piątek, 23 września 2016

Leon Chajn: Wymowne milczenie żydowskiej loży B'nai B'rith w przeddzień zagłady Żydów europejskich





"Gdybym wiedział, że możliwe będzie uratować wszystkie dzieci w Niemczech, wysyłając je do Anglii, a tylko połowę z nich wywożąc je do Ziemi Izraela, wówczas opowiedziałbym się za tą druga opcją."
(Ben Gurion na spotkaniu syjonistycznym w Wielkiej Brytanii w 1938 r.)



"Gdybym został poproszony, "Czy byłby pan łaskaw użyczyć pieniędzy UJA (United Jewish Appeal) dla ratowania Żydów, 'Powiedziałbym NIE! i jeszcze raz NIE!"
(Izaak Greenbaum - przewodniczący JARC (Jewish Agency Rescue Committee), 18 lutego 1943)



” Zadają mi pytanie: Czy jesteście w stanie przenieść sześć milionów Żydów do Palestyny? Odpowiadam: nie. Z tragicznej przepaści chcę uratować dwa miliony młodych… A starzy powinni zniknąć… Oni są pyłem ekonomicznym i duchowym w tym okrutnym świecie… Tylko młoda gałąź przeżyje."
(Chaim Weizmann, przewodniczący Światowej Organizacji Syjonistycznej w latach 1921-1931,1935-1946)










Leon Chajn: Wymowne milczenie żydowskiej loży B'nai B'rith w przeddzień zagłady Żydów europejskich *)




Pod wpływem wystąpień antysemickich w pierwszych latach XX wieku elementy syjonistyczne zaczęły domagać się od zakonu zmiany jego postawy wobec syjonizmu. Niemałą role w tym zakresie odegrały niektóre polskie loże, zwłaszcza małopolskie, gdzie w kołach inteligencji żydowskiej szeroko rozwijał się syjonizm. Loża "Solidarność" już na posiedzeniu w dniu 16 XI 1920 r. uznała, że poparcie dla Keren Hajesod (Fundusz Odbudowy Palestyny) stanowi święty obowiązek wszystkich braci, że w tej sprawie należy zwołać uroczyste zebranie i delegować przedstawiciela do prezydium zarządzającym tym funduszem. W dniu 4 I 1921 r. zapadła uchwała o opodatkowaniu członków loży "Solidarność" na rzecz Keren Hajesod, a 30 IV 1921 r. ukonstytuował się komitet Funduszu pod przewodnictwem dra Adera (wiceprezesem został dr Szymon Feldblum, sekretarzem - inz. Tobiasz Wexner).

Na pierwszym posiedzeniu Wielkiej Loży polskiego dystryktu 9 I 1924 r. uchwalono poparcie dla "sprawy odbudowy Palestyny" jako
"wspólny ponadpartyjny obowiązek każdego dobrego, z żydostwem współczującego Żyda, bez względu na jakiekolwiek odmienne przekonania religijne, polityczne i społeczne wśród żydów."

(...) Radykalny zwrot zakonu w kierunku prosyjonistycznym nastąpił w kwietniu 1925 r. na posiedzeniu Wielkiej Loży Konwencyjnej, która obradowąła w Atlantic City. Na wniosek II dystryktu przyjęto jednomyślnie rezolucję:
"Wielka Loża konwencyjna odnosi się z pełną sympatią do praktycznej pracy konstruktywnej, dokonywanej w Palestynie, zadaniem której to pracy jest uczynić w Palestynie bezpieczną i szczęśliwą ojczyznę dla Żydów, którzy pragną tam żyć i poleca się Wielkiej Loży Konstytucyjnej współdziałać z organizacjami, które uważa za najbardziej powołane do osiągnięcia tego celu."

(...) Na posiedzeniu "Wspólnoty pracy" 28 XII 1927 r. w Berlinie dr Ader wystąpił z inicjatywą propagowania języka hebrajskiego jako środka porozumiewania się Żydów i wskazywał na konieczność zajęcia pozytywnego stanowiska wobec problemu palestyńskiego, wobec haseł, które propaguje i urzeczywistnia syjonizm będący dzisiaj nie partią, ale ruchem ogólnożydowskim.

