niedziela, 24 lutego 2013

Janusz Berdzik: Cud nad Wisłą w świetle historii (1)




Poniżej publikujemy I. część fragmentów pracy magisterskiej pt. "Gen. Tadeusz Jordan Rozwadowski", która została napisana przez Autora pod kierunkiem prof. dr hab. Stanisława Nicieji w WSP Opole (1991 r.) Tekst został opublikowany w miesięczniku Szczerbiec, nr 11/92.


Janusz Berdzik

Cud nad Wisłą w świetle historii (1)



W warunkach nieuchronnie zbliżającej się katastrofy militarnej, w sytuacji, gdy defetyzm ogarniał najwyższe czynniki, Rada Obrony Państwa na swym posiedzeniu w dniu 6 lipca 1920 roku postanowiła zwrócić się do obradujących w Spa, Rady najwyższej Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych z prośbą o pomoc i pośrednictwo w zawieszeniu broni i podjęciu rozmów pokojowych. Na czele delegacji polskiej, która udała się do Spa, stał Władysław Grabski. Na wojskowego doradcę delegacji polskiej powołany został gen. Rozwadowski, który wykorzystując obecność w Spa marszałka Focha, konferował z nim, omawiając różne warianty zapobieżenia katastrofie. Uzyskał jednocześnie bez wiążących Polskę warunków, od marszałka Focha i angielskiego gen. Wilsona obietnice pomocy w dostawach broni i amunicji (96).

Na znak protestu przeciwko przyjęciu i podpisaniu przez Grabskiego upokarzającego dyktatu Rady najwyższej, gen. Rozwadowski opuścił Spa. Uważał, że sytuacja, mimo, iż trudna, wcale nie jest beznadziejna, że właściwe wykorzystanie wysiłków całego narodu i sensowne, kompetentne kierownictwo działaniami muszą przynieść powodzenie (97). Grabski w swych wspomnieniach tak pisze o stanowisku i poglądach gen. Rozwadowskiego na przebieg wojny:
"(...) Wyraźnie odmienne od Piłsudskiego i zupełnie optymistyczne stanowisko zajął tylko gen. Rozwadowski (...) Rozwadowskiego spotkałem w Spa. Tutaj już rozwinął on przede mną pogląd na możność bronienia się bez względu na czynniki zewnętrzne, takie jak rozejm lub obca pomoc. Ale nie był on w kraju, więc nie mogłem jego zdań uważać za miarodajne (...)" (98).

Po wyjeździe Grabskiego ze Spa, gen. Rozwadowski został zaproszony przez marszałka Focha do jego paryskiego Sztabu, gdzie został poinformowany przez marszałka, że alianci zażądali od naczelnika mianowania gen. Rozwadowskiego szefem Sztabu Generalnego (99).

W dniu 18 lipca 1920 roku Naczelny Wódz odwołał Rozwadowskiego ze stanowiska Szefa Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, nakazując mu powrót do kraju, gdzie w dniu 22 lipca 1920 roku mianował go szefem Sztabu Generalnego (100). Tak dobiegła końca szesnastomiesięczna służba na stanowisku szefa Misji Wojskowej, którą pełnił gen. Rozwadowski z zaszczytem i wielkim zaangażowaniem. Powierzoną mu przez Naczelnika Państwa misję dyplomatyczną pełnił z honorem. O działalności generała w Paryżu tak wyraził się gen. M. Weygand, szef sztabu marszałka Focha:
"(...) na stanowisku szefa Misji Wojskowej w Paryżu swój gorący entuzjazm, niezłomną wiarę w siłę wojska polskiego i państwową przyszłość Polski, wywierał ogromny, wręcz sugestywny wpływ na najwyższe wojskowe sfery francuskie, pozyskał je dla sprawy waszej. Powinniście to zapamiętać..." (101).


Rola gen. Rozwadowskiego w odparciu inwazji bolszewickiej

Po objęciu stanowiska szefa Sztabu Generalnego gen. Rozwadowski zostaje obligatoryjnie członkiem Rady Obrony Państwa (102). Swoją postawą na nowym stanowisku, uśmiechem, gestem, niezachwianym optymizmem budzi nadzieję i otuchę w tych, co ją już stracili. Jego zachowanie miało wielkie znaczenie wobec depresji, jakiej uległ Naczelny Wódz, o czym wspominają świadkowie tamtych dni. Faktycznie, gen. Rozwadowski przejął w swe ręce całość spraw związanych z dowodzeniem (103). Jako szef Sztabu generalnego sytuację militarną oceniał nie tylko na podstawie napływających meldunków, ale przede wszystkim poprzez wyjazdy na front coraz bardziej zbliżający się do Warszawy. Tam, w bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem, jako zwolennik wojny manewrowej, starał się przekonać dowodzących w polu do zerwania z zabójczą, przy niedostatecznych siłach, taktyką kordonową (104).

W dniu 25 lipca przybyła do Warszawy Misja Ambasadorów Rady najwyższej Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych. W jej składzie znajdował się również gen Weygand, którego usiłowano postawić na czele kierownictwa akcją wojenną, podporządkowując mu szefa Sztabu Generalnego. lecz gen. Rozwadowski oświadczył, że z chwilą przyjęcia z rąk Naczelnego Wodza stanowiska szefa Sztabu przyjął na siebie również całą odpowiedzialność za proponowane i podejmowane decyzje, w związku z czym nie może być ograniczany w należnych szefowi Sztabu Generalnego uprawnieniach. Wyraził natomiast gotowość dyskutowania z gen. Weygandem o swoich planach i zmianach, zasięgania jego opinii, lecz decyzje wykonawcze miały pozostać wyłącznie w jego gestii. Gen. Weygand, człowiek zresztą niezwykle skromny, postawiony przez polityków w niezręcznej sytuacji, z miejsca zgodził się na funkcję doradcy gen. Rozwadowskiego.

Po uporządkowaniu, reorganizacji i skompletowaniu Sztabu Generalnego, w dniu 27 lipca 1920 roku gen. Rozwadowski wydał swój pierwszy, podpisany przez siebie rozkaz operacyjny nr 7945/III. Rozkaz ten był wyrazem nowej jakości w pracy najwyższych organów wojskowych. jak pisze A. Kędzior, do tej pory rozkazów nie podpisywano (106). Rozkaz 7945?III dotyczył organizacji bitwy nad Bugiem, która w literaturze przedmiotu jest często niesłusznie pomijana, chyba z tego powodu, że była pierwszą od czasu rozpoczęcia odwrotu akcją operacyjną na skrzydło i tyły przeciwnika. Bitwa nad Bugiem, trwająca od 31.07 do 8.08.1920, była próbą przejęcia inicjatywy z rąk nieprzyjaciela, niestety na razie jeszcze nieudaną. Stała się ona jednak punktem zwrotnym w dotychczasowej kampanii, gdyż nieprzyjaciel zaczął ponosić straty, umożliwiła przegrupowanie własnych wojsk do rozstrzygającej bitwy, a nieustannie bity dotychczas żołnierz na skutek odniesionych sukcesów pod Janowem Podlaskim, Niemirowem, Drohiczynem, co prawda tylko w akcji taktycznej, przypomniał sobie, że bić się i zwyciężać potrafi (107).

W czasie bitwy nad Bugiem w Warszawie toczą się intensywne dyskusje nad planem ewentualnego odwrotu nad Wisłę, by w oparciu o tę naturalną przeszkodę wydać nieprzyjacielowi decydująca bitwę. Francuski doradca szefa sztabu gen. Weygand proponuje, zgodnie zresztą z zasadami sztuki wojennej, skrócenie frontu i zgrupowanie wojsk na linii Wisła-San z jednoczesnym bardzo silnym ufortyfikowaniem rejonu Warszawy, by wykrwawić przeciwnika. W myśl projektu gen. Weyganda Warszawa miała spełniać rolę Marny.

