czwartek, 23 sierpnia 2012

85 lat temu władze sanacyjne zamordowały gen. Włodzimierza Zagórskiego




Jan Piński, Rafał Przedmojski


85 lat temu sanacyjne władze zatuszowały morderstwo generała Włodzimierza Zagórskiego.


6 sierpnia 1927 r. o godz. 19.45 na dworzec Warszawa Wileńska w asyście wojskowej eskorty przyjechał generał Włodzimierz Zagórski. Ostatni rok spędził w więzieniu na Antkolu w Wilnie, do którego trafił po majowym zamachu stanu. Zagórski przetrzymywany był bez wyroku sądu. Formalnie pod zarzutem korupcji i bezprawnego użycia lotnictwa w czasie walk o stolicę. Faktycznie więziono go dlatego, że jako dawny zwierzchnik Józefa Piłsudskiego w wywiadzie austriackim miał kompromitujące go dokumenty. Według oficjalnej wersji wydarzeń na dworcu adiutant Piłsudskiego major Wenda poinformował Zagórskiego o tym, że został zwolniony z więzienia i w przyszłym tygodniu ma się stawić w Belwederze do raportu, po czym zaproponował podwiezienie go samochodem. Nikt później generała Włodzimierza Zagórskiego już nigdy nie zobaczył. Według Wendy Zagórski miał wysiąść Krakowskim Przedmieściu udał się w kierunku publicznej łaźni. Rządowa prasa sugerowała, że, w obawie przed czekającym go procesem, uciekł za granicę. Zeznania świadków, w tym późniejsze publikacje polityków i wojskowych dowodzą, że 6 sierpnia Zagórski został zamordowany przez zaufanych ludzi Piłusdkiego.



Motywy zbrodni

Generał brygady Włodzimierz Zagórski był jednym z wyższych rangą wojskowych II Rzeczpospolitej. Urodził się w 1882 r. we Francji. Wychowywał się wraz z bratem w Niemczech. W 1900 r. wstąpił do armii austriackiej. Jedenaście lat później zaczął pracę w wywiadzie "K-Stelle" (jego atutem była znajomość sześciu języków). W 1914 r., w stopniu kapitana, został oddelegowany do pełnienia funkcji szefa sztabu Komendy Legionów. Tam jako austriacki oficer miał nadzorować tworzące się polskie wojsko. Formalnie został wówczas zwierzchnikiem Józefa Piłsudskiego, który jako austriacki agent składał mu raporty. Współpraca nie układała się najlepiej. Gdy Niemcy i Austro-Węgry przegrały wojnę, Zagórski włączył się do walk o niepodległość Polski. W czasie wojny z bolszewikami dowodził ochotniczą dywizją, później został szefem sztabu frontu północnego w armii gen. Józefa Hallera.  Po zakończeniu działań wojennych pozostał w wojsku. W latach 1924-26 był szefem departamentu lotnictwa w ministerstwie wojny. Po przewrocie w maju 1926 r. większość aresztowanych wojskowych walczących po stronie rządowej szybko wypuszczono na wolność. Jednak kilku wysokiej rangi oficerom postawiono rozmaite zarzuty i osadzono w wiezieniu. W wypadku Zagórskiego wygodnym pretekstem przetrzymywania było postępowanie dyscyplinarne wszczęte przeciw niemu, w związku z podejrzeniem korupcji, jeszcze w marcu 1926 r.  Po aresztowania w maju 1926 r. śledztwo w tej sprawie prowadzono opieszale, a wnioski adwokatów o uchylenie aresztu ignorowano. Sprawa nabrała przyśpieszenia, gdy pod koniec lipca 1927 r. okazało się, że czas spędzany w wileńskim więzieniu generał Zagórski poświęcił na... pisanie pamiętników.



