poniedziałek, 6 kwietnia 2009

"Ludzka twarz" kapitalizmu etycznego Pepsi Cola Co.



Świadectwo Polaka, który wyjechał za zarobkiem z Polski wraz z rodziną i obecnie pracuje w Hiszpanii. Pisownia oryginalna (Red.)

Fabryka Pepsi Coli truje dzieciaki w całej Europie. Wiem, jak to brzmi, ale ja to mam nagrane! To jest skandal na skalę jakiej jeszcze nie było! Historia,którą chcę opowiedzieć, jest tak niewiarygodna. Sam się zastanawiam nad tym, czy to faktycznie dzieje się naprawdę...

Pracowalem przez 11 miesięcy przy produkcji napojów takich marek jak Pepsi Cola, Schweppes, Solevita(napoje Lidl), Cash and Carry, Jeronimo Martins czyli właściciel Biedronki, etc. Same zacne grono. Sam zakład nazywa się Refresco Iberia i nawet słowa nie ma nigdzie, jakie marki się tam produkuje. Jedynie na sokach dla dzieci umieszczona jest informacja, że jest to produkt Pepsi Cola Company. Reszta podaje nazwę np:Schweppes i że wyprodukowano na licencji, ale nie podaje się przez kogo i gdzie.

Zakład w adresie ma podane, że mieści się na 206 km drogi N332 niedaleko Walencji i jak na produkcję 2.000.000 sztuk tygogniwo z jednej tylko linii (a jest ich siedem), to wyglada na zapomniane magazyny. Żadnych drogowskazów, tablic informacyjnych, nic. Od strony w/w drogi przesłaniają go krzaki, kierowcy klną, bo nie mogą dojechać. Kiedyś wydawało mi się, że to zwykłe przeoczenie, ale teraz wiem, że to coś zostało celowo ukryte.

Cały wyprodukowany towar przewozi się parę kilometrów dalej do dystrybutora (Oliva Logistic), gdzie już nikt nie może podpatrzeć, jak to g... zostało wyprodukowane. Informacje na temat tego co i jak produkuje holding Refresco są starannie ukrywane nawet w internecie. Proszę sprawdzić, czy gdzieś pojawi się info o firmach i produktach wymienionych powyżej. Tajemnica firmy.

Zakład jest zautomatyzowany, pracuje tam ledwo setka ludzi. Zbieranina z całego świata. Niewielka część załogi to pracownicy "na stałe" starannie wyselekcjonowani, utożsamieni z firmą. Dobre kontrakty i wysokie stawki pozwalają patrzeć na ten syf bez wyrzutów sumienia. Pytałem wielokrotnie, czy to, co robimy, jest w porządku w stosunku do ludzi, którzy kupują nasze produkty... Odpowiedź zawsze taka sama: sprzedajemy tanio, więc nie można wymagać jakości!

Reszta załogi to południowa Ameryka, Maroko, etc. Ich w ogóle nie obchodzi to, co się tam wyrabia, chcą zarobić i tyle.W zakładzie panują skandaliczne warunki. Szczury, karaluchy, grzyb, plesn - nikt tam nie sprząta. W toalecie nie ma mydła ani papieru. Ludzie pracują bez badań lekarskich, bez książeczek zdrowia. Z produktem mają kontakt bezpośredni - praktycznie wszyscy. Dochodzi do tego, że np.mechanik myje ręce w herbacie, która za moment trafia do kartonika i do sprzedaży. Albo np.dosłownie chodzi się po opakowaniach, które potem są rozrywane i produkt jest wylewany do ponownej produkcji.

Ale to wcale nie to jest najgroźniejsze dla zdrowia klientów. Proces produkcji pozwala na przyjęcie zwrotu ze sklepu towaru, który się nie sprzedał w odpowiednim czasie i po "odzyskaniu" zawartości jest pakowany ponownie. Oczywisce z nowym terminem przydatności. Jak to się przeprowadza? Widać na filmach, które nagralem. Obok maszyny znajduje się zbiornik rezerwowy, który powinien być na czas produkcji zamknięty. To, że nie jest, pozwala operatorowi podjechać z paletą wycofanego produktu i - sztuka po sztuce - rozbić opakowanie o krawędź zbiornika tak, aby produkt wlewał się do środka. Robi się to brudnymi łapami, bez rękawiczek.
Razem z produktem wpadają resztki kurzu z palet, plastiku, farby z opakowania, etc. Czasami krew i pot operatora. Również to, co spada z taśmy albo ma jakieś wady przywraca się w ten sposob - niejako "w biegu", bo nie można przecież nic zmarnować!
Ale nie to jest ciągle najgorsze...Równie ohydne jest "odzyskiwanie" produktu z małych opakowań 0,2l - takich ze słomką do picia. One są zbyt małe, żeby rozbijać je o krawędź baniaka. Są tak niewielkie, że przed kryzysem wyrzucało się je po prostu na śmietnik. Ilość produktu w takim opakowaniu jest niewielka, pracy dużo i efekt mizerny. Ale Fidel Castillo - dyrektor generalny - potrafi i ten problem rozwiązać....

Chodził długo koło śmietnika i zastanawiał się, czy istnieje sposób na zmniejszenie strat, a co za tym idzie poprawienie wydajności i wykazania się przed właścicielem. Otóż istnieje.Wystarczy tylko te odpady produkcyjne posegregować (różne smaki), przenieść maszynę do recyklingu do pomieszczenia, gdzie miesza się produkt świeży i gotowe. Prawda jakie to proste! Maszyna, która kiedyś mieliła i zgniatała te soki, żeby produkt wylać do kanału jako odpad i wywozić jedynie puste już opakowania, służy teraz na chwałę pana dyrektora do odzyskania soku i ponownej produkcji!
Na śmietnik trafiało przedtem 3 procent produkcji jako odpady.Teraz straty wynoszą zero.Nie muszę dodawać, że do tej maszyny trafiają napoje zebrane z brudnej podłogi i wiader, których nikt nie myje; że są przechowywane i segregowane w beczkach stojących czasami tygoniami; że zachodzi już proces fermentacji, etc.To, co kiedyś trafialo do kanału, jest zanieczyszczone resztkami opakowań, folii, farby, brudem z podłogi - normalne pomyje.

Ale nie to jest ciągle najgorsze.Najgorsze i najbardziej bulwersujące dla mnie jest to, że to samo robi się z napojami mleczno-owocowymi. Proces odzyskiwania wygląda tak samo, tylko że do całego tego świństwa wpadają resztki foli samoprzylepnej, której klej jest po prostu toksyczny.Folia służy do połączenia trzech sztuk napojów razem (tak są sprzedawane) i zbyt dużo pracy zabiera jej usunięcie. Tak więc cały trójpak trafia do młóckarni, a potem to już wiadomo co dalej... Nie muszę dodawać, że napoje pojemności 0,2l ze słomką dedykowane są dla dzieci. Mają specjalną szatę graficzną, itp. Rodzic kupuje je chętnie w przeświadczeniu, że to samo zdrowie. Kolorowe opakowanie, w środku sok, witaminy, sama radość. Tylko proszę mi powiedzieć, kto sprawdza, co zawiera takie opakowanie przed podaniem dzieciakowi? Wbija się słomkę, nie znając smaku, koloru, zapachu... No, bo przecież musi być dobre. No, bo to znany producent. No, bo etykieta zawiera informacje o witaminach. No, bo kupione w dużej, znanej sieci handlowej.

Dla mnie to, co wyprawia ten zakład, to jest narmalny bandytyzm. Z powodu trzech procent ponoszonych wcześniej strat teraz zanieczyszczona jest cała produkcja. Bez żadnych skrupułów serwuje się konsumentom pomyje i zlewki, a nawet truciznę. Ludzie, którzy są za to odpowiedzialni, nie widzą w tym nic zlego! Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich przypadkach jak ten opisany, nie koniec na nieprawidłowościach przy produkcji.

Widziałem na własne oczy tragedie ludzkie związane z mobbingiem, brakiem BHP, czy po prostu zwykłej złośliwości kadry kierowniczej. Zakład pracuje 365 dni w roku, produkcja nie staje nigdy. Załoga została zmuszona do pracy w soboty i niedziele po 12 godzin za marne grosze. Ludzi zwalnia się z dnia na dzień bez odpraw i wypowiedzeń. Nikt nie przejmuje się godzinami pracy. Jak nie padasz na pysk, to możesz pracować.

Zakład to zwykły blaszak, gdzie na hali poupychano linie tak, że przejść nie można, hałas, ukrop (klimatyzacja tylko w biurach) i praca biegiem. Ciągły strach o miejsce pracy mobilizuje ludzi do pracy ponad siły. No i oczywiście dyskryminacja... Jeśli jesteś nowy, wystarczająco silny i nie jesteś Hiszpanem, to pracujesz na dwóch liniach naraz. To oznacza dokładnie wykonanie pracy x2 za te same pieniądze. Przepraszam, zdarza się, że pracuje tam Hiszpan. Za karę i tylko na parę dni! Oczywiście wszystko to dzieje się za przyzwolniem skorumpowanych związkow zawodowych, gdzie reprezentantem załogi jest kolega szefa zakładu z jednego biura. Nikt nie może się sprzeciwić woli pracodawcy, ani zaprotestować przeciwko złym praktykom stosowanym przy produkcji.

Miałem okazję się o tym przekonać osobiście. Za mój sprzeciw zostałem wykopany za bramę, ze zwolnieniem dyscyplinarnym przez samego właściciela. Przynajmniej mnie taaaki zaszczyt spotkał! Adwokat ze związków zawodowych wolał "przeczekać" ustawowy termin 20 dni na odwołanie, niż mieć z tą firmą do czynienia. Wiadomo - prikaz z góry załatwia wszystko. Nawet doniesienie na tych drani do tutejszego Sanepidu musiałem robić sam. Wszyscy, do których zwracałem się o pomoc odmawiają. Wiadomo: firma duża, bogata. Jest kryzys i każde miejsce pracy, nawet takie, na wagę złota. I jeszcze jedno. Zakład podlega kontroli instytucji państwowych, co jest oczywiste, tylko że znajduje się w pobliżu małego miasteczka, gdzie ludzie się znają.
To właśnie w tym miasteczku są przedstawicielstwa tych instytucji. Może to tylko moja chora "teoria spisku", ale jak do tej pory żadna kontrola niczego niestosownego w tym zakładzie nie znalazła... Smaczku całości dodaje fakt starania się przez zakład o wyższe ISO (14000). Właśnie przechodzą audyt... Spodziewam się pozytywnych rezultatów :) Niestety. Dla mnie właściwie w tym miejscu historia się kończy. Powiedzenie o pani lekkich obyczajów, która nie uczyni krzywdy koleżance po fachu, przekłada się bezpośrednio na układy panujące w Pepsi Cola wel Refresco, czy jak im tam.

Ja ze swej strony zrobiłem wszystko, co tylko mogłem. Cena była wysoka. Jesteśmy bez środków do życia, bez pracy, bez przyszłości. Rodzina z dwójką dzieci za moment na bruku. Wielu powie: Po co ci to było? Trzeba myśleć o sobie i bliskich, pracować, zarabiać i nie pyskować. Tak samo myślałem wiele razy. Przecież nie jestem żaden Janosik czy inny "bardziej" sprawiedliwy. Tylko że ciągle gdzieś w tyle głowy pojawia się obraz dzieciaka pijącego to świnstwo...

Mam tylko jedno marzenie. Taka ostatnia wola człowieka, który za moment zostanie żebrakiem. Chciałbym móc publicznie zadać pytanie pani Indra Nooyi - prezes Pepsi Cola Company - która na ostatnim spotkaniu w Davos mówiła tyle o kapitaliźmie etycznym, takim z "ludzką twarzą".Chcę zapytać: Czyją zakazaną mordę ma kapitalizm w Pani firmie? Czy naprawdę musi to być twarz pana Fidela Castillo, dyrektora odpowiedzialnego za ten skandal?

Artur.

dodajdo.com

1 komentarz:

  1. przetłumaczyć to na hiszpański i opublikować w hiszpańskim internecie!
    w takich sprawach trzeba uświadomić konsumentów,droga do konsumentów jest ważniejsza niż droga przez instytucje

    OdpowiedzUsuń