Justyna Błażejowska
SOLIDARNOŚĆ
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy, powstały dzięki podpisaniu 30 i 31 VIII 1980 r. porozumień między komisjami rządowymi a Międzyzakładowymi Komitetami Strajkowymi odpowiednio w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego (sygnowali je wicepremier Kazimierz Barcikowski i w imieniu MKS - Marian Jurczyk), a następnie Stoczni Gdańskiej im. Lenina (wicepremier Mieczysław Jagielski i Lech Wałęsa), gdzie 14 sierpnia rozpoczął się protest w obronie zwolnionej Anny Walentynowicz oraz pod hasłami podniesienia płac i ustanowienia dodatku drożyźnianego. Wpisywało się to w ciąg wypadków wywołanych wprowadzeniem z dniem 1 lipca podwyżek cen. Po tym, jak pierwsza fala wystąpień, lokalnych i ograniczonych, zaczęła opadać, w drugim tygodniu miesiąca stanęła Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu, a za nią - cała Lubelszczyzna (w kulminacyjnym momencie nie pracowało 20 tys. osób z 80 zakładów). Co prawda sytuacja uległa stabilizacji po zaspokojeniu żądań ekonomicznych, ale niedługo potem wybuchł wspomniany strajk w Gdańsku. Rozlał się na Trójmiasto (m.in. stocznię im. Komuny Paryskiej w Gdyni), Wybrzeże (z czasem ponad 700 zakładów, ok. 180 tys. osób), i w końcu – na dalsze województwa. Na przełomie sierpnia i września do walki o swoje prawa ruszyli górnicy (jako pierwsi z kopalń Rybnickiego Okręgu Przemysłowego). Skupiwszy się w MKS w jastrzębskiej KWK "Manifest Lipcowy", odpowiednie porozumienie zawarli 3 września (w ich imieniu sygnował je Jarosław Sienkiewicz). To jednak w stoczni im. Lenina dzięki istniejącym od 1978 r. Wolnym Związkom Zawodowym i ich działaczom takim jak Andrzej Gwiazda i jego żona Joanna postulaty - w końcowej liczbie 21 - nabrały najsilniejszego zabarwienia politycznego. Robotnicy zachowywali się wyjątkowo nieustępliwie, mimo ugodowego stanowiska tzw. komisji ekspertów, składającej się z przybyłych z Warszawy przedstawicieli inteligencji. Tadeusz Mazowiecki z Bronisławem Geremkiem, Bohdan Cywiński, Tadeusz Kowalik, Waldemar Kuczyński i Andrzej Wielowieyski, przerażeni wizją wewnętrznych i zewnętrznych konsekwencji zdarzeń, podjęli się - jak pisał Kuczyński - wspierania uosabianego przez Wałęsę tego nurtu strajku, „który dążył do osiągnięcia kompromisu z władzą, a nie do jej powalenia”1. Przeciwna walce o wolne związki była także część środowiska KSS „KOR”. Jacek Kuroń opowiadał się za komisjami robotniczymi, gdyż: "reprezentacje załogi, powołane wyłącznie do obrony interesów pracowniczych, miałyby większe pole manewru, większą siłę, bez tego całego ryzyka [wynikającego z konieczności zaspokajania „tradycyjnych oczekiwań ludzi” i braku aparatu administracyjnego, J.B.]”2.
NSZZ w sposób spontaniczny i żywiołowy zaczął kształtować się na terenie całego kraju. Przybrał strukturę terytorialną, co było naturalne wobec występowania niezależnie od branży czy gałęzi przemysłu jednego pracodawcy - państwa. Łącznie powstało 37 regionów, do jesieni 1981 r. - skupiających 9,5 mln. osób. Znaczną rolę w organizowaniu ogniw zakładowych odegrali uczestnicy opozycji przedsierpniowej, np. Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz i Jan Olszewski jako pierwsi otworzyli specjalny punkt konsultacyjny (przy ul. Bednarskiej w Warszawie). O kształcie „Solidarności” zadecydowało spotkanie ok. 30 reprezentantów robotniczych przybyłych 17 września do Gdańska. Wyniesiony na fali wydarzeń Wałęsa, do centralizacji nastawiony negatywnie, ustąpił po otrzymaniu obietnicy objęcia funkcji przewodniczącego. Na nastrój sali wpłynęło zaś płomienne przemówienie Olszewskiego, przekonującego, że wyłącznie jeden ogólnopolski organizm ma szansę przetrwania.
Kolejne etapy istnienia „Solidarności” wyznaczało zmaganie się z władzą. Od samego początku wszelkie formy dialogu i porozumienia traktowała ona jako zasłonę dymną i wymuszony taktyczny wybieg, a jednocześnie - gdy tylko uważała to za korzystne, przy pomocy prowokacji podgrzewała nastroje. Aktywność wykazywała Służba Bezpieczeństwa, starająca się prowadzić normalną pracę operacyjną. Napięcie wewnętrzne potęgowały reakcje kierownictwa ZSRS, obiecującego, że „bratniej Polski nie zostawi w biedzie”, z czym musiała się liczyć zarówno strona partyjno-rządowa, jak i solidarnościowa, choć na ile groźby te niosły realne zagrożenie, a do jakiego stopnia stanowiły bluff - trudno powiedzieć.
Pierwszą próbą sił stał się tzw. kryzys rejestracyjny, wywołany wpisaniem 24 X 1980 r. przez warszawski Sąd Wojewódzki pod przewodnictwem sędziego Zdzisława Kościelniaka „Solidarności” do rejestru związków, ale z arbitralnymi zmianami w statucie (uzupełnionym o passus o kierowniczej roli partii i nierozerwalności sojuszu z ZSRS, a uszczuplonym o prawo do strajku). Krajowa Komisja Porozumiewawcza złożyła odwołanie do Sądu Najwyższego, nie wykluczając - w razie niepomyślnego rozstrzygnięcia - ogólnopolskiej akcji protestacyjnej (o ogromnym potencjale świadczył godzinny powszechny strajk ostrzegawczy, przeprowadzony 3 października). Ostatecznie wyraziła zgodę na dodanie do statutu jako załącznika części porozumienia gdańskiego, zawierającego uznanie przewodnictwa PZPR, w zamian za co uzyskała możliwość dołączenia fragmentów konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy.
Po zalegalizowaniu NSZZ, co nastąpiło 10 listopada, względny spokój nie trwał długo, gdyż po dwóch tygodniach wybuchła sprawa dotycząca ujawnienia tajnej instrukcji prokuratora generalnego Lucjana Czubińskiego: „Uwagi o dotychczasowych zasadach ścigania uczestników nielegalnej działalności antysocjalistycznej”. Pod zarzutem złamania tajemnicy państwowej aresztowano wówczas zatrudnionego w powielarni Regionu Mazowsze - Jana Narożnika i pracownika drukarni prokuratury Piotra Sapełłę, jako podejrzewanego o wyniesienie z niej dokumentu. Eskalacja konfliktu mogłaby posłużyć jako uzasadnienie dla zewnętrznej interwencji, jeśli taką, pod płaszczykiem grudniowych ćwiczeń „Sojuz'80” (ostatecznie odwołanych), rzeczywiście planowano. Władze - po burzliwym posiedzeniu Biura Politycznego - ustąpiły i z 26 na 27 listopada zwolniły obu aresztantów.
Tymczasem zarzewiem kolejnych napięć, obok dążenia do wyegzekwowania obietnicy wolnych sobót (co uregulowało porozumienie z 30 I 1981 r.: jedna pracująca-trzy wolne, przy czym związkowcy mieli odrobić dwie styczniowe, kiedy strajkowali), były już starania rolników indywidualnych o rejestrację „Solidarności” wiejskiej. Po zakończeniu zapoczątkowanego na przełomie 1980 i 1981 r. dwumiesięcznego protestu w Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie, miały one swój ciąg w wydarzeniach w Bydgoszczy. 