wtorek, 28 października 2014

Całkowita kapitulacja Polski na szczycie klimatycznym w Brukseli to wspólne dzieło Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości




Całkowita kapitulacja Polski na szczycie klimatycznym w Brukseli to wspólne dzieło Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwość



Szewczak o „sukcesie” Kopacz na szczycie klimatycznym: Całkowita kapitulacja Polski
Źródło: niezalezna.pl

Ewa Kopacz ogłosiła po szczycie klimatycznym w Brukseli, że „dostaliśmy na maksa, czyli tyle, ile mieliśmy i nikt nam niczego nie zabrał”. Premier zapewniła też, że dzięki jej negocjacjom, nie będzie podwyżek cen prądu w Polsce. „To w rzeczywistości nasza całkowita kapitulacja. O sukcesie mogą mówić Niemcy, Francja i Gazprom” – komentuje „sukces” Kopacz w rozmowie z niezalezna.pl Janusz Szewczak.

– To nawet nie jest kompromis, to jest pełna kapitulacja, a dla polskiej gospodarki i resztek przemysłu to po prostu katastrofa – mówi główny ekonomista SKOK. – Można to nazwać wyrokiem z odroczonym terminem wykonania. W konsekwencji ustaleń szczytu klimatycznego, będziemy na szafot wchodzić nie po cztery schody, jak to było planowane, a po dwa. Mieli nas w sensie przemysłowym wieszać o 8.45, a powieszą o 9.30 dnia następnego – dodaje.

Jak zaznacza, „bajki o tym, że na szczycie coś uzyskaliśmy, czyli zapowiedź potencjalnych 31 miliardów w ramach darmowych certyfikatów dla polskich elektrowni, dla przemysłu, przy kosztach, które będziemy musieli ponieść, na poziomie 100 do nawet 200 miliardów, to jest kpina ze zdrowego rozsądku”.

– 7,5 miliarda złotych z tak zwanej rezerwy przeznaczonej na rekompensatę pewnych kosztów, to jest kropla w morzu, tym bardziej, że te pieniądze będą w gestii Europejskiego Banku Inwestycyjnego i ostatecznie są to tylko potencjalne możliwości, a nie realne – tłumaczy.

Według Janusza Szewczaka, mamy do czynienia z absolutnym dramatem. – Obietnice premier Kopacz, zresztą charakterystyczne dla Platformy Obywatelskiej, która obiecywała nam nawet weto na szczycie, są w rzeczywistości całkowitą kapitulacją. Oczywiście machina propagandowa będzie twierdziła, że coś osiągnęliśmy. Otóż nic nie osiągnęliśmy. Akceptujemy postanowienia szczytu klimatycznego, a to jest zabójcze dla resztek ciężkiego polskiego przemysłu, czyli górnictwa, hutnictwa i elektroenergetyki – podkreśla.

Główny ekonomista SKOK zauważa, że o sukcesie mogą w tym przypadku mówić inni.

– O ogromnym sukcesie mogą mówić Niemcy, które z pewnością wybudują nam jeszcze trochę wiatraków za nasze pieniądze. To jest też ogromny sukces Francji, która będzie gotowa pożyczyć nam poprzez banki francuskie 50 czy 80 miliardów, żeby wybudować elektrownię atomową. Myślę również, że i w Gazpromie powinny strzelić korki od szampanów, no bo jednak dopóki nie będziemy mieli własnego gazu łupkowego, to będziemy uzależnieni od gazu konwencjonalnego, jako tego czystszego paliwa – wyjaśnia.

Zdaniem Szewczaka, czekają nas dramatyczne wyzwania i gigantyczny niekorzystny wpływ na miejsca pracy. Szczególnie na Śląsku oraz na uprzemysłowionych regionach Polski.

– Z pewnością nie jest też prawdą, że nic nie straciliśmy. Straciliśmy olbrzymie pieniądze. I z pewnością nie jest też prawdą, że ceny prądu nie wzrosną. One rzecz jasna nie wzrosną od jutra, ale wzrosną. Już dawno duże koncerny zagraniczne działające w Polsce, jak RWE, czy wcześniej Vattenfall, nie liczyły się z żadnym polskim Urzędem Regulacji Energetyki i wprowadzały swoje ceny w zależności od tego, jak im odpowiadało – mówi portalowi niezalezna.pl ekonomista.

Zauważa też, że ceny energii elektrycznej z wiatraków w Niemczech są w olbrzymim stopniu dotowane przez państwo i są znacznie wyższe od cen energii osiąganej ze źródeł konwencjonalnych.

– Niemcy kupują węgiel na potęgę, są m.in. bardzo zainteresowani również węglem polskim, natomiast nie chcą i nie potrzebują konkurenta gospodarczego za Odrą. Stąd też przyjęcie warunków szczytu klimatycznego, czyli kapitulacja klimatyczna Polski w Brukseli, będzie oznaczać przyspieszone, ale nieco wolniejsze niż zakładano, wydatkowanie ogromnych polskich pieniędzy głównie na restrukturyzację naszej energetyki. Pieniędzy w budżecie brakuje prawie na wszystko i przy skali około 200 miliardów pieniędzy unijnych trzeba będzie znaleźć między 100 a 200 miliardów na skutki przyjęcia tej kapitulacji klimatycznej. W najlepszym wypadku wyjdziemy więc na zero – podkreśla.

– Lont pod polska gospodarkę podłożył jeszcze Donald Tusk w 2008 roku, a podpaliła go pani Ewa Kopacz. Konsekwencje tego dla przeciętnego Polaka będą bardzo negatywne – zapowiada Janusz Szewczak.


Od Redakcji "Suwerenność Narodu Polskiego":

Podpisując się obiema rękami pod zdecydowaną większością wypowiedzi dr Janusz Szewczaka, wybitnego jednego z nielicznych obrońców polskiej gospodarki zmuszeni jesteśmy zwrócić uwagę na dość istotną sprawę. Otóż jakkolwiek Donald Tusk jako ówczesny premier polskiego rządu miał swój niezaprzeczalny wkład w przyjęciu pakietu klimatycznego w 2008, to jednak najpierw ów lont pod polską gospodarkę zaczął kłaść jeszcze w marcu 2007 nie kto inny tylko ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński. To po pierwsze. Po drugie już w czerwcu prezydent Lech Kaczyński uczestniczył na szczycie w Brukseli w innym "wielkim sukcesie Polski": przyjęciu mandatu na konferencję w sprawie przyjęcia Traktatu Lizbońskiego, czyli Konstytucji dla Europy w wersji traktatowej. Po trzecie już w kwietniu 2007 r. brat Jarosław Kaczyński jako premier rządu z ramienia PiS doprowadził rozmyślnie do rozpadu rządzącej koalicji PiS-LPR-Samoobrona i po uzyskaniu porozumienia z opozycyjną Platformą Obywatelską Donalda Tuska do rozpisania samobójczych przedterminowych wyborów, w wyniku której PiS z pełnym rozmysłem przekazał władzę w Polsce Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi osobiście. Wreszcie po czwarte - wiosną 2008 roku, w przeddzień ratyfikacji przez Sejm parafowanego już przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego, Jarosław Kaczyński, prezes PiS ugrupowania opozycyjnego w stosunku do rządzącej dzięki niemu Platformy Obywatelskiej zdołał namówić premiera Donalda Tuska za pośrednictwem swego brata prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby ratyfikacja traktatu odbyła się nie w drodze ogólnopolskiego referendum, ale przez głosowanie w Sejmie, argumentując, iż w przypadku referendum ogólnokrajowego Traktat Lizboński nie ma szans na ratyfikację. Po czym w dniu 1-2 kwietnia 2008 roku, podczas głosowania nad ratyfikacją tego Traktatu opozycyjne ugrupowanie parlamentarne Prawo i Sprawiedliwość dostarczyło rządowej większości sejmowej brakujących 8-9 głosów ze strony PiS i dorzucił ok. 82 dalsze głosów PiS.

Krótko mówiąc: dzisiejszy "sukces" Ewy Kopacz na szczycie klimatycznym w Brukseli, na szczycie Unii Europejskiej pod rządami ratyfikowanego przez Sejm w dniu 1.04.2008 r. Traktatu Lizbońskiego, to bez najmniejszej wątpliwości wspólne, w nie mniejszej i nie większej mierze, dzieło zarówno zdradzieckiej Platformy Obywatelskiej jak i zdradzieckiego Prawa i Sprawiedliwość. I chyba już nadszedł czas najwyższy, aby z tego smutnego faktu zdać sobie w pełni sprawę.


 •  O suwerenność Narodu Polskiego

 •  TEZY SUWERENNOŚCI NARODU POLSKIEGO W KWESTII TRAKTATU LIZBOŃSKIEGO W OBLICZU ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ JEGO RATYFIKACJI

 •  Marek Jurek: Euromaskarada PiS (2008)

 •  Adam Bielan, b. rzecznik PiS: "Lech Kaczyński miał słabość do Tuska"



dodajdo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz