piątek, 8 sierpnia 2014

Płk R. Michałowski, Bitwa pod Warszawą (2)




Gen. Rozwadowski planuje i dowodzi

Lecz mimo pozostania na stanowisku naczelnego wodza, Piłsudski zachowuje pełną rezerwę w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji operacyjnej i nie ma jego podpisu na żadnym rozkazie operacyjnym z tego okresu (za wyjątkiem parafy na rozkazie nr 10.000), jak gdyby ścigany widmem klęski nie chciał brać odpowiedzialności, ciążącej na nim jako naczelnym wodzu.
W ten sposób generał Rozwadowski sam nie tylko podejmuje potrzebne decyzje i planuje, ale również dowodzi.
Dąży on przede wszystkim do uchwycenia dotychczasowego odwrotu w ramy zorganizowanej i planowej akcji. Przewidując swój pierwszy opór zorganizowany na większą skalę, a może i walną bitwę nad Bugiem, kalkuluje potrzebny mu operacyjny czas tak, ażeby stawiając opór nieprzyjacielowi na z góry wybranych miejscach mógł w międzyczasie zorganizować i przegrupować armię, ściągnąć maximum sił z frontu południowego i odzyskać potrzebne odwody.

"Armia Błękitna"

Wielką pomocą w rozwiązaniu tych zadań było organizowanie w tym czasie przez popularnego generała Józefa Hallera Armii Ochotniczej. Ochotnicy tej armii zapisują się złotymi, lecz krwawymi zgłoskami w historii operacji warszawskiej. trzeba w tym miejscu przypomnieć, a nawet podkreślić, że widocznie Piłsudski był pewnym łatwego nad Rosją zwycięstwa, skoro tuż przed tą wyprawą ostatecznie zlikwidował bitną Armię Błękitną generała Hallera, zorganizowaną we Francji i w Ameryce i odmówił prośbom ochotników polskich z Ameryki prawa dalszej walki o niepodległość. Umieszczeni w obozach przejściowych na Pomorzu, zniechęceni i w łachmanach, oczekiwali oni w tym czasie na transport do Ameryki. Olbrzymia ich większość zrezygnowała jednak z powrotu i zaciągnęła się znowu w szeregi armii ochotniczej swego dawnego wodza.

Chwile oczekiwania i trwogi

Cały naród polski z niepokojem i z zapartym oddechem śledził przebieg wypadków na polu bitwy. Kościoły pełne były wiernych, którzy zanosili dniem i nocą gorące modły o uchylenie grożącej Polsce katastrofy.
Świat śledząc pilnie toczącą się wojnę na ziemiach polskich, zdawał się przesądzać ją na niekorzyść Polski.

Generał Weygand w Polsce

Do Warszawy zjeżdża Misja Ambasadorów, a na nią przybywa wybitny generał francuski Weygand, b. szef sztabu marszałka Focha.
Zarówno on, jak i bawiący w Polsce szef misji wojskowej, generał Henrys, starają się uczynić ze swej strony wszystko, ażeby pomóc gen. Rozwadowskiemu w zorganizowaniu oporu i zwycięstwa. Generał Weygand po dokładnym zapoznaniu się z sytuacją, nie ukrywa swego niepokoju, lecz niebywały optymizm gen. Rozwadowskiego i przeprowadzone z nim fachowe dyskusje "zarażają" go wiarą w możliwości zwycięstwa.
Poglądy gen. Weyganda różnią się jednak od poglądów operacyjnych gen. Rozwadowskiego, co do miejsca stoczenia bitwy i są bardziej operacyjnie ostrożne, aniżeli idee operacyjne gen. Rozwadowskiego, które gen Weygand uważał raczej za ryzykowne.
Współpraca francuska z gen Rozwadowskim, mimo pewnych zasadniczych rozbieżności poglądów - miała doniosłe jednak znaczenie w organizowaniu oporu polskiego i niewątpliwie wpłynęła na kształtowanie się idei operacyjnych gen. Rozwadowskiego. Z drugiej jednak strony, nie była ona w stanie zmienić w niczym zasadniczej jego koncepcji operacyjnej stoczenia bitwy nad Bugiem.
Generał Rozwadowski, przyjmując zawsze życzliwie uwagi kolegów francuskich, nie ulegał jednak ich sugestiom podejmowania większych skoków w tył, lecz przeciwnie, kontynuował skoki mniejsze, które mu umożliwiały reorganizację sił bojowych i ich przegrupowywanie z jednej strony, a z drugiej odbierały Armii Czerwonej jej impet.