16 marca chłopi zajęli tamtejszą siedzibę ZSL i ogłosili strajk okupacyjny. Trzy dni później członkowie delegacji "S" zaproszonej na posiedzenie WRN, wbrew wcześniejszym obietnicom nie zostali dopuszczeni do głosu, po zamknięciu obrad postanowili więc zignorować nawoływania do opuszczenia sali. Na skutek brutalnej interwencji pododdziału MO mjr. Henryka Bednarka, ciężkie obrażenia odnieśli pobici przez „niezidentyfikowanych osobników”: Jan Rulewski, Michał Bartoszcze i Mariusz Łabentowicz. Słusznie uznawszy to za zamach na swoje bezpieczeństwo, Krajowa Komisja Porozumiewawcza zapowiedziała strajk ostrzegawczy na 27-go, a w razie braku satysfakcjonujących ustaleń, po czterech dniach, strajk generalny w całym kraju. Pistolet strajkowy rozładowało porozumienie nazwane warszawskim. Władza uznała, że użycie siły było „sprzeczne z zasadami rozwiązywania konfliktów społecznych” i obiecała wszczęcie odpowiedniego śledztwa z ukaraniem winnych, oraz obiecała faktyczne uznanie NSZZ Rolników Indywidualnych (został zarejestrowany 12 maja, kierował nim Jan Kułaj). Uspokoiło to atmosferę w kraju, ale przyniosło dalszą polaryzację wśród członków związkowego kierownictwa. Podniósł się także sprzeciw wobec podjęcia decyzji o odwołaniu protestu z pominięciem KKP, równoznacznego ze złamaniem demokratycznych procedur. Zbigniew Bujak, szef Regionu Mazowsze zwracał uwagę na aspekt „demobilizacyjny”: „Ze strajkami generalnymi jest jak z mieczem - jeśli wyjąłeś go z pochwy i nie użyłeś, to jest on od tej chwili w twoim ręku bezużytecznym żelastwem”3. Na pytanie, czy wydarzenia bydgoskie stanowiły prowokację, łączącą się z ewentualną interwencją sowiecką (od 16 marca trwały ćwiczenia „Sojuz'81”) do tej pory nie udało się udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Ostateczne ukonstytuowanie się związku nastąpiło na jego I Krajowym Zjeździe, odbywającym się od 5 do 10 września i od 26 września do 7 października 1981 r. Uczestniczyło w nim niemal 900 delegatów, wyłonionych w demokratycznych wyborach w poszczególnych regionach. Przywództwo zachował Wałęsa (55 proc. głosów), pokonując Gwiazdę (8,8 proc.), Jurczyka (24 proc.) i Rulewskiego (6 proc.). Według Sławomira Cenckiewicza, analizującego rzecz od strony dostępnych dokumentów Służby Bezpieczeństwa, podczas wyborczej walki „władze zdecydowały się [...] przeciwstawić umiarkowanego Wałęsę grupie «ekstremistów», pokazując mu jednocześnie, że jego pozycja jest kwestionowana przez znaczną część działaczy «Solidarności»”4. O zmianie układu sił, osłabieniu pozycji doradców (Wiesław Chrzanowski, Geremek, Mazowiecki, Karol Modzelewski, Olszewski, Władysław Siła-Nowicki, Andrzej Stelmachowski), przez pierwszy rok faktycznie stymulujących działania NSZZ i dojściu do głosu autentycznych, zazwyczaj radykalnych przedstawicieli robotniczych z ośrodków regionalnych, świadczył skład powstałej w miejsce Krajowej Komisji Porozumiewawczej - Komisji Krajowej, liczącej 107 osób (przewodniczący, 37 szefów regionów, oraz 69 członków wybranych przez Zjazd), w której zabrakło miejsca dla Geremka czy Ryszarda Bugaja. Symptomatyczne stało się także uchwalenie „Posłania do ludzi pracy w Europie Wschodniej”. "”On [Wałęsa] siedzi na tym zapleczu, patrzy w ten telewizor [monitor z obrazem z sali, J.B.], nie ma butów, tylko ma kapcie i tam go wachlują, a [Jacek] Kuroń koło niego siedzi" - opisywał Henryk Wujec. – „Oni lecieli z tego zaplecza, żeby zablokować i nie zdążyli dolecieć. [...] Bo, jak [Tadeusz] Matuszyk [przewodniczący Komisji Uchwał i Wniosków] to czytał i Gwiazda wołał: „Głosować, głosować!?”, to nie było to zgodne z procedurą. Matuszyk [...] myślał, że wszyscy jemu biją brawo, i Gwiazda mówi: „Głosować!”, i wtedy Matuszyk zbaraniał kompletnie „No, to kto jest za?” Cała sala, a Kuroń leci z gabinetu i nie zdążył dojść”5.
