środa, 26 października 2011

Prof. Zyta Gilowska: Ile czasu potrzebuje Suweren, żeby się zorientować?




Prof. Zyta Gilowska


Wektory suwerenności gospodarczej Polski




Tu na ziemi śląskiej można sobie pozwolić na twarde słowa, ponieważ to jest ziemia ciężkiej pracy, krwi, potu i łez, nie tylko w trakcie wydobywania naszego "czarnego złota", ale także w wielu różnych innych dramatycznych okolicznościach, tu się działy rzeczy ciężkie, albo straszne. Nie nalezy się na ziemi śląskiej zagłaskiwać. Należy sobie mówić prawdę. I ja postanowiłam wystartować do pańśtwa z dość twardymi słowami.

Bardzo jest miło sobie opowiadać, jak być powinno, co należy zrobić, najlepiej jak najszybciej, ale jest pytanie o wolę takiego działania. Mam mówić o suwerenności gospodarczej.

Suwerenność jest zawsze definiowana jako zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów sprawowania władzy politycznej na określonym terytorium. To pojęcie pojawiło się w wieku XVI i było odnoszone dość długo do osoby monarchy, do osoby suwerena.

Suwerenność, co jest istotne, od zawsze ujmowała państwo jako takie, które nie uznaje nikogo wyższego od siebie. Nikogo wyższego od siebie, oprócz Boga. Na to kładę nacisk.

Suwerenność zakłada, iż państwo nie ma nikogo wyższego od siebie, oprócz Boga. O tym powinniśmy pamiętać.

Ten metafizyczny, duchowy wymiar suwerenności jest bardzo ważny. Był przez wieki bardzo ważny dla Polaków. Był silnie obecny w naszej historii, w naszych działaniach jeszcze w II Rzeczpospolitej. Były powszechne hasła haftowane na sztandarach: Bóg i Ojczyzna. Bóg i Ojczyzna.

Zadaniem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie od ćwierć wieku jestem profesorem, jest własnie takie: Deo et patria. Bóg i Ojczyzna.

Osobiście uważam, że ten metapolityczny, duchowy wymiar suwerenności jest najważniejszy i że dzisiaj w tym duchowym wymiarze suwerenności tkwi... Polska ma największe rezerwy. Tu możemy z bogactwa wielkiego korzystać i powinniśmy się zastanowić, dlaczego tego nie robimy.

Oczywiście, że suwerennośc pierwotnie odnoszona była do spraw wysokich. Do dyplomacji, wojska, ale przecież prosta obserwacja rzeczywistości wskazuje, że suwerenność ma bardzo silny komponent gospodarczy. Bardzo silny. Dzisiaj praktycznie na codzień obserwujemy, jak państwa korzystają ze swojej suwerenności gospodarczej. A przynajmniej próbują korzystać. Niektóre z większym, inne z mniejszym skutkiem.

Suwerennośc gosparcza jest rozumiana dzisiaj jako należne pańśtwu prawo. To jest prawo - do ochrony swojej gospodarki przed... niekorzystnymi czynnikami.

Minimaliści powiadają: przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi.

Szczerze powiedziawszy niekorzystne czynniki mogą być także wewnętrzne. Suwerenność można ujmować także jako... suwerenność gospodarczą jako zdolność państwa jako ochronę gospodarki przed niekorzystnymi czynnikami wewnętrznymi.

Państwa z prawa do suwerenności gospodarczej korzystają. uważam, że suwerenność gospodarcza jest prawem. Jest prawem. Jak każde prawo, ma liczne atrybuty, instrumentarium, a także, jak każde prawo - jest przez jednych bardziej, przez innych mniej udolnie wykorzystywana. Dzisiaj pańśtwa z tego prawa korzystają, robią to praktycznie na codzień, nie tylko w świecie, ale także w Unii Europejskiej, a także w strefie euro, i my również powinniśmy z tego prawa korzystać.