Gen Rozwadowski konieczności inżynieryjnej rozbudowy rejonu Warszawy nie kwestionował. Nie zgadzał się jednak z propozycją skrócenia frontu, gdyż pociągałoby to konieczność opuszczenia Małopolski Wschodniej, z takim trudem wywalczonej w 1919 roku. Jednocześnie gen. Rozwadowski proponował uderzenie na lewe skrzydło i tyły wojsk radzieckich, związanych od czoła walkami na fortyfikacjach Warszawy i Modlina. W trakcie trwających dyskusji w Sztabie Generalnym gen. Weygand wysuwał początkowo zastrzeżenia do operacyjnej koncepcji gen. Rozwadowskiego, uważając ją za zbyt ryzykowną (108). Na konferencji z Naczelnym Wodzem w nocy z 5 na 6 sierpnia przedstawił gen. Rozwadowski plan operacyjny w dwóch wariantach.

Wariant pierwszy przewidywał, oprócz twardej obrony Warszawy, koncentrację ugrupowania uderzeniowego w rejonie Góra Kalwaria-Karczew i uderzenie na lewe skrzydło nieprzyjaciela w najbliższej łączności z Warszawą. Do tego wariantu przychylał się Weygand.

Wariant drugi również przewidywał związanie nieprzyjaciela od czoła walkami obronnymi na przedpolu Warszawy, lecz wykonanie zwrotu zaczepnego miało nastąpić w rejonie Garwolina z jednoczesnym wyjściem na skrzydło i tyły nieprzyjaciela. Po kilkugodzinnej konferencji Wódz Naczelny przyjął wariant drugi, pod silną namową szefa Sztabu, dokonując w nim zmiany, polegającej na przesunięciu rejonu koncentracji grupy uderzeniowej z Garwolina do Puław, wyrażając chęć objęcia dowództwa nad ta grupą (109). Uzgodnienia, jakie zapadły na naradzie u Naczelnego Wodza, stały się podstawą do opracowania dyrektywy operacyjnej bitwy warszawskiej, "Rozkaz do przegrupowania nr 8358/III", wydanego w dniu 6 sierpnia 1920 roku, opracowanego przez gen. Rozwadowskiego (110).

Rozkaz gen. Rozwadowskiego cechuje jasność i precyzja sformułowań, które nie pozostawiają wykonawcom najmniejszych wątpliwości co do postawionych im zadań i sposobów ich realizacji (111).

Rozkaz 8358/III przewidujący wymarsz głównych sił nieprzyjaciela, podobnie jak w roku 1831, na Warszawę i Modlin z jednoczesnym daleko sięgającym obejściem drugorzędnych sił polskiego lewego skrzydła przez Ciechanów i Płock na górną Wisłę, czemu miała przeszkadzać słaba 5. armia, stał się znany nieprzyjacielowi, na co wskazywały zarządzenia zmian w ugrupowaniu armii radzieckiej (112). Tuchaczewski zarządził bowiem przegrupowanie swych sił bardziej ku północy, dążąc do odsunięcia swych głównych elementów od niebezpiecznego dlań polskiego uderzenia od południa (113).

Wszystko wskazywało, że przewidywania gen. Weyganda co do podejmowanego przez Rozwadowskiego ryzyka mogą nabrać realnych kształtów. Gen. Rozwadowski, którego uwadze nie uszło przegrupowanie nieprzyjaciela, postanawia z właściwym sobie optymizmem zarządzić zmiany operacyjne. W nocy z 8 na 9 sierpnia opracowuje swój słynny, historyczny "Rozkaz operacyjny specjalny nr 10,000" z dnia 10 sierpnia 1920 roku, który przewiduje nie jedno- a dwuskrzydłową akcję zaczepną. Dla zabezpieczenia tajemnicy swych zarządzeń Rozwadowski postanowił swój rozkaz napisać własnoręcznie, bez żadnej kopii i tylko w tej formie rozesłać go kurierem do zainteresowanych dowódców (114). Ze względu na znaczenie rozkazu nr 10,000 dla operacji warszawskiej omówię jego główne założenia.

Gen. Rozwadowski, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że jego rozkaz ma zadecydować nie tylko o losie bitwy, ale i o przyszłości narodu i państwa, zredagował go z jeszcze większą precyzją i jasnością. Określił ściśle zadania zadania dowódców i oddziałów, określając ich funkcje obronne, manewrowe i uderzeniowe, ilustrując ważniejsze z nich odręcznie na marginesie rozkazu narysowanymi szkicami.

W ten sposób schematycznie przedstawił plan obu przewidywanych przez siebie manewrów skrzydłowych wraz z obydwoma wariantami manewru południowego oraz szczegółowym przedstawieniem zachowania się 3. armii w czasie akcji 4. armii. Najważniejsze zadania Rozwadowski powierzył 5. armii gen. Sikorskiego, której w rozkazie nr 8358/III zlecał zadania obronne, a obecnie powierzał jej również dodatkowo zadania zaczepne. W tym celu 5. armia otrzymała wzmocnienie w postaci 18 dp i brygady syberyjskiej. Zgodnie z rozkazem 10,000, 5. armia w pierwszej fazie operacji miała przeszkodzić armiom nieprzyjacielskim (15. i 4.) we wchodzeniu między Modlin a granicę niemiecką, obronić linię kolejową Modlin-Mława i nie dopuścić do wyjścia nieprzyjaciela na Pomorze. W drugiej fazie 5. armia miała podjąć ofensywę na północne skrzydło nieprzyjaciela, obejść go częściowo od północy i zepchnąć od Narwi ku południowi. Grupa gen. Krajewskiego miała przez Ostrołękę wyjść na tyły nieprzyjaciela. Armia 4. miała przygotować się do silnego uderzenia w zależności od rozwoju sytuacji, albo: a) wzdłuż Wisły w kierunku na Mińsk Maz.-Kałuszyn, albo b) bardziej na wschód przez Łuków-Siedlce.

Działania 4. armii miała wspomagać na jej zachodnim skrzydle 2. armia, która: a) po sforsowaniu Wisły w pobliżu Warszawy uderzać miała na Okuniew, lub b) po sforsowaniu Wisły pod Ryczywołem atakować przez Osieck na Mińsk.

Zadaniem bliższym 3. armii było rozbijanie energicznymi uderzeniami nieprzyjaciela, przechodzącego przez Bug w okolicy Włodzimierza Wołyńskiego i dalej ku północy. Zadanie dalsze - to współdziałanie przy akcji głównej między Wieprzem a Bugiem w kierunku na Parczew-Biała. W rozkazie nr 10,000 gen Rozwadowski określił również zadanie frontu południowo-wschodniego, który miał osłaniać Małopolskę.

Na marginesie swojego rozkazu gen. Rozwadowski umieścił wykaz - "zostają niniejszym informowani" - wszystkich dowódców frontów i ich szefowie sztabów oraz dowódców armii. W oryginale rozkazu wymienieni dowódcy własnoręcznym podpisem potwierdzali przyjęcie jego treści do wiadomości i do wykonania. Wykaz ten otwierał Naczelny Wódz (115). Tym samym Naczelny Wódz stał się osoba przyjmującą, a nie wydającą rozkaz. Fakt ten jest dowodem na to, że Piłsudski w krytycznym momencie operacji warszawskiej nie dowodził jej całością, lecz tylko jedną z faz tej dwuskrzydłowej kontrofensywy, opartej na idei kanneńskiego manewru Hannibala (116). Zbyt wąskie ramy niniejszej pracy nie pozwalają na szczegółowe przedstawienie przebiegu poszczególnych faz operacji warszawskiej, tj. koncentracji, bitwy obronnej i zwrotu zaczepnego.

Po wyjeździe Naczelnego Wodza z Warszawy 12 sierpnia 1920 roku gen. Rozwadowski pełnił do 18 sierpnia de facto funkcję naczelnego wodza (117). Decydujące dla losów całej operacji warszawskiej wydarzenia rozegrały się w dniach 13-15 sierpnia. Grupa znad Wieprza uderzyła 16 sierpnia w próżnię. Nieprzyjaciel był w odwrocie na całym froncie. Kontakt z nieprzyjacielem grupa uderzeniowa nawiązała dopiero w nocy z 17 na 18 sierpnia (118). W trudnych chwilach gen. Rozwadowski, jako faktyczny głównodowodzący, był zawsze na zagrożonym odcinku. Z pogodą ducha i wiara w zwycięstwo czuwał nad całym przebiegiem operacji; na każdy alarm znajdując radę na wyjście z trudnej sytuacji (119).

Dzięki genialnemu planowaniu i dowodzeniu gen. Rozwadowskiego, kampania odwrotowa armii polskiej u bram Warszawy zamieniła się w pościg za wojskami nieprzyjaciela.

Operacja warszawska wykazywała niezbicie, że żołnierz polski dobrze dowodzony (co jest podstawowym kanonem prawa żołnierskiego) jest zdolny do ponoszenia największych ofiar, jest żołnierzem bitnym i wytrzymałym, jest zdolny przeciwstawić się silniejszemu liczebnie przeciwnikowi. Operacja ta była i jest w dziejach sztuki wojennej klasycznym przykładem na rozwiązanie trudnego położenia strategicznego poprzez wykonanie zwrotu zaczepnego. Cała operacja, jak już pisałem, składała się z trzech faz: koncentracji, bitwy obronnej i zwrotu zaczepnego. Wszystkie te fazy są dla każdego śledzącego przebieg zmagań bardzo czytelne, co również dużo mówi o jej zaplanowaniu i przeprowadzeniu. W operacji warszawskiej 14 polskich dywizji rozbiło 30 dywizji radzieckich. Armia Tuchaczewskiego licząca ok. 400 tys. żołnierzy przestała istnieć. Do niewoli wzięto 80 tys. jeńców, zdobyto 200 armat i kilka tysięcy karabinów maszynowych. Siły polskie, biorące udział w operacji warszawskiej, liczyły ok. 100 tys. karabinów i szabel (120).

W osobie gen. Rozwadowskiego, faktycznego sprawcy warszawskiej wiktorii, odżyły najwspanialsze tradycje oręża polskiego i polskiej myśli wojskowej. Stawia to gen. Rozwadowskiego w rzędzie najwybitniejszych polskich wojskowych na przestrzeni dziejów.

Niezwłocznie po zwycięstwie przystąpił gen. Rozwadowski do organizowania kontrofensywy w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu. Przerzucił w tym celu 4. armię i część 5. w okolice Lublina. Naczelny Wódz, który powrócił do równowagi, zażądał od gen. Rozwadowskiego osobistego kierowania operacjami na południu (121).

Budionny pobity dotkliwie w rejonie Zamościa, spychany ku huczwiańskim błotom, zdołał przebić się za Bug na czele nędznych resztek swojej 22-tysięcznej Konarmii (122). Wykorzystując dogodne położenie, gen. Rozwadowski zorganizował koncentryczne uderzenie z Wołynia armią gen. Sikorskiego, z Podola 6. armia gen. St. Hallera, rozbijając w dniach 12020 września 1920 roku dwie armie radzieckie: 4. i 12., oraz odtwarzaną grupę Budionnego. Radziecki front południowo-zachodni przestał istnieć. Rozbite armie radzieckie uchodziły w panice na wschód.

Zwycięstwo mogło być całkowite, gdyby grupa operacyjna gen. Latinika, która miała przeciąć drogi odwrotu, nie została w ostatniej chwili osłabiona przez Naczelnego Wodza (123). W czasie, gdy na południ toczyły się walki, na północy nieprzyjaciel umacniał się na linii Niemen-Świsłocz-Muchawiec, ściągając świeże dywizje i uzupełniając rozbite. Świadczyło to o jednoznacznie o ofensywnych zamiarach. Gen. Rozwadowski przedstawił Naczelnemu Wodzowi niezwykle śmiały plan działania, który polegał na czołowym związaniu nieprzyjaciela na linii Niemna siłami 2. armii i uderzeniu 3. armii gen. Sikorskiego od Kobrynia na lewe skrzydło przeciwnika. Dawało to możliwość przyparcia wroga do Zatoki Ryskiej (124).

Na tym tle doszło do rozdźwięku między szefem Sztabu a Naczelnym Wodzem, który ten plan odrzucił. Konsekwencją tego była ciężka i krwawa bitwa nad Niemnem. Wykazała ona całą wadliwość systemu kordonowego, którego wielkim zwolennikiem był marszałek Piłsudski. Bitwa nad Niemnem, 20-28 września, została wygrana tylko dzięki kardynalnym błędom radzieckiego dowództwa, nadzwyczajnej bitności polskiego żołnierza oraz posiłkom zadysponowanym w ostatniej chwili przez gen. Rozwadowskiego (125).

Działania wojenne zakończyły się pościgiem na wszystkich frontach. W dniu 18 października 1920 roku nastąpiło zawieszenie broni. Nadszedł czas polityków. (126).

Na skutek narastających różnic zdań między nim a marszałkiem Piłsudskim, gen. Rozwadowski podał się w marcu 1921 roku do dymisji. Z dniem 1 kwietnia 1921 roku zostaje odwołany ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego. Tego samego dnia zostaje mianowany Inspektorem II Armii z siedzibą w Warszawie, członkiem Ścisłej Rady Wojennej oraz awansuje na stopień generała broni (127).

Z tej okazji Naczelny Wódz skierował na ręce gen. Rozwadowskiego list, w którym pisał m.in.:
"(...) ze szczerą wdzięcznością Generale wspominam Pańską odpowiedzialną pracę w tym okresie - pracę pełną energii, pełną niczym nie zachwianej ufności w ostateczne zwycięstwo (...) Pańskie zdolności i żywy umysł pozwalały Panu w najcięższych okolicznościach wynajdywać sposoby wyjścia i szukać środków dla polepszenia sytuacji (...)
(...) Proszę przyjąć Generale zapewnienia wysokiego szacunku oraz wyrazy prawdziwego uznania i wdzięczności" (128).


Przypisy

96. Protokoły Rady Obrony Państwa. W: A. Leinwand, J. Molenda, Z dziejów stosunków polsko-radzieckich. Studia i materiały, Warszawa 1965, t. I, s. 155-156, 158-159, 162-164; W. Pobóg Malinowski, op. cit., s. 459; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 78-79.

97. W. Pobóg Malinowski, op. cit., s. 46; A. Kędzior, Przyczynki do historii wojny 1920 r., cz. I - Geneza wojny, "Myśl Polska" (Londyn), 1-15.12.1977, nr 23/24, s. 5; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 79. Podpisany przez W. Grabskiego układ w Spa, przytacza K. Kumaniecki, Odbudowa państwowości polskiej. Najważniejsze dokumenty 1912 - styczeń 1924, Warszawa 1924, s. 291-292.

98. W. Grabski, Wspomnienia ze Spa, Londyn 1973, s. 17; tamże, s. Myśl o Rzeczpospolitej, Kraków 1988, s. 79.

99. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 79.

100. Tamże, s. 79.

101. M. Zdziechowski, op. cit., s. 6.

102. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 79.

103. M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965, s. 96-100; W. Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1964, s. 273, 357.

104. K. Krzeczunowicz, op. cit., s. 12; M. Kukiel, op. cit., s. 4.

105. A. Leinwand, J. Molenda, op. cit., s. 172, 275; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 81.; A. K. Kędzior, Przyczynki do historii wojny 1920 r., cz. II - Bitwa Warszawska, "Myśl Polska" (Londyn), 1-15.01.1978, nr 1/2, s. 5; O. Terlecki, op. cit., s. 108.