Fikcyjne zwolnienie

Na początku sierpnia najbliższy współpracownik marszałka Józefa Piłsudskiego, szef Gabinetu Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych (GISZ) podpułkownik Aleksander Prystor zadzwonił do Naczelnego Prokuratora Wojskowego generała Józefa Dańca z pytaniem jakie formalności muszą być wypełnione w celu zwolnienia gen. Zagórskiego z więzienia. "Zwolnienie" odbyło się bardzo nietypowo. 4 sierpnia 1927 r. Wojskowy Sąd Okręgowy  (WSO) w Warszawie na wniosek prokuratora wojskowego pułkownika Stefana Kaczmarka podjął decyzję o zwolnieniu Zagórskiego z aresztu śledczego. Jako datę wystawienia dokumentu wpisano 6 sierpnia, co było jawnym złamaniem prawa. Dokument zawierał klauzulę "...winien być bezzwłocznie uwolniony z aresztu śledczego". Nakazu uwolnienia nie wysłano jednak do Wilna, tylko wręczono Prystorowi. Ten wydelegował do Wilna swojego zaufanego podwładnego kapitana Lucjana Miładowskiego. Dzień później, 5 sierpnia, Miładowski zgłosił się do prokuratora WSO w Wilnie, podpułkownika Edmunda Wełdycza. Wręczył mu zalakowaną kopertę z instrukcjami od Prystora. Prokurator załatwił formalności całkowicie niezgodnie z prawem. Fakt zwolnienia i przewiezienia generała do Warszawy zachował w tajemnicy. O nakazie zwolnienia wydanym przez sąd nie został powiadomiony ani Zagórski ani komendant więzienia.



Nieoczekiwana zmiana planów


Scenariusz zwolnienia z więzienia Zagórskiego był łudząco podobny do sposobu w jaki kilka miesięcy wcześniej zwrócono wolność generałowi Tadeuszowi Rozwadowskiemu, dowódcy wojsk rządowych w zamachu majowym. Rozwadowski po przywiezieniu do Warszawy spotkał się z Piłsudskim, po czym został uwolniony. Tak samo miało wyglądać zwolnienie Zagórskiego. Piłsudski miał spotkać się z nim spotkać, a później pojechać pociągiem na rocznicowe spotkanie Legionistów do Kalisza. Według oficjalnej wersji marszałek zmienił plany. Odwołał spotkanie z Zagórskim i samochodem (zamiast pociągiem, jak planował) udał się do Kalisza. Swoją obecność na dworcu Warszawa Wileńska, adiutant Piłsudskiego major Wenda tłumaczył koniecznością poinformowania Zagórskiego o zwolnieniu i konieczności stawienia się do raportu u Piłsudskiego. Tą wersje wydarzeń obalił prowadzący śledztwo  w sprawie zniknięcia Zagórskiego, mjr. Wilhelm Mazurkiewicz. Udowodnił, że Wenda i będący z nim kpt. Miładowski kłamali zeznając iż 6 sierpnia byli na dworcu Warszawa Wileńska sami z Zagórskim. Mazurkiewicz ustalił, że towarzyszyło im jeszcze kilku oficerów, a po Zagórskiego przyjechał więcej niż jeden wojskowy samochód. Drugi, Cadillac 24, wypożyczono z I Pułku Szwoleżerów na polecenie płk. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, dowódcy tegoż pułku, jednego z najbardziej zaufanych ludzi marszałka Piłsudskiego. Samochód ten odebrał osobiście mjr.Wenda. Mazurkiewiczowi udało się nawet ustalić nazwisko kierującego drugim autem: był to porucznik Emil Vacqueret. Dlatego  prowadzący śledztwo wezwał na przesłuchanie Wieniawę i Prystora. Wieniawa przez blisko miesiąc ukrywał się przed śledczym, aż doczekał się wysłania dociekliwego prokuratora na urlop. 5 października śledztwo oficjalnie zakończono. Oficjalnie podtrzymano wersję, że Zagórski zdezerterował. Ministerstw Spraw Wojskowych Komisariat Rządu w Warszawie przesłał do redakcji prasowych pismo mówiące, że publikowanie w sprawie zagięcia Zagórskiego "wszelkich informacji sprzecznych z rządowym komunikatem, będą skutkować konfiskatą".



Jak zginął generał

Wincenty Witos, wielokrotny przedwojenny premier, w swoich pamiętnikach załącza nadesłany mu przez "kogoś z Zakopanego" opis mordu na generale Zagórskim. Według anonima Zagórski z dworca został przewieziony do mieszkania Walerego Sławka, kolejnego z zaufanych ludzi Piłsudskiego, pełniącego wówczas funkcję oficera do zadań specjalnych przy radzie ministrów. Domagano się wydania od Zagórskiego kwitów na kwotę 2 tys. austriackich koron, które Piłsudski pobrał, gdy pracował dla austriackiego wywiadu. Ponieważ Zagórski konsekwentnie odmawiał, na rozkaz Wendy miał być torturowany. Jako zabójcy generała wymienieni są mjr Wenda, ppłk żandarmerii Piątkowski, kpt. Myśliszewski, oraz komendant organizacji "Strzelca" Kowalewski i Józef Łokietek, opryszek powiązany z warszawskim światem przestępczym. Przy torturowaniu generała Zagórskiego Myśliszewski miał zostać ranny i w następstwie tego zwolniony w dniu 7 sierpnia ze stanu oficerów WP (dlatego, gdy prowadzący śledztwo Mazurkiewicz sprawdził tożsamość kpt. Myśliszewskiego, otrzymał informację, że oficer o tym nazwisku nie służy w polskim wojsku!). Zwłoki generała porąbane na kawałki miały zostać wrzucone do Wisły w okolicach Wilanowa. Fakt zabójstwa potwierdza relacja generała Stanisława Kopańskiego (w czasie drugiej wojny światowej dowódca Brygady Strzelców Karpackich - legendarnych szczurów Tobruku), który we wspomnieniach opisał spotkanie w Paryżu podpułkownika Wendy z przyjacielem z legionów Stefanem Mossorem. Kopański napisał, że Wenda potwierdził Mossorowi fakt zamordowania gen. Zagórskiego. Druga z hipotez mówi o tym, że zabójstwo Zagórskiego było skutkiem rękoczynów lub gwałtownej słownej utarczki do której miało dojść w Belwederze między Zagórskim, a Piłsudskim. Tłumaczyłoby to nagłą zmianę planów marszałka i to że przyjechał na zjazd w Kaliszu samochodem, a nie pociągiem jak powszechnie oczekiwano. Obie wersje wzajemnie się nie wykluczają.



Zacieranie śladów

Zagórski był postacią zbyt znaną, aby zbrodnię utrzymać w tajemnicy. 9 sierpnia wiadomość o zwolnieniu go z więzienia podały wszystkie warszawskie dzienniki. Także 9 sierpnia kuzynka generała Irena Zagórska dotarła do majora Wendy żądając wyjaśnień. Dzień później generał Daniec wystosował do pułkownika Kaczmarka tajne pismo (sygnowane jako bardzo pilne) w którym poinformował, że zwolnienie Zagórskiego z więzienia miało odbyć się podobnie jak w przypadku generała Tadeusza Rozwadowskiego. Marszałek Piłsudski miał przyjąć gen. Zagórskiego 6 sierpnia wieczorem, a później wyjechać nocnym pociągiem do Kalisza na Zjazd Legionistów. Zdaniem gen. Dańca marszałek zmienił jednak plan i przyjęcie generała do raportu przełożył na po powrocie ze zjazdu. W piśmie tym Daniec nakazuje wszczęcie dochodzenia, które ma wyjaśnić co się stało z generałem Zagórskim. 11 sierpnia także do płk. Kaczmarka wpłynęło pismo nakazujące szukanie generała Zagórskiego jako podejrzanego o dezercję. Podpisał się pod nim ppłk Józef Beck Szef Gabinetu Ministra Spraw Wojskowych, późniejszy minister spraw zagranicznych. Pismo to nie ma daty i nie przeszło w ogóle przez sekretariat szefa gabinetu. 13 sierpnia za Zagórskim wysłano list gończy.



Śmierć za lustrację?

Dlaczego Józef Piłsudski musiał pozbyć się lub przynajmniej unieszkodliwić  Zagórskiego? Prawdopodobnie decydującą rolę odegrała jego obsesja na punkcie "obcej agentury". Bardzo często marszałek zarzucał szpiegostwo swoim  przeciwnikom politycznym. Zagórski dysponował zaś kompromitującymi Piłsudskiego materiałami. Wiadomo było, że w wiezieniu napisał pamiętniki. Marszałek sięgał wówczas po władzę pod hasłem sanacji, czyli uzdrowienia przeżartego korupcją państwa. Dla Marszałka i jego zwolenników ujawnienie wówczas faktu brania pieniędzy od wywiadu austriackiego byłoby propagandową klęską. Sam Piłsudski kategorycznie zaprzeczał jakoby kiedykolwiek trudnił się szpiegostwem. "Wszelkimi metodami zacierali ślady tej współpracy" – ocenił Jedrzej Giertych w swej pracy "Józef Piłsudski 1914-19". Dzień po "zaginięciu" generała Zagórskiego w dniu 7 sierpnia marszałek Piłsudski  na Zjeździe Legionistów w Kaliszu wygłosił przemowę pod hasłem "Strzeżcie się obcych agentur". Charakterystyczne są późniejsze kariery zamieszanych w morderstwo Zagórskiego. Podpułkownik Aleksander Prystor został kolejno: ministrem, premierem i marszałkiem Senatu. Pułkownik Stefan Kaczmarek sędzią Najwyższego Sądu Wojskowego. Major Zygmunt Wenda: wicemarszałkiem sejmu.  Kapitan Lucjan Miładowski awansował na stopień majora i do śmierci marszałka był jego adiutantem przybocznym.