Przekroczyć Bug...

W tym czasie, kiedy toczyły się dyskusje na temat bitwy nad Bugiem, Tuchaczewski otrzymał rozkaz sforsowania Bugu przed 31 lipca 1920 , na który to dzień Kreml zapowiedział prawdopodobne rozpoczęcie pertraktacji rozejmowych z Polską.
Było rzeczą jasną, że celem Moskwy nie był żaden rozejm, lecz kontynuowanie ofensywy w kierunku Warszawy i osadzenie w niej "polskiego" rządu komunistycznego z Marchlewskim na czele, który z kadrami administracyjnymi i policyjnymi ciągnął za Armią Czerwoną.
Fakt ten skłania gen. Rozwadowskiego do wcześniejszego stoczenia bitwy nad Bugiem, mimo, że zarządzone przez niego prace techniczne nad przygotowaniem linii obronnej: Grajewo-OSsowiec-Wizna-rzeka Narew-rzeka Orlanka-Wierchowicze-rzeka leśna-Brześć miały być ukończone dopiero 5 sierpnia 1920 roku.
Generał zdecydował się na stoczenie tej bitwy raczej o charakterze zaczepnym i w większym stylu, aniżeli tylko obronnym. Liczył, że mimo trudności uda mu się pospiesznie zarządzonymi transportami skoncentrować na czas jeszcze armię II i część VI z południa - w rejonie Siedlec i Brześcia.

Rozkaz do bitwy

Rozkaz generała Rozwadowskiego do "Bitwy nad Bugiem" z dnia 27 lipca 1920 r. nr 7945/III nakazuje generałowi Józefowi Hallerowi, dowódcy frontu północno-wschodniego, koncentrację I i IV armii na linii Grajewo-Brześć z zadaniem powstrzymania naporu przeciwnika i niedopuszczenia za żadną cenę do przekroczenia linii Grajewo-Narew-Brześć przed 5 sierpnia 1920 r.
Zadaniem frontu południowo-wschodniego gen. Rydza-Śmigłego było utrzymanie się na linii Kowel-Włodzimierz Wołyński oraz dostosowania ruchów III armii do działań grupy polskiej gen. Sikorskiego.

Precyzja i jasność rozkazu

Rozkaz gen. Rozwadowskiego był opracowany z taką precyzją i jasnością, które były właściwymi cechami wszystkich jego rozkazów i nie mogły wywoływać u wykonawców jakichś zasadniczych wątpliwości względnie chwiejności w wykonaniu.
Z rozkazu powyższego wynikało jasno, że gen. Rozwadowski dąży do odzyskania zagubionej dotąd swobody działania i wyrwania inicjatywy operacyjnej z rąk Armii Czerwonej, przez podjęcie akcji zaczepnej na jej flankę i tyły.

Bitw nad Bugiem

Rozpoczyna się zażarta bitwa, która trwać będzie aż do 7 sierpnia 1920 roku włącznie. Ta bitwa jest pierwszą od czasu rozpoczęcia odwrotu akcją operacyjną na większą skalę oraz znakomitym sprawdzianem wartości odbudowanej zdolności bojowej.
Niestety, bitwa ta nie była jeszcze zdolna do odebrania inicjatywy z rąk przeciwnika, gdyż gen. Rozwadowski nie mógł podjąć akcji zaczepnej na flankę atakujących wojsk Tuchaczewskiego z obszaru Siedlec i Brześcia, gdzie miała się skoncentrować przerzucana transportami z południa armia II i część armii VI.

Weygand i Rozwadowski

W czasie, gdy toczyła się bitwa nad Bugiem, prowadzone są długie, zresztą owocne dyskusje, ścierają się poglądy operacyjne między gen. Weygandem i gen. Rozwadowskim na szerszych zebraniach w sztabie generalnym. Dyskutuje się elementy w celu ustalenia planu operacji warszawskiej i związanego z nim ewentualnego rozkazu do nowego przegrupowania do bitwy pod Warszawą. Jakkolwiek nie istnieje już spór co do miejsca stoczenia walnej bitwy nad Wisłą, to przecież nadal generał Weygand ostrzega przed koncepcją operacyjną gen. Rozwadowskiego jako zanadto ryzykowną, a zatem kryjącą w sobie ewentualne niepowodzenie planowanej bitwy. Niebezpieczeństwo to generał Weygand widział w ryzykownym ustawieniu grupy uderzeniowej w rejonie Wieprza, która na wypadek interwencji części Armii Czerwonej i armii konnej Budionnego z południa, a pod uderzeniem Tuchaczewskiego od wschodu może ulec zniszczeniu, względnie zaangażowaniu się w bezpośrednio w walkę, zanim będzie mogła spełnić nakazane rozstrzygające i zabójcze uderzenie pod Warszawę i akcję pościgową.

Ryzyko generała Rozwadowskiego

Generał Rozwadowski argumentuje i uzasadnia, że takie ryzyko jest operacyjnie konieczne przede wszystkim w celu jak najszybszego zakończenia wojny. Każde inne rozwiązanie, jakkolwiek operacyjnie również słuszne i uzasadnione, z natury rzeczy wojnę musi przeciągnąć, a bitwę pod Warszawą sprowadzi do roli, jaką odgrywa obecnie bitwa nad Bugiem, która nie odzyskawszy swobody operacyjnej i możności zaczepnych, zbliżała się ku swojemu końcowi. Poza tym generał Rozwadowski przewiduje, że część wojsk rosyjskich z południa łącznie z armią Budionnego nie zdąży na czas, ażeby zaważyć na losach bitwy pod Warszawą. Zresztą i na ten wypadek gen. Rozwadowski przewiduje środki zaradcze i dlatego z podjęcia ryzyka operacyjnego nie może żadną miarą zrezygnować.

Ogólna instrukcja obronna

W dniu 4 sierpnia 1920 r. zjawia się gen. Rozwadowski na zebraniu w sztabie z opracowanym przez siebie projektem Ogólnej Instrukcji Obronnej. W ciągu tego dnia i w dniu następnym toczą się dyskusje, a generał Weygand ze swojej strony przedstawia swój projekt. Dyskusje kończą się jednak zwycięstwem koncepcji generała Rozwadowskiego, gdyż gen. Weygand wycofuje swój projekt i uznaje lojalnie projekt gen. Rozwadowskiego za lepszy od swojego. W ten sposób Ogólna instrukcja Obronna z dnia 4 sierpnia staje się dla sztabu generalnego podstawą do opracowania Rozkazu do przegrupowania z dnia 6 sierpnia 1920 r. nr 8358/III.

Nadal brak decyzji Piłsudskiego

Również i w tych pracach generała Rozwadowskiego nie daje się odczuć żadna decyzja operacyjna Piłsudskiego. Twierdzenie niektórych, post factum oczywiście, że istniał jakiś osobisty plan naczelnego wodza dla bitwy pod Warszawą, okazało się gołosłowne, gdyż nie można uważać szkicu nie przedstawiającego żadnej wartości operacyjnej i bez żadnego w ogóle znaczenia, nakreślonego ręką Piłsudskiego, a tyczącego koncentracji I armii na przedmieściu warszawskim, za jakąś decyzję lub instrukcję naczelnego wodza.

Dokumenty zachowane

Zresztą dla bardziej interesujących się kampanią polsko-rosyjską w 1920 roku wskazuję na bezcenne dokumenty, które na szczęście zostały uratowane przez generała dr Mariana Kukiela przez ogłoszenie ich w sierpniowej Bellonie z 1925 roku. Między tymi dokumentami znajdują się również fotograficzne odbitki zarówno własnoręcznego szkicu naczelnego wodza, jak i własnoręcznie przez gen. Rozwadowskiego napisanego słynnego rozkazu nr 10.000 z dnia 10 sierpnia 1920 roku.
Ponadto wspomniany historyk wojskowy stwierdza, że nie znalazł żadnych poza wymienionym szkicem, dokumentów, "które wskazywałyby na podjęcie w owym czasie jakiejś decyzji przez naczelnego wodza, a która by się dała odczuć w pracach ówczesnego sztabu generalnego".

Rozkaz operacyjny specjalny Nr 10.000 z dnia 10 sierpnia 1920 r.


"Legendarna decyzja"

Jedynym, według generała Kukiela, śladem jakiejś decyzji Piłsudskiego w czasie prac nad operacją warszawską i odmiennej idei operacyjnej od idei zawartej w "Rozkazie do przegrupowania z dnia 6 sierpnia 1920 r. byłaby wzmianka osobista Piłsudskiego, znajdująca się w jego dziele Rok 1920, że jego idea koncentracji sił frontu południowo-wschodniego polegała na ich skoncentrowaniu "gdzieś między Kowlem, a Brześciem" w celu "uderzenia stąd wprost ku północy". Ta idea nie zaznaczyła się jednak niczym ani w pracy szefa sztabu generalnego, ani szefa oddziału operacyjnego.
Tę rozbieżność stara się gen. Kukiel w sposób łagodny wyjaśnić tym, że "zamiar ten nie został przekazany jako decyzja sztabowi generalnemu", zamiast po prostu powiedzieć, że koncepcja ta w ogóle nie istniała, a więc nie mogła być zrealizowana przez sztab generalny, jako zresztą operacyjnie niemożliwa wówczas do przyjęcia i wykonania.

Próba ratowania legendy

Tak więc nie ma w dalszym ciągu dowodu, ażeby decyzja Piłsudskiego miała jakikolwiek wpływ na powstanie Rozkazu do przegrupowania z dnia 6 sierpnia 1920 r. nr 8358/III, który całkowicie bazował na Ogólnej Instrukcji Obronnej gen. Rozwadowskiego i tych zmian, które ustalone zostały z Francuzami w dniach 4 i 5 sierpnia 1920 r.
Rozkaz z dnia 6 sierpnia 1920 bazuje na tej samej linii obrony i linii ofensywy na Wieprzu, co Ogólna Instrukcja Obronna i stąd żadna decyzja Naczelnego Wodza z dnia 6 sierpnia, o ile w ogóle istniała, nie mogła być wcześniejsza od idei operacyjnej, ujętej w instrukcji z 6 sierpnia 1920 r.
Próba ratowania "legendy" Piłsudskiego i twierdzenie, że Piłsudski "w serdecznej męce" podjął koncepcję operacyjną w dniu 6 sierpnia 1920 r. dla koncepcji bitwy pod Warszawą - jest całkowicie dziecinne, bo nie można "podjąć koncepcji" w dniu 6 sierpnia, kiedy została ona już podjęta 4 sierpnia 1920 r. i była dyskutowana z Francuzami na kilka dni przed tym.

dodajdo.com

2 komentarze:

  1. "widocznie Piłsudski był pewnym łatwego nad Rosją zwycięstwa, skoro tuż przed tą wyprawą ostatecznie zlikwidował bitną Armię Błękitną generała Hallera, zorganizowaną we Francji i w Ameryce i odmówił prośbom ochotników polskich z Ameryki prawa dalszej walki o niepodległość. " - istniała grupa ludzi, gotowych wykorzystać te oddziały do zdobycia władzy w Polsce. Piłsudski chciał pozbawić ich tej możliwości - słusznie zresztą.
    tym bardziej że Błękitna Armia szkolona była do walk pozycyjnych i fortecznych a nie do manewrów w polu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem, dla jakich to powodów skłonny jest Pan uważać środowiska legionowe za jedyny pierwiastek patriotyczny uprawniony do budowania odrodzonej po zaborach Polski, eliminując w ten sposób innych patriotów, o innych niż PPS-owskie i masońskie źródłach. Dla Pana Błękitna Armia gen. Hallera to tylko ślepe bezwolne narzędzie w czyichś (niegodnych zapewne) rękach, które może otworzyć owej "istniejącej grupie" drogę do władzy. I dlatego po wykonaniu zadania ochotników z armii Hallera należy zamknąć ich w obozach koncentracji, a następnie pierwszymi lepszymi statkami odesłać do Ameryki, bo im się Polska nie należy i od Polski też nic nie należy, prawda?

      Proszę sobie wyobrazić, że w rzeczywistości było całkiem na odwrót. To tacy ludzie jak Witos, Korfanty, Dmowski, a właściwie reprezentowane przez nich stronnictwa, byli początkowo, do 1926 r. u władzy i zostali właśnie "jedynie słuszną", "jedynie patriotyczną" siłą legionową nie tylko odsunięci przemocą od władzy w wyniku zamachu majowego Piłsudskiego. Byli oni następnie zaciekle zwalczani wszelkimi dostępnymi metodami: w praktyce o wiele częściej pozaprawnymi niż prawnymi.

      W tym momencie zaczynam rozumieć Pańską niechęć do demokracji: po prostu według Pana w Polsce ma prawo do istnienia i swobodnego wyrażania swojej woli tylko jeden rodzaj patriotyzmu, Panu podobnego, podczas gdy pozostałym należy co najmniej zamknąć usta, jeśli nie zlikwidować fizycznie.

      Jest to, inaczej mówiąc filozofia monopolu politycznego, która w odpowiednich sprzyjających warunkach skłonna będzie przekształcić się w mniej czy bardziej siłową formę takiego czy innego makro-zamordyzmu.

      Usuń