Lato 1981 r. upłynęło „Solidarności” pod znakiem kanalizowania społecznego niezadowolenia, wynikającego z coraz trudniejszej sytuacji zaopatrzeniowej. Odbył się wówczas szereg marszów głodowych, głównie matek z dziećmi, a w Warszawie - na przełomie lipca i sierpnia, przejazd kawalkady samochodów, na skutek milicyjnej blokady zakończony paraliżem centrum miasta. Kontynuowane jesienią wystąpienia, wywoływane ignorancją i tupetem władzy, i brakiem opamiętania ze strony lokalnych działaczy związku (spór między dyrekcją a załogą Zakładu Rolnego w Lubogórze przerodził się w strajk 575 zakładów na terenie całego województwa zielonogórskiego), powodowały zmęczenie nie tylko ich uczestników, ale także całego społeczeństwa, poddanego ponadto zmasowanej partyjno-rządowej propagandzie, winą za wszystkie bolączki obarczającą „Solidarność”. Ta, nie zaniepokojona rozwiązaniem zastosowanym 2 grudnia wobec okupujących gmach uczelni studentów Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarnictwa w Warszawie, zajętej desantem z helikoptera przez oddział antyterrorystyczny (dowodzony przez mjr. Jerzego Dziewulskiego, w III RP posła postkomunistycznej lewicy) konsekwentnie odrzucała myśl o użyciu wobec siebie siły. Jednocześnie zachodziły w niej wewnętrzne procesy, polegające na drastycznym zaostrzeniu nastrojów nowej kadry przywódczej. Jej radykalizm odzwierciedlały radomskie obrady Prezydium KK i przedstawicieli regionów 3 i 4 grudnia. Bojowe wypowiedzi maskowały brak konstruktywnego programu, poza wzmaganiem różnych form nacisku.
Po wprowadzeniu stanu wojennego struktury krajowe i regionalne padły już pod pierwszymi ciosami, zakładowe - w następnych dniach za sprawą ZOMO i wojska; zniszczeniu uległa infrastruktura. Opór starano się łamać perswazją, a gdy ta nie skutkowała - siłą. Najzacieklejszy i najdłuższy trwał na Górnym Śląsku, gdzie strajk podjęło 25 kopalń. Podczas pacyfikowania jastrzębskiej KWK „Manifest Lipcowy” 15 grudnia padło 57 strzałów, rannych zostało czterech górników, a katowickiej KWK „Wujek” następnego dnia - sześciu zabitych na miejscu, kilkudziesięciu rannych (trzech zmarło w szpitalu). Dopiero 23 grudnia zakończył się prowadzony pod ziemią protest w kopalni „Ziemowit” w Tychach-Lędzinach, a 28 – w kopalni „Piast” w Tychach-Bieruniu Nowym.
W nocy z 12 na 13 grudnia do ośrodków odosobnienia trafiło prawie 3 tys. osób, w ciągu dalszych kilkunastu godzin - kolejnych 600 (do 22 grudnia łącznie ponad 5 tys., w całym stanie wojennym liczba ta przekroczyła 10 tys.). Przetrwanie pozbawionego niemal całego kierownictwa związku - sprowadzonego oczywiście do podziemia - zapewniły inicjatywy oddolne, polegające głównie na wydawaniu i kolportażu "bibuły". Dopiero 22 IV 1982 r. pozostający na wolności: Bogdan Lis - wiceprzewodniczący, Zbigniew Bujak - przewodniczący, Władysław Frasyniuk - przewodniczący i Władysław Hardek – działacz, odpowiednio regionów: Gdańskiego, Mazowsze, Dolnośląskiego i Małopolskiego - ogłosili powstanie Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej. Po fiasku koncepcji strajku generalnego i tym sposobem zmuszenia gen. Wojciecha Jaruzelskiego i jego ekipy do kompromisu, przeważyła koncepcja długiego marszu i budowy społeczeństwa podziemnego, sprowadzająca się do organizowania samopomocy, niezależnego obiegu informacji, ruchu samokształceniowego, oporu społecznego i życia gospodarczego6. Nie u wszystkich budziło to poczucie entuzjazmu. „Celem działań niezależnych ma być dla „Warszawki” nie obalenie władzy, lecz wychowanie społeczeństwa. [...] Ma stanowić jednorodny zbiór kandydatów do beatyfikacji, ma bojkotować, żyć w godności, odrzucić wódkę, nie głosować, chodzić do Kościoła, zbierać składki związkowe” - kpił publicysta Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość"7. Po zwolnieniu z internowania Wałęsy (14 XI 1982 r.) TKK zadeklarowała podporządkowanie się jego decyzjom jako „wybranemu w demokratycznych wyborach przewodniczącemu Związku"”.
Rzeczywistość diametralnie odmieniło przeprowadzenie amnestii (11 IX 1986 r.). Jan Lityński pisał na gorąco: „Oto okazało się, że czołową siłą polityczną w kraju jest policja. Przesłuchania w więzieniach i aresztach, rozmowy z gen. Kiszczakiem i jego podwładnymi nie były tym, za co je braliśmy - rutynowymi działaniami policyjnymi, lecz przeciwnie - negocjacjami politycznymi”8. Wnioski takie potwierdza rozumowanie mec. Olszewskiego: „Widać było gołym okiem, że tymi, którzy tutaj panują i narzucają swoje warunki, są funkcjonariusze policji” - twierdził i dodawał: „Myślę, że z tej nauki, wyciągnęli także wnioski działacze z lewej strony «Solidarności»: rozmawiać trzeba z policją, z wywiadem, ze Służbą Bezpieczeństwa. To przeciwnik, z którym walczymy, ale też nasz partner, z którym warto zawierać kompromisy. Cała reszta w tej grze się nie liczy”9.
Ze względu na nową sytuację - w Polsce bez więźniów politycznych - 29 IX 1986 r. Wałęsa ogłosił powstanie jawnej Tymczasowej Rady „Solidarności”, z nim samym, jako stojącym na jej czele, oraz członkami: Bogdanem Borusewiczem, Bujakiem, Frasyniukiem, Tadeuszem Jedynakiem, Bogdanem Lisem, Januszem Pałubickim i Józefem Piniorem. Następnego dnia z podziemia wyszła Regionalna Komisja Wykonawcza NSZZ „S” Mazowsze (Bujak, Wiktor Kulerski, Lityński, Konrad Bieliński, Ewa Kulik). Istnienie TR”S” oznaczało dla związku faktyczną dwuwładzę, choć rysujący się z TKK konflikt starano się zażegnać, sprowadzając funkcjonowanie tej pierwszej do kwestii programowych, drugiej - wciąż tajnej - organizacyjnych. Sprzeciw wobec poczynań Wałęsy wyrażała Grupa Robocza Komisji Krajowej, która w skierowanym do niego 20 IX 1987 r. liście, podpisanym przez 22 członków KK wybranych na I Krajowym Zjeździe Delegatów (m.in. Lecha Dymarskiego, Gwiazdę, Seweryna Jaworskiego, Jurczyka, Jerzego Kropiwnickiego, Grzegorz Palkę, Zbigniewa Romaszewskiego, Rulewskiego, Andrzeja Słowika, Walentynowicz, Stanisława Wądołowskiego) zwracała się o jak najszybsze zwołanie Komisji Krajowej (poszerzonej o zasłużonych dla podziemnej „S”) tak, aby wznowić jej działalność. Wałęsa natomiast, niewiele ponad miesiąc później (25 października) rozwiązał TKK i powołał Krajową Komisję Wykonawczą (poza nim Bujak, Frasyniuk, Lis i Pałubicki - dotychczasowi członkowie TR"S", a także Stefan Jurczyk z Tarnowa, Jerzy Dłużniewski z Łodzi, Andrzej Milczanowski ze Szczecina i Stanisław Węglarz z Lublina - z TKK, z czasem - kolejne osoby, dobierane wedle nieokreślonych reguł). Na początku 1988 r. powstało Biuro Krajowe „Solidarności” składające się z Andrzeja Celińskiego, Jarosława i Lecha Kaczyńskich oraz Wujca. Funkcje oficjalnych doradców objęli Geremek, Kuroń, Mazowiecki i Adam Michnik. Zadań rzecznika prasowego podjął się Janusz Onyszkiewicz. Na pozastatutowe zainicjowanie KKW, brak „dołożenia choćby minimum starań by skonsultować jej skład, funkcję lub choćby samą celowość utworzenia z obecnymi w kraju i prowadzącymi działalność związkową członkami Komisji Krajowej” zwracała uwagę całkowicie zmarginalizowana Grupa Robocza, przypominając, że TKK miała pełnić swoje funkcje do chwili nastania warunków umożliwiających powrót do sposobu funkcjonowania NSZZ z lat 1980-1981, a następnie zostać zastąpiona przez demokratycznie wybrane władze.10