Kariery nie zrobił prowadzący tej sprawie śledztwo major Wilhelm Mazurkiewicz. Został „zesłany” na stanowisko podprokuratora do Brześcia nad Bugiem.






Tekst opublikowany w książce "Zakazana historia" dostępnej w księgarni "Nowego Ekranu".

 




dodajdo.com

13 komentarzy:

  1. Bez dwóch zdań, sanacja była ustrojem faszystowskim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałeś dodać, że gen. Zagórski wydał rozkaz zbombardowania stolicy w 1926 roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anonimowy6 sierpnia 2013 09:58
    "rozkaz zbombardowania stolicy". Raczy Pan żartować albo zapomniał Pan zupełnie, że czym innym jest wrogie nieprzyjacielskie użycie sił lotniczych przeciwko podbijanemu narodowi, państwu, a czym innym podjęcie takich środków, paru niewielkich bomb - nieco większych od granatu ręcznego - przeciwko siłom wojskowych buntowników, w znacznym sensie zdrajców narodu i państwa, w obronie legalnego konstytucyjnego, demokratycznie wyłonionego w powszechnych wolnych rządu, co było świętym, żołnierskim obowiązkiem gen. Zagórskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pozwolę obrażać wielkiego wodza, którym był Marszałek Józef Piłsudski! Ten wasz cały generałek Zagórski to kawał podłego skurczybyka! Zachował się nawet meldunek, w którym Zagórski donosi Austriakom, że ''Piłsudski wierzy w bzdurę o wolnej Polsce". A kiedy w 1917r. doszło do kryzysu przysięgowego, podczas którego Zagórski stanął po stronie zaborców legioniści wspominali, że idącym na internowanie w Szczypiornie Polakom, Zagórski wygrażał: – "Szaleńcy! Wy zdechniecie!". W odpowiedzi idące boso kolumny ryknęły mu "Pierwszą Brygadę", a piątą strofę "Nie chcemy dziś od was uznania..." kończąc słowami "jebał was pies". Wedle zdania wielu osobistości powiązanych z Legionami, był jednak bardziej lojalny wobec monarchii austro-węgierskiej, niż własnych towarzyszy broni ("oficer bardziej austriacki niż polski"). Doprowadził nawet do aresztowania kilku spośród nich. Można stwierdzić, że realizował swoje daleko idące plany, nie licząc się z opinią legionistów. Po za tym był politycznie skompromitowany bo miał również na sumieniu bombardowanie Warszawy w maju 1926r., udział w aferze finansowej firmy Francopol, był pośrednikiem tej firmy, biorącym wielkie prowizje za sprowadzanie z Francji samolotów wojskowych. W rzeczywistości były to "latające trumny" - samoloty Spad-61, przestarzałe i zupełnie nieskuteczne, a
    do tego pełne usterek, do roku 1926r. zginęło na nich aż 31 polskich pilotów. Tak naprawdę wiemy, że nic nie wiemy o jego śmierci . Ciała generała Zagórskiego nigdy nie znaleziono. Niewykluczone, że Zagórski wyjechał za granicę pod zmienioną tożsamością (najprawdopodobniej zdezerterował, ponieważ rozesłano za nim list gończy). By zatrzeć ślady wymyślono bajeczkę o jego "szlachtowaniu". Pewną wskazówką może być to, że również brat gen. Zagórskiego rozpłynął się w powietrzu. W 1919 r. w Hamburgu. Też był oficerem austriackich tajnych służb. Ta sprawa rzeczywiście zasługuje na miano Największego Sekretu. Taka jest prawda o tym pseudopatriocie! Z resztą cała endecja była prosowiecka, a współczesne polskie ruchy narodowe to chroniczni i nieuleczalni rusofile. Sayonara, pseudopatrioci !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone, najprawdopodobniej... bardzo to wszystko mało przekonywująca "prawda".

      Aha, no i jeszcze "miał na sumieniu" to, że bronił konstytucyjnego rządu, wyłonionego w prawomocnych wyborach parlamentarnych, wykonując jak na prawego żołnierza RP przystało rozkazy i występując przeciwko buntowniczym oddziałom, które opowiedziały się po stronie zamachowców stanu.

      Jak pamiętamy, w odpowiedzi na pytanie, gdzie podziali się żołnierze i oficerowie polscy wzięci do niewoli po 17 września 1939, Stalin również przypuszczał, że najprawdopodobniej uciekli przez Mandżurię.

      Usuń
    2. Jeśli natomiast chodzi o to, że, jak Pan raczył napisać "W odpowiedzi idące boso kolumny ryknęły mu "Pierwszą Brygadę", a piątą strofę "Nie chcemy dziś od was uznania..." kończąc słowami "jebał was pies"." to też chyba nie do końca tak.

      Proszę tylko pomyśleć: trzecia zwrotka marszu I brygady opowiada o zakończonej, mówiąc kolokwialnie, totalną klapą
      akcji kieleckiej:
      'Mówili żeśmy stumanieni,
      Nie wierząc nam, że chcieć – to móc,
      Leliśmy krew osamotnieni,
      A z nami był nasz drogi Wódz!'

      Ale zaraz następna, czwarta zwrotka mówi o czasach "dzisiejszych", czyli znacznie późniejszych niż okres internowania w Szczypiornie:
      "Inaczej się dziś zapatrują,
      I trafić chcą do naszych dusz
      I mówią, że nas już szanują,
      Lecz właśnie czas odwetu już!"

      W jaki więc sposób 5-ta zwrotka z owym domniemywanym psem miałaby być tak aktualna, by odpowiadać jakoby Zagórskiemu, który w zasadzie niczym się od nich nie różnił, bo tak samo jak oni służył w armii zaborcy?

      Przy okazji I kompania kadrowa wcale nie działała w Kieleckiem samotnie jako wojsko polskie, tylko była ona podporządkowana nadzorującej jej działania konnicy austriackiej. Kiedy dowództwo austriackie przekonali się, że opowieści Piłsudskiego o wielkiej łatwości wywołania powstania w zaborze rosyjskim okazały się jedną wielką blagą, już 13-go nakazały Piłsudskiemu wycofanie się.

      Wracając do marszu I brygady to nie wiadomo w ogóle jak ta pieśń powstawała. Polecam tu szczególnie dwa fragmenty dotyczące jej genezy, jaki można znaleźć w Wikipedii".
      1. "Po 1925 r. zostało ustalone, że pierwsza podstawowa wersja tekstu powstała latem 1917 r. w pociągu wiozącym internowanych legionistów do Szczypiorna i w samym obozie. Ostatecznie, w końcu lat trzydziestych, w Wojskowym Instytucie Historycznym sąd polubowny orzekł, że autorem trzech pierwszych zwrotek jest literat, pułkownik Andrzej Hałaciński, a sześciu zwrotek – oficer legionów Tadeusz Biernacki. W pierwszych latach po I wojnie światowej Andrzej Hałaciński nie przyznawał się do autorstwa słów utworu, jednak później oświadczył to publicznie i przedstawił dowody na to, że jest ich autorem."

      2. "Po wycofaniu legionów z frontu, Hałaciński w 1916 roku ukończył oficerski kurs piechoty w Baranowiczach. Po kryzysie przysięgowym z lipca 1917 roku i rozwiązaniu legionów, 1 września został wcielony do armii austro-węgie[r]skiej i trafił do Tyrolu, gdzie został przydzielony do 1 pułku strzelców tyrolskich. W tym właśnie czasie ułożył pierwotny tekst pieśni pt. My, Pierwsza Brygada. Z frontu włoskiego 1 marca 1918 roku zbiegł i wyjechał do Warszawy. W wyniku donosu, za dezercję został osadzony w więzieniu na placu Saskim (podczas odosobnienia kontynuował tworzenie słów do pieśni legionów)."
      "
      Wiele zatem przemawia, że i w tej sprawie opiera się Pan na typowych już dla obozu sanacyjnego klechach i bajaniach legionowych", które w oczach Czytelnika mają uchodzić za niezbitą prawdę. Wygląda na to, że musi Pan znaleźć lepsze, bardziej przekonujące sposoby obrony honoru i czci Pana ukochanego marszałka.

