piątek, 10 czerwca 2011

Rzeszów: II Zebranie Grupy Roboczej Ugrupowań Patriotycznych i Narodowych "Ojcowizna"



W dniu 5 czerwca b.r. odbyło się w Rzeszowie drugie zebranie Grupy Roboczej Ugrupowań Patriotycznych i Narodowych "Ojcowizna", na którym przyjęto protokół z pierwszego zebrania w dniu 22 maja 2011 r., rozszerzono zasięg działania o przedstawicieli nowych ugrupowań oraz uchwalono powołanie Zespołu Doradców i Autorytetów na kolejnym zebraniu w Poznaniu.
Odczytane zostały listy poparcia, przesłane przez Prof. dr hab. Zygmunta Haducha z Uniwersytetu Monterrey w Meksyku, Zdzisława Jana Ryna - b. Ambasadora Polski w Chile i Argentynie oraz Aleksandra Pruszyńskiego, b. kandydata na Prezydenta Białorusi.

Skład Grupy Roboczej powiększył się o: Ogólnopolskie Forum Stowarzyszeń Uwłaszczeniowych (dr. Henryk Połcik), Komitet Suwerenność Narodu Polskiego (Jerzy Rachowski) i Stowarzyszenie "Polska Wolna od GMO" (Zbigniew Kuraś) oraz Antoniego Kopaczewskiego - radnego Rady Miasta Rzeszowa i Stanisława Supersona - radnego Gminy Przeworsk.

Grupa Robocza Ugrupowań Patriotycznych i Narodowych "Ojcowizna" utworzona została w dniu 22.05.11 r. w celu uzgodnienia programu i strategii działania do wspólnego udziału w wyborach parlamentarnych w 2011 r. następujących organizacji: Stronnictwo Ludowe "Ojcowizna", Liga Polskich Rodzin, Stronnictwo Narodowe im. Romana Dmowskiego, Przymierze Narodu Polskiego, Stowarzyszenie "Praworządność", Przymierze Ludowo-Narodowe, Stowarzyszenie Polskie Forum Ludowo-Chrześcijańskie "Ojcowizna", Komitet Obrony Polskiej Ziemi "Placówka", Związek Represjonowanych w Stanie Wojennym, Młodzieżówka "Ojcowizna", Stowarzyszenie Na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, Redakcja "Wolna Polska".

Następne zebranie Grupy Roboczej odbędzie się w dniu 19 czerwca 2011 r. w Poznaniu o godz. 12.30 w Księgarni "Sursum Corda" przy Rynku Łazarskim 1.

Msza św. w intencji Ojczyzny odbędzie się w kościele p.w. Matki Boskiej Bolesnej przy ul. Głogowskiej 97 o godz. 18.00.

dodajdo.com

25 komentarzy:

  1. Ciśnie mi się na klawiaturę cała masa złośliwości - ale się powstrzymam.

    Tak między nami mówiąc - może mniej tych szumnych nazw, może mnie patosu i sztandarów a więcej pracy - dało by lepsze rezultaty?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzekłbym, sama roztropność przez Pana przemawia. Bywało bowiem już w przeszłości wielokrotnie, że coś pozornie niewielkiego na początku było niezauważane, potem wyśmiewane, potem otwarcie zwalczane, a następnie... wychwalane.
    "Szumne nazwy" to nic innego tylko niezbędne oznaki tożsamości i afiliacji polityczno-społecznych uczestników i bez tego, niestety, ani rusz. Ale mogę zapewnić Pana o jednym i w jakiejś mierze uspokoić: robimy właśnie wszystko, co w naszej mocy, ażeby uwag krytycznych było jak najmniej, a ewentualne złośliwości pod naszym adresem cisnęły się na klawiaturę z coraz większym trudem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie tedy konkrety?