Strajki z kwietnia-maja i sierpnia 1988 r. stanowiły dla „Solidarności” zaskoczenie. Te drugie zgasił Wałęsa po spotkaniu (w obecności biskupa Jerzego Dąbrowskiego) z gen. Czesławem Kiszczakiem i Stanisławem Cioskiem, na którym padła propozycja przeprowadzenia negocjacji na linii władza-opozycja w formie okrągłego stołu, czego warunkiem było właśnie uspokojenie sytuacji. Po tym, jak obrady stały się faktem, 18 grudnia powstał Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ, mający zająć się opracowaniem strategii. O jego składzie decydowali współpracownicy Wałęsy, wśród nich Geremek, Kuroń i Michnik, ten ostatni przekonany, że „trzeba myśleć w kategoriach Polski dla wszystkich. Polski, w której będzie także miejsce dla znacznej części obecnego aparatu władzy i administracji - pod warunkiem, że wytworzy się w tym środowisku rodzaj proreformatorskiego jądra”.11
Wynik rozmów i poufnych negocjacji podczas spotkań w Magdalence, gdzie nastąpił daleko idący proces fraternizacji przedstawicieli obu stron, w sprawie być albo nie być „Solidarności”, trudno uznać za korzystny dla niej. Zamiast relegalizacji, tylko legalizacja (17 IV 1989 r., rolniczej - 20 kwietnia), co niosło negatywne skutki zarówno psychologiczne jak i praktyczne, gdyż znacznie utrudniało, czy wręcz uniemożliwiało starania o zwrot skonfiskowanego mienia, swego czasu przekazanego OPZZ. Ponadto statut - dostosowany do ustawy o związkach zawodowych z 8 X 1982 r. - zawierał aneks m.in. zawieszający prawo do strajku, a wystarczy przypomnieć jak zażarcie walczono o nie niespełna dekadę wcześniej. Za reprezentację „S” uznana została, do chwili wyłonienia nowych władz przez krajowy zjazd delegatów - KKW. Przeciwko takim rozwiązaniom protestowało Porozumienie na Rzecz Przeprowadzenia Demokratycznych Wyborów w NSZZ „Solidarność”, utworzone przez członków Grupy Roboczej Komisji Krajowej. Podkreślało, że powstał zupełnie nowy związek nie mający, poza nazwą i przewodniczącym, nic wspólnego z tradycją lat 1980-1981, którego kierownictwo znalazło się w rękach samozwańców.
W myśl ustaleń powziętych przy okrągłym stole, 4 VI 1989 r. odbyły się częściowo wolne wybory do sejmu i całkowicie - do senatu. Ich wynik - klęska komunistów - stanowiący faktyczne wypowiedzenie przez naród zawartego przez elity - komunistyczne i solidarnościowe kontraktu, nie tylko nie sprawił jednak, że te drugie poszły za ciosem, ale wręcz przeciwnie, zaczęły ograniczać zarówno siebie, jak i społeczeństwo (czego przykładem wytyczne Kuronia dla Frasyniuka, zalecające nie „organizować żadnych demonstracji z okazji «zwycięstwa nad koalicją»”, a w gazetkach i ulotkach sygnowanych przez „Solidarność” nie „używać określeń typu «śmierć komunie»12).
Skomplikowana sytuacja NSZZ początków lat 90. brała się z podwójnej roli, jaka mu przypadła: poprzez polityków brał udział w sprawowaniu władzy, tym samym przeprowadzając i firmując niezwykle bolesne dla Polaków reformy, a jednocześnie miał chronić przed ich następstwami. Delegaci II Krajowego Zjazdu (Gdańsk, 20-25 IV 1990 r.) przewodniczącym obrali Wałęsę, pełniącego tę funkcję do 12 grudnia, do momentu rezygnacji po zwycięskich dlań wyborach prezydenckich. Na kolejnym zjeździe (Gdańsk, 23-24 II 1991 r.) zastąpił go Marian Krzaklewski z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. Start „Solidarności” w październikowych wyborach parlamentarnych 1991 roku przyniósł jej nieco ponad 5 proc. poparcia, co dawało 27 posłów. Z 4 na 5 V 1992 r. głosowali oni przeciwko odwołaniu z premierostwa Olszewskiego, aby potem wejść do siedmiopartyjnej koalicji, stanowiącej oparcie dla gabinetu Hanny Suchockiej. 