(...) Ścisły Komitet na posiedzeniu w dniu 9 X 1930 r., w związku z otrzymanym listem z biura Keren Kajemeth Leisrael (Żydowskiego Funduszu narodowego) z dnia 6 VI 1939 r., uczynił dalszy krok w kierunku syjonizacji zakonu i wezwał loże do do poparcia także tego funduszu.
Szczególnie bliskie stosunki łączyły zakon, a zwłaszcza polski dystrykt, z Żydowską Agencją [Jewish Agency]. Na zasadzie deklaracji angilskiego premiera, przywódcy Partii Konserwatywnej, Artura Balfoura, z dnia 2 XI 1917 r. Rada Ligi Narodów, ustanowiwszy 24 VII 1922 r. mandat nad Palestyną, powierzyła jej administrację Wielkiej Brytanii. W art. 4 mandatu przewidziane było utworzenie tzw. Jewish Agency jako korporacji prawa publicznego, która ma za zadanie współpracować z władzą mandatową w sprawach dotyczących założenia żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie. Organami Agencji były: Rada, Komitet Administracyjny i Egzekutywa. Rada Agencji miała się składać w połowie z członków organizacji syjonistycznej i w połowie z niesyjonistów. W wyniku długotrwałych pertraktacji z Louisem Marschalem i Feliksem Warburgiem, rzecznikami niesyjonistycznej części żydostwa amerykańskiego, przedstawiciele organizacji syjonistycznej osiągnęli porozumienie co do form organizacyjnych i planów pracy przyszłej agencji. Ludność żydowska Polski miała za pośrednictwem 14 przedstawicieli uczestniczyć w niesyjonistycznej części rady. Na zgromadzeniu, które w Zurychu 14 VIII 1929 r. wybrało Radę liczącą 112 członków, z ramienia polskich niesyjonistów byli dwaj członkowie B'nei B'rith, dr Leon Ader i dr Samuel Goldflam (Warszawa).

(...) W składzie prezydium Reprezentacji Agencji w Polsce, liczącym 17 osób, zasiadało 10 człoków B'nei B'rith. Jeszcze większy wpływ mieli członkowie zakonu reprezentujący agnecję dla zachodniej Małopolski i Śląska. Ponadto na czele dyrektorium Keren Hajesod stanął poseł dr Thon.

Na posiedzeniu Generalnego Komitetu w dniu 21 V 1930 r. uchwalono rezolucję następującej treści:
"W obecnej dla odbudowy Palestyny tak ciężkiej i decydującej chwili jest obowiązkiem wszystkich stowarzyszeń B'nei B'rith w Polsce stanąć zwarcie po stronie Agencji Żydowskiej i jej organów i poprzeć z cąłych sił wszelkie jej usiłowania w kierunku zrealizowania praw nadanych Żydom deklaracją Balfoura i mandatem palestyńskim."

Zwrot zakonu ku syjonizmowi nie dokonywał się bez kontrowersji, a niekiedy i ostrych konfliktów. Zachowanie w tej sprawie materiały odzwierciedlają zatargi w przytłumionej poniekąd formie. Jeśli chodzi o stosunek do syjonizmu, polskie loże można podzielić na dwie grupy: pierwsza lansowała politykę syjonistyczna, druga przyjmowała tę politykę z nieukrywanym oporem. Do pierwszej grupy można zaliczyć loże w Krakowie, Warszawie, Lwowie, Stanisławowie, do drugiej - pozostałe loże. Loże pierwszej grupy mające swe siedziby w dużych ośrodkach miejskich, posiadały dominujący wpływ w kierownictwie polskiego dystryktu i w istocie ten fakt przesądzał o obliczu zakonu.







(...) Głęboki kryzys dotknął zakon, zwłaszcza zaś jego polski dystrykt, gdy w Niemczech do władzy doszedł Hitler, a w Europie pogłębiły się nacjonalistyczne i faszystowskie nastroje. Kapitulancka postawa zachodnich polityków wobec nazizmu i narastającej fali faszyzmu na politykę centralnego kierownictwa zakonu w Stanach Zjednoczonych i w Europie zachodniej, związanego różnymi nićmi z zachodnią elitą władzy. Postawa bierna i wyczekująca musiała wywołać ostry sprzeciw mas ludowych, w tej liczbie i mas żydowskich, szczególnie zagrożonych polityką gwałtów i mordów, dokonywanych przez hitlerowców na Żydach.

