czwartek, 31 grudnia 2015
Prof. Adam Strzembosz: "Prezydent parokrotnie złamał konstytucję"
Były prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz zapytany przez dziennikarkę TVN24, czy podobnie jak obecna pierwszy prezes SN, prof. Małgorzata Gersdorf, zaskarżyłby do Trybunału Konstytucyjnego przeprowadzoną przez PiS nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym odpowiedział:
"Bez najmniejszych wątpliwości, Pani Redaktor."
A dlaczego?
A.S. - Dlatego, że obowiązkiem pierwszego prezesa Sądu Najwyższego jest dbanie o wymiar sprawiedliwości, o jego niezależność, jeśli chodzi o sądy, i niezawisłość, jeśli chodzi o sędziów. Wobec tego trudno, żeby pierwszy prezes nie interesował się tym, co się dzieje w zakresie Trybunału Konstytucyjnego, z którym przecież i sądy i pierwszy prezes współpracuje, ponieważ ma prawo występowania do Trybunału o badanie zgodności określonego przepisu, czy całego aktu prawnego z inną ustawą, z Konstytucją, lub konwencją międzynarodową.
Ale Pani Prezes wnosi o to, żeby Trybunał orzekał na podstawie jeszcze tej starej ustawy o Trybunale, bo ta, która teraz jest przyjęta, jest niezgodna z konstytucją. To jest możliwe, żeby tak właśnie Trybunał orzekał?
- Ja uważam, że Trybunał nawet ma taki obowiązek. Bo przecież cóż by było, gdyby Trybunał zgodnie z tą nowelizacją rozpatrywał zgodność tej nowelizacji z Konstytucją, powiedzmy za półtora roku, a w międzyczasie wydał cały szereg orzeczeń na podstawie ustawy, która by się później okazała niezgodną z Konstytucją. To byłby nie tylko blamaż Trybunału, ale by można było dopuścić do tego, żeby cały szereg podmiotów, które są zainteresowane, były zainteresowane określonymi orzeczeniami Trybunału, wnosiły o weryfikację, o zmianę, lub uznanie za nieważne...
Ale ta ustawa weszła w życie, Panie Profesorze?
- Słucham?
Ta ustawa weszła w życie. Ta nowa ustawa. Według ... bo nie ma vacatio legis, o które zresztą...
- To jest pewien zabieg, który jest takim figlem prawnym: w ustawie wprowadza się przepisy wiążące ręce Trybunałowi Konstytucyjnemu, a równocześnie stanowi się, że ustawa wchodzi w życie natychmiast po jej ogłoszeniu. Co zresztą jest czymś zupełnie niezwykłym, by tego rodzaju wchodziła z dniem jej ogłoszenia. Ja się z takim przypadkiem nie spotkałem.
Poza tym, jak Trybunał ma się wywiązać ze swoich obowiązków? Ma orzekać na podstawie ustawy, co do której mają zasadnicze wątpliwości nie tylko sędziowie Trybunału, bo tego akurat nie wiem, ale tyle pomiotów o wielkim autorytecie prawniczym i społecznym: Krajowa Rada Sądownictwa, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, wydziały prawa, Komitet Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, i jeszcze kogo szukać, kto jest odpowiednio przygotowanym, żeby się wypowiadać o konstytucyjności, lub nie, takiego aktu prawnego? Oczywiście nie w sposób wiążący, ale w sposób chyba dający do myślenia.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego zdecydował, że będzie razem rozpatrywał wnioski Platformy Obywatelskiej i Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego i do orzekania będzie potrzebnych dziesięciu sędziów. Czyli też no, nie jest to zgodne z tym, co nowa ustawa mówi.
- A cóż może zrobić Prezes Trybunału? Dysponuje dziesięcioma sędziami, którzy są w sposób prawidłowy powołani do tego Trybunału. Jak ma dziesięciu, to korzysta z wiedzy, doświadczenia, odpowiedzialności, zasad moralnych, które rządzą tymi dziesięcioma. Przecież nie zaprosi do składu tych sędziów, którzy wprawdzie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego, ale Prezydent nie odebrał od nich ślubowania, wobec tego nie mogą funkcjonować. Już nie mówię o tych pięciu wybranych no, w sposób zupełnie niewiarygodny.
To właśnie, to ilu jest sędziów? Bo Andrzej Rzepliński mówi, że jest osiemnastu, orzekających jest dziesięciu właśnie?
- Sędziów, którzy mogą się nazywać sędziami Trybunału Konstytucyjnego jest trzynastu, to znaczy dziesięciu obecnie funkcjonujących i tych trzech, których ślubowanie zostało przyjęte przez Pana Prezydenta. Pozostali, no to jest właśnie kwestia. Trybunał się musi w taki czy inny sposób ustosunkować do problemu tamtych sędziów, to ich nazwano sędziami Trybunału Konstytucyjnego, ale są zasadnicze wątpliwości, czy są nimi naprawdę.
Bo Trybunał już orzekł, że to głosowanie, które było jeszcze w poprzednim, sejmie, kiedy wybranych zostało pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, że trzech zostało wybranych zgodnie z prawem, z Konstytucją...
- No tak, nie ma wątpliwości co do tego...
... a dwóch nie?
- A dwóch nie. Nie było odpowiedniej podstawy prawnej, by ich powołać, więc ich praktycznie nie ma. Ale mamy tych pięciu powołanych przez sejm w niezwykłym trybie.
A co Pan... jeszcze jest tak, że Trybunał jednak zobowiązał Prezydenta, żeby zaprzysiągł tych trzech sędziów wybranych przez poprzedni sejm. Prezydent tego nie zrobił, bo twierdził, że wtedy byłoby osiemnastu sędziów Trybunału. Co Prezydent powinien zrobić teraz?
- Prezydent na pewno nie powinien przyjmować ślubowania tych pięciu. I to w warunkach...
Ale zrobił...
- No, to zrobił. No, to niech Pan Prezydent teraz szuka rozwiązania. Bo to, że jest zobowiązany do przyjęcia ślubowania tych trzech, których w poprzedniej kadencji w sposób prawidłowy, nie budzący żadnych wątpliwości powołano na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, to jest sprawa, która chyba od początku była mu znana.
A co z tymi uchwałami, którymi zajął się Trybunał? Teraz jeszcze Trybunał, który orzekł, że teraz te uchwały, które PiS przyjął o nowych sędziach Trybunału, były niezgodne z Konstytucją. Prokurator Generalny powiedział, że Trybunał Konstytucyjny nie powinien był zajmować się uchwałami. Teraz Trybunał ma zająć się tą sprawą 12 stycznia. A jak Pan profesor uważa?
- Pani Redaktor, Konstytucja, o ile dobrze pamiętam, w artykule 188 pkt 3 stanowi, że Trybunał bada zgodność z ustawą, z konwencjami lub z Konstytucją wszystkie przepisy prawne wydane przez centralne organy władzy państwowej.
Tak.
- Jeżeli coś jest przepisem prawnym, to podlega kontroli Trybunału.
To uchwała jest przepisem prawnym, tak?
- Przede wszystkim podstawa, na której została wydana. Przecież ja słyszałem, że się powołuje na to, że Sejm wydał odpowiedni regulamin powoływania tych swoich kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Te przepisy w sposób niedyskusyjny podlegają zbadaniu ich konstytucyjności przez Trybunał, bo są to przepisy prawa i centralnej władzy państwowej, jaką jest Sejm.
Panie Profesorze. Wielu prawników ... powtarza, bo i mówił prof. Zoll i mówił to prof. Jerzy Stępień, i mówił też to samo prof. Andrzej Rzepliński, że Trybunał teraz będzie kierował się Konstytucją a nie ustawą. Strona rządowa z kolei twierdzi, że to jest takie nawoływanie do anarchii.
- Nie, no to jest nawoływanie do porządku. Zamiana porządku na anarchię - wielokrotnie ja to już słyszałem. Otóż jest to nawoływanie do rzeczy podstawowej: Trybunał został ulokowany w Konstytucji i ma się kierować Konstytucją. Nie ma dla mnie wątpliwości, że Konstytucja jest...
Ale w Konstytucji jest zapisane, że organizację pracy Trybunału, postępowanie przed Trybunałem określa ustawa...
- No, dobrze, ale to są rzeczy drugorzędne. Sąd ma również w swoim orzekaniu określone przepisy o charakterze instrukcyjnym, które go zobowiązują do określonego postępowania. No nie mniej nie są to tego rodzaju przepisy, że jeżeli sąd tego rodzaju przepisy złamie, to już wyrok jest nieważny. Są przepisy instrukcyjne i są przepisy w znaczeniu podstawowym. w Konstytucji są zawarte najbardziej elementarne przepisy regulujące działanie, przede wszystkim utworzenie i działanie Trybunału Konstytucyjnego, natomiast już bardzo szczegółowe regulacje, które dotyczą no jednak spraw drugorzędnych, reguluje ustawa. I tak jest w konstytucji wielokrotnie napisane - różne sprawy szczegółowe reguluje ustawa.
Panie Profesorze, czy Prezydent Duda w którymś momencie złamał prawo lub Konstytucję?
