Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiada na najbliższym szczycie Unii Europejskiej 28-29 czerwca br. zgłoszenie przez Niemcy "planu pracy" dla zbudowania unii politycznej, czyli Stanów Zjednoczonych Europy pod niemiecką dominacją. Widać już teraz bardzo wyraźnie, że Niemcy zamierzają ten swj strategiczny cel osiągnąć "krok po kroku" poprzez pogłębianie unii walutowej, unii fiskalnej, wspólnej polityki budżetowej i poprzez przekazywanie Unii Europejskiej dalszych kompetencji przez państwa członkowskie oraz przyznania dalszych "zdolności kontrolnych". Merkel nie używa już nawet określenia Unia Europejska", ale "Europa".
Przypominam, że tak zaczynał się Traktat Lizboński jako traktatowa wersja Konstytucji dla Europy, odrzuconej w referendach we Francji i w Holandii w 2004 r.
"Plan niemieckiej (1. połowa 2007 r.) i portugalskiej (2. połowa 2007 r.) prezydencji UE w sprawie traktatu reformującego UE:
* 21./22 czerwca 2007 r. Rada Europejska przekazuje mandat do pracy nad traktatem konferencji międzyrządowej.
* 23 czerwca 2007 r. Początek konferencji międzyrządowej w Lizbonie. Podjęcie pracy nad tekstem traktatu reformującego przez ekspertów."
(Traktat Lizboński - Wikipedia)
Patrz: Merkel apeluje o tworzenie unii politycznej w Europie
Nie zadziałały pikielhauby, niepo0mogły tanki, to trzeba działać innymi metodami. Generalnie i tak wolę to, od kolejnej wojny.
OdpowiedzUsuńPewnych procesów powstrzymać się nie da - na dłuższa metę nawet było by to szkodliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę potencjały ekonomiczne i ludnościowe państw azjatyckich.
Zupełnie inną sprawą jest kształt tego co powstało - Unia pod zarządem biurokracji, przesiąknięta ideologiami lewicowymi, ateistycznymi, na dodatek ogłupiona polityczną poprawnością, na pewno nie stanowi przeciwwagi w trwającej już ekonomicznej wojnie z Azją.