106. A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 4; T. Machalski, Prawda o Bitwie Warszawskiej, "Kronika" (Londyn), 14.08.1965, s. 1.

107. K. Pomorski, Józef Piłsudski jako wódz i dziejopis, Warszawa 1926, s. 94; Kampania roku 1920 w świetle prawdy, Lwów 1924, s. 14-15; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 4; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 85-86.

108. K. Pomorski, op. cit., s. 95; Kampania, op. cit., s. 15-17; T. Machalski, op. cit., s. 4; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II. By nie pozostać posądzonym o brak znajomości geografii sformułowanie... "Warszawa miała spełniać rolę Marny", to oczywiście przenośnia.

109. Kampania, op. cit., s. 17, s. 31-32; T. Machalski, op. cit., s. 4; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 4.; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 88-89.

110. Kampania, op. cit., s. 31-32; T. Machalski, op. cit., s. 4; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 4.; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 89. A. Kossman, W nieszczęściu jedyny, "Gazeta Niedzielna" (Londyn), 11.10.1987. Polemika z art. prof. Z. Stahla "Gazeta Niedzielna", 19.10.1986[?]; T. Borowicz, Bitwa Warszawska 1920 i jej prawdziwy zwycięzca, "Narodowiec", 30.04.1986, nr 101, s. 1.

111. Zob. aneks nr 1.

112. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 89, 96.

113. Tamże, s. 89; M. Tuchaczewski, Pochód za Wisłę, Łódź 1989, s. 192.

114. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 89; T. Machalski, op. cit., s. 4.

115. Zob. aneks nr 2.

116. J. Sikorski, Kanny 216 p.n.e., Warszawa 1984, s. 116-131.

117. A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 5.; T. Machalski, op. cit., s. 5; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 95.

118. K. Pomorski, op. cit., s. 97-103; Kampania, op. cit., s. 17-30; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 4.; K. Krzeczunowicz, op. cit., s. 13-14; T. Machalski, op. cit., s. 5; J. Piłsudski, Rok 1920, Łódź 1989, s. 119-122.

119. K. Pomorski, op. cit., s. 97-103; Kampania, op. cit., s. 24-30; T. Machalski, op. cit., s. 5; W. Witos, op. cit., s. 357; T. Borowicz, op. cit., s. 1; J. Giertych, op. cit., s. 4.

120. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 98; Kampania, op. cit., s. 30.

121. Tamże, s. 39-40; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 100;

122. Tamże, s. 100; Kampania, op. cit., s. 39-40; K. Pomorski, op. cit., s. 105.

123. M. Kukiel, Zarys historii wojskowości w Polsce, Kraków 1987, s. 330; Kampania, op. cit., s. 40-43; K. Pomorski, op. cit., s. 105; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 100-101;

124. K. Pomorski, op. cit., s. 106; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 102; Kampania, op. cit., s. 44.

125. Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 102-103; Kampania, op. cit., s. 46-47; K. Pomorski, op. cit., s. 106; A. K. Kędzior, Przyczynki..., cz. II, s. 5.

126. W. Pobóg Malinowski, op. cit., s. 533.

127. K. Krzeczunowicz, op. cit., s. 11; Generał Tadeusz Rozwadowski, op. cit., s. 110;

128. Tamże, s. 109-110; List Piłsudskiego do Rozwadowskiego został również ogłoszony w czerwcu 1927, "Słowo Polski", 1.05.1927, nr 149, s. 6.



dodajdo.com

1 komentarz:

  1. Nie pozwólmy wmówić sobie kłamstw. Pamiętajmy o prawdziwych ojcach zwycięstwa i bohaterach Cudu nad Wisłą w 1920 roku. Zafałszowanie historyczne mści się klęskami w polskiej polityce i całym życiu Narodu. Karierowicze, zagraniczni agenci i pseudopatrioci robią na tym interes.

    OdpowiedzUsuń