Nie jestem przedstawicielem Trybunału Konstytucyjnego. Jestem starym człowiekiem, któremu wolno dokonywać pewnych ocen nawet śmiałych. Moim zdaniem Pan Prezydent parokrotnie złamał konstytucję. Przede wszystkim konstytucja zobowiązuje go do przyjęcia ślubowania sędziów, którzy zostali przez Sejm prawidłowo powołani na sędziów TK.
(...)
Prof. Adam Strzembosz odniósł się także do sprawy uniewinnienia przez Prezydenta Andrzeja Dudę b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
"Ułaskawienie kogoś, kto nie został prawomocnie skazany, pozwalało by na twierdzenie, że Prezydent uznał, że pan Kamiński dopuścił się przestępstwa, i dlatego trzeba go ułaskawić. Nie wyobrażam sobie ułaskawienia człowieka niewinnego".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną" - jest napisane, a obecny establishment postmagdalenkowy usiłuje nam wmówić że owa oktrojowana przez Kwaśniewskiego konstytucja takim bożkiem jest...
OdpowiedzUsuńI dlatego nic a nic nie przejmuję się tym co mówi pan Strzembosz...
Przede wszystkim, nie oktrojowana przez Kwaśniewskiego, tylko zatwierdzona w referendum - pomijam kwestię rzetelności jego przeprowadzenia. Zgodnie z tą logiką trzeba by zakwestionować także wszystkie przeprowadzone na jej podstawie wybory, obalić wszystkie wyniesione na ołtarze polityczne bożki. Z obecnie łaskawie rządzącymi bożyszczami włącznie. One też są jak najbardziej postmagdalenkowe, choć udają, że nie są.
OdpowiedzUsuńPolecam też lekturę
OdpowiedzUsuńPrzedterminowe wybory 2007 - rozmyślne przekazanie władzy Platformie Obywatelskiej przez PiS (1)
http://suwerennosc.blogspot.com/2011/06/przedterminowe-wybory-2007-rozmyslne.html
A także:
OdpowiedzUsuńAdam Bielan, b. rzecznik PiS: "Lech Kaczyński miał słabość do Tuska"
http://suwerennosc.blogspot.com/2013/12/adam-bielan-b-rzecznik-pis-lech.html
Obaj doskonale wiemy jak wyglądało "przygotowanie ogniowe" przed referendum, że w nawale propagandy porównywane może być wyłącznie z akcesem do UE. Tak samo zresztą z nakładami półprawd i zwyczajnych łgarstw. Dlatego piszę o oktrojowaniu.
OdpowiedzUsuńŻe od 25 lat rządzi w RP postmagdalenkowy układ to chyba polemizować nie będziemy?
Tak Kaczyńscy byli uczestnikami okrągłego stołu (w ten czy w inny sposób), warto jednak dostrzec że od samego początku nie weszli do grona "elity" a zostali skazani na rolę drugo i trzecioplanową. To o czymś świadczy.
To co dzieje się obecnie, jest próbą uwolnienia Polski spod jarzma służb i ich sługusów, tak wiem za cenę zaprzedania nas służbom innego mocarstwa, ale mimo wszystko i tak jest to na dzień dzisiejszy najlepsza perspektywa.
Zgoda co do półprawd i łgarstw, z tym tylko, że PiS (PC) będąc za akcesją do UE, brał w propagowaniu tych półprawd i łgarstw czynny udział. Tę kłamliwą praktykę kontynuował zresztą PiS w następnych latach, głosząc np. oficjalnie, że jest przeciwko konstytucji dla Europy i przeciwko wszelkim federacyjnym projektom europejskim, w praktyce doprowadzając do narzucenia Polsce traktatu lizbońskiego (czyli konstytucji dla Europy w wersji traktatowej). Wreszcie w dniu 1 kwietnia 2008 opozycyjny już wtedy PiS dostarczył rządzącej już wtedy Platformie 7-9 brakujących do kwalifikowanej większości głosów, bez których traktatu lizbońskiego by nie było, a także 80 dalszych Tak, że "drugo- i trzecioplanowa rola" PiS okazała się ostatecznie rolą PIERWSZORZĘDNĄ w narzuceniu Polsce traktatu lizbońskiego (konstytucji dla Europy w wersji traktatowej - powtórzę), znacznie gorszej, niż konstytucja okrągłostołowa, zwana konstytucją Kwaśniewskiego. Dodajmy, że PiS podobnie, jak reszta posłów, głosował za tym traktatem bez czytania go, bo traktatu będącego listą poprawek do istniejących traktatów europejskich nikt bez tekstu jednolitego przeczytać nie był w stanie. Podsumowując, można by powiedzieć, że gdzie PO,PSL,SLD same nie mogą, tam PiS poślą.
OdpowiedzUsuńSię nie zgodzę, PiS twierdziło "UE jest wielką szansą,ale..." i to ale było najwymowniejsze.
UsuńPoza tym mówimy o konstytucji RP a nie UE. Nie zamierzam oddwać jej czci boskiej, ba nawet cesarskiej.
Jeśli mowa o oddawaniu czci boskiej czy innej, w stosunku do konstytucji z 1997 r. to myślę, że taki zarzut w stosunku do mnie byłby nieuzasadniony. O moim krytycznym stosunku do tej ustawy zasadniczej można się przekonać na postawie Deklaracji Suwerenności Narodu z 2005 r.
OdpowiedzUsuńhttp://suwerennosc.blogspot.com/2008/01/deklaracja-suwerennoci-narodu.html
Takie podejście wynikało z głębokiego mego przekonania, że jeżeli komuś nie odpowiada istniejąca konstytucja, to dąży do jej zmiany, to proste. Równocześnie żaden, choćby najdalej posunięty krytycyzm nie usprawiedliwiał, moim zdaniem, i nie usprawiedliwia, zupełnego ignorowania obowiązującej konstytucji, postępowania tak, jakby nie ona nie obowiązywała, czy w inny sposób nie miała w ogóle znaczenia. Przeciwnie, przestrzeganie jej przez rządzących może być dla wyborców w dalszym ciągu testem na ich rzeczywiste intencje i zamiary, na ich polityczną rzetelność.
Sądzę, że nie ma większego znaczenia, co mówi, albo będzie jeszcze mówił PiS, szczególnie po tym, jak pozornie przeciwny przekształceniu europejskich wspólnot w jedno wielkie ponadnarodowe superpaństwo, z równoczesną utratą przez państwa członkowskie resztek suwerenności, doprowadziło w podstępny, oszukańczy, w istocie zdradziecki sposób do narzucenia Polsce Konstytucji dla Europy, w wersji traktatowej zwanej traktatem lizbońskim.
Właśnie usiłuję jak dotąd, zdaje się bezskutecznie, uświadomić, jaki jest rzeczywisty stan prawny, obowiązujący w Polsce od momentu ratyfikacji traktatu lizbońskiego, ale nie tracę nadziei.
Otóż proszę przyjąć łaskawie do wiadomości, że od momentu ratyfikacji przez Polskę traktatu lizbońskiego, przy niepomiernym współudziale PiS w latach 2007-2009, CAŁE PRAWO UNIJNE MA PIERWSZEŃSTWO PRZED CAŁYM POLSKIM PRAWEM KRAJOWYM WŁĄCZNIE Z KONSTYTUCJĄ, "NAJWYŻSZYM PRAWEM W RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ".
Konstytucja z 1997 r. jest wiec odtąd jedynie swego rodzaju residuum, zabytkiem, lub jak kto woli, garbem odziedziczonym po poprzednim, nieistniejącym ładem prawnym. Garbem, ponieważ jako "najwyższe prawo" zawiera niewygodne z punktu widzenia superpaństwa zapisy, zobowiązujące do szczególnej ochrony państwowej i narodowej suwerenności. "Najwyższe prawo w Rzeczpospolitej Polskiej" obowiązuje tylko i jedynie dlatego, że w swoim podstawowym, najważniejszym wymiarze jest prawem martwym, figuruje dotąd w ustawie zasadniczej, gdyż, nie wymyślono dotąd dostatecznie wygodnego sposobu, żeby ogłosić, oficjalnie, że w swoich podstawowych postanowieniach konstytucja polska obowiązuje JEDYNIE o tyle, o ile pozwala na to prawo unijne. Jeśli prawo unijne powie, że w jakiejś części jest ważniejsze niż Konstytucja, czy to w sprawie uchodźców z Bliskiego Wschodu, w sprawie kontrolowania polskich granic państwowych, czy emisji CO2, itd, itp. to taka wykładnia będzie bezwzględnie obowiązująca, pod groźbą sankcji prawnych, politycznych i finansowych obowiązuje rządzących w Polsce, (przysięgających wszak w chwili obejmowania stanowisk państwowych na Konstytucję), choćby nawet ona expresis verbis zakazywała stosowania się do unijnych decyzji.
Niezależnie więc, jak bardzo polskie (polskojęzyczne) władze będą udawać, że są suwerenne i niezależne od UE, zwłaszcza poprzez demonstrowanie swej pogardy do nieszczęsnej konstytucji z 1997 r. jak to czyni obecnie PiS, będą one tylko i wyłącznie mniej czy bardziej gorliwym policjantem, czy kapłanem WYŻSZOŚCI CAŁEGO PRAWA UNIJNEGO ponad WSZELKIM POLSKIM USTAWODAWSTWEM Z USTAWĄ ZASADNICZĄ NA CZELE, a zatem - KOMISARZEM-LIKWIDATOREM SUWERENNOŚCI POLSKI. Ich władza jest i póki co będzie nawet czymś więcej, niż była w swoim czasie władza PZPR, stojącej na straży systemu przyjaźni z "bratnimi" państwami bloku sowieckiego pod hegemonią ZSRR.
Skądinąd, samo odwracanie się tyłem do tej politycznej i prawnej rzeczywistości i zachęcanie do łamania konstytucji wygląda na swego rodzaju akt głębokiej czci i podporządkowania wobec całego prawa ponadnarodowego superpaństwa europejskiego pod hegemonią niemiecką.
1 znam prawo, traktat lizboński co prawda ma określone!znaczenia, ale jednak nie jest wszechmocny i póki co żadne superpaństwo nie istnieje, bo gdyby istniało to Berlin miał by możliwość wymuszenia na Polsce chociażby przyjęcie iluś tam tysięcy osadników arabskich.
OdpowiedzUsuń2 nie rozumiem tego upartego obarczania L.Kaczyńskiego odpowiedzialnością za jego podpisanie, prezycent został sam,aorganizacje mieniące się narodowymi, konserwatywnymi czy ogólnie prawicowymi nawet nie były w stanie zorganizować manifestacji w celu wsparcia jego oporu, bo trzeba zauważyć że opoerał się tak długo jak mógł.
3 wróćmy do Polski. Nie wiem jak nardzo trzeba być zaślepionym by nie dostrzec że w obecnym układzie prawnym (niejasna konstytucja i dowolność przy orzekaniu przez T.K co jest z nią zgodne a co nie) nie ma sposobu zmiany konstytucji nawet w przypadku posiadania większości konstytucyjnej.
4 każde stawianie konstytucji ponad wolą narodu i jednocześnie podnoszenia argumentu że jest to niedemokratyczne stanowi wybitnie śmieszną historię. Jednocześnie trzeba zauważyć że nadrzędność konstytucji nad wolą wyborców jest cechą republiki - i jestemmcałym sercem za ty, ale to nie może być ta konstyticja i nie w tym państwie.
Ad 1. Gdyby znał Pan traktat lizboński, jak Pan twierdzi, to wiedziałby Pan, że ustanawia podejmowanie decyzji na zasadzie podwójnej większości głosów, z równoczesną likwidacją zasady większości kwalifikowanej określonej przez Traktat Nicejski. Jednak w okresie między 1 listopada 2014 roku a 31 marca 2017 roku i od 1 kwietnia 2017 każde państwo członkowskie będzie mogło złożyć wniosek, aby decyzja podjęta została według zasad obowiązujących przed 1 listopada 2014 r. (tzn. większością kwalifikowaną, jak określono w traktacie z Nicei). Równocześnie w tym samym przedziale czasu obowiązuje też „kompromis z Joaniny”, który jest przede wszystkim kompromisem politycznym, w ramach którego Rada wyraża wolę osiągnięcia porozumienia zadowalającego większość państw członkowskich w ważnych kwestiach. A zatem Unia Europejska do 1 kwietnia 2017 r. może podejmować i podejmuje swoje decyzje praktycznie na dawnych zasadach sprzed traktatu lizbońskiego. Prawdziwe swoje oblicze jako superpaństwo europejskie pod niemiecką hegemonią z racji obowiązującej już bez żadnych przeszkód zasady podwójnej większości głosów pokaże Unia dopiero po 1 kwietnia 2017 r. Wtedy to się także okaże, ile i których uchodźców Polska rzeczywiście będzie zmuszona przyjmować. Póki co, tj. do 1 kwietnia 2017 r. Angela Merkel może np. jedynie z nostalgią w głosie rozważać publicznie ewentualność wysłania czołgów unijnych do Budapesztu (czytaj: lub do każdej innej krnąbrnej prowincji Unii Europejskiej, nie uznającej nadrzędności prawa unijnego nad swoim własnym ani niemieckiej hegemonii utrwalonej zasadą podejmowania decyzji podwójną większością).
OdpowiedzUsuńAd 2. Stwierdza Pan, że nie rozumie upartego obarczania L. Kaczyńskiego odpowiedzialnością za podpisanie traktatu lizbońskiego. Ja ze swej strony nie rozumiem, z jakiej racji miałby być jakikolwiek opór przezydenta L. kaczyńskiego, skoro wg słów samego prezydenta traktat lizboński to ni mniej ni więcej tylko wielkie polskie osiągnięcie dyplomatyczne, dzięki któremu udało się jakoby zastąpić tzw. europejską konstytucję, "dokument niezwykle kontrwersyjny", traktatem lizbońskim:
OdpowiedzUsuń"6 kadencja, 12 posiedzenie, 1 dzień (01-04-2008) 1 punkt porządku dziennego: Pierwsze czytanie poselskiego projektu uchwały w sprawie wyrażenia przez Sejm RP zgody na ratyfikację przez Prezydenta RP Traktatu z Lizbony zmieniającego Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską, podpisanego w Lizbonie dnia 13 grudnia 2007 r. (druk nr 345).
„Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński:
"W negocjacjach nad traktatem lizbońskim udało się, w przeciwieństwie do treści tzw. europejskiego traktatu konstytucyjnego: utrzymać system głosowania nicejskiego aż do roku 2017; wynegocjować tzw. mechanizm Joaniny; nie dopuścić do wpisania zasady prymatu prawa unijnego nad prawem narodowym; umocnić kompetencje państwa narodowego w stosunku do Unii; wprowadzić kluczową dla Polski zasadę solidarności energetycznej; wpisać zasadę kompetencji państwa członkowskiego w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego; zapewnić Polsce stałego rzecznika generalnego w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości"
Wątpliwości co do roli L. Kaczyńskiego w osiągnięciu Traktatu Lizbońskiego nie mieli prezes Rady Ministrów Donald Tusk ani też minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski:
„Prezes Rady Ministrów Donald Tusk:
Dzisiaj chciałbym rozpocząć to wystąpienie od podziękowania pod adresem prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego za to, że doprowadził do tego porozumienia. (Burzliwe oklaski)
"Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski:
W tym miejscu pragnę podkreślić aktywną rolę prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pana Lecha Kaczyńskiego w doprowadzeniu do uzgodnienia kompromisu podczas przełomowego szczytu Rady Europejskiej w dniach 21-23 czerwca ubiegłego roku. Chciałbym przypomnieć, że ostateczny kształt traktatu z Lizbony, który dzisiaj mogę Wysokiej Izbie zaprezentować, to wynik prac poprzedniego rządu z premierem Jarosławem Kaczyńskim na czele."
Jak to było z tym rzekomym "oporem" L. Kaczyńskiego jako prezydenta, to ja dostrzegam jedynie jego konsekwentny opór przeciwko skierowaniu tego traktatu do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli uprzedniej, do czego miał jako prezydent RP jedyne prawo. Przypomnę, że prezydent Czech Vaclaw Klaus korzystał ze swego uprawnienia aż dwukrotnie, a podpisał opuszczony przez... prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
OdpowiedzUsuńPrezydent Czech, Vaclav Klaus 03.11.2009
"Nie mogę zgodzić się z jego treścią, skoro poprzez wejście Traktatu Lizbońskiego w życie, wbrew politycznemu poglądowi Trybunału Konstytucyjnego, Republika Czeska przestanie być suwerennym państwem. Ta zmiana - na dziś i na przyszłość - legitymizuje dążenia tej części naszego społeczeństwa, dla której sprawa naszej narodowej i państwowej egzystencji nie jest obojętna i która nie chce się z tym rezultatem pogodzić" - głosi oświadczenie prezydenta o podpisaniu traktatu lizbońskiego
"Informuję, że Traktat Lizboński podpisałem dziś o godzinie 15"
Vaclav Klaus: Podpisałem Traktat Lizboński
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7217057,Vaclav_Klaus__Podpisalem_Traktat_Lizbonski.html
Przypomnę, że prezydent Lech Kaczyński złożył podpis pod dokumentem 10 października 2009 roku.
http://www.tvn24.pl/raporty/europa-ma-nowy-traktat,92
A zatem to Lech Kaczyński de facto swoim podpisem złamał ostatecznie opór Vaclava Klausa przed podpisaniem traktatu, uważanego przez Klausa za traktat likwidujący suwerenność Republiki Czeskiej.
Ad 3. Odpowiem pytaniem, a właściwie serią pytań: jak trzeba być zaślepionym, żeby uważać, że w obecnym układzie prawnym nie ma sposobu zmiany konstytucji nawet w przypadku posiadania większości konstytucyjnej w parlamencie? Jak trzeba być zaślepionym, żeby uważać, że zmiana konstytucji dokonana zgodnie z konstytucją, regulaminem Sejmu może być zakwestionowana przez jakikolwiek Trybunał Konstytucyjny? Jakim w ogóle trzeba być ignorantem prawnym, żeby uważać, że konstytucję można zmienić ustawą zwykłą, czy uchwałą (patrz: "nawet")?
OdpowiedzUsuńAd 4. Nie negując potrzeby daleko idących zmian ustrojowych w Polsce, w tym również w obowiązującej konstytucji, póki co Najwyższa Wola Narodu, wyraża się, proszę Pana, przede wszystkim w Konstytucji. Gdyby taka była rzeczywista wola Narodu, jak Pan pisze, Prawo i Sprawiedliwość samo lub w koalicji konstytucyjnej miałoby zdolność zmiany obecnej, jak już była mowa, pozostawiającej nadal bardzo wiele do życzenia ustawy zasadniczej. Jednak stawianie jakichś racji partykularnych, określanych szumnym mianem "woli narodu" ponad Konstytucję, to zwykły zamach na Najwyższą Wolę Narodu.
Jedyne co mogę Panu w tej sytuacji doradzić, poza tradycyjnym, nader minimalistycznym postulatem czytania tekstów ze zrozumieniem, to być może powinien Pan przyjrzeć się krytycznie swemu sposobowi percepcji otaczającej Pana rzeczywistości.
1 - napisałem wyraźnie "PÓKI CO"...
OdpowiedzUsuń2 - Kaczyński nie działał w próżni politycznej, do tego nie miał nawet oparcia w parlamencie, i tak udało się wynegocjować sporo, bo było mnóstwo projektów zdecydowanie bardziej radykalnych. Zresztą nie wiem co konkretnego mają te żale to obecnej sytuacji Dudy i PiSu?
3 i 4 - czyli powiedzmy sobie szczerze ma Pan żal do PiSu o sam fakt że istnieje, że media piszą o nich, o Kaczyńskim i Macierewiczu, i Ziobrze i Gowinie, o Kukizie i Morawieckim a nie o Rachowskim i innych mieniących się głosem "suwerennego narodu".
Tymczasem prawda jest prosta - ta konstytucja której Pan broni z takim mozołem jako "Najwyższej Woli Narodu" przeciw PiSowi, jest tak skonstruowana by w możliwie łatwy lekki i bezbolesny sposób stale i wciąż ograniczać suwerenność III RP oraz wolność jej obywateli. I trzeba być ślepym, by nie dostrzec że zarówno kompetencje prezydenta jak i Trybunały Konstytucyjnego czy Sądu Najwyższego zostały w niej celowo tak skonstruowane by stworzyć z Polski marionetkowy twór na miarę Rzeczypospolitej za czasów poniatowskiego.
Pragnę w tym miejscu przypomnieć Czytelnikowi, który czyta te komentarze, jak i komentarze do komentarzy, że blog "Suwerenność Narodu Polskiego" powstał na jesieni 2007 r. z głębokiego społecznego zaniepokojenia wywołanego zaangażowaniem się rządzącego ówcześnie Prawa i Sprawiedliwości w traktat reformujący, zwany następnie traktatem lizbońskim, mającym daleko idące grożne następstwa dla Narodu i państwa polskiego, w tym zwłaszcza dla konstytucyjnego ładu prawnego. O tym, że podobne poglądy i odczucia, co ja, wyrażało nie tylko wielu wybitnych osób życia publicznego i politycznego, politycy jak
OdpowiedzUsuńdla przykładu:
Marek Jurek: Euromaskarada PiS (2008)
http://suwerennosc.blogspot.com/2012/07/marek-jurek-euromaskarada-pis-2008.html
Marian Piłka: Traktat lizboński przekształcił UE w Unię Niemiecką
http://suwerennosc.blogspot.com/2012/06/marian-pika-traktat-lizbonski.html
uczeni i duchowni, jak ks. prof. Jerzy Bajda,
List otwarty ks. prof. Jerzego Bajdy do prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
http://suwerennosc.blogspot.com/2008/05/list-otwarty-ks-prof-jerzego-bajdy.html
"Nie możemy zamykać oczu na aktualne zagrożenie, polegające na tym, że Unia Europejska i działające w niej zorganizowane siły antychrześcijańskie i antypolskie (zwłaszcza masoneria) usiłują zniszczyć tożsamość duchową i kulturową Polski, za której niezależność oddały krew i wolność miliony Rodaków. Wobec tego zagrożenia Pan, Panie Prezydencie, nie może być obojętny. Pan nie może pozwolić, by grupa liberałów, kosmopolitów i szarlatanów wcisnęła Polskę w twór polityczny pozbawiony nie tylko oblicza chrześcijańskiego, ale także przesłanek dla własnej identyfikacji antropologicznej."
c.d.
OdpowiedzUsuń...ale także dawało wyraz swemu zaniepokojeniu szereg zwykłych obywateli, dla przykładu
Sławomir Kłusek: Traktat z Lizbony tworzy Federalne Państwo Europejskie
http://suwerennosc.blogspot.com/2009/10/sawomir-kusek-traktat-z-lizbony-tworzy.html
"Unia w myśl Traktatu z Lizbony składać się będzie więc z "państw członkowskich”, które tracą niepodległość. Stają się bowiem prowincjami (czy też inaczej regionami) kontynentalnego "super – państwa” (zauważyła to na przykład posłanka Halina Nowina – Konopka w swym żarliwym wystąpieniu na posiedzeniu sejmu RP w dniu 5 listopada 2004 roku w trakcie debaty nad informacją rządu na temat planów i perspektyw przystąpienia Polski do strefy euro, to nieprawda, że w ogóle nie mamy w Polsce polityków zasługujących na to zaszczytne miano, to kłamstwo !) W konsekwencji niepodległość straci także Rzeczypospolita Polska."
Blog "Suwerenność Narodu Polskiego" miał być i był do pewnego stopnia forum dla wszystkich, którzy nie zgadzają się na traktat lizboński. Zarazem znajdywało na nim miejsce wszystko, co wyborca Polak-patriota wiedzieć powinien, aby jego decyzje polityczne mogły nazywać się decyzjami świadomymi. Czy udało się stworzyć skutecznie opozycję przeciwko temu zdradzieckiemu traktatowi? Czy udało się otworzyć oczy Polaków na płynące z różnych stron inne zagrożenia? Z całą pewnością do tego co najmniej daleka droga. Równocześnie w oczywisty sposób nie jest też tak, jak kłamliwie i obłudnie pisze komentator, zapewne wzorem swoich idoli politycznych z PiS, że to wszystko z tego powodu czyjegoś rzekomego pragnienia zaistnienia w mediach. Po 9 latach swego istnienia w jakimś sensie rzeczywistość zdaje się świadczyć, że blog ten spełnił swoje zadanie: zwrócił uwagę na sprawę przestrzegania w Polsce najwyższej konstytucyjnej zasady suwerenności - na tyle, w każdym razie, że dziś odwołują się do niej w swoich wystąpieniach publicznych wszystkie bez wyjątku opcje polityczne. Niestety, równocześnie wydaje się, że jeszcze nigdy dotąd sama sprawa suwerenności Polski i Polaków, jako gospodarzy na polskiej ziemi, nie miała się tak źle, jak obecnie.
Pięny pean...
OdpowiedzUsuńAle nie zmienia faktu iż jedyną siłą która może coś zmienić jest w tej chwili Prezydent Duda, PiS oraz ludzie Kuiza. I ktoś mieniący się patriotą nie powinien rzucać im łód pod nogi.
"Mądra polityka" L. Kaczyńskiego polegała zdaje się na wyprowadzeniu z Sejmu wszelkiej opozycji dla traktatu lizbońskiego, a wcześniej [na] wyłudzeniu od tej opozycji akceptacji [dla swego] przystąpienia do negocjacji, w których oddał przy pierwszej kolacji rzekomo zbawienny system pierwiastkowy.
OdpowiedzUsuń"Mądra polityka" Kaczyńskiego to wyprowadzenie w pole wyborców, zwiedzionych obietnicami wyborczymi, że dla PiS "projekty federalistyczne są niebezpieczne dla Polski".
"Mądra polityka" Kaczyńskiego to unieważnianie polskiej konstytucji przez traktat lizboński - deklaracja 17. Aktu Końcowego o pierwszeństwie prawa unijnego nad prawem konstytucyjnym państw członkowskich znosi [bowiem] art 8. ust 1. "Konstytucja jest najwyższym prawem w Rzeczypospolitej Polskiej".
Teraz "mądra polityka" to zrzucanie wszystkiego na Irlandię i kierowanie wysiłków UE na nią, jako na jedyną, ostatnią już przeszkodę. Patrz:
Marian Piłka, Lizbona czy Nicea?, Dziennik Polski, 2009-05-04
Taka "mądra polityka" Kaczyńskich i całego PiS to nic innego, jak szczwana, kuta na cztery nogi zdrada Narodu i państwa polskiego.
Szczwana, kuta na cztery nogi zdrada Narodu i państwa polskiego
http://suwerennosc.blogspot.com/2009/05/szczwana-kuta-na-cztery-nogi-zdrada.html
Oczywiście mogę zaakceptować jako realistyczny, scenariusz wielkiej zmowy, w której dogadano sikę że oto Kaczyńscy będą robili "pod stołem" to co inni robią na stole a jednocześnie w ramach uwiarygodnienia ich w oczach niepodległościowców, będą flekowani, opluwani, poniżani i obrażani...
OdpowiedzUsuń