poniedziałek, 10 marca 2008
Ten, kto w państwie gwałci prawo...
Wkrótce po wprowadzeniu w Polsce 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego (przypomnijmy: na podstawie uchwały Rady Państwa, która to uchwała w momencie ogłoszenia jeszcze nie zaistniała), na tablicy ogłoszeń zdelegalizowanej właśnie NSZZ "Solidarność" w jednym z warszawskich zakładów pracy pojawił się następujący aforyzm:
Ten, kto w państwie gwałci prawo,
wielką czyni zbrodnię -
bo okrywa kraj niesławą,
iż się w państwie gwałci prawo.
Więc powinien zginąć krwawo
i jak zbój niegodnie -
ten kto w państwie gwałci prawo,
wielką czyni zbrodnię.
Paradoksalnie, ten sam staroświecki aforyzm przychodzi po 26 latach przypomnieć w rzekomym państwie prawnym, w rzekomo niepodległej, wolnej Rzeczpospolitej Polskiej, w związku z podpisanym 13 grudnia 2007 w Lizbonie Traktatem Reformującym.
W roku 1981 ówczesnym komunistycznym władzom PRL chodziło o usprawiedliwienie bezprawnego wprowadzenia stanu wojennego i nadanie mu pozorów legalizmu. Obecnie wcale nie lepiej poczyna sobie rządząca Polską, ćwierć wieku temu określająca się dumnie jako najpierw KOR-owska, a potem solidarnościowa "opozycja demokratyczna". Tym razem chodzi o jak najszybsze zalegalizowanie bezprawnego, faktycznego unieważnienia art. 8 ust. 1 Konstytucji z 1997 r. głoszącego, iż "Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczpospolitej Polskiej", oraz art. 4 ust. 1 mówiącego, iż "[w]ładza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu".
Różnica pomiędzy tymi dwoma przypadkami pogwałcenia aktualnie obowiązującej konstytucji polega na tym, że wtedy, w grudniu 1981 oburzenie było powszechne, zarówno w kraju jak i zagranicą. Tym razem znacznie poważniejsze konstytucyjne bezprawie dokonuje się w światłach dziennikarskich fleszy, przy pełnej aprobacie tzw. wolnych mediów, przy milczącym przyzwoleniu tzw. autorytetów. Zamiast żałoby narodowej, ogłasza się trybuny sejmowej "święto polskiego parlamentaryzmu".
Oszukany, zwiedziony pozorną powszechną ostentacyjnie okazywaną jednomyślnością polityków Naród polski ma w założeniach pozostać do ostatniej chwili w głębokim przeświadczeniu, że wszystko dzieje się zgodnie z prawem, w pełnej zgodzie z zatwierdzoną przez siebie w referendum Konstytucją RP (1997), oraz z międzynarodowymi traktatami, zaakceptowanymi przez siebie w referendum akcesyjnym (2004).
Czy ta cyniczna maskarada się powiedzie? Czy winni brutalnego pogwałcenia prawa pozostaną już na zawsze bezkarni? Czas pokaże.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz