Przypomnijmy, co dotąd w tej mierze ustaliła jednoznacznie i podała do wiadomości publicznej rosyjska Międzypaństwowa Komisja Lotnicza (Mieżdunarodnaja Awiacjonnaja Komisja - MAK) pod przewodnictwem Tatiany Anodiny:
"miejsce pierwszego zetknięcia maszyny z drzewami znajduje się w odległości 1050 metrów od początku pasa startowego, 40-45 metrów na lewo od jego osi."
Dane liczbowe, firmowane przez tak poważną instytucję jak MAK, sprawiające wrażenie pomiaru dystansu z dokładnością do 5 m., po skonfrontowaniu ze zdjęciem satelitarnym (poniżej) nie przedstawiają się najlepiej. Bowiem jak się można samemu przekonać, punkt (A) podany przez Tatianę Anodinę wypada w szczerym ugorze, gdzie żadne drzewo, ani nawet żaden krzaczek nie rośnie. Najbliższa linia drzew znajduje się na zachodnim krańcu działki radiolatarni NBD, ok. 100 m dalej, dalsza - na wschodnim krańcu, następne 100 m. dalej od podanego przez MAK punktu. Co do odległości od linii pasa startowego natomiast, podana przez MAK wielkość miałaby pewne podstawy, ale tylko pod pewnym względem, o czym będzie mowa dalej.
Zdjęcie satelitarne okolic radolatarni NDB
Nieco inaczej lokalizuje wspomniane drzewo pierwszego kontaktu, by tak rzec, rosyjski internauta amator, Siergiej Amielin, przypomnijmy - osoba uważana za eksperta w dziedzinie dokumentowania i interpretacji śladów naziemnych, co do których istniało domniemanie, iż powstały one w wyniku uderzenia przez polski TU-154M. Amelin twierdzi bowiem, iż owo drzewo pierwszego kontaktu znajduje się w punkcie (B) położonym dokładnie na południowej krawędzi działki NBD, mniej więcej w połowie jej długości. W porównaniu z danymi MAK Amelin idzie dalej niż MAK, twierdzi on bowiem, że z racji znajdowania się punktu B na linii południowego boku działki NBD, odległość drzewa pierwszego kontaktu od osi pasa startowego wynosi 50 m.
W celu odniesienia się danych podawanych przez Amelina spójrzmy najpierw na działkę od strony grubej brzozy, od zderzenia z którą prezydencki TU-154 utracił fragment skrzydła.
Fot. S. Amielin
Jak widać na drugim planie, za jasnym budyneczkiem radiolatarni, rysuje się linia brzóz, w miarę regularnie rozmieszczonych na całej jej długości. Spośród nich po lewej stronie wyróżniają się wielkością trzy duże brzozy wybijające ponad linię horyzontu. Trzecia od lewej jest wyraźnie przycięta (D). Tym jednak chwilowo nie należy się sugerować - to nie to drzewo, o które stronie rosyjskiej obecnie chodzi. Być może, przed 16 kwietnia, to właśnie drzewo mogłoby być przez stronę rosyjską brane oficjalnie pod uwagę, zwłaszcza, że jego położenie korzystnie korelowałoby z położeniem ściętego masztu antenowego radiolatarni NBD, zwłaszcza, gdyby samolot nadleciał z prawej strony osi pasa. Maszt ten jest widoczny na tle wysokiej brzozy pierwszej od lewej i jak widać, pomimo ścięcia mniej więcej na wysokości 8 m., dorównuje ściętej wysokiej brzozie, trzeciej od lewej.
Od 16 kwietnia jednak, kiedy sprawa ściętego masztu antenowego nie została przez MAK w najmniejszym choćby stopniu podjęta i od kiedy oficjalna wersja rosyjska zdaje się brzmieć, iż załoga polskiego samolotu pomyliła się w ocenie swego położenia o 40-50 m od osi pasa startowego, warunek 40-50 m. odchyłki od osi pasa może zadowalająco spełniać jedynie całkiem inne drzewo, drugie licząc od prawej (na rysunku oznaczone jako C). Ono także sprawia wrażenie przyciętego u wierzchołka.
Drzewo to ma jeszcze jedną nieocenioną, być może, zaletę. Jest ono odsunięte od osi pasa startowego na taką odległość, że liczący 37,55 m. rozpiętości skrzydeł TU-154M nie jest fizycznie w stanie ściąć równocześnie i wierzchołka tego drzewa i masztu anteny NBD. Samo drzewo zdaje się mówić obserwatorowi, iż maszt antenowy w żadnym wypadku nie został 10 kwietnia ścięty skrzydłem TU-154 - ani lewym, ani prawym, ani w ogóle żadnym. W żadnym też razie oś pasa nie została przecięta pod kątem ok. 12 st. w bezpośrednim rejonie masztu radiolatarni. Ale też tym większy zdaje się to być teraz dowód rażącego błędu w nawigacji ze strony polskiej załogi samolotu - 50 m. od osi pasa startowego przy kursie równoległym do osi pasa, jak utrzymuje Siergiej Amielin, uznawany za niezależnego eksperta.