    Jedna grupa rekonstrukcyjna robi więcej dla poczucia polskości niż dziesięć takich konferencji

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli jakaś nieznana mi bliżej grupa "rekonstrukcyjna" robi dla autentycznego poczucia polskości niż 10 takich konferencji, to chwała jej za to, ale pozwolę sobie zauważyć, że cel, jaki sobie stawia owa grupa rekonstrukcyjna, czyli budzenie poczucia polskości, tylko w niewielkim stopniu pokrywa się z celami Grupy Roboczej. A w taki razie i "konkrety" zasługujące na tę nazwę, w jednym i w drugim przypadku mogą się dość znacznie różnić.
    Jeżeli tylko takowe "konkrety" po stronie Grupy Roboczej Ojcowizna nabiorą właściwego kształtu, w pełnej zgodności ze stawianymi sobie celami, w tym zwłaszcza dopracowany zostanie program społeczno-ekonomiczny, to zapewniam, że we właściwym miejscu i czasie owe "konkrety" zostaną niewątpliwie podane do szerszej wiadomości publicznej.

    OdpowiedzUsuń
  5. pozostaje kwestia sporna co to jest "autentyczne poczucie polskości"?

    Natomiast jeśli chodzi o patriotyzm, chęć walki za ojczyznę albo pracy dla niej - nie neguję projektu "ojcowizna" ... ale od samego gadania jeszcze nic dobrego się nie zrobiło - tym,czasem grupy rekonstrukcyjne uczą młodzież, wychowują ją w duchu dbałości o historię, rozumienia jej i przede wszystkim myślenia kategoriami historycznymi. Jestem starym (nieczynnym) harcerzem, więcej patriotyzmu przekazano mi podczas gier terenowych i rajdów niż podczas patetycznych nasiadówek. Planuję teraz zorganizować dla jednej z drużyn spotkanie z człowiekiem z NSZ (mój dziadek) ... ale wszystko to w terenie Jamnej z jej bohaterską i tragiczną historią partyzancką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli, że chodziło o rekonstrukcje wydarzeń historycznych? Sam byłem świadkiem rekonstrukcji obrony wieży spadochronowej w Katowicach w 2009. To rzeczywiście świetna sprawa. Ale, widzi Pan, w polityce, a szerzej w działalności obywateli na rzecz dobra wspólnego, Polski, chodzi między innymi o to, żeby pojawiające się problemy rozwiązywać pokojowo, na bieżąco, a nie czekać z założonymi rękami, aż sytuacja stanie się tak nieznośna, że polska młodzież będzie musiała oddawać znowu swoje młode życie w walce zbrojnej za to dobro wspólne, bo tylko takie już rozwiązanie jej pozostało. Gdyby tak starzy harcerze pokazali jeszcze młodzieży, jak żyć dla Polski i działać dla niej, a nie ginąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Polityka opiera się zawsze o rzesze ludzi chcących zrobić coś. Cokolwiek jedni coś złego inni dobrego - niekiedy złe dla jednych postrzegane jest jako dobre przez innych.
    Chodzi o to by wychować tę rzeszę ludzi - a młodzi lubią, wyzwania, przygody, dreszczyk emocji. Przemówieniami, patosem można ich wyłącznie zniechęcić.

    Tymczasem jak obserwuję młodych ludzi napływających do polityki - oni wcale nie są młodzi! są starzy duchem, nie chce zmieniać świata, walczyć o swoje ideały - chcą się wygodnie ustawić w układzie który istnieje i czerpać z tego profity.

    Ojcowizna nie daje młodym żadnej ciekawej płaszczyzny do działania, więc ich nie przyciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że środowisko skupiające się ostatnio pod znakiem "Ojcowizna" nie jest może najlepszym partnerem dla tych młodych, którzy się chcą wyłącznie ustawić w istniejącym układzie i czerpać profity. W układzie nie jest, grantów nie daje, no bo skąd tu wziąć, a obiecuje... tylko więcej pracy, niż dotychczas. Ale gdyby znalazł się ktoś z młodych, kto autentycznie troszczyłby się o przyszłość (m.in. swoją własną, w końcu), i nie zamierzał wyjeżdżać za chlebem za granicę i czuć się współgospodarzem we własnym kraju, a nie "zasobem ludzkim" na zasiłku, albo i bez zasiłku, to myślę, że możliwy byłby wspólny język. I mam przy tym dziwne przekonanie, że i do zrobienia czegoś rzeczywiście sensownego to i owo by się znalazło.
    Trudno wymyślać sensowne zajęcie komuś, kogo się nie zna i kiedy nie wiadomo, co jest jeszcze dla niego sensowne, a co nie. Trzeba by dopiero porozmawiać. Każdy chętny jest tu mile widziany.
    A może Pan będzie miał jakąś interesującą propozycję? Jesteśmy otwarci na wszelkie konstruktywne idee i rozwiązania. Przynajmniej ja..., mówiąc tylko za siebie.
    A przygoda, dreszczyk emocji? Jak Pan zapewne wie, nawet samo pisanie komentarzy na portalach, nie mówiąc o prowadzeniu własnej strony www czy bloga, może dostarczyć tego sporo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Młodych trzeba przygotowywać, sączyć im patriotyzm powoli,uzależniać ich od ojczyzny - to powinien robić dom rodzinny - ale tam zazwyczaj panoszy się Wojewódzki z psią kupą w ustach itp. persony. Bóg, honor i ojczyzna nie są dla tego kolorowego blichtru żadną alternatywą. Ale młodym można patriotyzm sączyć i to się wielu udaje, przewodnikom turystycznym, grupom rekonstrukcyjnym, po jakimś czasie Kora ze swoim pudelkiem przestaje być autorytetem a staje się podstarzałą kretynką.

    Ale młodzi to nie wszystko - jak, czym chcecie przekonać do Was ludzi z mojego pokolenia?

    OdpowiedzUsuń
  10. Pana pokolenie przekonać do siebie jest bardzo trudno. Tyle razy się już sparzyło, tyle razy rozczarowało, tyle razy zostało wyprowadzone w pole i zostawione "w skarpetkach", że wydaje się to zadanie niemal niewykonalne. Poza tym panuje dogmat, że należy tak głosować, żeby swego głosu "nie zmarnować". Tym nie mniej nie pozostaje nam nic innego, jak starać się mimo wszystko przekonać, że warto próbować, nawet a zwłaszcza wtedy, kiedy coś wydaje się niewykonalne. Warto dawać szansę nowym podmiotom na scenie politycznej, bo to jest właściwie jedyny sposób, żeby sobie samu dać szansę.
    Komunizm upadł, choć wydawał się być opoką, która będzie trwać wiecznie, prawda? Upadł, ponieważ pojawiła się jakaś grupka ludzi, która przestała w wieczność komunizmu wierzyć. Ich nie trzeba było przekonywać. Sami siebie najpierw przekonali do tego, co mają robić. Sami najpierw wiedzieli, do czego mają być przekonani. Sami wiedzieli, jak się odnaleźć, jak porozumiewać, jak współpracować pomimo różnic w poglądach na to czy owo.
    Dlaczego więc tym bardziej to, co jest teraz w ramach tzw. III RP, miałoby być takie niewzruszone, trwałe po wieczność? Dlaczego nie mieliby teraz pojawić się młodzi ludzie, którzy w to nie wierzą, że musi być tak, jak jest obecnie, że np. muszą żyć na walizkach w pogoni za jakimkolwiek zarobkiem za granicą? Że zakładają firmy, które jeszcze szybciej, niż zakładali, muszą zamykać. Itd. itp.
    Najpierw trzeba jednak pokonać barierę fałszywej samoświadomości, wyrobić sobie własną, bardziej bliższą prawdzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja naprawdę serdecznie życzę sukcesu! Już nurt monarchistyczny niósł ludzi dalece wybitniejszych od polskiej przeciętnej politycznej.

    Tu nawet nie chodzi o moje pokolenie - myśmy się użerali z komuna, nam się wciąż jeszcze chce - chodzi o młodych - bo tu jest totalna pustka - Tusk i lewactwo zrobili sobie happening pt. "schowaj babci dowód" i to pośród tego morza bałwanów chwyciło. teraz tez na gwałt muszą szukać czegoś podobnego - bo stracą wiele.
    ale to też nie o tym chce pisać.

