piątek, 8 marca 2013

Sfałszowany odpis listu J. Piłsudskiego do gen. T. Rozwadowskiego z 15.08.1920



Kolekcje Archiwalne Online, udostępniane przez Józef Pilsudski Institute of America, zawierają m.in. bogaty zbiór dokumentów związanych z zarzutami Józefa Piłsudskiego pod adresem wojskowego Biura Historycznego o fałszowanie i niszczenie dokumentacji operacyjnej z okresu wojny 1920 r. Dokumentacja z lat 1925-1928 dotycząca tej sprawy mieści się w teczkach 701/1/69-75). Zarzuty te zostały odrzucone przez powołaną do ich zbadania specjalną komisję.

Można by sądzić, że gdzie, jak gdzie, w Archiwum Józefa Piłsudskiego dokumentacji nie będzie można niczego zarzucić. Tymczasem porównanie faximile oryginalnego odręcznego "listu Józefa Piłsudskiego do nieznanego generała" z dnia 15.08.1920 godz. 3. 10 min,
list Józefa Piłsudskiego do nieznanego generała (Teczka: 701/1/25 Lp. 1, str. 1-4) a maszynowym odpisem "listu Józefa Piłsudskiego do gen. Tadeusza ROZWADOWSKIEGO" z tego samego dnia i tym samym czasie (Teczka: 701/1/33 Lp. 3, str. 4-6)
pozwala stwierdzić, że jest to zasadniczo ten sam dokument, z tym tylko, że w odpisie maszynowym brakuje przedostatniego akapitu listu napisanego własnoręcznie przez J. Piłsudskiego.

Nie wiadomo, w jaki sposób list wysłany 15 sierpnia do gen, Rozwadowskiego znalazł się z powrotem w archiwum Józefa Piłsudskiego. Nie wiadomo również, kto i w jakim celu sporządził maszynowy odpis tego listu. Jednakże nie ulega wątpliwości, iż odpis maszynowy, sporządzany zazwyczaj przez kogoś innego, zawierający klauzulę "za zgodność z oryginałem" i potwierdzany osobistym podpisem za zgodność z oryginałem przez kogoś innego, powinien mieć rzeczywiście identyczne z oryginałem brzmienie. Jeśli tak nie jest, mamy w oczywisty sposób z mimowolnym lub też świadomym, celowym zafałszowaniem.

Co więcej, można zauważyć jeszcze jedną rzecz. Mianowicie, że numeracja skanów odpisu zaczyna się od str. 4 a kończy na 6. Może to oznaczać, iż odpis (maszynopis) był pierwotnie częścią, być może załącznikiem, większego, 6-stronicowego dokumentu, którego część wstępną (strony 1-3) zostały z jakichś powodów odłączone od stron 4-6 i być może, choć to nie jest wcale takie pewne, znajdują się obecnie w innej teczce archiwalnej, jako samoistny dokument.

W związku ze stwierdzonym zafałszowaniem, o którym mowa była wcześniej, nie można oprzeć się wrażeniu, iż dokument, najwyraźniej podzielony na części, nie został opublikowany w całości, gdyż mógł ujawnić motywy, które doprowadziły do tego, iż odpis maszynowy różni się w tak istotny sposób od oryginału, listu napisanego odręcznie przez J. Piłsudskiego .

Na przyczyny zafałszowania może wskazywać sama treść usuniętego akapitu. Mowa w nim mianowicie o niezadowalającej aktywności dotychczasowego dowódcy Frontu Południowego gen. Wacława Iwaszkiewicza, (kierującego nb. do 20 sierpnia 1920 r. obroną Galicji Wschodniej) i o udzieleniu przez Józefa Piłsudskiego innemu, nieznanemu oficerowi pełnomocnictwa do ewentualnego zastąpienia zmęczonego gen. Iwaszkiewicza. Jak wiadomo, w dniu 20 sierpnia 1920 r. generała Iwaszkiewicz zastąpił Robert Lamezan de Salins.