Cztery różne widoki tego samego drzewa
Cztery powyższe zdjęcia pochodzą z kolekcji Siergieja Amelina "Awiakatastrofa w Smolenskie"
1. Zdjęcie 29.
2. Zdjęcie 26. (przeskalowane dla celów porównawczych)
3. Zdjęcie 17.
4. Zdjęcie 31.
Nie chcąc pozbawiać Czytelnika przyjemności odnajdywania wszystkich szczegółów odróżniających te cztery zdjęcia od siebie, ograniczmy się w tym miejscu do trzech zasadniczych. Po pierwsze, w porównaniu ze zdjęciem 4. (prawe dolne) wszystkie trzy pozostałe mają mniej czy bardziej starannie zatarte słupki ogrodzenia, choć inne, o wiele drobniejsze szczegóły są doskonale widoczne. Po drugie, zdjęcie 2. (prawe górne) ma podwyższony zarówno wierzchołek jak i pień u podstawy, przez co drzewo wydaje się nie tylko smuklejsze i wyższe, ale także rośnie niejako bliżej obserwatora. Wreszcie jeżeli przyjrzeć się uważniej, druty linii elektroenergetycznej na tym samym zdjęciu sprawiają wrażenie, jak gdyby nie mogły się zdecydować, czy mają biec wyżej czy niżej. Kwestia odległości, czy kąta, z jakiego zdjęcie było robione, ma tu już raczej drugorzędne znaczenie.
W tej sytuacji możnaby zadać sobie pytanie: czy jest coś, co łączy te zdjęcia? Oprócz samego obiektu i jego tła, oczywiście. Okazuje się, że jest co najmniej jedna taka cecha - otóż wszystkie one bez wyjątku noszą znamiona obróbki graficznej wierzchołka drzewa. Operując powiększeniem i efektem wyostrzania (na oryginałach najlepiej) można dopatrzyć się - z pewnym trudem, który się jednak w ostatecznym rachunku opłaca - w którym miejscu i jakie gałęzie zostały zatarte za pomocą obróbki komputerowej, ażeby drzewo wyglądało, jakby dopiero co TU-154 przez nie przeleciał.
Krótko mówiąc, ktoś się nad tym zdjęciami porządnie napracował.
Bylibyśmy w niemałym kłopocie, ażeby zobaczyć, jak to drzewo naprawdę może wyglądać, bowiem cały (nieomal) materiał fotograficzny pochodzi z warsztatu Siergieja Amelina - jest on w tym względzie swego rodzaju monopolistą. Z pomocą przychodzi nam jednak omawiany już w poprzednim odcinku materiał reporterski TVN24. W trakcie nagrywania wywiadu na terenie radiolatarni kamerzyście przypadkiem udało się uchwycić majaczące w oddali pewne drzewo.
Red. Andrzej Zaucha na terenie NDB rozmawia z młodym rosyjskim żołnierzem
Jak widać na zdjęciu, drzewo to łudząco podobne jest do tego, jakie pracowicie obfotografowywał Amelina. Być może było ono kiedyś faktycznie skrócone, niewykluczone, że przez przelatujący zbyt nisko samolot. Posiadało ono jednak na samym wierzchołku niesformy odrost, wyraźnie widoczny w kilka godzin po katastrofie. Jeżeli istotnie było to drzewo, ten drobny szczegół zaprzeczałby tezie, jakoby drzewo to zostało przycięte skrzydłem prezydenckiego samolotu w dniu 10 kwietnia 2010.
Na podstawie powyższego zdjęcia, (wykonanego na szczęcie pod kątem 90 st. do kierunku, z którego robił wszystkie zdjęcia tego drzewa Siergiej Amelin), można podjąć próbę ustalenia położenia tegoż drzewa. W tym celu powróćmy do zdjęcia satelitarnego, od którego rozpoczęliśmy obecne rozważania. Warto w tym miejscu zauważyć, że krytyczne drzewo stoi ono nieomal w jedej linii z prawym narożnikiem baraku pomocniczego i prawym skrajem wielkiego bloku mieszkalnego, położonego kilkaset metrów od radiolatarni NDB. Linia prosta poprowadzona w ten sposób na poniższym zdjęciu satelitarnym pokazuje, iż drzewo to stoi według wszelkiego prawdopodobieństwa na południowym końcu wschodniej krawędzi działki, na której mieści się radiolatarnia, w punkcie C.
Lokalizacja krytycznego drzewa na podstawie zdjęcia z materiału TVN24
Nie potwierdza się zatem teza Amelina głosząca, jakoby drzewo to rosło pośrodku południowej krawędzi działki. Zdjęcie satelitarne pokazuje, iż we wskazanym przez Amelina miejscu rośnie całkiem inne drzewo, może tylko okazalszy krzew, sądząc po długości cienia, jaki rzuca, o wysokości zaledwie porównywalnej z wysokością budyneczku, a zatem 3-3,5 m.
Dodajmy przy tym, iż wirtualne przedłużanie pnia w najniższej części przez Amelina miało zapewne na celu wywołanie wrażenia, że drzewo to rzeczywiście tam się znajduje.
Jeśli natomiast chodzi o oświadczenie Tatiany Anodiny z 16 kwietnia 2010, jakkolwiek drzewo zlokalizowane przez nas i zaznaczone w punkcie C istotnie oddalone jest od osi pasa startowego o 40-45 m, to tylko ta jedna dana liczbowa znajduje swoje potwierdzenie, gdy tymczasem odległość od progu pasa startowego została z jakichś bliżej nieznanych przyczyn zaniżona o 200 m. Równocześnie stan wierzchołka drzewa nie wskazuje na jakieś świeże uderzenie sprzed paru godzin.
Jak wynika z powyższego, wiele przemawiałoby za tym, ażeby zarówno amatorskie ustalenia Siergieja Amielina jak i wysokiej Mieżdunarodnoj Awiacjonnoj Komisji pod przedwodnictwem Tatiany Anodiny między bajki włożyć.
http://kozidryngiel.wordpress.com/2010/06/10/do-jakich-wnioskow-nieuchronnie-prowadza-zapisy-stenogramu-mak/
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzżenia
OdpowiedzUsuń