    Na scenie politycznej tak jak w przyrodzie - aby rozkwitnąć potrzebna jest nisza ekologiczna - każda zmiana warunków modyfikuje środowisko jednym byt polepszając innym odwrotnie.
    Obecnie nie dostrzegam żadnej żyznej niszy dla Waszego Projektu - PiS i PO zastartowałyna fali niezgody na ustrój postkomunistyczny - to była ich nisza. Potem PO podcięła PiSowi skrzydła wykorzystując strach ludzi przed radykalizmem Kaczyńskiego, Jurka czy Macierewicza. W tej chwili trwa klincz zarówno PiS jak i PO nie mogą na jotę usunąć się ze swego stanowiska bo przegrają nie ma tez miejsca dla nikogo nowego nie udało się Jurkowi, PJN gryzie tyły - ba nawet taka "skazana na sukces" inicjatywa starych politycznych wyjadaczy jak reaktywacja Stronnictwa Demokratycznego przez Olechowskiego i Piskorskiego skoczyła się spektakularną klapą.

    Oczywiście "Ojcowizna" może trwać jako organizacja kadrowa która szybko zacznie się rozwijać w obliczu jakiegoś "trzęsienia ziemi" w polityce ...

    Tylko czy wcześniej nie rozsadzą jej wewnętrzne spory jak to już bywało nie raz?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic mi nie wiadomo, żeby Ojcowizna zamierzała wprowadzać w Polsce ustroju monarchicznego, ani - idąc tym torem myślenia, szokować wyborców jakimś swoim planem podboju Marsa.
    O ile znam założenia, chodzi, najkrócej mówiąc, o uczynienie z Polski miejsca na Ziemi bardziej przyjaznego dla... Polaków, zwłaszcza młodych Polaków, bo to o nich najbardziej w tym wszystkim chodzi.
    Jeżeli fundamentem, na którym opiera się dane porozumienie wyborcze jest przede wszystkim znaleźć się w parlamencie, natomiast program, rozumiany jako zadania do spełnienia, będzie traktowany jako rzecz wtórna, to można mieć niemal pewność, że taka formacja będzie zwykłą efemerydą, skłonną do rozpadu od pierwszego dnia znalezienia się w tym parlamencie. Myślę, że uniknąć takiego scenariusza można przez postawienie programu na pierwszym miejscu i wprowadzeniu na listy ludzi nie tyle znanych medialnie, choć i to b. ważne, ile przede wszystkim ludzi wiarygodnych, obiecujących swoją postawą, kwalifikacjami i dokonaniami, że będą w stanie przyjęty program realizować. Lub przynajmniej wypełniać w możliwie najszerszym zakresie.
    Po co zaraz trzęsienie ziemi? Czasami nieco wody ponad przeciętną na wyschniętą glebę może przynieść lepsze efekty.

    OdpowiedzUsuń
  13. w rzeczy samej - pomysł jaki onegdaj realizował Kaczyński - "kadrówka" gotowa rozwinąć skrzydła przy nadarzającej się okazji i ... okazja nadarzyła się.

    Problem w tym że partie polityczne nader szybko obrastają w chwastu, z czasem chwasty zagłuszają wszystko to co było pierwotnym założeniem.

    A im więcej władzy i wpływów ma partia,tym szybciej obrasta - PO akurat to nie szkodzi, bo oni umiejętnie wyabstrahowali się o jakiejkolwiek ideologii, w razie utraty władzy i wpływów grozi tej partii rozpad.

    Pisząc o monarchistach, tak samo jak o grupach rekonstrukcyjnych, silnym dawniej ruchu "ciemnogrodzian", harcerstwie itp - mam na myśli że nowe elity kraju rodzić się będą nie z partii i porozumień politycznych a ruchów i organizacji społecznych.

    Zwróć uwagę choćby na ruch libertariański -zarówno pod względem logiki ideologicznej jak i możliwych korzyści dla obywateli ... nawet nie grzeje ławki rezerwowych - jest poza składem! Tymczasem jego idee powoli przesączają się do świadomości społecznej.