Ja sobie pozwolę w tym gorącym okresie przypomnieć, że najwazniejsi urzędnicy naszego państwa przed obejmowaniem swoich funkcji składają ślubowania. I tak: posłowie ślubują strzec suwerenności i interesów państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli. Prezydent Rzeczpospolitej przysięga m.in.:
"będ[ę] strzegł niezłomnie godności narodu, niepodległości i bezpieczeństwa państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem".
Podobn9e każdy minister. Obejmując swój urząd uroczyście przysięga, że:
"dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem."
Mamy zatem prawo i obowiązek domagać się, od... jako Suweren, od naszych przedstawicieli, żeby wykazywali się gorliwością, którą przysięgali, ślubowali uroczyście - wielu dodawało: "Tak mi dopomóż Bóg". Żeby wykazywali się gorliwością w egzekwowaniu naszego prawa do bycia suwerennym gospodarczo. Do bycia suwerennym gospodarczo.

Oczywiście, że państwa atrybuty suwerenności są różne i rózne są warunki niejako naturalne w których państwa realizują swoje ambicje bycia suwerennymi.

Oczywiście, są państwa potężne, bogate, zasobne, przez które nie przetaczały się zawieruchy, które nie podlegały licznym, cyklicznym grabieżom, praktycznie co pokolenie to grabież, tak jak to się przytrafiało naszemu pięknemu krajowi. Są państwa, które mogą czerpać obficie z dorobku pokoleń - nie wszystkie, ale takie państwa są. Jednak wszystkie - czy mniejsze czy większe, słabsze czy silniejsze - wszystkie z punktu widzenia prawa międzynarodowego mają takie samo prawo bycia suwerennymi gospodarczo.

Oczywiście, zastanawiamy się czasami, w jaki sposób państwo takie jak nasze, nie małe, ale też nie olbrzym, które przez ponad 200 lat było obiektem wyzysku i grabieży, na ktorego obszarze toczyły się okrutne wojny, i którego obywatele byli masowo mordowani, w jaki sposób takie państwo sięgać po faktyczną suwerenność... i z tej suwernności korzystać.

Moim zdaniem odpowiedź jest prosta: w takim stopniu, w jakim chce i odważa się to uczynić.

Dokładnie w takim, w jakim chce i odważa się być suwerenem. (Oklaski.)

My dzisiaj widzimy pańśtwa mniejsze od naszego, które bardzo intensywnie korzystają ze swego prawa do suwerenności gospodarczej - bardzo intensywnie.

O własnej suwerenności, także gospodarczej, nie da się zapomnieć. Można to robić, ale lekcja, w której zapominamy o własnej suwerenności, jest zawsze bardzo kosztowna. W warunkach pokoju nie można państwu suwerenności gospodarczej odebrać. Tak jak nie można odebrać suwerenności. Chociaż bywają sytuacje i my sami wiemy, że nam się to również przytrafiło, iż suweren bywa tak lekkomyślny, że czasami nawet nie zauważa, kiedy suwerenność, jego główny atrybut, wymyka mu się z rąk, suwerenność topnieje, jest przekazywana.

Suwerenności nie można zabrać, ale można ją po prostu oddać. Można ją oddać świadomie, można ją oddać nieświadomie, można oddać niechcący, można oddać na zasadzie: "ojej, nie o to nam chodziło". Ale niestety w taki sposób suwerenność bywa oddawana. My przecież doskonale wiemy - nasi przodkowie taką lekcję nam zostawili, że po epoce gigantycznych, wspaniałych, imponujących zwycięstw i dużej pomyślności stwierdzili, że sobie spokojnie poodpoczywają, odsunęli sie w gnuśność, w lenistwo, realizowali ówczesne "tu i teraz", czyli nazywali to "za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa". Jakoś tak powolutku poszło, poszło, a później nagle: "ojej, Rzeczpospolita w niebezpieczeństwie." "Ojej, Rzeczpospolitej nie da się uratować". "Ojej, co myśmy zrobili". "Jak by temu zapobiec?"

Jestem przekonana, że większość ówczesnych świadomych obywateli nie chciała utraty niepodległości. Nie chciała takiego ryzyka. Nie liczyła się z nim. To była mieszanina lenistwa i lekkomyślności. W dużym, w dużym stopniu.

Lekcja, którą otrzymaliśmy w wyniku tamtej lekkomyślności i lenistwa była przecież przerażająca, a cena, jaką musieliśmy zapłacić, bardzo wysoka. Ale to było kiedyś. Potem, potem, mieliśmy krwawe powstania, dwie straszliwe wojny, komunistyczne kajdany, potem dostaliśmy <>tyle razy<> od losu nauczkę, że dzisiaj nie możemy powiedzieć jak za krola Sasa, że jest "tu i teraz". Nie wolno nam tego zrobić. Dzisiaj <>nie mamy alibi<> dla takiej bezmyślności i dla takiej nieświadomości.

Ale przecież i dzisiaj widzimy państwa ledwo zipiące, nie potrafiące sobie poradzić mimo suwerenności, państwa, które swą suwerenność pozamieniały na sterty długów, i na dokładkę udają - to już jest po prostu naprawdę żałosne - że przy pomocy paierków kolorowych, zwanych pieniędzmi, kupują coś, czego nikt na świecie nie ma, tylko Bóg, czyli, że kupują czas.

Czasu się kupić nie da. My też zaczęliśmy udawać, że kupujemy czas. Nasze państwo też jest bardzo powaznie zadłużone. W to wchodzą takie liczby, że...

Obywatele myślą sobie: "Ojej, rozboli mnie głowa, bo ja... (przeciętny obywatel może tak rozumować...) ja w zasadzie obracam się w kręgu 1000, no, niech będzie dziesięć tysięcy, dwadzieścia tysięcy, uhuhu, jakieś takie podają gigantyczne kwoty, od tego głowa boli."

Ja proponuję, żeby przeciętny obywatel jednak wziął kartkę papieru - to nie jest takie trudne, kartkę papieru każdy ma, szkołę podstawową kończyli, napisał sobie liczbe 87, do tego dołożył 10 zer. Dziesięć. A obok napisał liczbę 38 i do tego dołożył 6 zer. Jak pamięta obywatel z podstawówki, to te zera się tam redukują i jak sobie podzieli, to wyjdzie, ile jest winien. Bo on nawet tego nie wie. (Oklaski.)

Ja myślę, że jakby tak sobie podzielił i dodał do tego kredyt, który wziął na mieszkanie, albo na telewizor, albo na wczasy w Tunezji, popatrzył na niemowlę kwilące w wózeczku, ono nie zapłaci, a to jest per capita, na każdego obywatela, policzył, że musi jeszcze pomyśleć o małżonce, nie tylko o dzieciach, ale i ojcu staruszku, uhuhu, doszedł by do rozumu, doszedł by do rozumu - wystarczy wykonać takie bardzo proste działanie arytmetyczne.

Nie trzeba brać oręża, nie trzeba nigdzie biegać, siąść, wziąć kartkę i sobie po prostu podzielić.

Myślę, że to byłby jakiś sposób, bo jak przypuszczam, obywatel się nie orientuje, jak się sprawy mają. Polski suweren się chyba nie orientuje, jak się sprawy mają. Bo niby jak sie ma orientować. Z telewizji? Mowy nie ma. Podbno wszędzie jest panie dzieju kryzys, ale u nas nie, bo u nas panie dzieju jest zielona wyspa, co nas to obchodzi, nasza chata skraja. Nie wykluczone, że tak sobie ludziska kombinują. Bardzo źle sobie kombinują, niestety, źle sobie kombinują, ale kiedyś się wreszcie zorientują. Pytanie, kiedy?

To jest zagadnienie, które sobie stawia dzisiaj mnóstwo mądrych głow w Europie: ile czasu potrzebuje Suweren, współczesny suweren, żeby się zorientować?

Jeden taki suweren, naród węgierski, potrzebował cztery lata od chwili, kiedy mu rządzący, wprost, niechcący wprawdzie, ale bardzo wyrażnie powiedzieli, że jak najbardziej, kradną, kłamią i oszukują, trudno, nie wyszło im.

I w tej chwili Węgrzy się wprawdzie trochę zdenerwowali, ale naprawdę bardzo to się zdenerwowali dopiero cztery lata później.

I teraz jest pytanie, czy my będziemy tak długo czekać? Mam nadzieję, że nie. Bo tych czterech lat, to chyba Polska nie ma. Jeśli natomiast suweren sie zorientuje, a to jest dla suwerena polskiego jest charakterystyczne - wystarczy bardzo pobiezna, kiepska znajomość historii, jeśli suweren się wreszcie zorientuje, i oby to nastąpiło, to jakoś tak wręcz automatycznie przekręca się kluczyk z metapolitycznym wektorem suwerenności. Nagle sobie suweren przypomina, że przecież siłą jego przodków, jego pra-pra-pra-pra-pra- były zawsze takie atrybuty suwerenności, które bardzo mocno wzmacniały tę suwerenność. To była wiara w Boga, wiara w prawo do własnej Ojczyzny, to była wiara w prawo do egzekwowania własnych praw na ziemi ojczystej. Suweren polski, jak już przychodził do rozumu, wierzył w Boga, Ojczyznę i własne prawa na ojczystej ziemi. Pytanie, kiedy to się stanie teraz? (Oklaski.)

Taki był najwazniejszy atrybut suwerenności naszych przodków. Bóg, Ojczyzna i moje w tym miejsce. Moje, obywatela na ziemi. Bo do tego mamy prawo. Tak Polacy rozumowali. Czy tak chcą rozumować dzisiaj? Obawiam się, że wielu nie.

Nic. Nie da rady, mówią, czasy sie zmieniły, Wprawdzie rzeczywiście tak kiedyś było, nasi przodkowie walczyli, przelewali krew, wyciskali z siebie siódme, ósme i dzisiąte poty, ale to się zmieniło, dzisiaj tak już być nie musi, dzisiaj nie musimy się do tego przyznawać.

Kochani, nie da rady. Rzeczywistość was dopadnie. Rzeczywistość was dopadnie. Przyjdzie prędzej, czy później, chodzi o to, żeby jak najszybciej, taka chwila, że dużo ludzi w Polsce zrozumie, że te atrybuty suwerenności, które były źródłem siły polskiego Narodu. To jest nasze główne dziedzictwo. Nie da się wyprzeć swojego dziedzictwa. Nie da rady.

dodajdo.com

1 komentarz:

  1. dajcie ludzie spokoj!! Gilowska o suwerennosci gospodarczej???!!
    A co ta pani zrobila dla Polski w swoim dlugim zyciu??Jakie konkretnie osiagniecia,ktore mialyby przyblizyc wolnosc i suwerennosc gospodarcza kraju.//Gilowska byla przy wladzy i co zrobila??
    Tak,tak,wiemy,ze przeszkadzali jej zawistnicy,ze nie miala ludzi do roboty,ze sama jak ten palec,ze to ,ze tamto...wszystko to bez sensu,sama Gilowska i jej slynna obrona lustracyjna co przejdzie do historii,kiedy to ubek byl swiadkeim obrony i stwierdzal,ze Gilowska nie wspolpracowala...
    Dajcie ludzie spokoj,co to jest ,robienie ludziom wody z mozgu.
    A teraz jeszcze pisze o suwerennosci gospodarczej i pan Pajak ja reklamuje...

    Gilowska jest tak samo skompromitowana jak wszyscy pozostali,ktorzy jeszcze sie utrzymuja na fali....C\
    Cytowac Gilowska to jest obciach...

    OdpowiedzUsuń