wtorek, 13 października 2009

Jedność PiS za suwerenność Polski wg posła A. Macierewicza



Podczas internetowej wymiany zdań w związku z artykułem p. Tomasza Migdałka "Zabrakło męstwa" (Korespondent.pl) na temat politycznego oblicza prezydenta RP w kontekście ratyfikacji przez tegoż Traktatu Lizbońskiego, jeden z internautów zwrócił uwagę dyskutantow na wielce znamienną wypowiedź Antoniego Macierewicza. Jej adresatami byli zebrani w dniu 9.10.2009 członkowie klubów Gazety Polskiej (patrz:
2/3 Poseł Antoni Macierewicz o aferze hazardowej
3/3 Poseł Antoni Macierewicz o aferze hazardowej

Głębsza analiza wspomnianego wystąpienia posła Macierewicza, uchodzącego wszak za przeciwnika Traktatu Lizbońskiego, zapowiadającego nawet rychłe wniesienie zaskarżenia tego traktatu do Trybunału Konstytucyjnego, zrodziła pilną potrzebę ustosunkowania się do tej właśnie wypowiedzi:


Komentarz posła Macierewicza rzeczywiście jest godny uwagi, ale nie koniecznie w takim sensie, izby było to przekonujące, merytoryczne polityczno-prawne uzasadnienia dokonanej przez prezydenta ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.

Jak wynika z wypowiedzi Macierewicza, likwidacja suwerenności Polski to bezpośrednia cena, jaką zapłacić ma narod za... utrzymanie jedności PiS. Tworzenie szerokiego ruchu wokól zdradzieckiej w najwyższym stopniu partii o nazwie PiS to raczej bardzo wątpliwej jakości pomysł polityczny samego Macierewicza, mający stwarzać iluzję budowy państwa IV Rzeczpospolitej jako państwa niepodległego (sic!), praworządnego (sic!), opartego na katolickiej nauce społecznej (sic!), powrót do tradycji polskiej (chyba Targowicy) i jakby szanującego podstawowe kierunki patriotyczne (sic!).

W zamian za bliżej nieokreślone korzyści polityczne (synekury) dla wybranych ulubieńców PiS, ocalałe środowiska patriotyczne mają spełniać rolę spoiwa dla rozpadającego się PiS, a zarazem dostarczać tej skompromitowanej formacji politycznej moralno-etycznego alibi.

Nie można wykluczyć, że to właśnie ów pomysł Macierewicza na rzekome ocalanie niepodległej Polski, a w rzeczywistości tylko i jedynie niepodległości PiS od woli jego wyborców, zaważył znacząco, jeśli nie przeważył, jako argument ZA ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego.

dodajdo.com

2 komentarze:

  1. coś mi bzdura z tego tekstu pachnie. Już pomijając słownictwo i określenia rodem z kanap na których zasiadały "jedynie prawdziwie polskie" ugrupowania polityczne jeszcze dziesięć lat temu, warto skupić się na samym zagadnieniu - czy istnieje w tej chwili w RP jakakolwiek REALNA siła mogąca osłabić efekty wejścia Polskie do UE. Z jednej strony mamy Radio Maryja - które jednak już nie zwiększa swoich wpływów,a z drugiej ogromne medialne imperia posiadające 90% rynku w Polsce - jedyną zaś partią polityczna które istnieje (inne są ale de facto nie istnieją, bo ich na rynku politycznym zwyczajnie nie ma)jawnie uniosceptyczną jest właśnie PiS.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze większą bzdurą zdaje się być ponowne poparcie w wyborach takiej zdradliwej partii politycznej, która:
    1. mając pełnię władzy wykonawczej (rząd i prezydent) oddaje tę władzę demontując własny rząd i doprowadzając do przedterminowych wyborów w celu wyeliminowania z Sejmu ugrupowań przeciwnych oraz podziału sceny politycznej w Polsce między siebie i PO.
    2. Wcześniej, przed wyborami 2005 umawia się z środowiskami bliskimi Fundacji Batorego, iż zamiarem jej jest niedopuszczenie do władzy ugrupowań radykalnych, czyli przeciwnych traktatowi Lizbońskiemu.
    3. Wcześniej jeszcze, w swoim programie wyborczym obiecuje wyborcom przeciwstawienie się wszelkim europejskim pomysłom federacyjnym jako "niebezpiecznym dla Polski".
    4. Pod pozorem obrony polskiego interesu wynajduje system pierwiastkowy, którego następnie wcale nie broni podczas negocjacji w sprawie Traktatu Lizbońskiego, czyli europejskiego projektu federacyjnego "niebezpiecznego dla Polski", na które zgodę koalicjantów "radykałów" wcześniej odeń wyłudziła.
    Itd. itp.
    W moim przekonaniu PiS to partia, która swemu patriotycznemu, acz dobrotliwie wybaczającemu elektoratowi systematycznie serwuje w sferze polityki mniej więcej coś takiego, jak w sferze popkultury widzom TVN podaje Kuba Wojewódzki: polityczne, cuchnące na milę polityczne łajno, przybrane w polską, białoczerwoną chorągiewkę. Zatem, jeśli ktoś głosowanie na taką partię uważa za wyraz głębokiej mądrości politycznej, to mogę mu już tylko szczerze współczuć.

    OdpowiedzUsuń