    Warto zwrócić na to uwagę - jeden poczytny Ziemkiewicz, jeden popularny Cejrowski robią więcej niż UPR, KoLiber i podobni razem wzięci!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zważywszy niektóre zasadnicze głosowania PiS w szeregu kluczowych spraw powstaje pytanie o rzeczywistą zasadę działania tego ugrupowania, skoro wyniki głosowania, z jego Naczelną Rośliną Wiodącą włącznie, nierzadko całkowicie przeczą głoszonym oficjalnie poglądom i programom. Trudno tam rozróżnić, kto tam jest faktycznym chwastem. Kiedy grupa ta heroicznie dochodzi do pełni władzy parlamentarnej i rządowej (premier i prezydent) a następnie po 1,5 roku rządów oddaje dobrowolnie władzę swemu zaciekłemu przeciwnikowi politycznemu, wówczas powstaje w ogóle pytanie, co robią owe pożyteczne rośliny pośród takiego towarzystwa? Czy same nie są aby przypadkiem intruzami w tak nieprzyjaznym środowisku? Względnie - pożytecznymi... legitymizatorami owego przemożnego, by nie rzec, systemowego zachwaszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mniejsza o PiS ... jako kadrówka byli "silni, zwarci, gotowi"

    Chodzi o ruchy polityczne jako takie - do polityki idzie się nie dla dobra publicznego (w przeciwieństwie do udziału w organizacjach społecznych)ale dla dobra własnego.

    Czy "ojcowiznę" budują ludzie gotowi całymi latami tkwić na marginesie? a jeśli tak to czy są to profesjonalnie przygotowani działacze, czy tylko zacietrzewieni zapaleńcy?

    OdpowiedzUsuń
  16. O ile mi wiadomo, według nauki społecznej Kościoła, polityka jest roztropnym działaniem na rzecz dobra wspólnego. Jeżeli Pański pogląd na politykę stoi w rażącej sprzeczności z tym twierdzeniem, a w dodatku jest to pogląd o szerszym zasięgu społecznym, to nic dziwnego, że sprawy w Polsce się mają tak, jak obecnie. Tym bardziej zatem racja wydaje się stać nie po stronie tych dotychczasowych "profesjonalistów", którzy ów bałagan profesjonalnie dla swego własnego dobra ustanowili i podtrzymują, ale po stronie "zacietrzewionych zapaleńców", którzy porywaliby się na ów "ład", dążąc w miarę swych sił i możliwości, aby go zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój pogląd na politykę jest spojrzeniem Machiavellego - jedynie opisuję to co widzę!

    skoro partie kierujące się społeczną Nauką Kościoła, trzymające ja w swoich programach i na swoich sztandarach - pozostają daleko w tyle opozycji to widocznie SNK nie jest niczym na polskiej scenie politycznej co mogło by na uwadze wyborców zaważyć.

    Trzeba tez dostrzec koniunkturalizm polityków w tej materii.

    Reasumując

    Zapewne "ojcowizna" posiadając rację moralną i duchową ... nie zdoła uzyskać nawet 3% głosów dających szansę na dotacje budżetowe i trwanie zarówno w mendiach jak i na scenie politycznej. Będzie to piękne ... kolejne ... moralne zwycięstwo w dziejach naszej Ojczyzny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pański ostatni komentarz przypomniał mi sztukę Luigi Pirandella: "Jest tak, jak się państwu wydaje". Ale skoro jest Pan wielbicielem mistrza Machiavellego, to polecam:
    "Ludzie są zawsze nieprzyjaciółmi przedsięwzięć, w których widzą trudności."

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie jestem nieprzyjacielem "ojcowizny" ani żadnego prawicowego ruchu - co innego jednak nieprzyjaźń, a co innego obiektywizm.

    A Machiavelli? Jestem w uznaniu tego jak ładnie przekuł w rzeczywistość myśl że historia jest nauczycielką życia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Żeby tak jeszcze uczniowie zechcieli wsłuchać się w to, co ona ma im do powiedzenia, a nie słyszeli np. wyłącznie tego, co im akurat w danej chwili dogadza ...

    OdpowiedzUsuń
  21. W ostatecznosci to i tak historia pokazuje kto mia rację ... a kto pod hasłem "szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie" marnował krew i potencjał Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  22. O, widzi Pan, i tu dotknął Pan bardzo ważnego, być może nawet Pan nie wie, jak ważnego problemu. Bo w owym czasie, to znaczy w czasie ery napoleońskiej, sfery zbliżone do najsłynniejszego na Litwie Cymbalisty były ze sobą na ogół wielce skłócone, ale zgodne co do jednego: że już, już za progiem jest długo oczekiwana przez nich era mesjańska. Natomiast istniał zasadniczy rozdźwięk co do tego, kim ma być ów Gog z kraju Magog, który zgodnie z proroctwami starotestamentalnymi miał do owej ery mesjańskiej niechybnie doprowadzić: czy Napoleon, wróg cara rosyjskiego Aleksandra I, czy cara Aleksandra I, wróg Napoleona. W rezultacie kiedy jedni uprawiali kabałę praktyczną stawiając na cesarza Francuzów jako Goga Magoga, drudzy wspierali cara rosyjskiego. Z "Pana Tadeusza" dowiadujemy się, iż legendarny Cymbalista, co to przy którym żaden inny nie śmiał zagrać, należał do pierwszego obozu.
    ..."mówił, iż u siebie
    Ma groty do lanc, że je mogę wziąć w potrzebie;
    Te groty przywiózł w pakach gotowych z Królewca
    Pod sekretem; weźmiem je, zaraz zrobim drzewca,"
    "...Ciągniemy! Napoleon widząc nasze lance
    Pyta: "Co to za wojsko?" My krzyczym: "Powstańce..."

    Patrz: Martin Buber - Gog i Magog Kronika chasydzka.pdf
    http://chomikuj.pl/mordohaj/Filozofia/Martin+Buber/Martin+Buber+-+Gog+i+Magog+Kronika+chasydzka,336512740.pdf

    OdpowiedzUsuń
  23. mamże rozumieć iż klęska Napoleona w Rosji nie była wynikiem niefortunnego zbiegu okoliczności wspartego na solidnym fundamencie niekompetencji i złej woli ludzi którzy dla Wielkiej Armii pracowali a następstwem kabalistycznych zaklęć ludzi którzy Żydami byli wyłącznie z nazwy i obrządku religijnego (bo Chasydzi żydami nie są)?

    OdpowiedzUsuń
  24. Cieszę się, iż zauważył Pan, że coś, czy też ktoś, może nie być tym, czym/kim się wydaje i czym/kim zdaje się być jedynie z nazwy. Tym niemniej proszę zauważyć, że ci, których Pan nie uznaje za Żydów, otrzymują wszakże obywatelstwo państwa Izrael, a zatem na mocy prawa halachicznego mimo wszystko jednak nimi są. Ułomnymi, niedoskonałymi, jak powiedziałby ks. prof. Waldemar Chrostowski, ale jednak są. Po wtóre,
    Jeśli chodzi o samo tak sformułowane przez Pana pytanie w warstwie historycznej, to sądzę, że należałoby o to po prostu zapytać nauczycielkę życia. I być może także... Martina Bubera.

    OdpowiedzUsuń
  25. tak w ogóle to znów źle napisałem - Chazarowie którzy żyli na terenach Białorusi, Litwy, rzeczypospolitej, Ukrainy i Rosji byli żydami ale nie byli Żydami. Przyjmując wiarę żydowska , przyjęli jednocześnie żydowski los. Zresztą to ich potomkowie gównie stworzyli Izrael jako państwo, no może poza ortodoksyjnymi chasydami, którzy wciąż czekają na Mesjasza.

    Ależ oczywiście że cała historia to niekończąca się gra pozorów, zwodów, oszustw i mataczeń - lecz posiadłszy już na ten temat wiedzę, można spróbować poddać zdarzenia metodzie analizy krytycznej. Zazwyczaj wówczas można dostrzec iż spiski dziejowe - to w rzeczywistości liche knowania o perspektywie co najwyżej "do następnych wyborów"

    OdpowiedzUsuń