W tym kontekście ciekawa jest opinia, jaką gen. Lamezanowi de Salins wystawił po latach osobiście marszałek Piłsudski:
"Do operacji, zdaniem moim, zupełnie niezdatny. Dowodziłby zawsze bardzo i bardzo miernie W razie potrzeby zdatny do użycia jako dowódca OK, tylko – broń Boże – nie w Galicji, a specjalnie wschodniej, gdzie natychmiast ulegnie manii protekcyjnej w stosunku do znajomych, kolegów, krewnych i przyjaciół. Gładki w obejściu, mógłby być użyty w misjach dyplomatycznych, w których potrzebna jest jedynie obserwacja, a nie charakter czy wymaganie."[6]
[6] Mieczysław Cieplewicz, Generałowie polscy w opinii J. Piłsudskiego, "Wojskowy Przegląd Historyczny", Warszawa 1966, nr 1 (37), s. 324

Przypomnijmy - tak pisze Józef Piłsudski o osobie, którą osobiście, mniej czy bardziej bezpośrednio wysunął na zastępcę gen. Iwaszkiewicza w celu rozpoczęcia bardziej aktywnej obrony polskiej Galicji Wschodniej.

Usunięty z odpisu przedostatni akapit rękopisu wskazuje na jeszcze jedna niebagatelną okoliczność. Wspomniany bowiem list przedstawiany jest dość często jako kurtuazyjny cokolwiek, ale mimo to formalny rozkaz, wysłany w dniu 15.08.1920 z Puław przez Naczelnego Wodza do swego szefa Sztabu Generalnego przed swoim słynnym zwycięskim uderzeniem na bolszewików znad Wieprza. Wiąże się to z otwartym twierdzeniem, jakoby nigdy żadnej dymisji J. Piłsudski nie składał, bądź z uporczywym przemilczaniem takiej przykrej, by nie rzec nieznośnej dla Piłsudskiego i jego zwolenników decyzji.

Tymczasem usunięty akapit wskazuje na coś zupełnie przeciwnego, niż głoszą zwolennicy oficjalnej wersji piłsudczykowskiej - wskazuje na istnienie bliżej nieokreślonej umowy ustnej pomiędzy Józefem Piłsudskim, poddającym się właśnie w dniu 12 sierpnia do dymisji jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz), a gen. Rozwadowskim, jako szefem Sztabu Generalnego, a z chwilą złożenia dymisji na ręce premiera rządu Wincentego Witosa, faktycznym Wodzem Naczelnym polskich sił zbrojnych.

Można przypuszczać, że prawdopodobnie częścią tej umowy pomiędzy Rozwadowskim a Piłsudskim było rozwiązanie powstałego przejściowego pata formalno-prawnego: Piłsudski jako formalnie nadal Wódz Naczelny, gdyż dymisja nie została ogłoszona publicznie, mógł w tej chwili jako jedyny wydawać prawomocne rozkazy i udzielać ważnych nominacji i ewentualnie udzielać w tym zakresie pełnomocnictw - w tym przypadku - w sprawie zmiany dowództwa w Galicji Wschodniej, do czego Rozwadowski jako szef Sztabu Generalnego, formalnie prawa nie posiadał.

Jeśli tak istotnie było, to staje się także zrozumiały ów zagadkowo dość swobodny, kolokwialny styl owego rzekomego rozkazu Piłsudskiego. Otóż w konsekwencji swojej dymisji Piłsudski, faktycznie już podwładny gen. Rozwadowskiego, jako Naczelnego Wodza, po prostu i zwyczajnie nie mógł nawet sprawiać wrażenia na adresacie listu, gen. Rozwadowskim, że w dalszym ciągu pełni faktyczną rolę Naczelnego Wodza. Nie mógł rozkazywać gen. Leśniewskiemu, czy udzielać kategorycznych instrukcji i wytycznych. W tym momencie mógł mu tylko - jak pisze sam Piłsudski - "nagadać".




List Józefa Piłsudskiego do nieznanego generała
Teczka: 701/1/25 Lp. 1, str. 1-4


(rękopis)

Puławy, 15/VIII 3 godz. 10 min.

Kochany Gienerale!

Piszę po objechaniu całego frontu IV armii i części trzeciej. Po dłuższym namyśle zdecydowałem zacząć stąd 16-tego o świcie. Powody następujące - 1) na południe czy popołudniu jutro nie będą gotowi, gdyż do niektórych dywizyj uzupełnienia trafią dopiero w południe jutro. 2) pierwsza legionowa zbierze się w Lubartowie jutro w południe. 3) zacząć jeszcze można byłoby na noc 15-go lecz i to jest na nic, bo po sprawdzeniu przekonałem się, że straci się tak dzień na szybkości posuwania się nazajutrz, że gra nie warta świecy, to znaczy że w rezultacie będę dalej posunięty gdy zacznę o świcie 16-tego niż gdybym rozpoczął na noc 15-tego. Natomiast zdecydowałem następujące środki przyspieszenia ruchu. a) Sam siedzę na karku u 14-tej, którą liczę, że tegoż dnia awangardami dopędzę do Garwolina a może do Pilawy. b) 16-tej środkowej daję z tą samą instrukcją przyśpieszenie marszu dowódcy IV armii c) 1. legionowa idąca na Parczew i dalej, sama będzie spieszyć a mieć będzie na karku samego Śmigłego, więc i 21-a w środku nawet gdyby nie wyspieszyła sama, będzie pchana przez postępy sąsiednich dywizji.

Sądzę więc, że 16-tego zdegażuje się zupełnie 2. legionową w Kozienicach, którą w takim razie ściągnąć chcę na wieczór do Dęblina, by móc ją użyć na zupełnie odsłonięte południe na pomoc 7-ej, albo w razie konieczności gdzieindziej. Jestem także przekonany, że wieczorem już na połowę będzie zdegażowana 4-ta ((w oryginale przekreślone słowa: przynajmniej w połowie) i też duża jej część będzie zdatna do przeciągnięcia w części na górę czy do Warszawy samej czy też do V armii.

Ogromnie by ułatwiło zdegażowanie całego frontu Wisły, tzn. 2 armii gdyby - jeśli to nie można będzie - co wobec ciężkich walk pod Radzyminem i zaangażowania tam już 1. lit.-biał. wydaje się prawdopodobnem - więc jeśli nie można będzie z miasta w stronę Nowo-Mińska po Brzeskiej szosie, to przynajmniej wyjść na spotkanie IV armii 15-tą czy jej częścią od Karczewa i Wiązownej w stronę szosy Lubelskiej. Gdyby był przedsięwzięty taki właśnie ruch sądzę, że 4. dywizja cała byłaby możliwa do przerzucenia ze świtem 17-tego do Warszawy albo na północ dalej.

Drugiego dnia operacji to znaczy 17-tego liczę, że otworzyć będę w stanie drogę Dęblin-Warszawa po prawym brzegu Wisły oraz drogę Nowo-Mińsk-Warszawa; jeśli też postępy centrum będą dobre i drugiego dnia, to już trzeciego dnia sądzę Linia Warszawa-Siedlce-Łuków dałaby możność manewrowania zupełnie wspólnie z 1-ą armią z możnością zgęszczenia w razie potrzeby lewego skrzydła IV armii w blizkości do przedmościa i zagrożonego odcinka Radzymina wraz z szosą idącą z Radzymina do Wyszkowa.

Naturalnie obliczenie to robię z opuszczeniem waryantu uderzenia z Warszawy 16-tego popołudniu lub 17 rano tak jak umawiałem się poprzednio direct w stronę Nowo-mińska z użyciem tanków, gdyż powtarzam, obawiam się, że w te dnie większość sił Warszawy, a może i tanki z powodu ataków będą zaangażowane w kierunku Północnym i Północno-Wschodnim. Bo gdy wszystkie obliczenia są oparte na wytrzymałości Warszawy nie trzeba się wahać rzucić atak tankowy na masę czyli na kierunek Radzymin i w ten sposób przynajmniej na jeden dzień zdobyć spokój dla Warszawy.

Wogóle chcę IV armii i 1. legionowej nadać od początku taką samą szybkość i takie szalone tempo jakiej kiedyś użyłem przy ukraińskiej ofensywie. Jeżeli mi się to uda, a wysiłków nie poskąpię i już wprowadzam cała armię w trans w tym kierunku, to obliczenia moje okażą się słusznemi. Ale w zupełności na to nie liczę i dla tego ważnem jest nadzwyczajnie, aby w ciągu 16-go łączność między mną a Warszawą była możliwie częsta, tak abyście w Warszawie już w południowych godzinach lub o 4-ej-5-ej mogli wiedzieć, czy moje starania co do szybkości odniosą skutek, gdyż od tego zależy zadyrygowanie na 17-tego raniutko sortie na południowym odcinku czy to w stronę Nowo-Mińska, gdy do tego będziecie zdolni, czy skromniej w stronę Garwolina i Karczewa i Wiązownej, gdy pierwsze okaże się zanadto ryzykownem z powodu położenia na odcinku Radzymin-Miłosna.

W każdym razie odradzam zupełnie jakiegokolwiek przeciągania 4-tej przez Wisłę dla jakichkolwiek aktywnych uderzeń czy marszów nie uda się to z nią z pewnością. Daleko lepiej użyć ją po zdegażowaniu frontu Wisły na Warszawę lub dalej na północ. Robię dodatkowo najsilniejszy nacisk na to, aby 16-go od południa była najściślejsza łączność ze mną. Hughes musi dnia tego pracować popołudniu nie raz lub dwa lecz z dziesięć razy tak abyście w Warszawie i ja tutaj mogli być w tak częstym i dobrym kontakcie, by do godziny wieczornej można było powziąć stanowczą decyzję i w Warszawie i tutaj.

Gien. Leśniewskiego zgodnie z umową - nagadawszy mu odpowiednio wysłałem do Lwowa - jedzie on via Warszawa, więc może i Pan z nim pomówić, dałem mu pisemne pełnomocnictwo do objęcia natychmiast komendy, jeżeli znajdzie, że Iwaszkiewicz nie może spełnić wszystkiego, czego wymaga sytuacja, to znaczy aktywnej nie biernej obrony Wschodniej Galicji. *)

To jest wszystko. Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku i poważania.

J. Piłsudski



Końcowy fragment odpisu "listu j. Piłsudskiego do generała ROZWADOWSKIEGO".



Miejsce, z którego usunięty został przedostatni akapit ktoś zaznaczył odręcznie piórem czy ołówkiem stawiając znak # > (na lewym marginesie).




dodajdo.com

4 komentarze:

  1. Ciekawostka...
    ale to już historyczna ciekawostka. Bez znaczenia dla współczesnych.
    Ważna dla historyków i miłośników historii, ale polityki tym robić się nie da, zwłaszcza w demokracji.

    OdpowiedzUsuń
  2. imponderabilia - rzeczy nieuchwytne, nie dające się zważyć, zmierzyć, dokładnie określić, mogące jednak oddziaływać, mieć znaczenie, wpływ.
    Etym. - n.łac. im- zob. in- 1; ponderabilia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ owszem - Piłsudski popełnił straszliwy błąd, pozwalając (a może nie miał już sił, by temu zapobiec) na tzw. "rządy pułkowników".
    Osobiście uważam model proponowany przez Dmowskiego, za sensowniejszy.
    Ale to nie przeszkadza mi dostrzegać, iż ani Piłsudskiego, ani Dmowskiego już pośród nas nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pragnę zwrócić uwagę, że to byli jego właśni, Piłsudskiego legionowi "pułkownicy", na których oparł swoją władzę po dokonaniu puczu majowego. Właśnie poprzez swoją majową zdradę wobec państwa polskiego dopuścił ich do władzy, eliminując prawowitą, konstytucyjną władzę państwową.
    Trudno nazwać błędem to, że się oparł na swoich ludziach, takich, jacy się w ciągu lat wokół niego zgromadzili Owszem, gotowi byli wykonać każdy rozkaz, czy spełnić każdy kaprys, ale choćby z samego wojskowego punktu widzenia nie były to jakieś szczególne orły.

    OdpowiedzUsuń