poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Abp Andrzej Dzięga: "Naród ma prawo pytać, gdyż Naród jest suwerenem we własnym państwie"



Abp Andrzej Dzięga: Homilia wygłoszona podczas uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Jasnej Górze (całość)

(...) przykładem słabej współpracy instytucji państwowych z Narodem jest kwestia, trwająca od miesięcy, wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Czekaliśmy wszyscy, bardziej lub mniej cierpliwie, na raport komisji rządowej. Bo pytań było wiele od samego początku. To jest naturalne zjawisko społeczne już przy mniejszych tragediach. Na przykład przy nagłej i trudnej do racjonalnego wytłumaczenia śmierci kogoś z życia publicznego. Więc tym bardziej dużo pytań się rodzi przy tak dramatycznych sytuacjach, jak katastrofa smoleńska. (Oklaski.) A na swoje pytania Naród ma prawo uzyskać możliwie najbardziej pełną odpowiedź. Raport ogłoszono. Na jedne pytania odpowiedzi się pojawiły. Na inne pytania ciągle brak odpowiedzi i nie widać bliskich perspektyw ich pozyskania. A pojawiły się jeszcze nowe, dodatkowe pytania. Jedni są już usatysfakcjonowani, przynajmniej tak mówią i chcą zamykać ten temat. Ale inni dalej pytają, bo im brak odpowiedzi. Bo Naród ma prawo pytać, gdyż naród jest suwerenem we własnym państwie. Instytucje państwowe nie służą jakiemuś państwu, czy jakiejś formie państwa, ale służą państwu według woli Narodu. (Oklaski.) Naród suwerenny nie może być klientem ani petentem we własnym państwie. Nie jest intruzem w swoim państwie. Jest u siebie. Podobnie też suwerenny naród nie może być zmuszany do postawy klienta wobec innego państwa lub narodu. Po katastrofie smoleńskiej słyszeliśmy wielokrotnie, że państwo polskie zdało egzamin. Ale pytanie: przed kim? Kto tu był egzaminatorem? (Oklaski.) Czy jedne instytucje państwowe przed drugimi, (Oklaski) czy jedynie przed sobą? Taki egzamin instytucje państwa muszą zdać przed swoim Narodem. (...)



dodajdo.com

5 komentarzy:

  1. Trudno się nie zgodzić...
    Ale nie byłbym sobą gdybym się nie doczepił...

    Jeśli biskup (czy jakikolwiek kaznodzieja) godzi się by jego kazanie oklaskiwano - to musi się też godzić by je ... wygwizdano - w końcu to co mówił nie było przecież homilia a wystąpieniem politycznym.

    poza tym skoro biskup uważa Naród za suwerena to musi wyrazić zgodę na jego suwerenne decyzje, a suwerenna decyzją Narodu było wybranie i wciąż obdarzanie zaufaniem tej a nie innej grupy polityków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że każdy, nawet niezbyt gorliwy w wierze katolik, a nawet ktoś zupełnie spoza Kościoła, powinien zdawać sobie sprawę, że istnieje coś takiego, jak społeczna nauka Kościoła. Między innymi z tej właśnie nauki wywodzi się antytotalitarna zasada pomocniczości i solidarności, z których głównie ta pierwsza została wprowadzona do traktatów Unii. (Że jest ona obecnie tam interpretowana w Unii zupełnie na opak, to inna sprawa, ale też dzięki temu, że tak się dziej możemy mieć pewność, że w Unii i przez to w Polsce idzie w kierunku totalitaryzmu.)
    Otóż Kościół w tym zakresie mówił zawsze rządzącym, co się godzi a co się nie godzi. Przypomnijmy tu choćby sprawę krakowskiego biskupa św. Stanisława, który za swe słowa pod adresem rządzącego króla, suwerena, gwałcącego prawa Boże, został rozsiekany.
    Jeśli chodzi o zasadę suwerenności narodu, to wprawdzie nie wywodzi się ona z nauki Kościoła, ale skoro tak się już stało, że to Naród polski jest konstytucyjnym suwerenem, to Naród jest adresatem, zwłaszcza jeśli chodzi o nauczanie, jeśli postępuje sam, lub postępuje się w jego imieniu niewłaściwie. Osobiście jestem ogromnie wdzięczny ks. abp Dziędze za to przypomnienie rządzącym, wszystkim rządzącym i będącym rządzić, gdzie jest ich właściwe miejsce: na służbie Narodu. Podobnie jak jestem wdzięczny ks. kard. Wyszyńskiemu, Prymasowi Tysiąclecia, który o suwerenności narodu nauczał kilkakrotnie. Podobnie jak Janowi Pawłowi II, kiedy powołał się na tę zasadę podczas swojej pierwszej wizyty papieskiej do Ojczyzny w czerwcu 1979 r.:
    „Państwo nie jest tylko władcą człowieka. Ma pomagać i służyć człowiekowi. Winno być wyrazem pełnej suwerenności narodu, a nie suwerenności własnej struktury w stosunku do narodu”.
    Jeśli Pan sobie przypomina, zwyczaj wyrażania aprobaty dla słów wypowiadanych w homilii właśnie z tamtego czasu pochodzi. I to wtedy, sądzę, powinien Pan przeciwko temu zwyczajowi protestować. Ciekawe tylko, jak by to zostało wtedy odebrane...
    Ale gwizdać na Mszy św. ani dziś, ani wtedy, bym nie radził...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak samo dziś jak i za czasów gdy homilie głosił Jan Paweł II raziło mnie oklaskiwanie - tym bardziej iż czasami oklaski pojawiały się w miejscach wręcz kuriozalnych - Papież mówił o solidarności między ludzkiej a na słowo "solidarność" wybuchały brawa, bo gawiedź myślała że JPII mówi o Związku!

    Oczywiście już wtedy On sam powinien zaprotestować, tylko że traktował ludzi jak dzieci (słusznie)i pobłażał im - problem się pojawia gdy homilie głosi ktoś inny.

    Społeczna Nauka Kościoła - to jedno i jak już powiedziałem zgadzam się z nią - nie zgadzam się z oklaskami.

    Zdarzało mi się głośny wyrażać dezaprobatę dla głupich pomysłów episkopatu - ostatnio chodziło o prohibicję, a nawet ostentacyjnie wyjść z kościoła w momencie w którym ksiądz podczas homilii zaczynał wygłaszać nauki zgoła heretyckie!

    Nigdy jednak nie gwiżdżę, ponieważ nigdy też nie oklaskuję!

    A propos - nauki się nie oklaskuje, właśnie dla tego że jest NAUKĄ! Gdyby to były nowe odkrycia to oklaskami można nagrodzić trud badacza, ale tu chodzi jedynie o przypominanie prawd starych jak świat!

    Co zaś do samej suwerenności - sam pomysł by przypadkowa grupa ludzi obdarzona została suwerennością jest zgoła szalony, zwłaszcza jeśli jest to grupa zróżnicowana pod względem intelektualnym, a zwłaszcza majątkowym i do tego licząca kilkanaście milionów dorosłych osobników - w efekcie nie rządzi "suweren" ale wąska grupka cwaniaków która wyborami "suwerena" manipuluje. Za czasów monarchii zdarzały się takie przypadki, za demokracji jest to standard!

    A i jeszcze św. Stanisław - za słowa go rozsiekano czy za czyny? Bogu on służył czy obcym królom?

    OdpowiedzUsuń
  4. Można by pomyśleć, że proponuje Pan rządy jednolitej majątkowo samozwańczej klasy tych najmądrzejszych, co to wiadomo - bardziej nieomylni, niż sam papież.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic podobnego - po prostu nie jestem miłośnikiem demokracji przedstawicielskiej, zwłaszcza w wydaniu masowym sterowanym przez media.

    OdpowiedzUsuń