      Usuń
    3. Oczywiście: nie "klechach" ale "klechdach"

      Usuń
    4. a Wy kim jesteście? Żałosnymi promotorami endecko-bolszewickiej propagandy! Gdzie Wasze fakty i dowody na cokolwiek co tutaj piszecie? Napisaliście: "Zeznania świadków, w tym późniejsze publikacje polityków i wojskowych dowodzą, że 6 sierpnia Zagórski został zamordowany przez zaufanych ludzi Piłusdkiego." - już pomijam, że przekręciliście nazwisko wielkiego Marszałka Polski ... gdzie są te wasze dowody? Gdzie są te zeznania i publikacje? Nic! Wieszacie psy na Piłsudskim nie mając nawet ćwierć dowodu na to, że Zagórski został zamordowany.

      Usuń
    5. A my są tymi, którzy walczyli, żeby w wolnej Polsce można było mówić prawdę o polskiej historii. A wy kim jesteście, Anonimy? Promotorami sanacyjnych kłamstw i bredni. I żeby wam pod nos podsuwać setki murowanych dowodów, i tak będziecie mówić, że nieprawda.

      Usuń
  5. To może ja z kolei wystąpię w charakterze obrońcy dobrego imienia, czci i honoru gen. bryg. Włodzimierza Zagórskiego, zamordowanego a następnie zniesławianego przez sprawców zabójstwa.

    Pragnę zwrócić uwagę na trzy znamienne grupy faktów faktów związane z trzema kluczowymi osobistościami, odpowiedzialnymi za to co działo się w w wojsku polskim, w tym zwłaszcza w lotnictwie:

    Po pierwsze - Józef Piłsudski, "od 11 listopada 1918 naczelny wódz Armii Polskiej, w latach 1918–1922 naczelnik państwa, pierwszy marszałek Polski (1920)"

    Po drugie - gen. por. Kazimierz Sosnkowski kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych 9 VIII 1920 - 26 V 1923 skierowany i utrzymywany na tym stanowisku przez Józefa Piłsudskiego, o uprawnieniach j.w.).

    10 sierpnia 1921 minister spraw wojskowych Kazimierz Sosnkowski wydał rozkaz L. 4900/Org. Pokojowa organizacja Ministerstwa Spraw Wojskowych. Przyjęta wówczas organizacja przetrwała z małymi zmianami do 1926.

    19 sierpnia 1921 Rada Ministrów zatwierdziła statut organizacyjny Ministerstwa Spraw Wojskowych, zgodnie z którym władzą naczelną i źródłem decyzji dotyczących sił zbrojnych jest Ministerstwo Spraw Wojskowych.

    Na szczególne pokreślenie zasługuje fakt, że nie kto inny jak gen Sosnkowski był głównym negocjatorem wojskowej umowy polsko-francuskiej z 19 lutego 1921. Od samego początku brał udział w pertraktacjach, razem z Piłsudskim i ministrem spraw zagranicznych Eustachym Sapiehą przebywał we Francji. Jego autorstwa był projekt układu i aneksu do tego dokumentu. Dzięki podpisaniu umowy, polskiemu rządowi udało się uzyskać m.in. deklarację pożyczki w wysokości 400 mln franków, które miały być przeznaczone na dozbrojenie Wojska Polskiego[36]. 3 lutego 1921 został przez Francuzów odznaczony Krzyżem Wielkim Legii Honorowej[2]. Zajmował się także przygotowaniem sojuszy Polski z innymi państwami - m.in. nadzorował prace nad układem z Rumunią (zawartego 3 marca 1921).

    Po trzecie wreszcie - gen. bryg. François-Lèon Leveque, Szef (polskiego) Departamentu IV, na podstawie wojskowej umowy polsko-francuskiej, wynegocjowanej przez Piłsudskiego i Sosnkowskiego.

    Leveque, długoletni specjalista od wojsk saperskich, z lotnictwem niewiele miał wspólnego. Od 15 lutego 1921 służył we francuskim lotnictwie, 1 listopada 1921 objął stanowisko dowódcy 3 francuskiej Brygady Lotniczej, gdzie otrzymał licencję obserwatora, a 13 października 1922 licencję pilota wojskowego. 22 grudnia 1922 oddelegowany do Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce z przeznaczeniem na szefa polskiego Departamentu IV Żeglugi Powietrznej Ministerstwa Spraw Wojskowych. 20 stycznia 1923 powierzono mu pełnienie obowiązków szefa departamentu. 20 marca 1924 został generałem brygady. Jako szef departamentu opracował plany rozwoju lotnictwa polskiego, opierając się na francuskim sprzęcie, regulaminach i systemach szkolenia z okresu I wojny światowej. Z dniem 17 sierpnia 1924 odwołany ze stanowiska, powrócił do Francji.

    Dopiero po Leveque'u szefem departamentu IV został na krótko, gen. bryg. pil. Włodzimierz Zagórski (VIII 1924 - III 1926), którego misję przerwał, jak wiadomo, zbrodniczy zamach majowy dokonany przez Józefa Piłsudskiego.

    Pragnę zatem zauważyć, że w tym stanie rzeczy zrzucanie całej odpowiedzialności za stan lotnictwa na gen. Włodzimierza Zagórskiego, podczas gdy decydującą rolę w tej kwestii przez wszystkie lata odegrał Józef Piłsudski i jego zaufany gen. Sosnkowski, posłuszny wykonawca rozkazów Piłsudskiego,, zakrawa na delikatnie mówiąc dalece posuniętą stronniczość Anonima w doborze i interpretacji faktów, pozwalając zniesławiać zamordowanego Generała Włodzimierza Zagórskiego. Cześć jego Pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla ścisłości należy dodać, że tzw. zamach majowy 1926 był w istocie poprzedzony długotrwałą akcją polityczno-propagandową, której początek sięga nawet września 1925.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że generała Zagórski został w brutalny sposób zamordowany - wszystkie fakty o tym świadczą, a najbardziej mataczenie obozu rządzącego, konfiskaty gazet itd. Piłsudski i jego oficerowie mieli poważne ciemne karty w swoim życiu.
    Piłsudski nienawidził także Rozwadowskiego - a to on nie marszałek był autorem słynnego manewru oskrzydlającego podczas Bitwy Warszawskiej

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytane na Facebooku "Cała prawda o Józefie Piłsudskim": " Ostatnimi czasy spotykamy się z zarzutami, że cała idea naszego profilu to ciągła bezpardonowa nawalanka w obóz piłsudczyków i nieumiejętność znalezienia jasnych kart tegoż obozu. Jest to oczywista nieprawda, gdyż i w środowisku piłsudczykowskim odnaleźć możemy postaci szlachetne i prawe. Jedną z nich był z pewnością ksiądz Józef Panaś, kapelan legionowy. Z tego też względu pozwoliliśmy sobie przytoczyc fragment jego przemówienia jakie wygłosił w kościele garnizonowym w Warszawie w czasie pogrzebu poległych w czasie walk bratobójczych w maju 1926 roku:

    "Ja, były kapelan wojsk legionowych Piłsudskiego, oświadczam wobec Boga, trumien pomordowanych mych braci i wszystkich obecnych, co następuje ; Zgrzeszyłem ciężko, gdyż niemal bałwochwalczo czciłem i wierzyłem w prawość i uczciwość żołnierską Piłsudskiego, lecz Pan Bóg sprawiedliwy mnie za to ukarał, gdyż dzisiaj muszę patrzeć na największą ze zbrodni w świecie, którą popełnił Piłsudski. – Ordery te, które dotąd zdobiły mi piersi, mianowicie : Krzyż Virtuti Militari V kl. Otrzymany za obronę Przemyśla; Oficerski Krzyż Polonia Restituta, otrzymany za zorganizowanie rewolucji II Brygady przeciw Austrii, bitwy pod Rarańczą i obronę honoru żołnierza polskiego w procesie w Marmorosz-Sziget; czterokrotny Krzyż Walecznych za zasługi w Legionach Polskich i wojnie polsko-bolszewickiej – otrzymane z rąk Piłsudskiego, nosiłem z dumą i chlubą. Dziś po tej zbrodni, którą on popełnił, palą mi pierś; zrywam je, gdyż te same ordery znajdują się na piersiach gen. Dreszera, zwycięzcy w bratobójczej walce, rzucam mu pod nogi, ponieważ zostały zhańbione” ""

    OdpowiedzUsuń