Wzmagający się kryzys w polskim dystrykcie najlepiej obrazuje dyskusje i tarcia w czasie posiedzeń różnych organów zakonu. Polskie loże domagały się, by zakon zajął stanowisko wobec wydarzeń w Niemczech. Na doraźnie zwołanym spotkaniu w dniu 6 VI 1933 r. w Krakowie z udziałem [Leona] Adera, [Ozjasza] Thona, i dra [Michała] Ringla, ustalono, że B'nei B'rith w Polsce nie powinien działać samodzielnie, dopóki nie uzyska opinii prezydenta zakonu Alfreda Cohena i kierownictwa niemieckiego dystryktu. Pod niesłabnącą presją lóż Ścisły Komitet zdecydował się zwołać posiedzenie "Wspólnoty Pracy". Prezydent czechosłowackiego dystryktu, w którego gestii leżało wówczas zwoływanie posiedzeń, uzależnił spełnienie tego obowiązku od udziału reprezentantów dystryktu niemieckiego. Okazało się jednak, że kierownictwo VIII [niemieckiego] dystryktu nie "życzy sobie protestów zagranicznych Wielkich Lóż" i apeluje tylko o pomoc materialną.

Dystrykt niemiecki, czechosłowacki i angielski (sir Samuel Herbert) opowiedziały się przeciw organizowaniu wystąpień B'nei B'rith. Sprawozdania otrzymywane z Berlina i łagodny ton niemieckiego miesięcznika "Ordens B'nei B'rith Mitteilungen" z lutego-marca 1933 r. pozostawały w jaskrawej sprzeczności z faktyczną sytuacją i relacjami poznańskiej "Amicitii", która skierowała swojego przedstawiciela do granicznej stacji Zbąszyń, gdzie masowo przybywali uciekinierzy-Żydzi z Niemiec. Podjąwszy szereg postanowień co do materialnej pomocy dla reemigrantów i wezwawszy loże do organizowania komitetów pomocy i zbiórek pieniężnych, Ścisły Komitet wydelegował dra Adera do Pragi, aby w bezpośrednich rozmowach z Josephem Popperem i Moritzem Schnablem (Wiedeń) ustalił, czy i jak ma się tym zająć "Wspólnota Pracy". Wobec tego, że niemiecki dystrykt dalej nie życzył sobie zajęcia się tą sprawą, uczestnicy praskiej konferencji uznali za bezcelowe zwoływanie "Wspólnoty" bez udziału najbardziej zainteresowanych, tj. członków VIII dystryktu. Problem skomplikował się jeszcze bardziej, gdy w nadesłanym z Ameryki kwietniowym numerze "B'nei B'rith Magazine" nie znaleziono wiadomości na temat sytuacji w Niemczech. Część działaczy polskiego dystryktu wypowiadała się jednak za potrzebą wyrażenia "głośnego i ostrego protestu", albowiem, ich zdaniem, chodziło przede wszystkim o "interes całego żydostwa". a nie o ewentualne wyrządzenie szkody niemieckiemu dystryktowi. inni uważali, że protest polskiego dystryktu bez wystąpienia Pragi, Wiednia i Londynu, zwłaszcza zaś Waszyngtonu, nie będzie miał dostatecznej wymowy: B'nei B'rith jest związkiem światowym i należy działać wspólnie. Co więcej, zwolennicy wstrzemięźliwej taktyki byli przeciwni oficjalnemu udziałowi zakonu w utworzonym przez gminy żydowskie komitecie pomocy dla uchodźców i w konferencji zwołanej do Warszawy na 23 IV 1933 r. przez szereg organizacji żydowskich.

4 VI 1933 r. Wielka Loża skierowała do "Solidarności" list, w którym czytamy:
"W sprawach tych nie wolno nam kierować się jedynie naszym naturalnym uczuciem i w tej dla naszego Zakonu i losów jego decydującej sprawie staramy się poznać zdania, przekonani i życzenia wszystkich decydujących władz i organów Zakonu. [...] Prosimy Kochanych Braci, aby - aż do odwołania - na zewnątrz nie ogłaszali oświadczeń, które mogłyby uchodzić jako oficjalne deklaracje naszego Zakonu lub jego władz."[27]

Podobny list przesłano do "Braterstwa" z prośbą, "aby naturalnemu swojemu oburzeniu i ciężkiej trosce o losy całego żydostwa zechcieli nie dawać wyrazu na zewnątrz", dopóki nie nastąpią decyzje "osobistości do tego najbardziej powołanych".[28]

Stanowisko zwolenników wyczekiwania spotkało się z ostrym atakiem polskich lóż. Loża "Leopolis" w liście z 27 IV 1933 r. pisała:
"Dalsza nasza neutralność wykluczona". Członkowie "Solidarności" na posiedzeniu w dniu 24 IV 1933 r. zażądali zwołania w najkrótszym czasie Zgromadzenia Reprezentantów lóż, aby ustosunkowało się ono do wydarzeń. Na tymże posiedzeniu zgłoszono nawet wniosek o wystąpienie dystryktu ze "Wspólnoty". "Amicitia" domagała się "wystąpienia na zewnątrz z największą energią". "Montefiore" żądała zwołania posiedzenia "Wspólnoty", aby zamanifestować "nieprzejednane" stanowisko polskich lóż.

Relacjonując przebieg kolejnego posiedzenia "Solidarności" adw. Dawid Süskind mówił na zebraniu Generalnego Komitetu w dniu 7 V 1933 r.:
"[...] Zakon nasz wobec wydarzeń nie stanął na wysokości zadania [...], nie sprostaliśmy obowiązkom [...], długo zakon milczał [...], odczuwamy żal do zakonu [...]. Prośba VIII dystryktu nie może wchodzić w rachubę i być miarodajną, bo wszelkie enuncjacje Żydów niemieckich [...] są pod naciskiem rządu Hitlera. Loże niemieckie są stracone, chodzi o żydostwo całego świata. Wiemy, że nasz rząd przez szereg tygodni bardzo energicznie występował w obronie Żydów niemieckich. Od pewnego czasu nie ma o tym ani słowa. Wiadomo, że Hitler przyjął Wysockiego. a Beck posła niemieckiego i że omawiano wzajemne stosunki. [...] Niepokój wywołuje stanowisko żydów angielskich. W parlamencie odbyła się poważna dyskusja na temat wydarzeń w Niemczech, a komitet żydowsko-angielski jest przeciwko zbiorowej akcji żydostwa. Do czego zmierza ta polityka tłumienia? Mówią, ze kapitał angielski i amerykański boi się, aby w Niemczech nie stracić swoich pieniędzy, i dlatego tłumi odruch, który ma ratować przed zagładą."

Głosy, które usiłowały reprezentować umiarkowanie i wstrzemięźliwość (Robinson: "Dobrze, że zakon zbierał siły i milczał. Nie wolno szkodzić lożom niemieckim przez wystąpienia w ich interesie, ale wbrew ich woli. Działać z rozwagą, nie stać nas na wojnę otwartą"), okazały się w mniejszości. Mimo "zdziwienia Adera zbyt radykalnym stanowiskiem niektórych mówców" ("ludzie są obecnie rewolucjonistami, odnoszę to m.in. do osoby naszego kochanego brata Rafała Landaua"), mimo jego apeli ("Główną podstawą naszego zakonu jest współdziałanie wszystkich dystryktów") zebrani uchwalili zasady zdecydowanie aktywnego działania i zobowiązali Adera, aby z całą siłą bronił tego stanowiska na posiedzeniu "Wspólnoty Pracy", które zostało zwołane do Marienbadu na 13-14 V 1933 r.

Gdy "Wspólnota" odrzuciła polskie wnioski, w polskich lożach zawrzało, a na Zgromadzeniu Reprezentantów w dniu 19 VI 1933 r. Fryderyk Reichmann stwierdził, że "brak reakcji to brak sił młodych we władzach naszego zakonu. [...] Wiekowi już prezydenci i naczelnicy władz naszego zakonu powinni przybrać sobie siły młodsze i energiczniejsze"...

Ader zrozumiał, pod czyim adresem zostały wypowiedziane te słowa krytyki, i wystąpił z propozycją... przeniesienia siedziby Wielkiej Loży do Warszawy.






Zgromadzenie Reprezentantów przyjęło końcową rezolucję następującej treści:
"Dystrykt XIII jednomyślnie daje wyraz swojemu zapatrywaniu, że dotychczasowe stanowisko "Wspólnoty Pracy" nie odpowiadało całej tragice losów Żydów niemieckich. Nie należy spuszczać z oka ani nie wolno zapominać, że teraz już nie rozchodzi się o byt lub niebyt 600 000 Żydów w Niemczech, lecz chodzi obecnie o egzystencję żydostwa we wszystkich krajach europejskich. Zwracamy się, w uwzględnieniu tej okoliczności, do "Wspólnoty Pracy" z prośbą i wezwaniem o zrewidowanie dotychczas zajmowanego stanowiska i uwzględnienie, że w przeciwnym razie idea B'nei B'rith w krajach o największych skupieniach żydostwa mogłaby bardzo ucierpieć, a nawet doznać wstrząśnienia w oczach opinii publicznej. Wielka Loża w Polsce zwraca się do Czcigodnego Komitetu Egzekutywnego w Cincinnati z usilną prośbą [...], aby wedle możliwości wszystko uczynił, by zapobiec i wstrzymać grożącej katastrofie. Również prosimy, aby nie omijać odwoływania się do opinii publicznej i do rządów wszystkich państw, gdyż chodzi o losy żydostwa w całym świecie, a zastępując 3 000 000 Żydów w Polsce, widzimy jasno i odczuwamy, jakie znaczenie miałoby zwycięstwo hitleryzmu i jaką bezdeń poniżenia i nieszczęść ściągnęłoby to na Żydów całego świata."

W dniach 29 X - 1 XI 1933 r. odbyła się w Londynie konferencja w sprawie pomocy dla niemieckich Żydów; brali w nie udział prezydent zakonu A.M. Cohen i sekretarz dr J.M. Rubinow. Jak wynika z nadesłanego do Polski sprawozdania, konferencja "przeszła z zupełnym milczeniem nad sentymentalnymi metodami parad protestacyjnych [...], do których masy, kierujące się naturalnym oburzeniem, były skłonne przywiązać tak wielkie znaczenie". Hasłem konferencji było "Less talk and more action" ("Mniej słów, a więcej czynu").

O "realizmie" w ocenie powstałej sytuacji przez czołówkę światowego żydostwa może świadczyć opinia prezesa Wszechświatowej Egzekutywy Syjonistycznej, Nachuma Sokołowa. Ambasador RP w Londynie Konstanty Skirmunt w raporcie politycznym nr 10 z 7 IV 1933 r. do MSZ podawał:
"P. Sokołów jest zdania, że najostrzejsza faza wybryków antyżydowskich w Niemczech minęła".

I dalej, w sprawie bojkotu Żydów:
"P. Sokołów jest zdania, że Niemcy walkę w końcu przegrają - gdyż, jak mówił - "jesteśmy dość silni, aby do tego doprowadzić""[29]

Charakterystyczny był list, jaki kierownictwo polskiego dystryktu wysłało dla uspokojenia nastrojów w loży "Solidarność" w rok po dojściu Hitlera do władzy. W liście datowanym 26 III 1934 nr 8693/A/Rt czytamy:
"Z zupełnie wiarygodnego źródła otrzymaliśmy wiadomość, że Wielka Loża dystryktu VIII pracuje i nadal bez przeszkody i że mylne jest przypuszczenie, jakoby w biurach Wielkiej Loży miała mieć miejsce rewizja. W dystrykcie VIII żadnej loży nie rozwiązano. a tylko niektórym lożom zarekwirowano lokale [...]. Z innej również zupełnie wiarygodnej strony otrzymaliśmy wiadomość, że pomijając kilka zdarzeń czysto lokalnej natury nie można podnosić zarzutu przeciw zarządzeniom władz."

Wypadki w Niemczech i w Europie potoczyły się tak szybko, że kryzys, jaki rozpoczął się w polskim dystrykcie, pogłębiał się z każdym rokiem. Kierownictwo zakonu przez niemal pięć lat nie zwoływało posiedzeń Komitetu Generalnego. W dwuletnich odstępach odbywały się jedynie posiedzenia Zgromadzenia Reprezentantów, w czasie których stwierdzano, że w lożach nic pozytywnego, stosunki naprężone i pozbawione celowego działania".[30] Wizja utraty wszelkich walorów atrakcyjności "idei B'nei B'rith" nawet w bardzo ograniczonych kręgach dotychczasowych jej zwolenników, rekrutujących się głównie z kół plutokracji żydowskiej, zaczęła się w pełni urzeczywistniać. Dr Ader relacjonując sprawozdanie, jakie 11 II 1935 r. przesłał do Cincinnati, zmuszony był przyznać, że w lożach występują "pożałowania godne rozdrażnienia" i obserwuje się "pozostawanie w martwym punkcie spraw zakładania nowych lóż, wydawanie własnego organu". Stwierdził też, że "nasz dystrykt nie może wykazać się postępem".

Jeszcze gorzej wypadł ten bilans po upływie dalszych trzech lat. Na posiedzeniu Komitetu Generalnego w dniu 20 II 1938 r. odnotowano
"[...] słabą frekwencję na posiedzeniach lóż, stale przychodzi połowa, druga zaniedbuje, lekceważy. Część nie płaci składek. Nuworysze kilka lat temu uważali za zaszczyt należenie do lóż - dziś nie przywiązują wagi. Regeneracja musi nastąpić od wewnątrz. [...] Lepsze do tego są loże mniejsze z doborowymi członkami aniżeli hołdujące zbytniemu liberalizmowi w przyjmowaniu członków"

...




Trzeba było hitlerowskiego kataklizmu, aby większość członków zakonu uświadomiła sobie, jaką wartość miały ich związki z zachodnimi dystryktami i czyim interesom te dystrykty służyły. Organizowanie protestów, akcji przeciwdziałających pochodowi hitleryzmu w Europie natrafiały na opór dystryktów zachodnich, powiązanych z miejscowym kapitałem i z macierzystymi ośrodkami władzy politycznej, obawiających się narażenia na szwank swych interesów zakotwiczonych w nazistowskich Niemczech.

Więzy "braterskiej" solidarności nie wytrzymały próby życia wobec przeciwstawnych więzów klasowych. Polski dystrykt w momencie dojścia Hitlera do władzy w 1933 r. został osamotniony i zbliżał się do całkowitego ideowo-organizacyjnego bankructwa.



Przypisy:
27. Archiwum Państwowe Kraków i Woj. Krak. 7382/A/Rt
28. Tamże, 7374/A/Rt.
29. AAN - Ambasada RP w Paryżu, teczka 303, s.135-136.
30. Wystąpienie Reichmanna na posiedzeniu w dn. 24 III 1935.


*) Leon Chajn, Wolnomularstwo w II Rzeczypospolitej, Czytelnik, Warszawa, 1975. s.535-557, 575.



dodajdo.com

2 komentarze:

  1. Ciekawe informacje zawarte w tym blogu, sporo można się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE

    ZBRODNICZA LICHWA MUSI UMRZEĆ - ŚMIERCIĄ NATURALNĄ.!!! ŚMIERCIĄ GŁODOWĄ - UMRZEĆ! AMEN. Także wymiar nie-sprawiedliwości musi umrzeć śmiercią głodową.!

    O/CO/CHODZI.?

    Chodzi o SUWERENNOŚĆ finansową Narodu Polskiego i każdą inną.! Bez lichwy (odsetek od kredytów) i bez podatków.

    Bez SUWERENNOŚCI finansowej nie ma żadnej innej NARODOWEJ suwerenności. AMEN.

    Suwerenność finansowa polega na tworzeniu (pobieraniu z Kodów Genetycznych Finansowych) pieniądza przez Naród a NIE przez oligarchię finansową, która tworzy pieniądze z niczego i pożycza nam na % (lichwa), czym ŁAMIE PRAWA CZŁOWIEKA - ZABIJA na raty. Fakt ten odkrył były szwajcarski bankier Francois de Siebenthal w wywiadzie z dziennikarzem - Lichwa ZABIJA a kredyt rodzi depozyt a nie odwrotnie.

    Odzyskanie SUWERENNOŚCI finansowej może tylko NARÓD w jesiennych wyborach do parlamentu, jeśli zagłosuje na kandydatów KWW "ZMIANA" - Krajowy Ruch Polaków.

    Kontakt husarz33@wp.pl 884 793 141 - do KWW "ZMIANA".

    OdpowiedzUsuń