19 V 1993 r. złożyli wobec niego, przegłosowane w dziewięć dni później, votum nieufności, co zakończyło się rozwiązaniem parlamentu i nowymi wyborami, ponieważ Wałęsa nie przyjął dymisji rządu. Przeprowadzone 19 września, przyniosły związkowi, podobnie jak całemu obozowi postsolidarnościowemu, spektakularną porażkę (4,9 proc. poparcia). Równie bolesny okazał się wynik bojów o prezydenturę (5 i 19 XI 1995), przegranych przez „Lecha” z Aleksandrem Kwaśniewskim (51,7 proc.). Karta odwróciła się w roku 1997, gdy Akcja Wyborcza "Solidarność" (zawiązana 8 VI 1996 r., obok „S” tworzyło ją ostatecznie ponad 30 ugrupowań prawicowych) w wyborach 21 września uzyskała 33 proc. (201 przedstawicieli w sejmie, 51 w senacie), za koalicjanta obierając Unię Wolności. Po pięcioletnich rządach AW”S” otrzymała już tylko 5,6 proc. (ale jako Koalicja AW”S”, co oznaczało wypadnięcie z sejmu), w konsekwencji czego związek zszedł ze sceny politycznej. 27 IX 2002 r. pełniącego przez 10 lat funkcję przewodniczącego Krzaklewskiego, zastąpił Janusz Śniadek. W wyborach parlamentarnych w 2005 i 2007 r. „S” poparła Prawo i Sprawiedliwość, w prezydenckich 2005 r. - Lecha Kaczyńskiego (wcześniej odpowiednio: dwukrotnie Wałęsę, w 2001 r. - Krzaklewskiego), a 2010 r. - Jarosława Kaczyńskiego.
Wyłoniony na XXV Krajowym Zjeździe Delegatów (Wrocław, 21-22 X 2010 r.) nowy przewodniczący - Piotr Duda (z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego) zapowiedział definitywne odcięcie się NSZZ od polityki i rekomendowanie co najwyżej konkretnych osób, a nie ugrupowań13 oraz zmianę wizerunku. „Nie chcemy, by ludzie kojarzyli nas tylko z Kościołem, składaniem wieńców pod pomnikami i gonitwami z policją” – mówił.14
Źródła
1. W. Kuczyński, Burza nad Wisłą. Dziennik 1980-1981, [Warszawa 2002], s. 28.
2. J. Kuroń, Gwiezdny czas. "Wiary i winy" dalszy ciąg, Londyn 1991, s. 115.
3. Z. Bujak, Przepraszam za "Solidarność", [Warszawa 1991], s. 62-63.
4. S. Cenckiewicz, "Sejmik" i "Debata". Służba Bezpieczeństwa wobec I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" [w:] idem, Oczami bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL, [Kraków2006], s. 494.
5. Wypowiedź [w:] Solidarność" Mazowsze 1980-1981. Spotkanie z członkami Prezydium Regionu. Rozmawia Andrzej Friszke, Warszawa 2008, s. 77.
6. Społeczeństwo podziemne. Wstępne założenia deklaracji programowej TKK NSZZ "Solidarność", "Tygodnik Mazowsze", nr 22 z 28 VII 1982 r., s. 2.
7. J.K., Warszawka flekuje prowincję, "Niepodległość. Miesięcznik Polityczny", nr 33 z września 1984 r.
8. J. Lityński, W nowym układzie politycznym, "Tygodnik Mazowsze", nr 181 z 24 IX 1986 r., s. 1.
9. Prosto w oczy. Z Janem Olszewskim rozmawia Ewa Polak-Pałkiewicz, Warszawa 1997, s. 240-241.
10. Dokumenty Grupy Roboczej Komisji Krajowej [w:] Pęknięty dzban. Wybór dokumentów Związku "Solidarność" 1988-1990, Szczecin 1991, s. 91-175.
11. Zapis posiedzenia Komitetu Obywatelskiego 18 XII 1988 r. [w:] Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie. Stenogramy posiedzeń 7 listopada 1987, 18 grudnia 1988, 23 kwietnia 1989, oprac. M. Strasz, Warszawa 2006, s. 189.
12. AIPN 0204/1417/65, Załącznik do informacji dziennej z 7 VI 1989 r., skan nr 205.
13. I. Kacprzak, "S" nie poprze żadnej partii, "Rzeczpospolita", nr 8 z 12 I 2011 r., s. A4.
14. Ł. Zalesiński, "Solidarność" chce mieć nową twarz, "Rzeczpospolita", nr 24 z 31 I 2011 r., s. A5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz