wtorek, 8 marca 2011

Na tropach przyczyn katastrofy smoleńskiej (19)



Propagandowa symulacja przygotowana przez MAK z okazji ogłoszenia raportu końcowego zawiera m.in. dźwiękowy zapis tego, co działo się w kokpicie TU-154 w ostatnich sekundach lotu. Dźwięk ten można przy pomocy programu Freez FLV to MP3 Converter 1.5 oddzielić od obrazu, zapisując w formacie MP3, a następnie przeanalizować.

Ostatnie sekundy TU-154M

Do analizy pliku MP3 korzystamy z kolei np. z bezpłatnego edytora do obróbki plików dźwiękowych Audacity 1.2.6 PL, umożliwiającego pracę z plikami audio w różnych formatach. Dodajmy, że dzięki odpowiednim wtyczkom LADSPA 0.4.15 dla Audacity możliwe są dodatkowe tryby pracy, m.in. analiza widmowa dźwięku, filtrowanie, transformata Fouriera, edycja obwiedni i wiele innych.

Po otwarciu naszego pliku w formacie MP3 pojawia się obraz ścieżki dźwiękowej.



Obraz ten można rozciągać lub skupiać, korzystając z narzędzi "lupa +" lub "lupa -". Po zaznaczeniu myszą żądanego fragmentu nagrania możliwe jest odtworzenie zaznaczenia.



Na powyższym obrazie linią czarną poziomą zaznaczony został czas trwania sygnału bliższej naprowadzającej. Zaczyna się niemal w momencie, kiedy nawigator kończy mówić "Dwadzieścia", natomiast dyspozytor (dowódca lotów) lotniska Smoleńsk Północny, odczekawszy wcześniej spokojnie, aż TU-154 zrówna się z poziomem pasa startowego lotniska, czyli osiągnie poziom absolutnego horyzontu, kończy właśnie wydawanie komendy, wyrzucając z siebie w tempie karabinu maszynowego (starszego typu): "Kontrola wysokości, horyzont".

Sygnał NDB, słyszalny w kokpicie, trwa nieco ponad 2,0 sek. Pokrywa się to zresztą ze stenogramem: 10:50:56-10:40:58. Przy szybkości 280 km/godz. (77,78 m./sek) daje to ok. 156 m. lotu. Środek tego odcinka czasu powinien (teoretycznie) przypadać na środek działki NDB o wymiarach, przypomnijmy, 100 x 100 m.

Zakładając, że nadajnik radiolatarni, a ściślej mówiąc - jego antena, była tam, gdzie się powinna znajdować, tzn. 1050 m (wg Google Earth) od progu pasa, wówczas sygnał tej radiolatarni powinien być słyszalny w kokpicie TU-154 na ok. 28 m przed wschodnim bokiem działki i zakończyć się także ok. 28 m. po minięciu przez samolot zachodniej krawędzi działki.

Uważne odsłuchanie zaznaczonego fragmentu pozwala stwierdzić wystąpienie co najmniej 4 dających się wyraźnie odróżnić od tła trzasków (oznaczonych pionowymi liniami żółtymi i numerami 1, 2, 3 i 4).

Jak widać na powyższym obrazie, trzaski 1. i 2., następują jeszcze w obrębie działki radiolatarni, 3. trzask już poza działką (0,05 sek), natomiast 4. trzask, najsilniejszy w tej części nagrania, zapoczątkowujący całą serię słabszych (0,5 sek) ma miejsce w odległości 0,5 sek (ok. 39 m lotu), licząc od momentu trzasku 3. Łącznie, licząc od krawędzi działki NDB, byłoby to 69 m.

Można by sądzić, że ów 4. trzask z racji swojej siły pochodzi od sławetnej grubej brzozy, w zderzeniu z którą TU-154 miał jakoby utracić część lewego skrzydła. Jednak pomiar przy pomocy Google Earth wskazuje, że drzewo to jest oddalone od zachodniej granicy działki radiolatarni o blisko 169 m. A zatem o 100 metrów dalej, co oznacza, że w nagraniu powinien wystąpić o dalsze 1,28 sek. później.

Z powyższej analizy materiału dźwiękowego można wyprowadzić wniosek, że ów głośny trzask nr 4 (szybka seria wielu trzasków) nie pochodzi od grubej brzozy. Zresztą cała dalsza dłuższa seria stosunkowo słabszych dźwięków, trwająca - jak już mówiliśmy - 0,5 sek, także na to nie wskazuje. Ale w takim razie - co doprowadziło do urwania fragmentu skrzydła TU-154M?



Gwoli ścisłości, należy nadmienić, że teoretycznie rzecz biorąc, owa gruba brzoza mogłaby mieć jakiś związek z trzaskiem nr 4., ale pod jednym warunkiem: gdyby właściwy nadajnik radiolatarni został w tym czasie wyłączony, a inne źródło imitujące sygnał radiolatarni zostało umieszczone o 100 m. bliżej drzewa i lotniska, tzn. czyli - gdyby jego antena znalazła się w odległości ok. 950 m od progu pasa startowego.

dodajdo.com

5 komentarzy:

  1. No ale o co chodzi? NDB to prymitywny instrument nawigacyjny, nie nadaje się do lądowania bez widoczności, nawet do ustalenia kursu podejścia nie wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całą pewnością nie chodzi teraz o przydatność nawigacyjną radiolatarni NDB. Jeśli chce Pani/Pan rzeczywiście wiedzieć, o co chodzi, a nie tylko wykazać swoją wiedzą na temat NDB, to chodzi o to, że sygnał NDB pozwala w jakimś stopniu usytuować w czasie, a także w miejscu, inne zdarzenia manifestujące się dźwiękowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi wreszcie o to, że gruba brzoza wcale nie musiała być przyczyną utraty części lewego skrzydła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet dziecko wie, że ze względu na różnicę częstotliwości nagranie oryginalne jest w sumie o kilka sekund dłuższe( lub krótrze - nie pamiętam) . Nie wpływa to na fakt, ze wszystkie odgłosy są i na oryginale i na kopii. Ale analizując kopię w ten sposób należy o tą róznicę kopie ...przyspieszyć ( lub opóźnić ). Takie domorosłe i amatorskie wywody służą tylko temu, żeby wzbudzić nienawiść i jątrzyć. Proszę wybaczyć ale to wielkie..NIC.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro nawet dziecko wie, to powinno dziecko pamiętać, czy dłuższe, czy , na odwrót, a przynajmniej powinno dziecko powiedzieć, o jaką częstotliwość chodzi. Skąd poza tym dziecko ma taką absolutną pewność, że silnik urządzenia odtwarzającego ma silnik zasilany napięciem sieci, a nie napięciem stałym. Z raportu komisji Burdenki czy z komunikatu Radia Moskwa? Co do siania nienawiści i jątrzenia - to też dziecko wie wszystko najlepiej - jakiś geniusz z tego małolata. Idę poza tym o zakład, że dziecko zwyczajne, przeciętne, wcale nie genialne, napisałoby KRÓTSZE prawidłowo, przez es-zet.

    OdpowiedzUsuń