleńsku rozbudziła prokaczyńską, wzmacniającą PiS histerię. To z kolei wzmocniło i PO. Wielu bowiem głosowało na Komorowskiego jedynie jako na mniejsze od "ciemnogrodu" i "kaczyzmu" zło.

(Ponieważ wszyscy się wzmocnili, więc stąd już raczej krok do jakiejś wojny domowej w Polsce).

5. Zdaniem Szuberta, prawdziwi "Rosjanie rządzący obecnie Rosją wiedzieli, że "katastrofa" nagłośni sprawę Katynia na cały świat!". Dlatego uczyniliby z pewnością wszystko, co w ich mocy, ażeby zapewnić bezpieczeństwo prezydenta Polski i polskiej blisko 100-osobowej delegacji na pokładzie samolotu. Wszak delagacja polska leciała właśnie na obchody katyńskie. Jednak
"niechęć do nagłaśniania Katynia wiąże się u Rosjan [w domyśle - prawdziwych] z tym, że za granicą większość ludzi, dziennikarzy a nawet historyków absurdalnie winą za Katyń obciąża nieuczciwie Rosję, która sama była najbardziej poszkodowaną ofiarą stalinowskiego terroru. A w rzeczywistości winę za Katyń ponosi nie Rosja, a żydowsko-gruzińska mafia rządząca wówczas w ZSRR".


6. Zdaniem Szuberta, gdyby prawdziwi Rosjanie, współrządzący w Rosji z amerykańsko-izraelską agenturą usadowioną na szczytach władzy politycznej, prokuratorsko-sądowniczej, medialnej i wojskowej rzeczywiście chcieli zlikwidować polskiego prezydenta, którego wszystkie działania wymierzone przeciwko Rosji spaliły na panewce, a zagrożenie z jego strony dla Rosji było już niemalże zerowe, wówczas z całą pewnością przygotowaliby zamach w stylu World Trade Center 11 września 2010. Ale że tak się nie stało, jest to absolutny dowód na to, iż nie mieli w ogóle takiego zamiaru.
"Zamiast tego, zrobili to jak nowicjusze i tak nieudolnie, że wszystko wskazuje na nich!!! No bo zamach przeprowadzono celowo tak, aby wszystko wskazywało na Rosjan, jako na sprawców!"


7. Pośrednio można odnieść wrażenie, że zdaniem Szuberta również śledztwo prowadzone jest przez wiadomą agenturę celowo tak nieudolnie, tyle jest pytań, na które nie ma odpowiedzi, tak często zmieniają się wersje, ażeby skompromitować ostatecznie bogu ducha winną Rosję. Która, niedość, że niewinna, to nie mając innego wyjścia jak udowodniać słuszność teorii Szuberta, dodatkowo musi jeszcze zacierać ślady zbrodni celowo pozostawione przez CIA/Mossad, by ją pogrążyć i skompromitować, w celu doprowadzenia do III wojny światowej.

8. Dla Szuberta im bardziej niewiarygodne, tym bardziej zasługujące na przyjęcie bez żadnych uwag krytycznych, I odwrotnie: "najbardziej niepodważalny" ślad rosyjskiej roboty" to właśnie dowód najbardziej podejrzany. Nawet ewentualne kule rosyjskie w zwłokach to nie jest żaden dowód.
"Rosjanie [prawdziwi] nie dobijaliby rannych pasażerów pistoletami. A to dlatego, że z góry wiedzieli oni o tym, że ciała ofiar będą MUSIAŁY zostać oddane Polsce. A tam będzie można przeprowadzić ponowną sekcję zwłok i znaleźć rany postrzałowe".
"Należy w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, że każdy "dowód" mający wykazać "dymiący nagan Putina" jest "dowodem" celowo sfabrykowanym przez wrogą agenturę. Choć niby te "dowody" mają świadczyć o rosyjskiej winie, ale to właśnie one świadczą o tym, że to jest wroga prowokacja."


Jak widać z powyższego, zdaniem Szuberta zamach istotnie miał miejsce i nawet rosyjskie instytucje zaangażowane są aktywnie w jego kamuflowanie i zacieranie śladów. W konsekwencji jednak przyjętych milcząco błędnych założeń, włącznie z naczelnym założeniem, że prawda obiektywna nie ma żadnego znaczenia, jedyną przyczyną katastrofy będzie nieuchronnie błąd załogi polskiego samolotu. Niejako Polacy sami się zabili na własne życzenie.

Ale, co gorsza, Szubert zdaje się uważać, że nikt ze strony polskiej - czy to rządowej czy obywatelskiej - nie ma prawa wnikać w rzeczywiste przyczyny katastrofy smoleńskiej. W ślad za tym należałoby przyjąć, że rząd PO Donalda Tuska i Komorowskiego słusznie uczynił, zrezygnowawszy z bezwzględnego obowiązku ochrony przedstawicieli Narodu (jakkolwiek by na to nie patrzeć). Naród polski zaś dobrze, iż zostaje w ten sposób pozbawiony prawa dowiedzenia się, co takiego się stało, że zginął wybrany w demokratycznych (jakby na to nie patrzeć) wyborach powszechnych.

Najpoważniejszą konsekwencją tekstu Szuberta jest zatem ogólny, nie tylko polityczny ale i moralny zakaz dochodzenia prawdy obiektywnej. Emanuje z niego swego rodzaju przesłanie, iż oto teraz już nie Prawda, ale Kłamstwo, czy to smoleńskie czy katyńskie, czy jakiekolwiek inne, będzie nas wyzwalać i zbawiać.

Zakaz ten trwać miałby, co gorsza, tak długo, jak długo nie zostanie wyświetlona sprawa amerykańskiego World Trade Center (11 września 2001), agresja sił NATO na Bałkanach, obóz koncentracyjny Guantanamo i inne wydarzenia i rzeczy tego typu. Czyli, jak długo znajduje na świecie legalne podstawy funkcjonowania wojowniczy globalizm amerykańsko-izraelski. A więc, perspektywa prawa do prawdy, jak widać, dość odległa.

Pionierski, można by rzec, sposób analizy faktów i prowadzenia rozumowania, z jakim mamy tu do czynienia, o ile zostałby zaakceptowany, doprowadziłby w krótkim czasie do nowej wizji historii. Nie zdziwmy się zanadto, jeśli dowiemy się pewnego dnia, iz Józef Wissarionowicz Stalin nic nie wiedział o zbrodni w Katyniu, dokonanej przez wiadomą agenturę w stalinowskim aparacie bezpieczeństwa ZSRR, totalitarnego mocarstwa komunistycznego, które być może i doprowadziło do eksterminacji kilkudziesięciu milionów istnień ludzkich (naturalnie, jeżeli w ogóle jakas słuszna racja polityczna tego faktu nie przesłoni). Ale skoro to mocarstwo nie współgrało w pełni z amerykańsko-żydowskimi planami opanowania globu ziemskiego, tylko chciało to uczynić na własną rękę, więc należy mu to wybaczyć i zapomnieć. Cóż, zbrodnia katyńska, ludobójstwo katyńskie (jak zresztą otwarcie głosi obecnie propaganda putinowska), było to zaledwie przekroczenie uprawnień NKWD. Ale gdyby nawet Stalin oszalał i zechciał doprowadzić do zgładzenia polskich oficerów... Itd. itp.

Swoim adwersarzom, jednostkom stojącym na gruncie prady obiektywnej p. Szubert w swej łaskawości oferuje w najlepszym razie epitet "użytecznych idiotów" - którego na dodatek używa w świętym przekonaniu, iż jego samego nie może on w żaden sposób dotyczyć. W ogóle sprawia nieodparte wrażenie, jakby mało co go mogło dotyczyć osobiście. Tymczasem na tym samym blogu znajdujemy artykuł, skadinąd cenny, nawiązujący do technik manipulacji i sterowania społeczeństwem.
Manipulacje agentury wpływu!

Jak czytamy, do najważniejszych metod "techniki" manipulacji medialnej stosowane przez agenturę wpływu kontrolującą media w infiltrowanym przez nią kraju. zalicza się:
- "Całkowite przemilczanie ważnych spraw, o których społeczeństwo nie powinno – zdaniem mocodawców agentury wpływu – wiedzieć".
- "Wymyślanie faktów nieistniejących".
- "Ewidentne kłamstwa dotyczące faktycznie zaistniałych zdarzeń".
- "Naciągane komentarze".
- "Natłok informacyjny".
- "Stosowanie nowomowy (przy wykorzystaniu m.in. programowania neurolingwinistycznego)".
- "Relatywizm epistemologiczny"
w szczególności zaś, uwaga,
- "Relatywizm aksjologiczny".
"Manipulacja ta powoduje relatywizację dobra i zła. Wszystko można przedstawić jako "dobre inaczej".


Chciałoby się zatem mieć nadzieję, że daleko idąca zbieżność cech i metod manipulacji społeczeństwem, typowych dla agentury wpływu i omawiany artykuł p. Szuberta na temat genezy katastrofy, nakazujący Polakom jedynie słuszny sposób zachowania się wobec tego wydarzenia, w 100 proc. zgodny z rosyjskim interesem państwowym, a sprzeczny z polskim interesem narodowym to tylko czysty, nieszczęśliwy zbieg okoliczności.

Inną natomiast rzeczą, na którą pilnie należy zwrócić uwagę, to fakt, iż artykuł p. Szuberta zamieściło wiele znanych witryn uznawanych za patriotyczne i myślące niezależnie, zazwyczaj bez krzty jakiegokolwiek krytycyzmu z ich strony . To dla polskiej publicystyki niezależnej może być oznaka trwającej aktualnie, lub dopiero nadchodzącej, intelektualnej i politycznej katastrofy.

dodajdo.com

3 komentarze:

  1. Szubert to agent albo przygłup z horyzontami wyznaczonymi od-do. O faktach nie pisze, ani nie wyciąga z nich wniosków, za to usprawiedliwia Rosję do granic śmieszności. Koronnym dowodem na niezależność i patriotyzm Putina jest dla niego przepędzenie Chodorkowskiego i kilku innych obywateli z wybranych. To, że Rosja latami ukrywała prawdę o Katyniu, a Putin dalej mota nie zniechęca Szuberta do ślepej miłości dla rządzących Rosjanami, jak również nie dopuszcza on żadnej refleksji nad sposobem prowadzenia, po jego uprzednim przechwyceniu, śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Gdyby Putin chciał wykazać niewinność własną i własnych służb, sam dążyłby do profesjonalnego postępowania z udziałem międzynarodowej komisji, albo przynajmniej ekspertów. Tymczasem od początku Rosja mota. Tak też mota użyteczny Szubert, chociaż najprostsze wnioski wyprowadzone z faktów są najbardziej oczywiste. Przyjęte założenie, że Rosja nie miała interesu, jest założeniem z sufitu. Gazprom bowiem miał interes i to bardzo wymierny. Polecam ignorowanie wypocin Szuberta-szkoda czasu tak jak na oglądanie TVN.

    OdpowiedzUsuń
  2. W całości zgadzam się z powyższymi komentarzami do internetowej "twórczości" Andrzeja Szuberta. Od siebie dodałbym jeszcze jedną uwagę. Otóż trzeba podkreślić, że wywody pana Sz. cechuje absolutne zero logiki. Andrzej Szubert opluwa braci Kaczyńskich jako rzekomych "agentów" amerykańsko-żydowskich, a jednocześnie insynuuje, jakoby śp. Prezydent RP, Lech Kaczyński, padł ofiarą... spisku amerykańsko-żydowskiego! Innymi słowy mielibyśmy uwierzyć w to, że wywiady USA i Izraela same zlikwidowały czołówkę swojej "agentury" w Polsce. Sami zgładzili jednego ze swoich najcenniejszych "agentów" w naszym kraju, a niewiele brakowało, a zginąłby również drugi "arcy-agent" USA i Izraela, brat śp. Prezydenta. Trudno sobie wyobrazić większe i bardziej nielogiczne brednie. To po prostu szczyt nonsensu. Totalna, piramidalna bzdura, której autor sam sobie zaprzecza, głosząc na jednym oddechu dwie wykluczające się nawzajem tezy. Ani Kaczyńscy nie byli żadnymi agentami ani też USA czy Izrael nie miały żadnego interesu, by ich mordować. Twierdzenie, że Kaczyńscy byli "agentami", a jednocześnie mieli zginąć za sprawą swoich rzekomych "mocodawców", to bzdura do kwadratu. Aż dziw bierze, że są ludzie, którzy nie widzą tych uderzających nonsensów i nielogiczności w wywodach Andrzeja Sz. i traktują poważnie jego wypociny. Cóż, widocznie nie tylko Andrzej Szubert ma problemy z logicznym myśleniem.

    Zbigniew Bereszyński

    OdpowiedzUsuń
  3. "Polecam ignorowanie wypocin Szuberta-szkoda czasu tak jak na oglądanie TVN.
    17 lipca 2010 11:31"
    Z nim nie da się polemizować, a nachalnie pakuje swoje teksty na różne blogi,u mnie też.
    http://zenobiusz.wordpress.com/2010/09/08/zohydzic-pis/

    OdpowiedzUsuń